Zapraszam Was do czynnego udziału w Autorskich 10 minutach! 

Patrycja Prusak zgodziła się wziąć udział w zabawie i w tym poście to właśnie do Niej kierujecie swoje pytania. 

Pamiętajcie, żeby pasowało do danej rundy; istnieją dwie, czyli...


Osoby, które nie pamiętają zasad, zapraszam tutaj ⇾ GŁÓWNE ZASADY. A jeśli coś tam Wam w głowie świta, to świetnie. :)

Przypomnę tylko, że runda 1 to typowa wyliczanka, czyli mamy tu pytania typu: "dwie ulubione książki, trzy najczęściej odwiedzane strony internetowe związane z książkami albo jeden gatunek literacki czytany najrzadziej". 

W rundzie 2 chodzi o wybór, np. "W książce byłabyś czarnym czy białym charakterem?" albo "Twoja przyjaciółka jest początkującą pisarką. Przeczytałaś jej książkę i uważasz, że jest okropna. Powiesz jej prawdę czy skłamiesz?". Wszystko, oczywiście, zależy od Waszej wyobraźni.

To co, gotowi? To do dzieła! Piszcie pytania w komentarzach!

 

Głód potępionych Patrycji Prusak to niezwykła opowieść (i zarazem świetny wstęp do dalszego cyklu), w której odwaga mierzy się ze strachem, przyjaźń z fałszem, a miłość z tragedią. Ponadto przewija się w niej wątek nekromancji, co osobiście totalnie mną zawładnęło. Mam nadzieję, że choć trochę Was zachęciłam, a jeśli chcecie przeczytać całą recenzję, to zapraszam tutaj → klik, klik.

A teraz pewnie zapytacie: po co to piszę? :)

Ano po to, by zachęcić Was do wzięcia udziału w rozdaniu patronackim, w którym możecie zgarnąć debiutancką powieść Patrycji Prusak i zarazem mój patronat!

☆☆☆☆☆☆

Jak wygrać?

→ zaobserwuj bloga Pomistrzowsku

→ zgłoś się w komentarzu

→ jeśli zaobserwujesz Pomistrzowsku na Instagramie, Facebooku czy YouTubie, możesz zdobyć dodatkowe punkty :)

→ poczekaj na wyniki!

I tyle!

Rozdanie odbywa się równoczenie na blogu, facebooku i instagramie i trwa od dzisiaj, tj. 28.04. do 03.05.2022 do północy, a wyniki ogłoszę w przeciągu tygodnia od zakończenia. Wysyłka jedynie na terenie Polski (w grę wchodzi wyłącznie paczkomat albo punkt odbioru typu Żabka, Orlen, itp.)

To jak? Są tu jacyś chętni? :)



Edit: 15.05.
Serdecznie gratuluję Kindze Perłowskiej (zgłoszenie przez Facebooka), do której leci egzemplarz Głodu potępionych!

 

Cześć!

Już niedługo, bo 06.05.2022 premierę będzie miała wspaniała, niepowtarzalna i totalnie wciągająca powieść A. C. Cobble'a! Czwarty tom fantastycznego cyklu o piwowarze Beniaminie Ashwoodzie to niesamowita jazda bez trzymanki, co mogę wam zagwarantować, obejmując Pusty horyzont PATRONATEM!

Dla zainteresowanych opis poniżej ↓

Wydanie dodatkowo okraszono pięknymi, niesamowicie klimatycznymi ilustracjami Leszka Woźniaka (jak zresztą cały cykl).

Jeśli nie nadrobiliście jeszcze poprzednich trzech części, to odsyłam was do recenzji:

1) Beniamin Ashwood - recenzja

2) Nieustanna ucieczka - recenzja

3) Wrogie terytorium - recenzja

 


PREMIERA 27.04.2022

Dom Nieba i Oddechu jest drugim tomem cyklu Księżycowe Miasto Sarah J. Maas. Tak, jak poprzedni tom, czyli Dom Ziemi i Krwi (recenzja tutaj), ten również został podzielony na dwie części. Czy słusznie? Według mnie niekoniecznie, ponieważ gdyby połączyć je w całość, owszem, wyszedłby niezły grubasek, ale bez przeszkód dałoby radę mu podołać. A tak, trzeba czekać aż do początków czerwca, by poznać zakończenie.

Powyższe słowa jednak zupełnie nie wpływają na odbiór fabuły, która - tak swoją drogą - była wręcz elektryzująca. Z ogromną przyjemnością wróciłam do Lunathionu, gdzie razem z Bryce Quinlan oraz Huntem Athalarem przeżywałam niebezpieczne przygody, próbowałam odnaleźć zaginionego nastolatka, Emile'a, wykazującego ogromną moc, a także byłam świadkiem rebelianckich czynów. O żarze i gęstej atmosferze między głównymi bohaterami nawet nie wspomnę, ale zdradzę, że bywało gorąco. 

Po wydarzeniach z Domu Ziemi i Krwi do Bryce powoli dochodzi świadomość bycia jedną z najpotężniejszych osób w Księżycowym Mieście. Jako Gwiezdna Księżniczka musi zmierzyć się z własnym statusem oraz wymaganiami, jakie postawił przed nią ojciec, Jesienny Król. Oczekiwania wobec dziewczyny wzrosły, ale Bryce marzy wyłącznie o odrobinie spokoju i o... Huncie.

Zakopanie się w marzeniach o Upadłym Aniele może być jednak ciężkie, skoro na oczach Bryce zaczyna kwitnąć rebelia wobec Asteri. Dodatkowo do miasta przybywa Cormac, Fae z innego rodu, któremu przyrzeczono rękę Quinlan. W międzyczasie w progu drzwi mieszkania Bryce pojawia się Ithan, dawny przyjaciel i członek Watahy Diabłów. A to zaledwie kapka spraw, które powoli dążą do wybuchu...

Dom Ziemi i Krwi Sarah J. Maas to fantasy pełną gębą, od której ciężko się oderwać. Lekki, niezawiły styl pozwala lepiej się wczuć oraz dokładniej rozumieć momentami bardzo pokręconą fabułę (w dobrym tego słowa znaczeniu). Ani przez moment nie jest nudno, ponieważ Bryce niemal na każdym kroku napotyka problemy.

W drugim tomie Księżycowego Miasta autorka pozwala nam lepiej poznać drugoplanowe postacie, które wprowadziła na początku. Czytelnicy poznają, jak wygląda codzienne życie Thariona, Ruhna, a także Ithana. Oczywiście, dodatkowo pojawia się wiele nowych bohaterów, zwłaszcza tych z założenia złych i groźnych, przez co czasami robi się poważniej. 

Największym zaskoczeniem w książce był wątek rebeliancki. Nie wiem, jak Wy, ale ja osobiście uwielbiam, kiedy w powieściach fantasy przewijają się podobne klimaty. W ogóle zachwyca mnie pomysł obalania władzy (jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmi :D), ponieważ dodaje on pikanterii fabule oraz ciągłej niepewności czy strachu, że bunt wyjdzie na jaw. W każdym razie pomysł rebelii był dopiero wdrażany małymi kroczkami, ale czuję w kościach, że w następnej części Maas da do wiwatu.

Jeśli chodzi o wady, to znalazłam kilka. Przede wszystkim nierealność wszechmocy oraz wyjątkowego szczęścia występujących u Bryce. Dziewczyna niemal na każdym kroku ma do zrobienia zadanie wagi państwowej, ale wszystko przychodzi jej bezproblemowo. A przynajmniej zawsze wychodzi z opresji bez szwanku albo jeszcze potężniejsza, co odrobinę mnie irytowało. Dodatkowo każdy bohater płci męskiej kocha, skrycie wzdycha bądź uwielbia Bryce, co zakrawa o totalny irracjonalizm.

Ostatecznie jednak Dom Nieba i Oddechu polecę, ponieważ świetnie się bawiłam podczas lektury, która pozwalała całkowicie uciec w świat wyobraźni. Uwielbiam tematykę aniołów, zmiennokształtnych oraz rebelii, dlatego czytałam z ogromnym zaangażowaniem i radością. Sarah J. Maas napisała magiczną historię, w jakiej nie zabrakło ani humoru, ani akcji, ani emocji. Wszak kto nie lubi książki o miłości, walce z niesprawiedliwością, kryminalnymi zagadkami oraz dużą dozą śmiechu? :)

7/10


Dom Nieba i Oddechu, część I
Sarah J. Maas
Wydawnictwo Uroboros
Warszawa 2022
Stron: 560


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

PATRONAT POMISTRZOWSKU

PREMIERA 20.04.2022

Kiedy przez całe życie czujesz się samotna i niewartościowa, a dodatkowo usługujesz znienawidzonemu królowi, raczej nie widzisz przyszłości w jasnych kolorach. Los bywa jednak przewrotny, ponieważ nagle z nic nieznaczącej służki stajesz się silną, niemal najpotężniejszą osobą w królestwie, a twoja maga potrafi wyczyniać rzeczy, o których się nawet nie śniło. Wszak kto śni o umiejętności ożywiania zmarłych? Z pewnością nie Morriam, główna bohaterka debiutu literackiego Patrycji Prusak pt. Głód potępionych.

Głód potępionych to książka niezwykła, ponieważ autorka postanowiła wydać ją samodzielnie, co już dla osób doświadczonych literacko jest nie lada wyzwaniem. Dla debiutujących selfpublishing wydaje się niemal niemożliwym zadaniem. A jednak Patrycji Prusak się udało. Ba! Dodatkowo jej książka otwierająca cykl opowieści o Morriam, na tyle mnie zaintrygowała, że postanowiłam objąć nad nią patronat!

Zacznijmy jednak od początku, czyli od krótkiego przedstawienia fabuły. :)

Morriam Cadaver to dziewczyna biedna. Nigdy nie poznała ojca, a matka zmarła przed paroma laty, przez co automatycznie stała się służącą króla. Wszystko mogłoby wydawać się jak najbardziej w porządku, gdyby nie pewnego razu król nie kazał jej iść do lasu, by wykopać głęboki dół. Zadanie dość dziwne, ale z racji tego,  że Morriam była wiernym sługą, nie zadawała pytań. A powinna, bo ów dół okazał się grobem przeznaczonym specjalnie dla niej!

Morriam udało się zbiec, a na jej drodze stanęło dwóch niezwykłych mężczyzn: strażnik Bramy, Nemir, który odprowadzał dusze zmarłych, by te mogły "pójść dalej", oraz czarnoksiężnik objęty złą sławą, Rutiel. Wskutek kilku traumatycznych zwrotów akcji Rutiel awansował na prywatnego nauczyciela i mentora Morriam, dzięki któremu mogła wreszcie poznać wiedzę oraz poczuć magię od lat pływającą w jej żyłach.

Kim w rzeczywistości jest Morriam? Dlaczego życie dziewczyny niemal z dnia na dzień odwróciło się od sto osiemdziesiąt stopni? Czy uda jej się pokonać niezwyciężonego maga, który dziwnym trafem zainteresował się samą Morriam? Do czego potrzebuje magii dziewczyny? I najważniejsze: czy Morriam uda się obronić królestwo przed ciągle wypełzającymi z mroku potworami?

Głód potępionych Patrycji Prusak nie nazwałabym historią idealną. W książce pojawiło się kilka błędów, a niektóre momenty wydawały się zupełnie przesadzone. Widać było brak doświadczenia, ponieważ styl chwilami kulał, a zachowanie bohaterów zakrawało o dziecinne nielogiczne. A jednak zaczynając czytać, kompletnie nie mogłam się oderwać od lektury, a historia Morriam całkowicie mnie pochłonęła. Z wielką przyjemnością poznawałam losy dziewczyny, która powoli uświadamiała sobie o własnej wartości, wcześniej nie potrafiąc uwierzyć, że zwykła służka może odgrywać jakąkolwiek rolę w walce ze złem. 

Losy Morriam były zakręcone i mocno zawiłe, ale poprowadzono je dokładnie oraz z nutką smaku, więc ani razu się nie pogubiłam. Głód potępionych nie jest może powieścią doskonałą, ale te widoczne braki u początkującego autora czynią ją wyjątkową. 

Ogromnie podobał mi się wątek nekromancji, który był swego rodzaju wątkiem przewodnim. Morriam dopiero poznawała własne umiejętności, pilnie ucząc się czarować i studiować terminologię magiczną, lecz robiła to z niekoniecznie wielkim zaangażowaniem. Wręcz migała się od zadań, czemu zupełnie się nie dziwie i co dodaje powieści realności. Wszak ciężko zmienić myślenie, kiedy człowiek przez całe życie był nikim, a nagle stał się wybrańcem.

Patrycja Prusak napisała interesującą książkę, świetny wstęp do dalszego cyklu, w którym odwaga mierzy się ze strachem, przyjaźń z fałszem, a miłość z tragedią. Morriam nazwałabym nietuzinkową bohaterką i ze względu na nią oraz na totalnie zaskakujące i trzymające w napięciu zakończenie, poleciłabym wam Głód potępionych. Powieść objęłam patronatem, gdyż uważam, że mimo wad warto dać Patrycji Prusak szansę na rozwinięcie umiejętności pisarskich. Poza tym liczę z całego serca, że kolejne części cyklu będą ciągle lepsze i lepsze. Aha, i nie mogę się już doczekać kolejnego spotkania z mrocznym, tajemniczym Rutielem. :)

7/10

Głód potępionych
Patrycja Prusak
Selfpublishin
Warszawa 2022
Stron: 448


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję

AUTORCE


 

Moi drodzy!

W ten spokojny, słoneczny, wiosenny dzień chciałabym Wam życzyć wesołych, spokojnych, rodzinnych i zaczytanych Świąt! Ci, do których przychodzi Zajączek Wielkanocny, niech znajdą najsłodsze, najbardziej ulubione smakołyki. A tym, którzy Zajączka nie praktykują, życzę, żeby kalorie z ton zjedzonego majonezu, jajek, kotletów i ciast dały sumę mniejszą niż kalorie w tic tacu. :)

Wesołych Świąt, Kochani!


 

Niedawno Fabryka Słów wznowiła wydanie Cyklu Demonicznego Petera V. Bretta, co było idealnym momentem, by wreszcie po raz pierwszy przeczytać tę znaną i szeroko polecaną serię fantasy. Zaczęłam, oczywiście, od Malowanego człowieka (kliknij, żeby przejść do recenzji), który tak mocno mnie wciągnął i zauroczył, że bez wahania sięgnęłam po kontynuację, czyli po Pustynną włócznię. Z racji tego, że książka osiąga grubo ponad tysiąc tron, podzielono ją na dwa tomy. Zaznaczę, że najnowsze wydanie niezwykle dopieszczono, a okładka i ilustracje Dominika Brońka aż zapierają dech w piersiach. :)

Co się tyczy samej fabuły, to Pustynna włócznia jawi się jako niesamowicie wciągająca, oryginalna, pełna zwrotów akcji przygoda. Pierwszy tom w większości poświęcono historii życia Jardira. Z niezwykłą pieczołowitością autor opowiedział o początkowych zmaganiach bohatera traktowanego jak, za przeproszeniem, gówno. O jego przyjaźniach, odwadze, samozaparciu, dzięki którym stał się najważniejszą osobą w Krasji. Było to świetne urozmaicenie głównej fabuły, ponieważ pozwoliło na dokładniejsze poznanie innego punktu widzenia niż tego z Malowanego człowieka

Drugi tom z kolei obfitował w wiele szalonych, często zupełnie niespodziewanych wydarzeń, przez co okropnie ciężko było oderwać się od lektury. Arlen, Leesha, Rojer niejednokrotnie dali do wiwatu, ale o szczegółach nie zamierzam się zbytnio rozwodzić, by przypadkiem nie zaspojlerować. Szepnę jedynie, że księga druga to emocjonująca jazda bez trzymanki. :)

Pustynna włócznia Petera V. Beretta to idealna kontynuacja, ani trochę nie zaniżająca poziomu lektury Cyklu Demonicznego. To wciągająca, wielobarwna opowieść o odwadze, walce, ciężkich wyborach, a do tego z doskonale wplecioną nutką nadziei na lepsze jutro. Historia inteligentnej Leeshy, odważnego Arlena czy wyjątkowo empatycznego Rojera niewątpliwie stała się jedną z moich ulubionych z gatunku - już samo to powinno przekonać was do sięgnięcia po cykl. :)

Największym plusem Pustynnej włóczni są przede wszystkim złożone charaktery bohaterów. W książce nikt nie jest ani czarny, ani biały, dzięki czemu całość wypada porażająco realistycznie. Autor umiejętnie wzbudza w czytelnikach kakofonię emocji, ponieważ pozwala dosłownie wejść w głowy wykreowanych postaci. 

Cykl Demoniczny nie należy do wybitnie oryginalnych propozycji z gatunku fantastyki, jednak ma w sobie specyficzną magię, coś, co sprawia, że opowieść wręcz połyka się w całości. Peter V. Brett dał życie wyjątkowym bohaterom oraz stworzył świat mogący istnieć w rzeczywistości razem ze swoimi bogami, pełnymi uprzedzeń mieszkańcami, walkami czy podziałem na kasty. Cały wątek demonów poprowadzono niezwykle zmyślnie, a to z kolei daje szerokie pole do popisu, które - mam nadzieję - zostanie wykorzystane w stu procentach w kolejnych częściach.

W kilku ostatnich słowach powiem, że każdy szanujący się fan gatunku powinien przeczytać Pustynną włócznie (oczywiście, zaczynając od Malowanego człowieka). Książka idealnie obrazuje, jak winna wyglądać fantastyka w najlepszym wydaniu! Wszak czego tu nie lubić? Demonów? Świetnie wykreowanych bohaterów? Wojen, walk czy szeroko pojętej brutalności męskiej momentami aż wylewającej się ze stron? A może tysiąca uczuć i emocji, których nie brakuje ani na sekundę? Ja polecam i z niecierpliwością zacieram rączki na nowe wydanie Wojny w Blasku Dnia. :)

9/10


Pustynna Włócznia, księga I i księga II
Peter V. Brett
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2022
Stron: 1172



Malowany człowiek ↔ Wojna w Blasku Dnia


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


 

Dzień dobry.

Z delikatnym opóźnieniem zapraszam serdecznie na podsumowanie mojego czytelniczego marca! Szczerze mówiąc, kiedy szukałam tytułów do zdjęcia, spodziewałam się mniejszej ilości, a tutaj wyszło aż 9 przeczytanych tytułów, które łącznie dały 2880 stron. Nie ukrywam, że ucieszył mnie ten wynik, bo pierwsze dwa miesiące 2022 roku nie należały do czytelniczo obfitych. :)

Co czytałam?

→ Najbardziej cieszy mnie fakt, że udało mi się nadrobić kilka (dwa!) tytuły zalegające od lat na półkach regału. Pierwszy z nich to druga księga Domu Ziemi i Krwi Sarah J. Maas, na którą czaiłam się od dłuższego czasu,

→ a drugą książką był pierwszy tom serii 39 wskazówek, czyli Labirynt kości Ricka Riordana.

Jeśli chodzi o recenzje powyższych tytułów, to może się ukażą, ale raczej w dalszym czasie. Dodam jedynie, że oceniam je pozytywnie. :) Część druga Domu Ziemi i Krwi o niebo bardziej przypadła mi do gustu, bo się więcej działo i Bryce wreszcie przestała mnie irytować swoim olewczym podejściem do życia. A Labirynt kości mieni się jako ciekawa przygodówka i doskonały wstęp do skomplikowanej, intrygującej serii. :)

Oprócz tego w marcu pochłonęłam kilka świeżynek:

Rozmowy z psychopatami. Masowi mordercy i szaleńcy Christophera Berr'ego Dee (recenzja tutaj) były ciekawym reportażem mimo kilu wad;

Gorzki smak jej wielkiej radości to mój pierwszy kontakt z Tehereh Mafi, w miarę udany i na poziomie, ale nie poczułam fajerwerków (recenzja tutaj);

→ wsiąknęłam w świat nietuzinkowych bajek dzięki Somanowi Chainaniemu i jego Pięknie i Bestiom (recenzja tutaj);

→ odwiedziłam Japonię razem z księżniczką Izumi za pomocą Tokio Ever After Emiko Jean (recenzja tutaj);

→ po raz szósty rozwiązywałam łamigłówki z Enolą Holmes - wgłębiłyśmy się w Sprawę tajemniczego zniknięcia księżnej (recenzja tutaj);

→ razem z Alanną wzięłam udział w Pierwszej przygodzie - zaznaczę, że niezwykle wciągającej, niebezpiecznej i wyjątkowo humorystycznej (recenzja tutaj);

a na sam koniec marca

→ totalnie zawiodłam się Księgą żywych sekretów Madeleine Roux (recenzja tutaj). 


W marcu dodatkowo na Pomitrzowsku zawitały posty okołoksiążkowe. Pojawiły się zapowiedzi na marzec i na kwiecień, co jest dość zabawne. :) 



I co najważniejsze: pojawił się kolejny odcinek Autorskich 10 minut, w którym udział wzięła Agata Kołakowska. Serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z mega/ultraciekawymi odpowiedziami, jakich udzieliła Autorka. :)


A jak minął Wasz marzec? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!


 

Cześć!

Mam nadzieję, że jesteście już gotowi na zbliżającą się wielkimi krokami premierę świetnego debiutu? Nie? To w takim razie szybciutko zapiszcie datę: 20.04.2022, kiedy to w Wasze ręce będzie mogła trafić powieść Patrycji Prusak pt. Głód potępionych!

Książka jest wyjątkowa pod wieloma względami, ale o tym przekonacie się, czytając. :) 

Ja ze swojej strony mogę jedynie powiedzieć, że polecam, że się pod nią podpisuję i że cudownie jest widzieć autorów debiutujących w ciężkim i problematycznym, ale jakże najlepszym (tak, musiałam to napisać ;P) gatunku, jakim jest fantastyka!

Aha, no i najważniejsze!

Pomistrzowsku objęło PATRONAT nad Głodem potępionych, więc jeśli ufacie moim wyborom i uważacie mój gust za doskonały (ach, ta skromność :P), to przeczytajcie. :)

Dla zainteresowanych wstawiam opis poniżej. ↓

Nazywam się Morriam Iris Cadaver i opowiem wam pewną historię. 
Wszystko miało swój początek pewnej jesiennej nocy, w więziennej celi gdzie po raz pierwszy ujrzałam Rutiela - dumnego, okrytego całunem grozy, skrywającego tajemnice swojego życia czarnoksiężnika, który w czasach narastającego mroku został moim mentorem. By naprawić błędy swojej przeszłości postawił wszystko na jedną kartę. Tą kartą byłam ja. 
Gdy na królewskie aleje spłynęła głęboka ciemność, nieumarli wstali z grobów, demony wyłoniły się z mroku, a zmarli przemówili, wybiła godzina na ostateczne starcie. 
Ta opowieść jest o przełamywaniu lęków, o trudnych wyborach, poświęceniu i więziach, które nie zawsze łączą tak jakbyśmy tego chcieli. Pozwól jednak, że zacznę od początku…


A tutaj macie jeszcze kilka słów o autorce - pochodzą prosto z tylnej okładki. :)

 

Przyznajcie się, ile razy totalnie wsiąkliście w fabułę książki, którą pokochaliście z całego serca, do której bohaterów wzdychaliście nocami i o której ziszczeniu w życiu rzeczywistym marzyliście? Madeleine Roux postanowiła stworzyć opowieść idealną dla każdego mola książkowego, wrzucając swoich bohaterów wprost do stron ich ulubionej powieści. Brzmi doskonale, prawda? :)

Księga żywych sekretów opowiada o losach dwóch najlepszych przyjaciółek, Adelle i Connie, których jedynym wspólnym zainteresowaniem jest czytanie Moiry - romantycznej historii sprzed lat, w których to główna bohaterka porzuca aktualnego narzeczonego, bezgranicznie zakochując się w mężczyźnie z nizin społecznych. Oprócz tego dziewczyny są zupełnie różne. Adelle to czarująca, przesympatyczna marzycielka, zaś Connie jest twardo stąpającą po ziemi młodą kobietą, zmagającą się w ciszy z własnymi problemami egzystencjonalnymi (jest lesbijką, ale nie potrafi się do tego przyznać na głos). 

Wskutek magii Adelle i Connie lądują w świecie Moiry, który okazuje się zupełnie odmienny od tego, jaki poznały podczas czytania. Dziewczyny nie tylko zmagają się z wynikłymi różnicami, ale przede wszystkim muszą powstrzymać ciągle rozprzestrzeniające się zło. W świecie Moiry bowiem nastąpiło swego rodzaju rozdarcie, przez które przesączyły się groźne bestie...

Czy dziewczynom uda się powrócić do rzeczywistości? Czym są te groźne bestie? I najważniejsze: jacy w rzeczywistości okażą ukochani bohaterowie Moiry?

Księga żywych sekretów Madeleine Roux zachwyca magicznym opisem: wszak jakiemu zapalonemu czytelnikowi chociaż raz nie przeszła przez głowę myśl o tym, jak cudownie byłoby wsiąknąć w fabułę ulubionej książki? Problem w tym, że mimo doskonałego pomysłu na historię, wykonanie zupełnie mnie nie zachwyciło. Przez ponad połowę książki kompletnie nie mogłam się wciągnąć, bo najzupełniej w świecie wiało nudą. Bohaterki mnie odrzucały, ponieważ do końca nie potrafiłam się z nimi zżyć, nie było mi dane zrozumieć ich postępowania, bo akcja nagminnie przeskakiwała z jednej na drugą. Kolejną wadą Księgi żywych sekretów były rażące błędy stylistyczne i literówki (nawet w imionach!), co już we wstępie ostudziło mój zapał. 

Jedynymi plusami książki Madeleine Roux było zadziwiająco zaskakujące zakończenie, dzięki któremu wreszcie poczułam jakiekolwiek emocje, oraz postać Connie. Dziewczyna przed całym światem (i trochę także przed sobą) ukrywała, że jest lesbijką; czytelnik mógł śledzić jej zmagania natury psychologicznej, co wnosiło odrobinę prawdy do lektury. 

Księgi żywych sekretów nie polecę, bo tak naprawdę nie ma co polecić. Historia zawodzi, szczególnie kiedy od momentu przeczytania opisu ma się nadzieję na naprawdę wciągającą, oryginalną i pełną emocji fabułę. Całkowicie nie można się zżyć z bohaterami, ponieważ autorka nie pozwoliła ich w rzeczywistości lepiej poznać. Gdyby nie zakończenie i kreacja Connie, książkę uznałabym jako totalny niewypał. 

4/10

Księga żywych sekretów
Madeleine Roux
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2022
Stron: 384


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


Tamora Pierce to amerykańska pisarka, autorka wielu książek fantasy dla młodzieży, za które zebrała liczne nagrody. Dlatego zupełnie nie rozumiem, że przez lata żadne z wydawnictw nie pokusiło się na przetłumaczenie jej kilku najbardziej znanych serii. Na szczęście i tym razem z odsieczą przychodzi cudowna Poradnia K, dzięki której mogłam wreszcie ziścić marzenie z dzieciństwa: mogłam poznać historie, które wyszły spod palców Pierce.

Pieśń Lwicy to seria, której pierwsza część miała swoją premierę już w 1983 roku. Alanna: Pierwsza przygoda opowiada historię tytułowej Alanny - dziewczynki ze wszelkich sił pragnącej zostać rycerzem, w przeciwieństwie do jej brata bliźniaka, Thoma, który marzy o poznaniu tajemnych nauk magicznych. Kiedy rodzeństwo ma opuścić domowe mury, w głowie Alanny rodzi się szalony pomysł. Dziewczyna od dzisiaj zamienia się w Alana i zamiast brata wyrusza do pałacu króla Roalda, by odbyć szkolenie na rycerza. 

Sęk w tym, że droga ku pozostaniu honorowym, wykwalifikowanym rycerzem jest stroma i wyboista. Zanim w ogóle Alanna pomyśli o włożeniu zbroi, musi odbyć wieloletnie szkolenie, rozpoczynając od funkcji królewskiego pazia. Razem z grupką rówieśników uczy się pilnie bez niemal żadnej przerwy czy chwili wytchnienia.

Czy Alannie uda się przetrwać najcięższe szkolenie w życiu? Czy nadal pozostanie niezauważona? Co z magicznymi umiejętnościami, które posiada i które ukrywa niczym najbardziej krępującą tajemnicę?

Alanna: Pierwsza przygoda to niezwykle interesujący początek serii idealnej dla młodszych czytelników. Historia bogata jest w ciekawe wydarzenia, kilka zwrotów akcji, a parunastu sprytnie wykreowanych postaci zdecydowanie urozmaica lekturę. Tamora Pierce używa lekkiego, łatwego stylu, dzięki któremu książkę można przeczytać niemal na raz. Nazwałabym ją idealnym wyborem, kiedy dopiero rozpoczyna się swoją przygodę z fantasy.

Największym plusem według mnie była sama Alanna. Autorka stworzyła bohaterkę, z jakiej aż pragnie się wziąć przykład. Dziewczyna bowiem ze wszystkich sił pragnie podążać za marzeniami, nawet takimi, które wydają się zupełnie niemożliwe. Zamienia się w chłopca, czyli dokonuje rzeczy niezwykłej, byleby tylko przyodziać zbroję i władać mieczem. Myślę, że każda młoda osoba z pewnością powinna wziąć Alannę za wzór, a już szczególnie kiedy wplątuje się w kilka nieprzyjemnych sytuacji, nie tracąc przy tym głowy i zdrowego rozsądku.

Pierwsza przygoda to w rzeczywistości wiele przygód, które czytelnicy poznają z wielkimi wypiekami na policzkach. Dawno nie czytałam równie przyjemnej, wciągającej książki, a przy tym momentami bardzo zabawnej i wywołującej wiele emocji.

Pierwsza część Pieśni lwicy nie należy do górnolotnych lektur, wręcz przeciwnie, ale pozwala się zrelaksować i wielokrotnie uśmiechnąć, co zdecydowanie pomaga po wyjątkowo ciężkim dniu. Alannę: Pierwszą przygodę zdecydowanie wam polecę, zwłaszcza jeśli macie ochotę sięgnąć po lekką historię o przyjaźni, bohaterstwie, odwadze i o spełnianiu marzeń. Ja już nie mogę doczekać się drugiego tomu, czyli Pod opieką bogini. :)

7,5/10

Alanna: Pierwsza przygoda
Tamora Pierce
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2021
Stron: 262


→ Alanna: Pod opieką bogini


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu