PREMIERA 14.09.2021

Pod szyldem serii Wehikuł czasu wydawane są nagradzane lub nominowane do nagród literackich powieści science-fiction. Jakiś czas temu miałam przyjemność przeczytać Rój Hellstroma Franka Herberta, czyli powieść również należącą do serii (recenzja tutaj), która spodobała mi się na tyle, by kontynuować poznawanie klasyków gatunku. Kiedy więc pojawiła się szansa sięgnięcia po Osę Erica Franka Russella, nawet się nie wahałam. 

Osa jest krótką, bo liczącą zaledwie 220 stron, książką, jaką od początku do samego końca czyta się z ogromnym zaangażowaniem. Po raz pierwszy wydano ją w 1958 roku i ogromnie żałuję, że dopiero w tym roku została przetłumaczona na język polski. 

Historia opowiada o losach perfekcyjnie wyszkolonego szpiega, Jamesa Mowry'ego, którego zadaniem jest bycie osą. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Osa to mały organizm potrafiący wywołać ogromne szkody, na przykład kiedy osa wleci do jadącego samochodu, może spowodować wypadek poprzez rozproszenie kierowcy. I w taki pokrętny sposób ma działać James. Z racji tego, że Terra prowadzi wojnę z Imperium Syrijskim, James zostaje oddelegowany na planetę wroga. Ląduje na Jaimecu, gdzie, podszywając się pod Syrijczyka, zaczyna siać zamęt. 

Z początku James wykonuje luźne, lekkie, z pozoru niegroźne zadania, które po czasie mogą rozrosnąć się nawet do gigantycznych rozmiarów. Działanie pod przykrywką, zmienianie tożsamości, lawirowanie po mieście, roznoszenie ulotek, rozsiewanie plotek o powstaniu nowego stowarzyszenia Dirac Angestun Gesept - to zaledwie kilka nic nieznaczących "przewinień". A jednak skutecznie potrafią wywołać szok, zasiać strach... i wprowadzić stan wojenny?

Czy pojedyncza osoba poradzi sobie ze zniszczeniem planety zamieszkanej przez prawie osiemdziesiąt milionów jednostek wroga? Czy Jamesowi uda się wykonać zadanie? Jakie skutki wywoła skrupulatne wdrażanie kolejnych faz?

Osa Erica Franka Russella należy do tego typu książek, obok których nie wolno przejść obojętnie. Historia w sposób niezwykle dosadny pokazuje, jak jednostka - jeśli jest dobrze wyszkolona i ponadprzeciętnie inteligentna - potrafi wpłynąć na działanie kraju, ba! całej planety, co powinno być swego rodzaju ostrzeżeniem. Autor genialnie prowadzi fabułę, coraz mocniej nakręcając zarówno Jamesa do działania, jak i czytelnika do wertowania kolejnych stron z większym zapałem. Dodatkowo w książce pojawia się mnóstwo zabawnych, niemal satyrycznych fragmentów, dzięki czemu całość staje się jeszcze mocniej wyjątkowa.

Przez całą opowieść ogromnie podziwiałam Jamesa. Nie tylko za jego podejście do życia (pełen energii optymista o nieskończonej wyobraźni i niewykorzystanych zapasach humoru), ale przede wszystkim za zachowanie zimnej krwi w sytuacjach niemal bez wyjścia oraz za odwagę - sam jeden prawie bez gadania wyruszył sabotować kompletnie obcą planetę. Bez znajomych, przyjaciół, a nawet zwierzchników. Nie wiem, czy ktokolwiek inny zdecydowałby się na coś tak okrutnie trudnego. 

W Osie autor ukrył pełno wyjątkowych przesłań, a drugie dna pojawiały się niemal co stronę. Książka ani przez moment nie była nudna, bowiem akcja często pędziła na łeb na szyję (w tym pozytywnym znaczeniu), zwłaszcza na ostatnich pięćdziesięciu stronach. 

Jedyne, co mnie nie przekonało, to samo zakończenie. Spodziewałam się zupełnie czegoś innego, dlatego otrzymując nieoczekiwane, poczułam zawód. Do tego stopnia duży, że w przeciągu sekundy ze złości miałam ochotę cisnąć książką w kąt. Dopiero po paru dniach, kiedy przemyślałam sprawę na spokojnie, stwierdziłam, że jednak autor trafił w sedno. Co nie zmienia faktu, że pierwsze emocje pozostały ze mną na długo i wpłynęły na ostateczny odbiór powieści.

Oczywiście, mimo zakończenia, Osę polecam. Historia rozbawi do łez, zaskoczy do granic możliwości i bez wyjątku wciągnie. Eric Frank Russell stworzył opowieść pełną ukrytych znaczeń, a w wykreowanego głównego bohatera pchnął życie. Każdy, kto uwielbia czytać o sabotażach prowadzących do początków anarchii, o tajnych agentach czy wystrychiwaniu władz na dudka w sposób przekomiczny, będzie Osą zachwycony.

7/10

Osa
Eric Frank Russell
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2021
Stron: 224


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu




 

Nowy miesiąc już za klika dni, a Wydawnictwa ewidentnie nie śpią i nie próbują też zapadać na jesienną chandrę. Ilość świetnych książek, których premiera szykuje się na wrzesień i które pragnę przeczytać, przerosła moje najśmielsze oczekiwanie. Pytanie brzmi, kiedy znajdę na to czas?! Chyba śpiąc po trzy godzinny na dobę. :)

Jak co miesiąc, wklejam kilka(naście) propozycji książkowych, jakie według mnie są warte uwagi - klikając na okładkę, przeniesiecie się na odpowiednią stronę.

PREMIERA 14.09.2021

Od blisko roku Terra prowadzi wojnę z Imperium Syrijskim. Przeciwnik dysponuje znacznie większą liczbą żołnierzy, więc Terranie postanawiają się uciec do szpiegostwa i sabotażu. Osa latająca w aucie może do tego stopnia rozproszyć kierowcę, że ten spowoduje wypadek, więc należy tylko zastosować tę samą taktykę na większą skalę. Jeden naprawdę sprawny agent działający wśrod Syrijczyków może dokonać prawdziwego spustoszenia, wywołać chaos, osłabić morale, zdezorganizować działalność wroga. Tak więc znakomicie wyszkolony James Mowry ląduje na Jaimecu, dziewięćdziesiątej czwartej planecie Imperium, zamieszkanej przez osiemdziesiąt milionów Syrijczyków. Jego zadanie jest proste – stać się osą.


PREMIERA 14.09.2021

Na świecie wybucha epidemia nowej, niezwykle groźnej i zakaźnej choroby. Naukowcy nie potrafią ustalić, czy zarazki pochodzą od zwierząt, powstały w wyniku mutacji czy wymknęły się z laboratorium opracowującego broń biologiczną. Wszelkie próby wprowadzenia kwarantanny zawodzą i w krótkim czasie ludzkość ulega niemal całkowitej zagładzie. Przy życiu pozostają tylko nieliczni, w tym Ish, który podczas pandemii przebywał w górach w Kalifornii. Ish obawia się, że ci, którzy przetrwali, stoczą się w otchłań barbarzyństwa, a dorobek ludzkości zostanie zaprzepaszczony. W poszukiwaniu ocalałych Ish wyprawia się na Wschodnie Wybrzeże, a po powrocie do Kalifornii spotyka mądrą i odważną Em, która wzbudza w nim nadzieję i chęć życia. Razem stawiają czoło niewyobrażalnym wyzwaniom, budując w San Francisco nową wspólnotę i rzucając ziarna nowego początku.



PREMIERA 29.09.2021

Ich rodzice ocalili ludzkość. Oni będą musieli ją poprowadzić. 
Od zejścia Wybawiciela do Otchłani minęło piętnaście lat. Nowy świat stał się miejscem względnie bezpiecznym, a ludzie prawie zapomnieli, czym jest prawdziwy strach przed Nocą. 
Dzieci tych, którzy wygrali wojnę z demonami, dorastają w cieniu niemożliwych do spełnienia oczekiwań. Wyniesione na piedestał przez bohaterstwo rodziców, zachłannie pragną stać się częścią świata, nie tylko jego obserwatorami. Zbuntowane przeciw niezrozumiałym regułom, nie wiedzą nawet ile razy śmierć wyciągała po nie ręce. Czas jednak nieuchronnie ucieka i dzieci stają się młodymi dorosłymi. Tajemnice, z których utkany jest bezpieczny świat Olive i Darina będą musiały ustąpić brutalnej rzeczywistości. Nadchodzi moment, gdy dzieci będą musiały odpowiedzieć za przeszłe decyzje rodziców i poprowadzić ludzi do kolejnej walki na śmierć i życie.


PREMIERA 30.09.2021

Jack Campbell powraca do świata “Zaginionej floty” z nową, pełną akcji serią, w której przedstawia początki Sojuszu. 
Ziemia przestała być centrum wszechświata. Po wynalezieniu napędu skokowego, pozwalającego podróżować w kosmosie z prędkością nadświetlną, ludzkość zakłada kolejne kolonie. Jednak ogromne odległości pomiędzy nowo zasiedlonymi układami oznaczają, że stary porządek i prawo międzygwiezdne, nadzorowane przez Ziemię, przestają istnieć. Kiedy sąsiedni świat przypuszcza atak, młoda kolonia, Glenlyon, zwraca się o pomoc do Roberta Geary’ego, byłego oficera floty gwiezdnej oraz Mele Darcy, byłej szeregowej piechoty kosmicznej. Mając do dyspozycji jedynie zaimprowizowaną broń i kilkunastu ochotników muszą stawić czoła okrętom wojennym oraz uzbrojonym żołnierzom. 
W obliczu kolejnych ataków i coraz większych strat zadawanych przez piratów jedyną nadzieją na odzyskanie pokoju jest Carmen Ochoa, „Czerwoniec” z pogrążonego w anarchii Marsa oraz Lochan Nakamura, przegrany polityk. Ta dwójka ma jednak plan – chcą położyć podwaliny pod wspólną obronę, co pewnego dnia może przekształcić się w sojusz. Jeśli jednak ich wysiłki spełzną na niczym, rosnąca w siłę potęga agresorów może zmienić te odległe rejony kosmosu, będące ostoją wolności, w pola bitew pierwszych gwiezdnych imperiów.


PREMIERA 01.09.2021

„Ulica Strachu. KILL znaczy zabić” to jedna z trzech książek z serii „Ulica Strachu” powiązana z cyklem filmów o tym samym tytule. Produkcje dostępne na platformie Netflix od lipca 2021 roku. 
Los drużyny chearleaderek z Shadyside wisi na włosku ze względu na brak funduszy. To nie najlepszy start dla Gretchen, która właśnie przeniosła się ze starej szkoły, gdzie była prawdziwą gwiazdą. O wolne miejsce w zespole walczy również bogata i rozpuszczona Devra Dalby. Konkurencja jest mordercza i nie toczy się fair. Gdy wkrótce ginie ktoś z kręgu znajomych Gretchen, a ona sama zaczyna otrzymywać wiadomości z groźbami, wszyscy zwracają się przeciwko niej. Czy dziewczynie uda się dołączyć do zespołu i… czy w ogóle ujdzie z tego cało?


PREMIERA 15.09.2021

Jeśli chodzi o horrory, zasady są proste: 
x Należy unikać opuszczonych budynków, takich jak stare domy czy magazyny. 
x Należy trzymać się razem – nie wolno się rozdzielać, nawet gdy tylko „chcemy coś sprawdzić”. 
x Jeśli gdzieś czai się morderca, trzeba sobie odpuścić wszelkie romansowanie. 
Gdyby tylko zasady przetrwania w prawdziwym życiu były równie proste… 
Szkoła w Nowym Jorku w najbardziej zamożnej dzielnicy Upper East Side. Rachel Chavez do zamożnych nie należy, więc z innymi dzieli ją przepaść wielka jak cały Manhattan. Od bogatych rówieśników i ich nudnych tematów woli historie o maniakalnych mordercach, a horrory ogląda po to, żeby się uspokoić. 
Wkrótce dziewczyna zostaje zwerbowana przez Klub Mary Shelley, którego członkowie organizują niezwykłe testy strachu, bazując na miejskich legendach i filmach grozy. Początkowo Rachel daje się wciągnąć w działalność klubu, organizując okrutne żarty, ale po jakimś czasie owe żarty stają się coraz poważniejsze, a w grę zaczyna wchodzić życie i zdrowie kolejnych osób. Rachel nie wie, komu może zaufać, a przed kim powinna mieć się na baczności. A na domiar złego, jej przeszłość postanawia o sobie przypomnieć.


PREMIERA 15.09.2021

Samantha Young, mistrzyni miłosnych historii, porywa pełnym pasji, namiętności i napięcia nowym tomem swojej bestsellerowej serii. 
Dziewięć lat temu Emery Saunders porzuciła wygodne, ale puste i samotne życie miliarderki i przeniosła się do Hartwell, uroczego nadmorskiego miasteczka, gdzie otworzyła księgarnio-kawiarnię. I choć wreszcie mogła żyć, jak chciała, bolesna przeszłość sprawiła, że Emery nie mogła znaleźć sobie miejsca wśród lokalnej społeczności. Z biegiem czasu zyskała przyjaciół, ale dla większości mieszkańców pozostała zagadką. Dziewięć lat temu był jednak ktoś, kto wreszcie zdobył zaufanie Emery. A potem je zdradził. 
Raz po raz. Fani serii Hart’s Boardwalk długo czekali na tę historię – i się nie zawiodą. Pełna pasji opowieść o zaufaniu i odkupieniu. 
Jack Devlin wiedział, że Emery to miłość jego życia, gdy tylko ją zobaczył. Ale kiedy wydawało się, że zmierzają w dobrym kierunku, los z nich zadrwił. Jack nie miał wyboru: by chronić tych, na których mu zależało, musiał trzymać się od nich z daleka. Nawet jeśli to oznaczało, że złamie Emery serce. Teraz Jack chce za wszelką cenę odkupić swoje błędy. Tyle że Emery nie potrafi już mu zaufać. Jack ma ostatnią szansę, by przekonać ją, że to, co ich łączy, jest godne miłosnej legendy Hart’s Boardwalk.


PREMIERA 01.09.2021

Los rodziny Bies został przypieczętowany. Bum! Doszło do morderstwa Maximiliana de Gousse’a, popularnego w kręgach magicznych czarownika. Czy za tę zbrodnię odpowiedzialne są czary babki Agrei, jego byłej żony? A może to inna, przedwieczna moc zbudziła się ze snu i próbuje namieszać w świecie żywych? Co za licho szpieguje nieświadomych niczego członków wiedźmowego rodu?
 Saturnin właśnie przygotowuje się do czarodzielnicy, rytuału, który pozwoli mu osiągnąć pełnię mocy i dumnie reprezentować rodzinę. Dragomira, jego siostra, zostaje postawiona przed nie lada wyzwaniem – musi stoczyć bój z własnymi snami, a przy okazji nie dać się spalić na stosie. Rodzeństwo wkracza na drogę odkrycia prawdy o swoich korzeniach i o sobie samych, podejrzliwie zerkając na ojca, matkę, no i babkę, którzy zachowują się bardzo dziwnie, gdy nagle do całego ich grona dołącza zmarła ciotka. Czekajcie, ale dlaczego ona wraca z tych zaświatów? 
Adam Faber zaprasza na ucztę wyobraźni: do kotła, w którym gotują się sekrety, przekręty, miłość i szczypta… magii!


PREMIERA 15.09.2021

Leigh Chen Sanders jest absolutnie pewna jednej rzeczy: jej matka zmieniła się w ptaka po tym, jak popełniła samobójstwo. 
Dziewczyna nie może pogodzić się ze stratą i myślą, że całowała swojego najlepszego przyjaciela, gdy jej matka odbierała sobie życie. Czuje, że rodzina zataiła przed nią wiele rzeczy. Rusza na Tajwan, aby poznać swoje korzenie i odkryć wszystkie rodowe sekrety. W poszukiwaniu przemienionej w ptaka matki Leigh zacznie ścigać duchy, odkryje tajemnice dziadków i nawiąże nowe relacje. 
„Wszystkie kolory moich wspomnień” – pomiędzy rzeczywistością a magią, przeszłością i teraźniejszością, przyjaźnią i romansem, nadzieją i rozpaczą – to powieść o odnajdywaniu siebie poprzez poznawanie historii rodziny, sztukę, smutek i miłość.


PREMIERA 07.09.2021

Od tragicznych wydarzeń, których komisarz Lena Rudnicka była spiritus movens, minęło kilka miesięcy. W konsekwencji została karnie przeniesiona do Białych Brzegów, gdzie szybko się przekonała, że na wiejskim komisariacie czas płynie dwa razy wolniej. Sytuacja ulega zmianie, gdy na corocznym Festynie Lodu dochodzi do brutalnego gwałtu ze skutkiem śmiertelnym. Ofiarą jest młoda mieszkanka Białych Brzegów, Karina Cieślak. Ludzie niechętnie rozmawiają z policją. Każdy z nich ma coś do ukrycia: gospodarze, którzy znaleźli zwłoki, ich syn, który adorował Karinę, jej przyjaciółki, lokalny pijak, a nawet ksiądz. Komisarz nikomu nie może ufać, nawet swojemu nowemu partnerowi. Tymczasem w Białych Brzegach pojawia się Marcel Wolski, a wkrótce potem prokurator Nawrocki… Śledztwo nabiera tempa.


PREMIERA 29.09.2021

Yunjae urodził się z aleksytymią, która utrudnia mu odczuwanie takich emocji jak strach czy złość. Nie ma przyjaciół: zadbały o to dwa neurony w kształcie migdałów umiejscowione głęboko w mózgu. Oddane matka i babcia dbają o chłopca ze wszystkich sił. Ich mały dom jest pełen kolorowych samoprzylepnych karteczek ze wskazówkami, kiedy należy się uśmiechać, kiedy powiedzieć „dziękuję”, a kiedy się ukłonić. 
Nagle w Wigilię Bożego Narodzenia i szesnaste urodziny Yunjae wszystko się zmienia. Barbarzyński akt przemocy, który dotyka mamę i babcię, niszczy świat chłopaka. Osamotniony i zszokowany Yunjae doznaje kolejnego wstrząsu: do szkoły przybywa niespokojny nastolatek Gon i zaczyna się nad nim znęcać. 
Nieoczekiwanie oprawca i ofiara dowiadują się, że mają więcej wspólnego, niż sądzili. Gon jest zaskoczony beznamiętnym spokojem Yunjae, podczas gdy Yunjae myśli, że jeśli pozna porywczego Gona, nauczy się doświadczania prawdziwych uczuć. Nawiązuje się zaskakującą przyjaźń. 
A kiedy Gon znajdzie się w niebezpieczeństwie, to Yunjae wyjdzie poza strefę komfortu, by stać się być może najbardziej nieprawdopodobnym bohaterem.


PREMIERA 29.09.2021

Szpital Salpêtrière, specjalizujący się w leczeniu obłąkanych kobiet, uznawany jest przez nie za przedsionek piekła. Diagnozy stawiają w nim tylko mężczyźni. Zamknięcie, odcięcie od świata, brak kontaktu z bliskimi. Ataki histerii, wrzaski i paroksyzmy, eksperymentalne metody leczenia. 
Pewnego marcowego poranka szanowany notariusz pan Cléry umieszcza tu siłą swoją córkę. Eugénie jest całkowicie zdrowa poza jedną „przypadłością” – widzi duchy zmarłych i słyszy ich głosy. Po kilku dniach pobytu na oddziale wie, że musi się stąd wydostać. 
Jedynym ratunkiem jest nakłonienie do pomocy oddziałowej pielęgniarek, Geneviève, kobiety racjonalnej, surowej, bez reszty oddanej nauce i medycynie. Eugénie szybko odkrywa czuły punkt pielęgniarki i krok po kroku przechodzi do realizacji swojego planu. 
Nadarza się znakomita okazja do ucieczki – doroczny bal kostiumowy dla pacjentek szpitala, na który zapraszana jest śmietanka towarzyska Paryża. Aby spełnić marzenia Eugénie o wolności, oddziałowa będzie musiała złamać wszelkie zasady.


PREMIERA 01.09.2021

Przyszedł na nie czas Zawsze są przynajmniej trzy. Może być więcej, ale nigdy mniej. Psotna dziewka, chutliwa matka i groźna, samotna starucha. Obdarzona pierwotną mocą Trójnia.
Głuchołazy, małe miasteczko na polsko-czeskim pograniczu ma w herbie kozi łeb. To miejsce, gdzie w siedemnastym wieku wieszano kobiety podejrzane o uprawianie czarów. Większość z nich trafiła na stryczek za nic. Ale były wśród nich także one. Te, które wiedzą. Te, które mogą umrzeć, ale nie odchodzą tak łatwo. 
Dwadzieścia dwie osoby. Dwadzieścia kobiet, dwóch mężczyzn. Bunia, najstarsza z Pań, znała ich wszystkich, a z trojgiem wymieniała swego czasu pocałunki i sekrety. Siedmioro uprawiało to, co nazywano czarami. Leczyli, dodawali sił, pomagali w problemach miłosnych i użyczali swych ust cichym szeptom zmarłych. O dwojgu z nich powiedziano by dziś, że byli niespełna rozumu – w rzeczywistości mieli tego rozumu zbyt wiele. 
Chciano je zniszczyć. One jednak wciąż się odradzając, trwają po dziś dzień. Wpisane w historię i żywą tkankę tego miasta. Mówią na siebie Panie. Panie Czarowne. Czy w XXI wieku historia zatoczy koło? Czy te, które mają w sobie moc, będą musiały się zmierzyć z wnukami mężczyzn, którzy próbowali je spalić?


Dajcie koniecznie znać, czy czekacie na którąś z ww. książek! A może znacie inne tytuły warte uwagi? Piszcie w komentarzach. :)


 

Przyznajcie, ile razy w okresie nastoletnim zadawaliście sobie pytania typu: kim rzeczywiście jestem albo kim się stanę w przyszłości? Myślę, że dorastanie wiąże się przede wszystkim z odnajdywaniem samego siebie, określaniem własnych zainteresowań, poszukiwaniem idealniej drogi prowadzącej do dorosłości. Dodatkowo w organizmie buzują hormony, co zdecydowanie nie sprzyja odnajdowaniu odpowiedzi.

Arystoteles i Dande odkrywają sekrety wszechświata Benjamina Alire'a Saenza jest dokładnie taką młodzieżówką, w której bohaterowie starają się odkryć prawdę o sobie, życiu i otaczających ich ludziach. Arystoteles, choć zdecydowanie woli, gdy używa się wersji skróconej: Ari, boryka się z wieloma problemami egzystencjonalnymi. Nie posiada bliskich przyjaciół, jest typowym indywidualistą, zupełnie nie potrafi dogadać się z ojcem, choć z mamą rozmowy wychodzą mu całkiem nieźle. Ma starsze o kilkanaście lat siostry i brata... Brata, którego nawet nie pamięta z wyglądu, bo rodzice pozbyli się wszystkich jego fotografii z ramek, przez co automatycznie stał się rodzinnym tematem tabu. Bernardo trafił do więzienia, ale za co? Ari nie ma bladego pojęcia, co też go mocno gnębi.

Wreszcie przychodzą wakacje, Ari idzie na basen i tam zupełnym przypadkiem spotyka Dante Quinantę. Chłopaka pełnego optymizmu, potrafiącego bez problemu rozmawiać z obcymi ludźmi i prawie non stop żartującego. Dante wprowadza wiele kolorów do życia Ariego, który wreszcie poznaje prawdziwy smak przyjaźni. 

Jak nowa znajomość wpłynie na życie Ariego? Czy rozwiąże wszystkie problemy związane z dorastaniem? Czy Ariemu uda się poznać prawdę o Bernardzie i dogadać z ojcem? A przede wszystkim, czy Ari wreszcie odkryje prawdziwego siebie? 

Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata to przepełniona emocjami, wzruszająca książka - zwłaszcza pod koniec, gdzie dosłownie siłą powstrzymywałam łzy. Autor stworzył przepiękną historię o przyjaźni, miłości, dorastaniu oraz o odnajdowaniu siebie, posługując się lekkim stylem bez zbędnych opisów. W książce dominowały dialogi oraz mocno uczuciowe rozmyślania głównego bohatera, co nijak nie przeszkadzało w odbiorze. Ba! Myślę, że właśnie ten zabieg zrobił całą robotę: nie tylko sprzyjał szybszemu czytaniu, ale również maksymalnie zwiększył poziom emocjonalności opowieści.

Główny bohater całkowicie mnie kupił. Uwielbiałam Ariego za jego pełne logiki przemyślenia i ciągłe dążenie do otrzymania odpowiedzi na wcale niełatwe pytania. Buzowała w nim upartość, często się gubił, dzięki czemu wydawał się jeszcze bardziej realistyczny. Mimo że Ari był totalnym introwertykiem, potrafił zrozumieć ludzi (wiadomo, nie wszystkich) oraz emanował taką... mądrością życiową, którą nie każdy jest w stanie posiąść i rozwinąć. Jego rozmowy z Dantem wywoływały skraje emocje, choć głównie królował śmiech. O, tak, książkę warto poznać głównie ze względu doskonale wykreowanych nastoletnich bohaterów.

W Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata podobało mi się również, że poza głównym wątkiem (dorastanie i związane z nim problemy) wkradło się kilka pobocznych. Koszmary ojca, który powrócił z wojny. Brat - temat tabu. A także kilka innych, o jakich nie zamierzam mówić, by zbytnio nie zaspojlerować. Najważniejsze, że podczas czytania wcale się nie nudziłam, a każdy rozdział pochłaniałam z - może nieco niezdrową, ale jakże wytłumaczalną - ciekawością i niecierpliwością.

Największym minusem książki była momentami za często występująca słodycz. Parę fragmentów okazało się zbyt cukierkowych nawet jak na mnie, zwłaszcza podczas niby niezobowiązujących rozmów z rodzicami Dantego.

Podsumowując, Benjamin Alire Saenz napisał wzruszającą młodzieżówkę, którą polecam wam bez wahania. Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata to naprawdę przesympatyczna, bardzo emocjonująca historia z paroma twistami fabularnymi oraz świetnymi bohaterami. To opowieść o dorastaniu i poszukiwaniu prawdy, która nie zawsze wszystkim może się spodobać... Wyruszcie w podróż razem z Arim i Dantem i razem z nimi odkryjcie sekrety świata. Zdradzę, że niektóre mogą okazać się naprawdę zaskakujące. :)

7/10

Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata
Benjamin Alire Saenz
Wydawnictwo WeNeedYA
Poznań 2021
Stron: 385


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu





Szamański blues Anety Jadowskiej jest zarówno pierwszym tomem Trylogii Szamańskiej, jak i swego rodzaju spin-offem do popularnej serii o Dorze Wilk. Główną rolę gra tutaj Witkacy, czyli Piotr Duszyński, który próbuje połączyć zwyczajne życie policjanta-samotnika z magicznym - niedawno poznał prawdę o własnym pochodzeniu i dopiero rozkręca swoją szamańską działalność. Kontakt z duchami, przeprawianie ich przez bramę, korzystanie z różnego rodzaju ziół czy leków wspomagających wędrówki po "drugiej stronie" to jeszcze niezgłębione do końca tematy, z jakimi musi sobie poradzić Witkacy.

Książka dzieli się na dwa opowiadania, z czego drugie w pewien sposób jest kontynuacją pierwszego, jeśli spojrzy się przez pryzmat wątków pobocznych. Szamański blues rozpoczyna się w chwili, gdy Witkacy zderza się z przeszłością. Odwiedza go ex, o której nadal nie potrafił całkowicie zapomnieć. Konstancja prosi Piotra o pomoc, ponieważ w szpitalu w niewyjaśnionych okolicznościach umierają noworodki (Konstancja pracuje jako położna). W ten sposób odnawiają się stare rany i pojawiają się poszlaki sprawiające, że Witkacy odgrzebuje starą, niewyjaśnioną sprawę seryjnego mordercy grasującego wśród mieszkańców jednego z biedniejszych osiedli miasta.

Drugie opowiadanie, czyli Bossa nova dla szamana, porusza nieco odmienną tematykę, ponieważ poza duchami czytelnik będzie miał do czynienia z ożywającymi trupami oraz wyjątkowo czarną magią. Witkacy wraz z Katią starają się dotrzeć do przyczyn powstania aberracji między światami, a także pojawienia się prawie zabójczo agresywnych duchów. 

Szamański blues Anety Jadowskiej to pełna magii historia, którą czyta się bardzo szybko ze względu na nieskomplikowany styl autorki i wciągającą, bogatą w zabawne elementy fabułę. Uwielbiam, kiedy książka łączy w sobie elementy wielu gatunków, dzięki czemu można wyciągnąć z nich to, co najlepsze. W Szamańskim bluesie czytelnik ma do czynienia nie tylko z motywami typowymi dla fantasy, czyli wiedźmami, magią, szamanami, duchami i nekromantami, ale również z wątkami kryminalnymi - seryjny morderca albo nielegalne buszowanie po cmentarzach.

Pierwsze opowiadanie bezapelacyjnie wygrało. Pochłonęłam je dosłownie w chwilę, ponieważ wątek związany odkrywaniem tajemniczych morderstw sprzed lat całkowicie mnie zaabsorbował. Druga historia, owszem, również była intrygująca, lecz czegoś mi w niej ostatecznie zabrakło. Chyba skończyła się zbyt przewidywalnie, jak na moje gusta. 

Witkacy to z kolei bohater idealny - po przejściach, z wieloma wadami, niepotrafiący radzić sobie w trudnych sytuacjach związanych bezpośrednio z relacjami z innymi ludźmi, ciągle poszukujący najlepszej życiowej drogi. A przy tym nietracący nadziei oraz doceniający szczęśliwe momenty. Autorka kilkakrotnie rzuci Witkacemu kłody pod nogi, sprawi, że zwyczajny człowiek, by się załamał lub poddał, a dodatkowo dokopie, jak już padnie z wyczerpania - wszystko to sprawi, że Witkacy okaże się jeszcze ciekawszy, bardziej realistyczny i będzie bohaterem, którego nie da rady nie lubić.

Muszę koniecznie wspomnieć o przepięknym wydaniu okraszonym klimatycznymi ilustracjami - lubię, kiedy książka nie została potraktowana po macoszemu. Tutaj dopracowano niemal każdy szczegół, przez co wyjątkowo dobrze wygląda na regale. :)

Szamański blues jest opowieścią idealną na nudne dni, ponieważ nie tylko pozwoli uciec od nieinteresującej rzeczywistości, ale także wzbudzi tony przeróżnych emocji: rozbawi, wzruszy, zirytuje, rozczuli. Aneta Jadowska stworzyła wyjątkową, wciągającą historię, którą serdecznie polecam, bo każdy znajdzie w niej to, co najbardziej lubi: magię, duchy, kryminalne zagadki, morderstwa, a także miłość, przyjaźń i wyjątkowe oddanie sprawie. 

8/10

Szamański blues
Aneta Jadowska
Wydawnictwo SQN
Kraków 2021
Stron: 463


→ Szamańskie tango


Za możliwość przeczytania dziękuję



 

Fernanda Melchor i jej Czas huraganów to mój pierwszy kontakt z literaturą meksykańską. Cała przygoda zaczęła się od przeczytania opisu, który mocno mnie zaintrygował. W końcu kogo nie zainteresowałyby realia życia w meksykańskich wioskach albo tajemnicza i brutalna śmierć miejscowej wiedźmy? Osobiście uwielbiam mocne klimaty i dosadne przedstawianie tematów bez zbędnego owijania w bawełnę, dlatego historia o biedzie, przemocy, mizoginii i mrocznym erotyzmie wydała się strzałem w dziesiątkę. 

Po książce więc spodziewałam się sadystycznej zbrodni, dokładnego śledztwa związanego z próbami dotarcia do prawdy, rozmów z mieszkańcami wioski i rozbudowanego tła miejsca akcji, szczegółowych opisów życia w Meksyku, biedy, odmiennej kultury. I wiecie co? To, co ostatecznie otrzymałam od Melchor, wychodzi poza wszelkie ramy. Szokuje, może oburzyć, zgorszyć, ale głównie zachwycić prostotą i przerazić do granic realistycznym bestialstwem. 

Dzieci mieszkające w La Matosie, czyli meksykańskiej wiosce, odkrywają w rzece zwłoki. Sprawa szybko trafia na policję, która rozpoczyna dochodzenie w celu odnalezienia winnego (lub winnych) zabójstwu lokalnej Wiedźmy. To zaledwie wstęp do historii, bo każdy kolejny rozdział należy do innej osoby i jest swego rodzajem wewnętrznej, osobistej spowiedzi albo zeznaniami świadków na komisariacie.

Czytelnicy wkraczają w przerażający świat i poznają najmroczniejsze sekrety bohaterów, a także całą historię ich tragicznego, przyprawiającego często o dreszcze życia. Każdy kolejny rozdział rzuca światło na zbrodnie, podsuwając nowe dowody. Widzimy prawdę oczami Wiedźmy (a przynajmniej tę część sprzed morderstwa). Dostajemy zeznanie Yesenii - dziewczyny poniżanej przez babkę ogarniętą toksyczną miłością do siedzącego w pierdlu syna i ćpającego wnuka. Wzruszamy się nad losem Normy, czyli kilkunastoletniej, molestowanej dziewczynki, która postanowiła uciec z rodzinnego domu i odnaleźć schronienie w La Matosie. Poznamy kalekiego Munro, zaś Brando wywoła zgorszenie, współczucie i dostarczy innych, niemal skrajnych emocji.

Czas huraganów Fernandy Melchor jest książką mocną, dosadną i przepiękną w swoim obrzydlistwie. Jeśli rzeczywiście tak wyglądają realia życia w meksykańskich wioskach, to ja przeogromnie się cieszę i jestem wdzięczna, że się tam nie urodziłam. Autorka bowiem raczy czytelników szokującymi, brutalnymi, ociekającymi seksem (zwłaszcza tym za pieniądze, brudnym i typowo zwierzęcym bez grama uczuć) treściami pełnymi wulgaryzmów.

Bardzo podobało mi się poświęcenie każdego rozdziału innemu bohaterowi, przez co książka wydała się unikalna. Czytelnicy mogli wejść w głąb umysłów zniszczonych, chorych i skrzywdzonych, co z kolei wywoływało szereg przeróżnych emocji. I pozwoliło totalnie odlecieć i wczuć się w historię. Niech was też nie zwiedzie brak łamania, akapitów albo niezwyczajne zapisy dialogów. Z początku bałam się, że przez książkę będzie ciężko przebrnąć, co na szczęście zupełnie nie miało miejsca i nijak nie wpłynęło na jakość tekstu. Czytało się szybko, płynnie. 

W Czasie huraganów pojawiło się kilka wątków, których poznania żałuję. Myślałam, że jestem odporna i raczej nic w literaturze nie wywoła we mnie zgorszenia, ale tutaj... Fernanda Melchor w wyjątkowo obrazowy sposób pokazała mi, że się mylę i że istnieją sprawy, na które jestem za miękka. Książka jest niezwykle osobliwa i stanowczo odradzam ją osobom o słabych nerwach, nieprzepadającymi za przekleństwami - wymyślne wiązanki pojawiają się prawie co zdanie.

Czas huraganów Fernandy Melchor to historia brutalna, niemal rozdzierająca, a bohaterowie są osobami tragicznymi, wołającymi o pomoc we własnej nienawiści, bólu i upokorzeniach. Ja polecam, jednak ostateczną decyzję pozostawiam wyłącznie wam. Sami bowiem musicie ocenić, czy jesteście gotowi na poznanie prawdy przedstawionej oczami Melchor i czy jej podołacie.

7/10

Czas huraganów
Fernanda Melchor
Wydawnictwo MOVA
Białystok 2021
Stron: 256


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu






 

Ostatnio zostałam nominowana na Instagramie przez Sylwię Bies, by wziąć udział w pewnej zabawie i stwierdziłam: czemu nie? Ba, postanowiłam rozszerzyć nieco akcję i przenieść ją na bloga - wszak tutaj udzielam się bardziej i więcej. :) 

W zabawie chodzi o to, by wymienić pięć związanych z książkami faktów o sobie, a potem nominować kolejne osoby. Właściwie nigdy nie byłam zawrotnym fanem tego typu łańcuszków, ale jeśli coś tyczy się książek, nie można być biernym. Trzeba się udzielać! A jeśli przy okazji zmobilizuję Was do większego udzielania się, to jeszcze lepiej!

Nie przedłużając więc...

5 książkowych faktów o Pomistrzowsku

1) Jestem chyba jedyną osobą, która w szkole średniej na wagary chodziła do... biblioteki. Tak, dobrze czytacie. Rano niby normalnie wychodziłam z domu, a w rzeczywistości zamiast do szkoły szłam do pobliskiej biblioteki, gdzie siedziałam do godziny 15 lub 16. Kilka razy zdarzyło się, że takie "wagary" trwały tydzień. Dłużej nie ryzykowałam, bo nauczyciele często dzwonili do rodziców z pytaniem, czy u mnie wszystko okej. :)

2) Do pierwszej części Harry'ego Pottera podchodziłam trzy razy. Zawsze po przeczytaniu pierwszego rozdziału odrzucałam książkę gdzieś w kąt. Tak naprawdę wciągnęłam się w Pottera po pierwszym filmie, na którym byłam w kinie. Zaznaczę, że książki przeczytałam dopiero, gdy w kinie grano piątą część. Od tamtego czasu jestem nałogowym molem książkowym.

3) W trakcie studiów przeczytałam maksymalnie 10 książek. Zaznaczę, że nijak nie wiązało się to z brakiem czasu czy pochłanianiem publikacji stricte związanych ze studiowanym kierunkiem (chemia, moi drodzy). To był czas, w którym po prostu dużo imprezowałam. O, tak, zdecydowanie dużo się wtedy działo. Ale to dobrze. :)

4) Jestem totalną sroką okładkową. Gdy widzę przepiękną okładkę, nie mogę się powstrzymać przed kupieniem. Nawet jeśli tematyka niekoniecznie mnie interesuje - wiem, to trochę chore. 

I ostatnie, najgorsze wyznanie książkowe, do którego trochę wstyd mi się przyznać... :P

5) Lubię Zmierzch. Tak, dobrze czytacie. Wiem, że to słaba seria, momentami totalnie schematyczna i taka... nijaka, a wampiry z Forks to kpina, ale czytałam ją w gimnazjum i to był ten etap dojrzewania, że po prostu całkowicie przepadłam. Drugi tom czytałam chyba ze cztery razy, o pierwszym nawet nie wspomnę. Dwa ostatnie tylko po razie, bo zostały wydane w późniejszych latach. 


I to tyle, jeśli chodzi o 5 najważniejszych faktów o Pomistrzowsku. :) Mam nadzieję, że parę razy się zaśmialiście z mojej głupoty i że przynajmniej raz Was zaskoczyłam.

Chciałabym nominować do zabawy: 

Martę z W sercu książki
Matkę Puchatkę
Jardiana
Głodną Wyobraźnię 
Ken.G.
 


Kochani, mam nadzieję, że weźmiecie udział i wyspowiadacie o sobie naprawdę dobre, niemal pikantne kawałki. :)

A jakie fakty książkowe Wy mi opowiecie o sobie? Piszcie koniecznie w komentarzach, bo aż zacieram rączki z ciekawości!

 

Billy Summers to najnowsza powieść Stephena Kinga i ku zaskoczeniu gawiedzi, zwyczajny kryminał (ostatnie książki autora były raczej horrorami albo dreszczowcami nasiąkniętymi motywami rodem z fantasy). W tej ponad 600-stronnicowej opowieści poznajemy historię tytułowego Billy'ego, który pracuje jako płatny zabójca. Zanim jednak Billy podejmie decyzję, czy przyjąć zlecenie, czy je odrzucić, najpierw dokładnie prześwietla domniemaną ofiarę. Dlaczego? Bo Billy zabija wyłącznie złych ludzi.

Wyznawana zasada zaprowadzi głównego bohatera do zawarcia ostatniej umowy przed przejściem na przysłowiową emeryturę. Wraz z ludźmi poznanymi w dawnych latach planuje szczegółowo egzekucję Joela Allena, oficjalnie skazanego za zabójstwo i prawdopodobny gwałt. Zanim jednak nastąpi ostateczny strzał (ustalony na dzień rozprawy, na której wyślą Allena albo na zastrzyk, albo na dożywocie), Billy musi dobrze wtopić się w tłum. Z tego powodu zaczyna udawać pisarza, wynajmuje też dom i biuro w pobliżu sądu. Ćwiczyć strzelania nie musi, bo przecież nigdy nie pudłuje...

Czy ostatnie zlecenie rzeczywiście okaże się tym ostatnim, Billy zgarnie dwie bańki i wreszcie będzie mógł odpocząć, przeżywając resztę życia w spokoju? Jeśli tak, to czemu w kościach czuje to dziwne, niemal nienaturalne, uczucie, a głowa ciągle podpowiada mu, że nie wszystko jest takie, jakie się wydaje?

Billy Summers to historia napisana w sposób niewiarygodnie dobry. Narracja płynęła jak rzeka, czasem rwąco, czasem zwalniała, ale ani razu nie zatrzymała się na żadnych wybojach. Przez całą książkę czułam się nieodłączną towarzyszką Billy'ego, dlatego kiedy dobrnęłam do zakończenia, dosłownie zaniemówiłam. Po prostu poczułam się pusta. Serio. Nie mówię tu stricte o samych wydarzeniach, ale o realnym braku dalszych przygód przeżywanych ramię w ramię z Billym. Dawno nie poczułam aż tak mocnej więzi z żadnym bohaterem, dlatego uważam tę książkę za wyjątkową.

Najmocniej, oczywiście poza główną fabułą, zachwycił mnie motyw "książki w książce". Z racji tego, że Billy ma wypaść wiarygodnie jako pisarz, zleceniodawcy każą mu rzeczywiście pisać. I to nie byle co, ale autobiografię. Kiedy Billy zasiada więc przed laptopem i zaczyna przelewać własne wspomnienia oraz myśli na papier Worda, czytelnik lepiej poznaje całą postać Summersa. Dowiaduje się o jego niekolorowej przeszłości i o wyborach, które doprowadziły Billy'ego do stania się płatnym zabójcą. 

Dodatkowo inne walory takie jak: twisty fabularne, efektywnie poprowadzone poboczne wątki oraz rozbudowane portrety psychologiczne bohaterów, jakimi uraczył czytelników Stephen King, jedynie potwierdzają, że to prawdziwy Mistrz słowa. W Billym Summersie pojawia się też kilka smaczków stworzonych dla fanów autora. Zdradzę, że osoby uwielbiające zwłaszcza Lśnienie, będą zachwycone paroma niby zwyczajnymi napomknięciami, a jednak wzbogacającymi klimat.

W historii pojawiło się kilka motywów znanych z różnych produkcji filmowych albo wątków rodem z popularnej literatury. Sprawiły one, że w pewnej mierze udało mi się przewidzieć zakończenie zarówno głównej intrygi jak i tych pobocznych (niewielu; nijak nie wpłynęło to na ostateczny odbiór powieści).

Pewnie was nie zaskoczę, pisząc, że zdecydowanie polecam sięgnięcie po najnowszą powieść Stephena Kinga. Billy Summers z racji bycia typowym kryminałem może znaleźć o wiele więcej zwolenników, gdyż - nie oszukujmy się - zaledwie garstka ludzi (w porównaniu z innymi gatunkami) sięga z ogromną chęcią po horrory, a przecież to właśnie z horrorami najbardziej kojarzy się nazwisko Kinga. Całkowicie niezasłużenie, pragnę dodać, bo kryminały wychodzące spod palca Mistrza to historie przesiąknięte emocjami, wciągającą fabuła i niesamowitymi, indywidualnymi charakterami. I taki właśnie jest Billy Summers

8,5/10

Billy Summers
Stephen King
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2021
Stron: 608


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu




W podsumowaniu lipca postawiłam na nieco inne zdjęcie niż zwykle, ale chyba nie wygląda aż tak źle, co? :) A poza tym siódmy miesiąc roku upłynął mi strasznie szybko. Dużo załatwienia, łażenia, wybierania, decydowania, myślenia, ale też i czytania, książek, recenzowania. Jednym słowem (a raczej dwoma): działo się. 

Lipiec, jeśli chodzi o przedstawieniu go w liczbach, wypadł całkiem całkiem. 8 książek, które łącznie dały 3448 stron, to aż o 830 stron więcej niż w czerwcu. Ważne, że jest progres. :)


Co czytałam?

→ Wreszcie poznałam początkowe losy Vuko w księdze I i II Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza (kolejno recenzja tutaj i tutaj)

Stephen King zdradził mi kilka sekretów w Jak pisać. Pamiętnik rzemieślnika (recenzja)

→ Poznałam niesamowicie wciągającą i krwistą fantasy Amelie Wen Zhao, czyli Dziedzictwo krwi (recenzja)

→ Totalnie wkręciłam się w debiut Anny Benning Vortex. Dzień, w którym rozpadł się świat (recenzja)

→ Poznałam upiorną, brutalną i krótką historię o Niegrzecznej dziewczynce Jonathana Butchera (recenzja wkrótce) - zaznaczę, że to naprawdę mroczna opowieść, która z pewnością znajdzie wielu przeciwników

→ Zawiodłam się debiutem Bartosza Kurka Brud (recenzja)

oraz

→ Wyruszyłam w emocjonującą podróż z Adrianem Bednarkiem i jego Pasażerem na gapę (recenzja)

Oprócz recenzji na Pomistrzowsku w lipcu pojawiły się takie posty jak: 

1) Autorskie 10 minut, gdzie w roli głównej wystąpił Tomasz Kaczmarek: 

Kliknij, żeby przejść do postu

2) Zapowiedzi wydawnicze na sierpień, gdzie przytoczyłam kilka interesujących mnie tytułów:

Kliknij, żeby przejść do posta

3) I zestawienie książek IDEALNYCH na LATO


I to w sumie tyle. :)

A jak lipiec wyglądał u Was? Dużo się działo? Ile przeczytaliście? Jakie nowe książki weszły do Waszej bibliotecznej rodziny? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!


PREMIERA 11.08.2021 

Niemożliwa para Emmy Mills to historia o młodzieży i dla młodzieży, w której główną rolę odgrywa Claudia. Zupełnie zwyczajna nastolatka na co dzień zajęta nauką, a wieczorami grająca online w fabularną grę Battle Quest wraz z rodzeństwem i najlepszą przyjaciółką, Zoe. Jej życie byłoby idealne, gdyby nie fakt, że zmieniła szkołę na prywatną i aktualnie uczęszcza do Prospect-Landower School, gdzie ciągle próbuje się odnaleźć. Za namową mamy Claude idzie na imprezę, podczas jakiej zupełnym przypadkiem staje się świadkiem zerwania "najsłodszej" pary w szkole. Paige rzuca Iris, której wytyka m.in. egoizm i pragnienie, by stała się "lepszym człowiekiem".

Wścibstwo Claudii wychodzi na jaw, co Iris przyjmuje z ogromną wrogością. Na domiar złego na literaturze dziewczyny zostają przydzielone w parę w celu napisania referatu, a wskutek kolejnych zrządzeń losu obie trafiają do teatralnej grupy. Mają pomóc (lub zagrać rolę) w sztuce Szekspira Sen nocy letniej.

W międzyczasie Claude poznaje Gideona, jednego z najpopularniejszych i najbardziej charyzmatycznych chłopków w szkole, zacieśnia więź z Iris, która zaraża ją sympatią do boysbandu TION, oraz zdobywa kolejne poziomy w grze. Nowe przyjaźnie, może miłości, ukryte żale, małe kłamstewka oraz dużo emocji dopadną Claudię w najmniej spodziewanym momencie...

Niemożliwa para to przezabawna opowieść o dojrzewaniu i towarzyszących temu problemach. Emma Mills stworzyła świetną historię oraz wykreowała totalnie rozbrajającą główną bohaterkę, której wręcz nie dało się nie lubić. Fabuła nie należy do górnolotnych, ale wciąga i wydaje się idealna na luźne, leniwe popołudnie. Niemożliwą parę powinno czytać się dla relaksu i w celu poprawy humoru, co mogę zagwarantować.

Powieść przeznaczona stricte dla młodzieży porusza kilka interesujących wątków, ale pojawia się też parę schematów: najprzystojniejszy chłopak nagle zainteresowany główną bohaterką, wielkie-małe kłótnie, zdobywanie nowych przyjaciół, etc. Niemniej, historia naprawdę jest warta poznania przez wzgląd na nietuzinkowy, przeuroczy klimat. 

W Niemożliwej parze czytelnicy nie znajdą mocnych dramatów, co jest bardzo realistyczne. No, nie oszukujmy się: wydarzenia bądź konflikty, których doświadcza się jako nastolatka/nastolatek, w rzeczywistości w większości wcale nie są ani trochę tragiczne. Młodzież nie zna jeszcze życia na tyle, by poznać jego gorzki smak, więc takie drobnostki często (i zupełnie niepotrzebnie) traktuje jak przysłowiowy koniec świata. Emma Mills w swojej powieści skupia się na pokazaniu prawdziwych relacji między bohaterami i stwarza im doskonałą sposobność, by mogli dorosnąć w spokoju.

Niemożliwą parę polecam bez wahania, ponieważ was rozczuli i rozbawi do łez - wiem to z własnego doświadczenia, bo kilkanaście razy dosłownie parskałam śmiechem, a raz nawet rzęziłam jak koń, co może potwierdzić mój narzeczony. :) Książka bogata jest w tony przeróżnych emocji, dzięki czemu wydaje się wyjątkowa. Z pewnością jeszcze wrócę do Niemożliwej pary, by po raz kolejny móc doświadczyć tych uroczych, śmiesznych oraz do bólu realistycznych przygód Claude i reszty ekipy. 

9,5/10*

Niemożliwa para
Emma Mills
Wydawnictwo Media Rodzina
Poznań 2021
Stron: 384


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu


*książka skierowana jest stricte dla młodzieży, więc przez ten właśnie pryzmat ją oceniam :)


Romanse czytam naprawdę rzadko, ale po książki Samanthy Young zawsze sięgam z wielką ochotą. Autorka ze zwyczajnej relacji dwóch osób potrafi zrobić niezwykłą, taką, o której marzy się od dziecka, a przy tym tworzeni bohaterowie nie wydają się sztuczni i pozbawieni charakterów (i mózgów, jak to często bywa w romansach). Do tej pory przeczytałam dwie książki Young, czyli Cofnąć czas (recenzja) oraz Twoja wina (recenzja) i z czystym sercem mogę stwierdzić, że obie mnie zauroczyły na całkowicie różnych poziomach (jeśli chcecie dowiedzieć się co i jak, to zapraszam do recenzji). Sięgnięcie po Wiele hałasu o ciebie, czyli najnowszą powieść autorki, było więc czystą formalnością.

Główną bohaterką jest Evie, a właściwie Evangeline Starling, czyli trzydziestotrzyletnia kobieta, która czas rozdziela między czytaniem książek, pracą jako redaktorka i szukaniem drugiej połówki. Oczywiście, do chwili, kiedy los postanawia z niej zadrwić, bo nie dość, że nie dostaje niemalże pewnego awansu (zamiast niej dyrektorzy wydawnictwa wybierają młodszego o kilkanaście lat gówniarza bez doświadczenia), to jeszcze facet, z jakim pisała od kilku miesięcy, wystawia ją na pierwszej randce. 

Nieszczęśliwa, prawie załamana i kompletnie zdruzgotana Evie postanawia rzucić wszystko i pojechać do niewielkiego miasteczka w Anglii, do Alnster, gdzie w ramach urlopu ma zamiar poprowadzić lokalną księgarnie. Postanawia odciąć się od mężczyzn i wreszcie skupić na sobie i własnych potrzebach.

I jak to zwykle bywa w romansach, Evie wskutek wypadku poznaje Roane'a. Kobieta boi się jednak kolejnego odrzucenia, więc totalnie ignoruje powoli kiełkującą nić między nią a spokojnym, przystojnym farmerem. Do tego stopnia pragnie wyrzucić go z myśli, że wplątuje się w kilka małomiasteczkowych konfliktów, podczas których poznaje nowych przyjaciół. I wrogów. Czy Evie uda się otworzyć na miłość? Czy będzie zdolna ponownie zaufać i wybaczyć?

Wiele hałasu o ciebie Samanthy Young opisałabym jako lekką, przyjemną, momentami zabawną i uroczą książę. Autorka po raz trzeci absolutnie nie zawodzi, co więcej, pozwoliła mi nawet oderwać się na moment od rzeczywistości i skupić na niesamowicie upajającym romansie. Od początku historii polubiłam Evie (co nie zdarza się często, uwierzcie), która swoim zamiłowaniem do książek kompletnie mnie kupiła. Wiadomo, zdarzały się momenty, gdzie albo dokonałabym innego wyboru, albo zachowała całkowicie inaczej, ale przecież takie smaczki sprawiają, że wykreowane postacie stają się bardziej realistyczne. 

Najważniejsza w romansach według mnie jest relacja między dwójką głównych bohaterów. Czy Samantha Young podołała? Myślę, że tak. Znajomość Evie z Roane'em rozwijała się zupełnie normalnie, a to naprawdę trudna sztuka. W większości historii romantycznych, które aktualnie dosłownie królują na półkach księgarni, na jednej stronie bohaterowie się nie znają, na kolejnej nienawidzą, na trzeciej już zaczyna iskrzyć, a od czwartej do ostatniej jest seks. W Wiele hałasu o ciebie nie wyczułam ani nadmiernego przyśpieszenia, ani zbyt rozwlekłej fabuły. Akcja została idealnie wyważona, a co za tym idzie - czytanie szło bardzo sprawnie.

Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to oczywiste schematy typowe romansom. Na szczęście autorka zwinnie poprowadziła narrację, wplatając kilka pobocznych wątków, co urozmaiciło opowieść. Nie podobał mi się też tytuł książki. W oryginale brzmi Much Ado About You - przeinaczono nazwę księgarni, w której pracowała Evie, Much Ado About Books. Rozumiem, że nieraz strasznie ciężko przetłumaczyć niektóre zwroty na polski, ale Wiele hałasu o ciebie kompletnie mi nie gra. Ani jako tytuł, ani jako nawiązanie do treści.

Samantha Young znów porywa czytelnika, zabierając go w emocjonalną podróż pełną uniesień, radości i przepełnioną trudami życia. Wiele hałasu o ciebie poleciłabym każdemu, kto choć na moment marzy o chwili zapomnienia. To książka idealna na letni czas, poprawiająca humor i wzbudzająca nadzieję. To jak? Kto się skusi? :)

7,5/10

Wiele hałasu o ciebie
Samantha Young
Wydawnictwo Słowne
Warszawa 2021
Stron: 416


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu



Cześć i czołem!

Dobrze wiecie, że uwielbiam książki Stephena Kinga, dlatego kiedy tylko ukazała się jego najnowsza powieść Billy Summers (premiera 03.08., więc to naprawdę świeżynka), nie mogłam się oprzeć. 

Co więcej! Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka udało mi się skombinować również jeden egzemplarz dla Was, dlatego zapraszam na ROZDANIE!

JAK WYGRAĆ?

Super prosto! Wystarczy, że:

→ zgłosisz się w komentarzu

→ zaobserwujesz bloga Pomistrzowsku 

→ odpowiesz na pytanie:

Dlaczego Billy Summers ma trafić akurat do Ciebie?

→ zaobserwujesz mnie na Instagramie albo na Facebooku - wystarczy w jednym miejscu

 → zasubskrybowanie kanału na YouTubie może pomóc :)

Instagram Facebook | YouTube

→ poczekasz na wyniki :)


Rozdanie odbywa się równocześnie na blogu, Instagramie oraz na Facebooku i trwa od 05 do 12.08.2021 do godziny 24. Wyniki ogłoszę w przeciągu 3 dni. Wysyłka jedynie na terenie Polski. 

To co? Kto chętny? :)


_____
Edit 15.08.
Strasznie ciężko było wybrać - dziękuję za tyle zgłoszeń! Ale. Jedna osoba poświęciła dużo czasu na napisanie, dlaczego właśnie do niej na trafić książka i cóż, gratuluję Magdalenie Piskor (zgłoszenie z Facebooka). ❤️❤️ Mam nadzieję, że będzie czytane i dasz znać, jak ci się ten nasz Billy spodobał!

A całą resztę zapraszam do dalszego śledzenia profilu, bo już niedługo szykują się kolejne rozdania! 🥰 


Dzień dobry!

Czy Wam też lipiec zleciał tak szybko, czy tylko ja odniosłam takie wrażenie? Miałam otwarte oczy, był lipiec. Zamknęłam na sekundę i otworzyłam ponownie - sierpień. No, magia po prostu. :)

A dzisiaj przychodzę do Was z wyjątkowym postem, bo z kolejną odsłoną Autorskich 10 minut! Tym razem głównym gościem będzie...

Klaudia Zacharska jest autorką debiutanckiej powieści grozy, Kantaty. Urodzona w Działdowie w warmińsko-mazurskim, studiowała w Warszawie, mieszka w Belgii. Z zawodu trybik korporacyjny; z natury nerd. Żyje w otoczeniu figurek kolekcjonerskich i filmowych replik.

Klaudię znaleźć możecie tutaj:

Instagram | Facebook | LubimyCzytać



1) Jedna nadprzyrodzona umiejętność, jaką chciałabyś mieć 

Z jakiegoś powodu od dzieciaka marzyło mi się, by umieć latać, więc niech będzie latanie. Chociaż niewidzialność też jest wysoko; często walnę jakieś głupstwo i potem mam ogromną ochotę zniknąć z pola widzenia. XD 

2) Dwie rzeczy, które zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę 

Jedną z rzeczy byłby manipulator wiru z serialu Doctor Who, bo dzięki niemu mogłabym przenieść się w dowolne miejsce i dowolny czas. Drugą rzeczą byłby pewnie mój komputer, ale z dostępem do Netflixa. :) 

3) Trzy najstraszniejsze horrory (książki) 

Numer jeden do Kingowskie Lśnienie, ale tak naprawdę to książki raczej nie wywołują we mnie klasycznego uczucia strachu. Niepokój, owszem, ale nie strach. Tak czy inaczej, trudno podać mi tytuły "strasznych" książek. Schronisko było niepokojące, bo przerażało mnie to, co wyczyniali ludzie... Ogólnie często to właśnie ludzie są gorsi od potworów.



1) Wybierzesz życie w biedzie, ale z możliwością czytania, czy w bogactwie, ale bez dostępu do książek? 

Pewnie, że wolę czytać! To daje całe mnóstwo perspektyw i możliwości, które mogą zastąpić różne bogactwa. :) 

2) Szalone, rockowe życie jak Kantata czy spokojne, stabilne jak Karolina? 

Lubię spokój, ale też potrzebuję urozmaiceń, więc raczej Kantata niż Karolina. 

3) Porwano cię i uwięziono. Jedyną drogą na wolność jest zamordowanie współwięźnia. Zabiłabyś kosztem wolności czy wolałabyś dalej gnić w celi? 

Chyba nie potrafiłabym zrobić nikomu krzywdy (nie nadałabym się do Eksperymentów z książki Pana Kopca) :)



I stop: 10 minut minęło. :) Bardzo dziękuję Klaudii Zacharskiej za udział w Autorskich 10 minutach, a Was, moi drodzy, zachęcam do zapoznania się z debiutem Klaudii, czyli z Kantatą (recenzja tutaj). 

Co sądzicie o odpowiedziach autorki? Jak Wy byście sobie poradzili z tymi pytaniami w 10 minut? Dajcie znać w komentarzach! :)


Pasażer na gapę jest czwartą książką Adriana Bednarka, jaką przeczytałam. Tak, jak po trylogii o Oskarze Blajerze, czyli Inspiracji (recenzja), Obsesji (recenzja) oraz Fascynacji (recenzja), teraz również spodziewałam się wielu twistów fabularnych, interesujących wydarzeń owianych mroczną, brutalną tajemnicą i przede wszystkim wejścia w głębię postaci. Czy dostałam to, czego oczekiwałam? Dowiecie się, czytając dalej. :)

Pasażer na gapę opowiada historię Maćka - niegroźnego złodziejaszka, który przez zrządzenie losu wpadł w ręce policji i który skutecznie wykiwał polskie prawo. Zamiast do więzienia, trafił do szpitala psychiatrycznego, ponieważ teoretycznie stwierdzono u niego PTSD i inne zaburzenia psychiczne kwalifikujące jego nielegalny czyn jako chwilowa niepoczytalność wymagająca leczenia. Ale życie w psychiatryku nie należy do łatwych, zwłaszcza jeśli personel wykazuje dziwne skłonności do znęcania się na pacjentach. Maciek od razu postanawia nawiać z oddziału zamkniętego, w planowaniu czego pomaga mu miłość życia, Magda, która również ma swoje za uszami. 

Kiedy plan opracowano już pod każdym względem, niespodziewanie do sali Maćka dostawione zostaje kolejne drugie łóżko. Nowy pacjent z tajemniczą przeszłością wpływa na wiele decyzji i nagle staje się tytułowym pasażerem na gapę, gdy udaje im się uciec ze szpitala.

Kim jest Nowy? Jaką rolę w akcji odegra prawie emerytowany detektyw Wróblewski? I najważniejsze: czy Maćkowi i Magdzie uda się uciec przed policyjnym pościgiem i żyć długo i szczęśliwie?

Pasażer na gapę to książka, która wciąga już od pierwszych stron. W porównaniu z czytaną wcześniej, wspomnianą we wstępie trylogią o Oskarze Blajerze, w tej książce Adrian Bednarek postawił na dynamiczną akcję i misternie rozplanowaną intrygę. Bohaterowie dostali indywidualne role, odegrane bardzo przekonująco, tak swoją drogą. Nie wchodzi się tutaj w głębię psychologiczną postaci; poznaje się za to ich ciemną stronę i skutki podjęcia złych wyborów, jakie z kolei doprowadziły ich w aktualne miejsce, czyli albo do szpitala psychiatrycznego, albo na listę gończą i wiadomości emitowane w całym kraju.

Nie mogłam się wyzbyć nieodpartego wrażenia, że początek historii mocno przypominał mi Lot nad kukułczym gniazdem. Chodzi dokładnie o motyw niegroźnego złodzieja, który zamiast do więzienia trafił do psychiatryka. Na szczęście był to zaledwie epizod, bowiem akcja powieści toczyła się głównie w drodze, czyli po udanej ucieczce, przez co początkowe wrażenie podobieństwa szybko się ulotniło.

W historii poza podstawową fabułą czytelnik ma do czynienia z kilkoma ciekawymi wątkami pobocznymi takimi jak na przykład śledztwo oczami detektywów czy dosadne poznawanie przeszłości bohaterów. W trakcie czytania czuło się ciężki, mroczny klimat i niepewność dotyczącą tożsamości Nowego, co mnie absolutnie uwiodło.

Pasażera na gapę Adriana Bednarka, oczywiście, polecam, bo oprócz interesującej fabuły i tony akcji znajdzie się tutaj też nietuzinkowe spojrzenia na niektóre tematy, plot twisty czy ciekawie skomponowanych bohaterów z nietypowym podejściem do życia. Będzie mniej brutalnie niż z Oskarem Blajerem, ale równie emocjonalnie. I jeszcze taka przyjacielska rada na zakończenie: jeśli próbujecie nawiać z psychiatryka, nigdy nie zabierajcie ze sobą pasażera na gapę. :)

7/10

Pasażer na gapę
Adrian Bednarek
Wydawnictwo Novae Res
Gdynia 2019
Stron: 408