Cześć!

Dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkową zapowiedzią bardzo oryginalnej książki. Ballada o dwóch miastach jest najnowszą książką Agaty Kołakowskiej i zdradzę Wam, że naprawdę warto ją poznać.

Recenzja pojawi się na dniach (może już jutro?), a tymczasem odsyłam Was do opisu. ↓

Miasto jest hermetyczne i nieco zacofane. Leży w dolinie otoczonej lasem, zawsze otulonej gęstymi chmurami. Mieszkańcy nigdy nie widzą słońca. Może dlatego są wyjątkowo przygnębieni? 
Petronela Złudna, która niebawem ma przejąć rodzinną piekarnię, choć nie jest to spełnienie jej marzeń, a pokoleniowa powinność, ma wrażenie, że jest jedyną osobą w mieście zdolną odczuwać radość. I tylko ją zdaje się męczyć wszechobecny marazm. 
Przeciwieństwem Miasta jest City, zamieszkane przez aktywnych, zadowolonych z siebie ludzi, którzy stawiają na rozwój osobisty. Franz Sielanka, znany ilustrator, stara się sprostać wymaganiom miejsca, w którym żyje, i ambitnej partnerki Amandy. Mimo to coraz częściej ucieka do swojej ostoi, położonego na obrzeżach City gołębnika. Miejsce to przypomina mu o życiu, w którym wszystko było prostsze, a dni płynęły wolniej. 
Pewnego dnia z hodowli ucieka jeden z ptaków i ląduje na parapecie w rodzinnym domu Petroneli. Niespodziewany gość wkrótce zaczyna odgrywać rolę listonosza. Zafascynowany Franz czyta o miejscu, w którym można otwarcie okazywać swoje słabości, Petronela śni o tym, gdzie mogłaby sięgać po marzenia. Tym bardziej, że atmosfera w Mieście gęstnieje – po latach uaktywnia się tajemniczy morderca. Gdzie i kiedy uderzy ponownie? Jego poszukiwania stają się tłem nieczystej walki o wpływy. Tymczasem w szczęśliwym City… 
Ballada o dwóch miastach to nietuzinkowa opowieść dla tych wszystkich, którzy pragną żyć w zgodzie ze sobą. Melancholia przeplata się w niej z żartem i ironią, polityka z wątkiem kryminalnym, marzenia z miłością i obawą. Czy bohaterom tej historii urosną skrzydła? 
Agata Kołakowska powraca w najlepszym stylu – z refleksją na temat ludzkich charakterów i tendencji we współczesnym świecie.



Osoby chętne nabyć książkę przedpremierowo zapraszam na Facebooka Autorki → klik. Agata Kołakowska dorzuca autograf do egzemplarza, więc myślę, że warto się skusić :)

To jak? Kto ma w planach?

 

17-stego stycznia 2022 roku Pomistrzowsku obchodziło swoją drugą rocznicę powstania. Z tego oto powodu postanowiłam zrobić mega, giga rozdanie urodzinowe, w którym można wygrać aż 5 wybranych przez siebie książek (widocznych na zdjęciu). Książki należą do przeróżnych gatunków, są nowe, stare, dla dorosłych i młodzieży, więc każdy znajdzie coś dla siebie!

Jak wygrać?

Trzeba:

⟶ zgłosić się w komentarzu

⟶ być obserwatorem bloga Pomistrzowsku

⟶ zaobserwowanie Instagrama, Facebooka i Youtube'a może pomóc :)

⟶ poczekać na wyniki 

Jak widzicie, zasady są najprostsze z możliwych, dlatego serdecznie zapraszam do udziału. Rozdanie trwa od dzisiaj, tj. 29.01. do 06.02.2022 roku do godziny 24. Odbywa się równocześnie na facebooku i instagramie! Wyniki ogłoszę w ciągu trzech dni od zakończenia. Książki wysyłam wyłącznie na terenie Polski.

To jak? Kto się zgłosi?

_____

Edit: 14.02.2022

Losowanie właśnie się odbyło i ogłaszam, że wygrała...

CALMLY_LAND 

(zgłoszenie z instagrama)

Gratulacje!

Jeśli chcecie zobaczyć, jak przebiegało, to zapraszam na story. :)

 

Przyznajcie się, kto jako dziecko marzył, by wskoczyć w postać Sherlocka Holmesa i zacząć rozwiązywać tajemnicze sprawy niczym rasowy detektyw? Enola miała kiedyś podobne marzenie. Co więcej, zrządzenie losu oraz brawurowa, odważna postawa pozwoliły jej je zrealizować. Uciekła sprzed nosa braciom, z łatwością wystrychnąwszy na dudka sławnego Sherlocka i wysoko usytuowanego Mycrofta, wynajęła niewielki pokoik oraz biuro i pod pseudonimem doktora Ragostina rozpoczęła karierę śledczego. 

Przygody Enoli Holmes pieczołowicie opisuje Nancy Springer. Osoby regularnie śledzące mojego bloga z pewnością wiedzą, że każda część bardzo mi się podobała, mimo że skierowane są raczej do młodszych czytelników, do których notabene nie należę. Ale czy wiecie, że niedawno premierę miała już piąta część, czyli Sprawa szyfru na krynolinie?

W najnowszym tomie Enola doświadcza krzywdy prawie osobiście. Z prośbą o pomoc zgłasza się właścicielka pokoiku, który dziewczyna wynajmuje. Pani Tupper otrzymała bowiem dziwny list, którego treści kompletnie nie rozumie. Traktuje go wręcz jak pomyłkę.

Tylko czy przez zwyczajną pomyłkę ktoś byłby w stanie zaaranżować porwanie? I to w biały dzień? Gdy Enola wraca do domu, zastaje w nim totalny rozgardiasz. Dowiaduje się również, że pani Tupper zniknęła, a porywacze nie zamierzają dać za wygraną. Nie, kiedy w grę wchodzą szyfry i tajemnice związane ze Scutari, miastem położonym w Turcji. 

Czy Enoli uda się rozwikłać kolejną sprawę? Czy uratuje gospodynię, która w ostatnich czasach stała się jej bliższa niż matka? Co z ciągle depczącym jej po piętach Sherlockiem?

Sprawa szyfru na krynolinie to kolejna wciągająca opowieść Nancy Springer, pełna zwrotów akcji, tajemniczych spraw, matactw i gamy emocji. Enola w przeuroczy sposób rozwiązuje zagadki, pozwalając przy tym uwierzyć, że dziewczynki też potrafią zajmować się - teoretycznie - męskimi pracami. Ba! W niektórych momentach nawet wykonują je lepiej, będąc bardziej podatnymi na zauważenie ukrytych szczegółów. 

Przez pięć tomów cyklu doskonale widać, jak cudownie Enola dorasta. Każda sprawa, każdy problem, z którym się zmierzyła, wiele ją nauczył, a tym samym sprawił, że dziewczyna powoli przekształca się w intrygującą, inteligentną kobietę. Oczywiście, czasami w Enoli budzą się uczucia i zachowania typowo dziecięce, dzięki czemu określiłabym ją jako iście czarującą.

Największym minusem Sprawy szyfru na krynolinie było odsunięcie na dalszy plan relacji Sherlock-Enola. Dopiero zakończenie jako-tako zahaczyło o wątek rodziny Holmesów, ale to zdecydowanie za mało. 

Sama sprawa, czyli główna fabuła piątego tomu, potrafiła zainteresować i zaangażować do tego stopnia, że książkę da radę przeczytać nawet na raz. Nancy Springer po raz kolejny pokazała światu uroczą, czarującą historię Enoli, dlatego nie zaskoczę was, pisząc, że Sprawę szyfru na krynolinie polecam. Książka potrafi wciągnąć, rozśmieszyć czy zaskoczyć, a dodatkowo porusza ważne kwestie dotyczące przykrego, wręcz haniebnego traktowania kobiet w XIX w. 

7/10

Sprawa szyfru na krynolinie
Nancy Springer
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2021
Stron: 200


Sprawa osobliwego wachlarzaSprawa tajemniczego zniknięcia księżnej


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu





Ludzie w życiu wojują z przeróżnymi demonami. Ja na przykład, co widać po powyższym zdjęciu, walczę z tymi całkowicie niewidzialnymi i to narzędziem najstraszniejszym na świecie: mopem. :) W Pustynnym księciu Petera V. Bretta czytelnicy stają jednak oko w oko z tworami wynurzonymi wprost z najmroczniejszej Otchłani. 

14-stego lutego premierę miała druga księga pierwszego tomu najnowszego cyklu autora. Pierwsza część całkowicie mnie kupiła (recenzja tutaj; mimo iż nie czytałam wówczas żadnej książki z uniwersum cyklu Demonicznego), więc do sięgnięcia po kontynuację nie trzeba było mnie wcale namawiać. 

W księdze II Pustynnego księcia bohaterowie mierzą się nie tylko z przerażającymi, śmiercionośnymi demonami, ale przede wszystkim pełną parą wkraczają w brutalny świat dorosłych. Olive, nadal przetrzymywana wbrew własnej woli w Forcie Krasja, szkoli się na wojownika, całkowicie utożsamiając się ze swoim drugim obliczem. Z księżniczki Olive uczyniono księcia, przez co dziewczyna mocno się pogubiła. A może jednak odnalazła swoje prawdziwe przeznaczenie i wreszcie zgadza się z własnymi uczuciami?

Z kolei Darin i Selen przybywają do Lenna Everama, by powiadomić władcę, Ahmanna Jardira, o nagłym zabójstwie Leeshy i Renny, a także o porwaniu Olive, jego córki. W trakcie pobytu w mieście sprawy przybierają jednak zupełnie niespodziewany obrót, skutkiem czego dzieciaki wraz z dwójką kuzynów wyruszają przez pustynię do Pustynnej Włóczni. Na misję samobójczą... znaczy ratunkową. :)

Czy demony rzeczywiście zaczęły myśleć i planować następny krok czy atak? Co z zakochaną po uszy Olive, nadal szukającą własnego "ja"? A czy Darinowi i Selen uda się ocalić przyjaciółkę, nie gubiąc przy tym własnych wartości?

Nie spodziewałam się, że to napiszę, ale księga II Pustynnego księcia totalnie przebija pierwszą. W poprzednim tomie czytelnicy dopiero zaznajamiali się z aktualnie panującą sytuacją w krajach, lepiej poznawali bohaterów, ich charaktery i skoligacenia, przez co momentami zawiewało nudą. Księgę II określiłabym jako jeden, wielki punkt kulminacyjny Pustynnego księcia. Niemal przez całą książkę akcja pędziła na łeb na szyję, zachwycając nietuzinkowymi zwrotami akcji, walkami (nie tylko tymi z demonami) czy ogólnie rozwinięciem niektórych wątków. 

W tej części bohaterowie zmieniają się prawie o sto osiemdziesiąt stopni, zwłaszcza Olive. Z bojącej się podnieść głos czy przeciwstawić matce dziewczynie stała się potężnym mężczyzną rzucającym się w wir walki. Darin powoli akceptuje bycie dziedzicem potężnego Arlena i Renny, bohaterów wojennych. Zmienia podejście do osobistych umiejętności magicznych, z przywary robiąc atut.

Na największy plus w powieści zasługuje poruszony przez Petera V. Bretta wątek dwoistości płci. Czytelnicy poza typowym fantasy dostają wykwintną ucztę sprzeczności, uprzedzeń i dążenia do odkrywania prawdy o własnym ciele. Olive zmaga się z odrzuceniem, niezrozumieniem i nie do końca potrafi zadeklamować się po którejś stronie; nie umie wybrać, czy ostatecznie stać się mężczyzną, czy zostać kobietą. Zdradzę, że dochodzi do bardzo "otwartych" wniosków, przez co sama książka automatycznie staje się wyjątkowa.

Księgę II Pustynnego księcia polecam bez żadnych sprzeciwów (ale najpierw sięgnijcie po księgę pierwszą). Opowiedziana przez Petera V. Bretta historia potrafi całkowicie porwać, wzbudzić tony emocji i poruszyć wyobraźnię. Dodatkowo fabuła porusza nietuzinkowe, bardzo dyskusyjne kwestie dualizmu płci, które w połączeniu z walką z demonami sprawiają, że książka w swojej oryginalności osiąga level expert. 

Przeczytajcie, ponieważ pewnej nocy odwiedzę was wraz z moim walecznym mopem. :)

9/10

Pustynny książę, księga II
Peter V. Brett
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin - Warszawa 2022
Stron: 551


Pustynny książę, księga I ↔ tom drugi

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu




Czy wiecie, że już jutro (tj. 20.01.2022) o godzinie 19:00 na Facebooku Fabryki Słów będzie spotkanie live z Peterem V. Brettem - autorem cudownego cyklu Demonicznego?

A czy wiecie, że w trakcie rozmowy pojawi się specjalne zadanie konkursowe, w którym będziecie mogli wygrać OCULUSA QUEST 2 od Superbright? 

Nie?

A to dobrze! Cofam to, co pisałam: nie przychodźcie! Może będę miała większą szansę wygrać. :P


Oczywiście, żartuję! 

Na live'a z Brettem zapraszam gorąco, bo jeśli autor jest tak rozmowny, zabawny i błyskotliwy jak jego książki, to spotkanie okupią tony emocji!

LINK DO WYDARZENIA -> KLIK, KLIK

Ach! Zapomniałam wspomnieć, że Fabryka Słów dodatkowo wyróżni dwie osoby pakietem 5 książek, więc chyba rzeczywiście warto się stawić na fejsa. :)

To co? Z kim się widzę? 


 

Z jednodniowym poślizgiem publikuję ten wyjątkowy (zwłaszcza dla mnie) post. Otóż 17 stycznia 2022 roku Pomistrzowsku obchodziło swoje DRUGIE URODZINY! Jestem niesamowicie ukontentowana, że kolejne latka lecą, a Wy nadal wchodzicie i czytacie to, co mam do powiedzenia. Dziękuję. ❤

Jeśli zżera was ciekawość, jak minął drugi rok istnienia Pomistrzowsku, to zapraszam poniżej do mikropodsumowania. ↓

STATYSTYCZNIE

Po szybkim podliczeniu cyferek wyszło, że w ciągu roku na Pomistrzowsku weszło aż 72370 osób, czego świadomość totalnie mnie zaskoczyła. W 2021 liczba wynosiła lekko ponad 27 tys., więc jest niezła przebitka. :) Co do komentarzy, to napisaliście ich aż 3,77 tys. - bardzo dziękuję za tak czynny udział!

Największą popularnością cieszyła się recenzja Łączniczek z Paryża Pam Jennoff (kliknij tutaj) oraz niemalże ex aequo recenzja powieści graficznej Diuny Franka Herberta (kliknij tutaj). 


SOCIAL MEDIOWO (medialnie?) :)

Poprzedni rok sprzyjał rozwijaniu się we wszystkich możliwych kierunkach w social mediach. Na początku, gdzieś w styczniu, o ile nie myli mnie pamięć, założyłam fanpejdża. A jakieś dwa miesiące później powstał kanał na YouTubie. 

Na Facebooku nadal aktywnie się udzielam, ale z przyczyn technicznych musiałam zrezygnować z nagrywania filmów. Zaznaczę jednak, że to chwilowe i w tym roku planuję ruszyć pełną parą. Niech tylko ustabilizuje się moja sytuacja domowo-weselna - co i jak: możecie poczytać o tym w podsumowaniu roku. :)

Oczywiście, dodatkowo i całkowicie niezmiennie prowadzę Bookstagrama. Jeśli ktoś jest ciekawy, tam wrzucam w miarę regularnie (a przynajmniej się staram) update'y z mojego czytelniczego/prywatnego życia. Zachęcam do śledzenia, a nuż zainteresuje was jakiś tytuł zanim naskrobię recenzję? :)

Kliknij, żeby przejść na Instagram Pomistrzowsku

Kliknij, żeby przejść na kanał Pomistrzowsku


Jak widzicie, w tym roku trochę poszalałam, ale też odrobinę przesadziłam, tak zupełnie szczerze mówiąc. Pod koniec roku dopadła mnie chandra, bo miałam zdecydowanie za dużo na głowie i przestałam wyrabiać. Dlatego w 2022 postanowiłam lekko zluzować majty i nie zasuwać jak mróweczka, a na spokojnie cieszyć się z lektury i skupiać na prowadzeniu bloga. 

Na dniach (gdzieś na początku następnego tygodnia) szykuję mega niespodziankę - ot, tak, by podziękować Wam za aktywny udział w życiu Pomistrzowsku. ❤


Rok 2022 ruszył już pełną parą. Podobnie jak wydawnictwa, które postanowiły rzucić głodnym książek czytelnikom cudowne premiery na styczeń. Jak co miesiąc, teraz również zrobiłam szybki przegląd i wybrałam kilka tytułów wartych uwagi (oczywiście, moim skromnym zdaniem). :)

Pamiętajcie, że chcąc przejść do strony Wydawnictwa konkretnej książki, wystarczy kliknąć na zdjęcie okładki. 


PREMIERA 25.01.2022

David Selig od dzieciństwa ma zdolności telepatyczne. Bez trudu czyta w myślach innych ludzi i poznaje ich najgłębiej skrywane sekrety. Z czasem jednak dochodzi do wniosku, że ten dar jest zarówno narzędziem władzy, jak i przekleństwem. Wkraczający w wiek średni, coraz bardziej wyalienowany Selig nie potrafi nawiązać normalnych związków z ludźmi. Ledwo wiąże koniec z końcem, utrzymując się z pisania prac semestralnych dla studentów. Jest coraz bardziej zniesmaczony tym, co dzieje się w Ameryce. Na domiar złego odkrywa, że jego cudowny dar zaczyna z niewiadomego powodu zanikać…


PREMIERA 18.01.2022

Leto Atryda, książę Kaladanu i ojciec Muad’Diba. Wszyscy wiedzą o upadku i wzlocie jego syna, natomiast niewiele wiadomo o nim, spokojnym władcy Kaladanu, i jego partnerce, ani o tym, jak książę niewiele znaczącej planety zaskarbił sobie względy imperatora i wzbudził gniew rodu Harkonnenów, wchodząc na drogę, która przywiodła go do śmierci. Oto ta historia. 
Leto cierpliwie i wiernie służy Tronowi Złotego Lwa. Podczas gdy inni spiskują i knują, książę Kaladanu działa. Ale jego potężni wrogowie uważają, że zanadto wyrasta ponad swój stan i że ród Atrydów osiąga zbyt wysoką pozycję. Otoczony przez niewidzialnych wrogów Leto musi zdecydować, czy ciężar powinności i honoru jest wart ceny jego życia, rodziny i miłości.


PREMIERA 13.01.2022

Szósty tom romantycznej serii o rodzinie Ravenelów. 
Magnat kolejowy Tom Severin jest wystarczająco bogaty i potężny, by móc zaspokoić każde swoje pragnienie. Wszystko i wszyscy są na jego rozkazy, znalezienie żony nie powinno więc stanowić problemu. Niestety, rzeczywistość okazuje się o wiele bardziej skomplikowana - jego wybranka, lady Cassandra Ravenel, piękna i bystra arystokratka, jest zdeterminowana, by wyjść za mąż z miłości. Tylko że to uczucie jest jedyną rzeczą, jakiej nie może jej dać… 
Chociaż bezwzględny Tom Severin niewątpliwie zainteresował Cassandrę, to życie u jego boku w świecie, gdzie liczy się jedynie wygrana, nie jest już tak zachęcającą wizją. Gdy jednak reputacja dziewczyny legnie w gruzach, propozycja mężczyzny okazuje się wybawieniem. Severin jest pewien, że zdobył to, czego chciał – ale czy na pewno? Jest jedna lekcja, której jeszcze musi się nauczyć od swojej narzeczonej: nigdy nie lekceważ rodziny Ravenelów. 
Pogoń za ręką Cassandry może niedługo dobiec końca... ale pogoń za jej sercem dopiero się zaczyna.


PREMIERA 13.01.2022

Kiedy twoje dziecko nie jest w stanie spojrzeć ci w oczy, czy oznacza to, że jest winne najgorszej zbrodni? 
Nastoletni Jacob Hunt cierpi na zespół Aspergera, czyli łagodną postać autyzmu. Nie umie czytać sygnałów społecznych ani wyrażać swoich myśli i uczuć. Na pierwszy rzut oka to zupełnie normalny, inteligentny i elokwentny chłopak, jednak każde odstępstwo od codziennej rutyny, każda zmiana w ustalonym porządku dnia może wytrącić go z równowagi. Nieważne, czy chodzi o zbyt jasne światło, dotyk obcej osoby, szelest zgniatanego papieru, pomarańczowy kolor, czy nieodpowiednią konsystencję płatków śniadaniowych z mlekiem – Jacob potrafi wpaść w furię z byle powodu. Ma też, jak wielu młodych ludzi z zespołem Aspergera, obsesyjne zamiłowanie do jednej, specjalistycznej dziedziny – w jego przypadku jest to analiza kryminalistyczna. Chłopak pojawia się w miejscach, gdzie policja prowadzi śledztwo, instruuje detektywów, co należy robić… a do tego najczęściej ma rację. 
Gdy policja znajduje zwłoki jego prywatnej instruktorki umiejętności społecznych, Jacob sam staje się obiektem zainteresowania detektywów. Wszystkie charakterystyczne cechy zespołu Aspergera: unikanie kontaktu wzrokowego, impulsywność, dystans fizyczny, w oczach policjantów mogą być równoznaczne z przyznaniem się do winy. Jacob niespodziewanie zostaje oskarżony o morderstwo. 
„W naszym domu” to wspaniała, poruszająca opowieść o samotnym świecie dziecka z zespołem Aspergera i o tym, co przechodzi jego rodzina: o nieustannym strachu i walce na burzliwym morzu rodzicielskich zmagań, o głębi matczynej miłości. Jodi Picoult, pisząc o chłopcu dotkniętym autyzmem, uczy nas współczucia i zrozumienia dla ludzi cierpiących na schorzenie, które w każdej sytuacji nieuchronnie stawia ich poza nawiasem społeczeństwa. Zadaje jednocześnie trudne pytania o to, jak odnosimy się do tych, którzy są inni, i czy oczekujemy od nich, że będą przestrzegać naszych reguł. Opisuje nasz system prawny – dobry dla ludzi, którzy potrafią się porozumiewać w określony sposób, ale zdecydowanie gorszy dla tych, którzy nie posiadają tej umiejętności.



PREMIERA 14.01.2022

Zwycięstwo w Otchłani okazało się tylko wygraną bitwą. Wojna wciąż trwa, a dzieci zwycięzców muszą stanąć do kolejnego starcia. 
Przepowiednia kości popchnęła Olive na zupełnie nową ścieżkę. Stając ramię w ramię z wojownikami sharum, odkrywa wielką moc drzemiącą we własnej, podwójnej naturze. A każdego ranka, po nocy pełnej krwi i śmierci, doświadcza prawdziwej radości życia. Zagrożenie jest jednak coraz bliżej, a dławiąca pętla niebezpieczeństwa zaciska się wokół wszystkich, których kocha. 
Darin i Selene, Arick i Rojvach, Olive i Kaji - każdemu z nich pisany jest los, który ciężko będzie udźwignąć. Każde z nich buntuje się przeciwko przeznaczeniu i każde będzie musiało odnaleźć własną drogę a potem kroczyć nią z podniesionym czołem. Waszak dzieci muszą dźwigać sławę ojców razem z własnym brzemieniem.


PREMIERA 26.01.2022

Styczniowa letnia noc to debiutancka powieść Miki Modrzyńskiej. 
Co zrobić, gdy nagle rzuci cię chłopak, z którym rok temu się zaręczyłaś? Płakać? A może przyjąć zaproszenie przyjaciółki i polecieć do… Nowej Zelandii? Sylwester – dobry początek. Zuza błyskawicznie odkrywa uroki nowego świata, zwłaszcza że towarzyszy jej niezwykle przystojny Simon. Prawdziwe życie na Antypodach poznaje, podejmując pracę opiekunki dzieci. Niepokoi ją tylko tajemnicza przeszłość chłopaka. Czy Zuzę czeka kolejny zawód? Pasjonująca i gorąca historia o miłości i odkrywaniu siebie, dzięki której przeniesiesz się na drugi koniec świata…


PREMIERA 26.01.2022

Gorący współczesny romans o bohaterach, którzy pokonują swoje lęki i ograniczenia. Andi Lockley, autorka bestsellerowych horrorów i podkastu kryminalnego, uważa, że świat jest przerażający i niebezpieczny. Dlatego zawsze pamięta o zaryglowaniu drzwi, a w torebce nosi pojemnik z gazem pieprzowym. Na domiar złego jej nowy sąsiad jest złowieszczo ponury i hałasuje w środku nocy…
 Były strażak Hill Dawson nie może spać. Po tym, jak został ciężko ranny podczas akcji ratunkowej, musi uporać się ze swoimi emocjami. Hill czuje, że utknął w martwym punkcie, próbuje więc się pozbierać i wymyślić, co ma zrobić dalej ze swoim życiem. Nie może dopuścić do tego, by rozpraszała go ładna rudowłosa dziewczyna mieszkająca za ścianą. 
Kiedy jednak ktoś włamuje się do mieszkania Andi, Hill nie może się powstrzymać przed odegraniem bohatera. Wkrótce między dwojgiem bohaterów tworzy się krucha więź. To, co zaczęło się jako sąsiedzka znajomość, może stać się czymś więcej, o ile Andi i Hill przezwyciężą swój strach i odzyskają zaufanie do samych siebie… i miłości.


PREMIERA 26.01.2022

Parafraza losów Romea i Julii w Szanghaju na początku XX wieku. Wojna gangów i wynurzający się z głębin rzeki potwór. Pełna gwałtownych uczuć opowieść o zakazanej miłości i walce o władzę. 
W migotliwym Szanghaju budzi się monstrum. Otwiera oczy w głębinach rzeki Huangpu i rozwiera szczęki, aby posmakować cuchnącej krwi, która sączy się do wody. Smugi czerwieni ślizgają się po nowoczesnych ulicach starożytnego miasta; oplatają bruk siecią jak naczynia krwionośne, aż w końcu kropla po kropli ściekają do wody, wlewając esencję życia miasta do paszczy z innego świata. Gdy noc staje się jeszcze ciemniejsza, potwór wznosi się w górę i wreszcie wynurza się z fal leniwie jak zapomniane bóstwo. Kiedy podnosi łeb, widzi wiszący nisko opasły księżyc. Oddycha. Prześlizguje się bliżej. 
Szanghaj, rok 1926. Juliette Cai i Roma Montagow są szykowani na przywódców dwóch zwalczających się gangów. Cokolwiek łączyło ich w przeszłości, ustąpiło miejsca goryczy i nienawiści… A kiedy gangsterskie porachunki osiągają punkt kulminacyjny, w mieście szaleje zaraza, a jego mieszkańców zaczyna ogarniać panika. Zwłaszcza że w głębinach rzeki Huangpu czai się… potwór. Śmierć zbiera obfite żniwo, zaś Juliette i Roma muszą zapomnieć o tym, co ich dzieli, i zacząć działać razem. Jeśli wspólnie nie powstrzymają panującego wokół chaosu, miasto, którym mogliby rządzić, zniknie z powierzchni ziemi.


A na jakie książki Wy czekacie? Koniecznie dajcie znać w komentarzach! :)


 

Nadszedł wiekopomny dzień, w którym ukończyłam przygodę z Panem Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Czwarty tom, mimo wyjątkowej obszerności (liczył prawie 850 stron), pochłonęłam szybko i sprawnie, z bólem docierając do epilogu. W ogóle całą tetralogię udało mi się nadrobić dzięki nowemu wydaniu, którym w roku 2021 swoich czytelników obdarzyła Fabryka Słów; wyjątkowo kolorowym, mega dopracowanym z naprawdę klimatycznymi ilustracjami Jana Marka. 

Pan Lodowego Ogrodu jest historią okrutnie wciągającą i wybitnie oryginalną, czego raczej na ogół nie słyszy się w odniesieniu do fantastyki. Wszak w tym gatunku zwykle jakiś motyw gdzieś się spotkało, jakiś wątek skądś się kojarzy. U Grzędowicza dostajemy porcję wytrawnej literatury, czytając o poczynaniach Vuko Drakkainena (Polako-Fina z chorwackim obywatelstwem, wysłanego na inną planetę w celu ratowania ekspedycji naukowej) lub rdzennego mieszkańca Midgaardu - Filara syna Oszczepnika.

W tej części bohaterowie albo dokańczają rozpoczęte w poprzednich tomach zadania, albo planują i szykują się do wojny z Królem Węży i Pramatką - niegdysiejszymi ziemskimi naukowcami, a aktualnie jednymi z najsilniejszych Czyniących (midgaardzki odpowiednik władającego magią). Zdradzę, że zarówno bohaterów jak i czytelników czeka tu wiele zwrotów akcji, knowań wojennych, strategii czy mnóstwa magii, latających wywern, ognia i mgły. Znajdzie się miejsce dla szpiegów, dawnych przyjaciół, zdrajców oraz wrogów, a to wszystko w otoczeniu szeroko pojętych boskich pieśni. 

Czwarty tom Pana Lodowego Ogrodu podobał mi się najbardziej ze wszystkich. Wiele spraw się wreszcie wyjaśniło (czekałam na ich rozwiązanie od pierwszego tomu), a fabuła potoczyła się w zupełnie niespodziewaną stronę. Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów kompletnie nie wiedziałam, czego oczekiwać po zakończeniu, dlatego każdą kolejną stronę czytałam z jeszcze większym zaangażowaniem niż poprzednią. 

W książce, poza wybitnie wpływającym na wyobraźnie przedstawieniem historii, totalnie zachwycił mnie jej humorystyczny aspekt. Obok myśli czy wyjątkowo obrazowych komentarzy Vuko wręcz nie da rady przejść obojętnie. Dodatkowa lekkość pióra i dynamiczne prowadzenie narracji sprawiły, że zupełnie nie odczuło się tych ponad ośmiuset stron.

Ostatnią część, jak i oczywiście całą tetralogię, Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza zdecydowanie warto przeczytać, co serdecznie polecam wam zrobić. I to naprawdę niebawem, bo omija was wyjątkowa, nietuzinkowa, wielobarwna historia. Od książki nie da rady się oderwać, a przebywanie w Midgaardzie, towarzyszenie Vuko czy obserwowanie poczynań Filara sprawiają, że ma się ochotę dosłownie wniknąć w fabułę. I całkowicie żałuję, że nie znam takiej pieśni bogów, by móc to zrobić. :)

9/10

Pan Lodowego Ogrodu, księga IV
Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2021
Stron: 847


← Pan Lodowego Ogrodu, księga III


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu



I mamy styczeń 2022 roku - jak ten czas szybko minął. Zanim jednak całkowicie wkroczę w nowy rok, trzeba przecież zamknąć stary. A jak najlepiej go zamknąć? Oczywiście, szybkim podsumowaniem. :)


PODSUMOWANIE ROKU 2021

1) Z matematycznego punktu widzenia

Na pomoc w zebraniu konkretnych liczb przychodzi mi LubimyCzytać i cudowne statystyki - inaczej zdecydowanie darowałabym sobie ten punkt. Komu by się chciało liczyć na piechotę? :) 

W każdym razie w roku 2021 udało mi się przeczytać 89 książek, czyli o jedną książkę więcej niż w zeszłym. Z początku byłam lekko załamana tym niewielkim progresem (poza tym zakładałam, że uda mi się przeczytać minimum 90 książek), ale potem przeliczyłam je na strony. I tutaj nadeszło zdziwienie. W 2021 roku przeczytałam 34447 stron, czyli o ponad 3 tysiące więcej niż w 2020!

Co do czytanych gatunków, to wyszło kompletnie różnie. Oczywiście, dominowała fantastyka, co z pewnością nie będzie zaskoczeniem. Na drugim miejscu plasuje się kryminał/thriller, a na trzecim - obyczajowe/romanse (a tego się tu w ogóle nie spodziewałam). LubimyCzytać musiało chyba coś pokręcić. :)


2) W ujęciu jakościowym

Przyszedł najtrudniejszy punkt, czyli wybranie faworytów. W 2021 roku trafiałam na tak doskonałe książki, że wyróżnienie 5 konkretnych było niesamowicie trudnym zadaniem. Pomogło wino, tak na marginesie. :) Jeśli chcecie przejść do recenzji, kliknijcie na zdjęcie.

TOP 5 NAJLEPSZYCH KSIĄŻEK ROKU 2021


Bez dwóch zdań najgorszą książką przeczytaną w 2021 roku były Esy floresy autorstwa Katarzyny Obodzińskiej. Powieść o niczym, bez emocji, a bohaterowie bez krztyny życia.

NAJGORSZA KSIĄŻKA ROKU 2021



Postanowiłam skupić się na polskich debiutach, a w tej kategorii zdecydowanie wygrywa Tomasz Kaczmarek i jego Przedsionek Piekła. Mroczna, brutalna i mega interesująca alternatywa pełna oryginalnych wątków.

DEBIUT ROKU 2021


Ten punkt będzie dość zabawny, bo moim odryciem roku 2021 jest cykl, który premierę miał dawno, dawno temu. Jeśli ktoś śledzi mojego bloga regularnie, z pewnością domyśla się, że chodzi o Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Aktualnie jestem po 3 tomach (recenzja trzeciej części na dniach), ale doskonale wiem, iż ta historia zupełnie mnie porwała. I nie chcę jej kończyć.

ODKRYCIE ROKU 2021



3) Przez pryzmat bloga

W ciągu roku na blogu dodałam dokładnie 142 posty, z czego aż 89 było recenzjami książek. Według tego przelicznika zrecenzowałam wszystkie przeczytane w 2021 roku książki, co oczywiście jest nieprawdą. Po prostu wygląda dość zabawnie. :) 

Poprzedni rok sprzyjał rozwijaniu się we wszystkich możliwych kierunkach w social mediach. O tym szerzej opowiem jednak w poście urodzinowym. 

Największym osiągnięciem Pomistrzowsku w roku 2021 było objęcie DWÓCH cudownych książek PATRONATEM. Chodzi mu tutaj, oczywiście, o Nieustanną ucieczkę A.C. Cobble'a (kliknij, żeby przejść do recenzji) oraz o Zielone pastwiska Kasi Bulicz-Kasprzak (kliknij, żeby przejść do recenzji). Jeśli chodzi o moje logo na okładce, to napisałam również swego rodzaju blurba do książki Mariusza Kaniosa Uczynkiem i zaniedbaniem (kliknij, żeby przejść do recenzji).

Na blogu oprócz recenzji pojawiały się ogólnoksiążkowe posty, czyli zapowiedzi wydawnicze na konkretne miesiące, kolejne odsłony cyklu Autorskie 10 minut, który zdążył kilkakrotnie ewaluować. Poza tym mogliśmy podyskutować w postach cyklu dyskusyjnego Trochę o... oraz rozłożyć niszowe Wydawnictwa na Czynniki Pierwsze.


Jeśli chcecie przejść do podstrony z postami z powyższych zabaw, wystarczy, że klikniecie na grafikę. Poza tym raz zmieniłam szablon i wreszcie jako-tako uporządkowałam podstrony menu głównego. :)

Pod koniec punktu chciałabym serdecznie podziękować Wydawnictwom, Autorom i Księgarniom, z którymi albo nawiązałam nowe współprace, albo nadal trwałam przy tych rozpoczętych w roku 2020. Dziękuję za zaufanie!


4) Od strony prywatnej

Wkraczamy na niebezpieczny grunt. :) Prywatnie rok 2021 upłynął gwałtownie, dokonując ogromnych zmian w moim życiu. 

Przede wszystkim w marcu powiedziałam "tak" i od tamtej pory moje myśli co chwila wędrowały po stronach weselnych. Zajęliśmy się z narzeczonym planowaniem ślubu, co w sumie poszło w miarę sprawnie. Datę ustaliliśmy na 21.05.2022, więc już niedługo zmienię nazwisko. :) Swoją drogą, zupełnie się nie spodziewałam, że jest aż tyle spraw, o które trzeba zadbać. 2021 rok kończę z wybraną salą, klepniętą datą zarówno w stodole (tak, dobrze czytacie - wesele będzie w stodole w stylu rustykalnym) jak i w Kościele, zaklepanym dj-em, fotografem, z na wpół rozdanymi zaproszeniami (które tak na marginesie robiłam całkiem sama: od projektu po wykonanie i pierdoły w postaci odbijania pieczęci w laku) oraz kupioną suknią ślubną (jest cudowna ❤).

W międzyczasie zajęliśmy się poszukiwaniem naszego wspólnego gniazdka. Z początku szło opornie, bo - jak wiecie - ceny wzrosły do poziomu hardcore. Ale udało się. Trafiliśmy na wymarzony dom; bliźniak pod Trójmiastem z widokiem na staw i las. Brzmi jak z bajki i w sumie do końca nie potrafię uwierzyć, że jest nasz. Mimo że pisząc ten post, siedzę przed biurkiem i patrzę na cudowny, zimowy krajobraz za oknem. :) Całość brzmi naprawdę pięknie, ale ten, kto jeszcze kupno czterech ścian ma przed sobą, niech mi uwierzy: to mordęga spędzająca sen z powiek, przyprawiająca momentami o zawał i bóle głowy. A jeśli to za mało, to dochodzą postrzępione nerwy, stres, depresja i ostateczne stwierdzenie, że g*wno się w życiu wie. Ale poza tym polecam. :)

To z takich najważniejszych spraw. Z tych mniej istotnych to, naturalnie, zdarzały się dni wesołe, smutne, cudowne i okropne. Dni, w których skakało się z radości do sufitu i dni, w których chowało się pod kołdrą i płakało nad własnym losem lub losem innych.

W wieku 27 lat (bo tyle skończyłam w listopadzie 2021 roku) odkryłam, że w życiu trzeba cieszyć się każdą najmniejszą chwilą i mieć zadek ze stali.


5) W kilku (naprawdę) ostatnich słowach

To już serio ostatnie kilka zdań, które napiszę. Ogólnie rok 2021 pełny był różnych emocji i niósł ze sobą wiele punktów zwrotnych. Mam nadzieję, że w 2022 dostanę odrobinę więcej spokoju, ale po pierwszym tygodniu stycznia chyba się na to nie zanosi. 

Oczywiście, jak to mam w zwyczaju, serdecznie zapraszam Was tutaj ↓

Bookstagram

Facebook

YouTube

i

LubimyCzytać

Napiszcie mi koniecznie, jak minął Wasz rok 2021! Chętnie posłucham (czy raczej przeczytam) o wszystkim!


Grudzień skończył się szybciej niż przypuszczałam, a przez dużo spraw związanych z wykończeniem domu książkowo wypadł średnio. 5 książek i 2134 strony - tak kończę ostatni miesiąc roku. Nie ma jednak tego złego, bo trafiałam na same świetne tytuły! :)

Co przeczytałam?

Chąśbę Katarzyny Puzyńskiej (recenzja) - mój pierwszy kontakt z autorką; klimaty fantastyki słowiańskiej zawsze na topie

Klątwiarzy Holly Black (recenzja) - mroczna, wciągająca i nietypowa lektura dla starszej młodzieży

Zarazę Przemysława Piotrowskiego (recenzja) - dzięki książce zmieniłam zdanie o nieudanym zakończeniu trylogii o Igorze Brudnym

Tylko jedną noc Jess Ryder (recenzja) - trzymający w napięciu thriller psychologiczny

 oraz

Zew krwi Jacka Londona (recenzji nie przewiduję) - tytuł, który chciałam poznać od lat i wreszcie mi się udało. Książka bardzo emocjonująca, zwłaszcza zakończenie. Nie spodziewałam się też, że narrację prowadzono z punktu widzenia psa. To ciekawy zabieg, z którym się nigdy nie spotkałam.

W grudniu pojawiły się też trzy posty dodatkowe: świąteczny, taki, w którym możecie słuchać audiobooków przez miesiąc za free oraz z ogłoszeniem, że Pomistrzowsku nominowano do plebiscytu OpowiemCi. Swoją drogą, dziękuję. :)

A ile wy książek przeczytaliście w grudniu? Dajcie znać w komentarzach!


 

Pan Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza, choć już od premiery minęło kilkanaście ładnych lat, jest moim odkryciem 2021 roku. Fabryka Słów odświeżyła wydanie, co z kolei skutecznie przyśpieszyło podjęcie decyzji o sięgnięciu po cykl. I nim się obejrzałam, została mi do przeczytania już ostatnia część. Zanim jednak przejdę do finału, chciałabym opowiedzieć wam pokrótce o trzeciej księdze, bo myślę, że warto o niej usłyszeć.

Wydarzenia zaczynają się dokładnie w miejscu, gdzie zakończyły w drugim tomie. Vuko wsiadł do lodowego drakkara i płynie wprost do owianego tajemnicą, tytułowego Lodowego Ogrodu. A raczej próbuje płynąć, ponieważ nijak nie ma pojęcia, jak kierować statkiem. Przez większość czasu więc wraz z najbliższymi towarzyszami dryfuje po morzach Midgaardu poniekąd na darmo, a z ogromną nadzieją na osiągnięcie celu i nagminnie cisnącym się na usta perkele

Prawie na drugim krańcu świata tohimon Filar pod postacią Amitraja wiedzie życie wynędzniałego niewolnika. Na szczęście towarzyszy mu wierny Brus, bez którego ciężko byłoby się pozbierać... Zwłaszcza że w tej części Grzędowicz rzuca mu kłody pod nogi niemal co wątek.

Czy Vuko uda się wykonać zadanie, z którym przybył z Ziemi? Pokona krajana mianującego siebie Królem Węży i niszczącego w sposób brutalny i obrzydliwy całą planetę? Co się stanie ze zniewolonym Filarem - prawowitym władcą królestwa?

Księga trzecia Pana Lodowego Ogrodu nie zawodzi ani przez chwilę, mimo spokojnie płynącej fabuły (oczywiście, w porównaniu z poprzednimi częściami - zwłaszcza po stronie Vuko). Tutaj akcja dobitniej skupia się na Filarze, co moim zdaniem jest strzałem w dziesiątkę. Każdy rozdział widziany oczami tohimona czyta się z ogromnym zaangażowaniem, kibicując pomysłom i trzymając kciuki, żeby niknąca w oczach wola dalszego przeżycia całkowicie nie zniknęła.

W tej części bohaterowie wskakują na wyższy poziom, a już szczególnie Drakkainen. Jego postawa, język myśli, sposób prowadzenia się czy zwyczajne prowadzenie rozmów z kompanami podróży (albo z Cyfral) skutecznie urozmaicają lekturę. Wzbudzają zachwyt, śmiech, na zawsze przypieczętowując więź mającą istotę bytu wyłącznie między czytelnikiem a postacią fikcyjną. Z Filarem jest podobnie. Z uwagą obserwuje się poczynania tego młodego, dobrze wyszkolonego młodzieńca, totalnie się z nim zżywając.

Zakończenie trzeciego tomu Pana Lodowego Ogrodu wgniata w fotel. Dobrze, że w podorędziu miałam kontynuację, inaczej przez kilka następnych dni zastanawiałabym się: perkeleco dalej?!  

Pana Lodowego Ogrodu, cały cykl jak i tą konkretną część, polecam bez wahania. Historia żyje własnym życiem, podobnie jak jej bohaterowie. Oryginalne wątki przeplatają się z dynamiczną akcją pełną zwrotów. Fabuła wzbudza tony emocji, powodując śmiech, wywołując strach albo niedowierzanie, a to wszystko w akompaniamencie magii, walki i gryfiego mleka. 

8,5/10


Pan Lodowego Ogrodu, księga III
Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa-Lublin 2021
Stron: 484


księga II ↔ księga IV


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu