PREMIERA 22.02.2023

Sprawa czarnego powozu to już siódma część przygód o Enoli Holmes, nastoletniej, młodszej siostrze znanego detektywa Sherlocka Holmesa. Nancy Springer ze sprawy na sprawę coraz wyżej podnosi poprzeczkę, sprawiając, że problemy Enoli również stają się poważniejsze, a zlecenia klientów trudniejsze i bardziej skomplikowane.

Niektóre wydają się na tyle ciężkie, że główna bohaterka musi połączyć siły z bratem, by odkryć prawdę!

I tak w Sprawie czarnego powozu do głosu dochodzi aż dwóch Holmesów! Krnąbrna, wolna i niezależna młoda kobieta oraz nieprzewidywalny, charyzmatyczny oraz często niepoczytalny mężczyzna. To niecodzienne połączenie powoduje, że siódmy tom staje się wyjątkowy. Wierzcie mi. :)

Fabularnie czytelnicy odwiedzają dworek w hrabstwie Surrey, gdzie Enola wciela się w kuzynkę z zamożnej rodziny Basilwetherów i próbuje wyciągnąć od hrabiego Dunhencha prawdę o śmierci jego drugiej żony. Klientką Enoli jest bowiem Letitia Glover, siostra bliźniaczka tragicznie zmarłej, która nie jest w stanie zaakceptować tej przykrej prawdy. 

Komplikacje pod postacią zwrotów akcji doprowadzą Enolę aż na skraj szaleństwa, przez co zmuszona będzie się udać do zakładu psychiatrycznego? Czym jest owiany złą sławą "czarny powóz" i czemu na samo wspomnienie aż cierpnie skóra?

Sprawa czarnego powozu, jak wspomniałam powyżej, to część najbardziej wyjątkowa ze wszystkich. Podczas przygód Enoli każdorazowo pragnęłam, by połączyła umiejętności z bratem, a dopiero tutaj moje marzenie zostało ziszczone. 

Na największy plus zasługuje kreacja samej Enoli. Dziewczyna mimo przebytych, nie zawsze bezpiecznych przygód, nigdy nie traci nadziei, a każda miniona sprawa wpływa na jej rozwój pod kątem psychicznym, jak i fizycznym - po raz pierwszy Enola zaczyna zachowywać się jak na kobietę przystało, co świadczy o tym, iż dorasta. Nigdy nie zwracała uwagi na najmodniejsze ubrania, na dodatki do sukienek czy trendy wśród arystokracji, aż do teraz. Nadal jest niezależna, lecz podejmuje decyzje z większą samoświadomością, co odebrałam jako zaskakujące. Pozytywnie zaskakujące. :)

W recenzjach wszystkich tomów rozpływałam się nad klimatem XVIII-wiecznej Anglii i nie byłabym sobą, gdybym i teraz o tym nie wspomniała. Czytanie o zapyziałych uliczkach Londynu, o przepięknych, zielonych pastwiskach, dworkach rodem z królewskich opowieści czy obszernych, haftowanych sukniach urzekało. Każde słowo, które wypowiedzieli bohaterowie, w szczególny sposób nawiązywało do tamtych czasów, dzięki czemu książka automatycznie zyskiwała na autentycznej unikalności. 

Enola Holmes i sprawa czarnego powozu Nancy Springer to historia warta sięgnięcia. Polecam z czystym sercem dla młodszych i starszych czytelników, dla kobiet i dla mężczyzn, dla chłopców i dziewczynek. Opowieść Enoli potrafi wciągnąć lepiej niż niejeden serial detektywistyczny, co wzbogacają elementy takie jak: fabuła osadzona w dawnych czasach czy obserwacja dorastającej kobiety. 

8/10

Enola Holmes i sprawa czarnego powozu
Nancy Springer
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2022
Stron: 264

Sprawa tajemniczego zniknięcia księżnej ↔ kolejny tom


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu



 
Cześć!

Ostatnio bardzo spodobało mi się przygotowywanie list książek (oczywiście, godnych polecenia) z różnych gatunków/rodzajów czy zawierających interesujące motywy. Niedawno pojawiło się mnóstwo propozycji wydawniczych o bohaterach wywodzących się z Dalekiego bądź Bliskiego Wschodu, dlatego postanowiłam wybrać 5 książek, po które bez wahania winno się sięgnąć. :)

INNA KULTURA,
czyli książki z motywem wschodnim

Nikogo pewnie nie zdziwi ten wybór, szczególnie że ostatnio przybyłam do was z recenzją wychwalającą książkę pod niebiosa. No, dobrze, może nie aż pod niebiosa, ale tak do czubków drzew. :)

Ta, która stała się słońcem nie należy do opowieści na jeden dzień. Nie. Książkę czyta się wolno, niemalże delektując się każdym słowem, spijając je ze stron jak z ust kochanka. Jak więc możecie się spodziewać, książkę zdecydowanie wam polecę. To innowatorska historia, od której ciężko się oderwać i która ma o wiele więcej do zaoferowania niż zwykła fantasy.

Wojnę makową Rebbeci J. Kuang dodawałam ostatnio w zestawieniu z Tłustymi książkami na Tłusty Czwartek (klik), ale cała Trylogia jest tak rewelacyjnie wciągająca, że nie mogę wam przestać jej polecać. :)

W historii jest wszystko, czym charakteryzuje się idealna fantasy. Charakterna główna bohaterka, wojny, wierzenia w bogów kontra nauka i cywilizacja, uzależnienia, poczucie straty i nadziei. A to wszystko w klimatach wschodnich!

Brzmi doskonale, prawda? :)
  
Miasto mosiądzu S.A.Chakraborty otwiera trylogię Dewabad i łączy w sobie motywy Bliskiego Wschodu: dżinny, wątki buntowników, konflikty międzyrasowe, dziedzictwo oraz multum magii. 

Mogę jeszcze dodać, że historia przeznaczona zachwyci każde pokolenie, mimo że oficjalnie należy do young adult. 

Tasha Suri to niekwestionowana mistrzyni manipulowania uczuciami stworzonych bohaterów. W Cesarstwie piasku (pierwszy tom dylogii Księgi Ambhy) zetkniecie się z motywami Bliskiego Wschodu!

Poza tym Cesarstwo piasku to sympatyczna, elektryzująca podróż po pustynnych krajobrazach, która pozwoli czytelnikom obcować wśród bogów, poznawać szczegóły zaaranżowanego małżeństwa oraz wypełni serca toną emocji.

Tak, jak ciągle wspominam o Wojnach makowych, tak nie może w moich zestawieniach zabraknąć również nazwiska: Peter V. Brett. Tym razem jednak polecanka leci do pierwszego tomu sequelu Cyklu Demonicznego, czyli do Pustynnego Księcia

Czytelnicy wkroczą na pełną gorącego piasku pustynię, gdzie będą mierzyć się z rosnącymi w siłę demonami. Upalny klimat wschodu sprawi, że zapragniecie sami wpaść w ten wir przygód. 



Czytaliście którąś z w/w książek? Jakie tytuły z motywem wschodnim wy polecacie? Dajcie znać w komentarzach!

Całą serię Dziewięciu żyć Chloe King pochłonęłam niemal w jeden weekend - niesamowicie intrygująca lektura. Ciekawych zapraszam do zapoznania się z recenzją Wybranej, trzeciej części zwieńczającej przygody szesnastolatki z kocimi umiejętnościami.

Chloe wreszcie w miarę udało powrócić się do rzeczywistości, a teraz próbuje nadrobić zaległości ze szkoły. Na horyzoncie pojawiają się jednak problemy niecierpiące zwłoki, z którymi musi się zmierzyć. Choćby rozpadający się związek przyjaciół, Amy i Paula, co może spowodować rozpad długoletniej przyjaźni. U Chloe pojawia się dziwne przeczucie, że jest pod stałą obserwacją, do tego tęsknota za Brianem wzrasta. Chloe musi też spróbować pogodzić się z faktem bycia wybranym przez los przyszłym przywódcą rasy Mai. W połączeniu z szalejącymi hormonami to dosłowny rollercoaster emocji. 

Przez połowę książki główna bohaterka stara się uciec od przeznaczenia, ale powracają niewyjaśnione w poprzednich częściach pytania, fakty się zazębiają, a fabuła przyśpiesza. Wreszcie nadchodzi czas na dokonanie wyboru oraz na stawienie czoła wrogom. Chociaż to przyjaciołom Chloe powinna się przyjrzeć bliżej...

Idealne zakończenie trylogii. Trochę irytowało mnie przesłodzenie wątków, szczególnie w ostatnich rozdziałach, ale summa summarum Wybrana wypadła świetnie. Dawno książka nie pochłonęła mnie do tego stopnia, że przeczytałam ją w parę godzin. 

Polecam miłośnikom niewymagających historii bogatych w wydarzenia, zwroty akcji oraz tajemnice. Świetny wybór na spędzenie nudnej niedzieli przy kawie i kawałku ciasta. 

8/10


Wybrana
Liz Braswell
Wydawnictwo Filia
Poznań 2014
Stron: 270

← Uprowadzona



Dzisiaj najlepszy dzień w roku. 

Dlaczego? 

Bo można obżerać się pączkami bez niesprawiedliwego poczucia, że zbędne kalorie odkładają się w najbardziej niechcianych partiach ciała. Moje ulubione to mięciutkie z dżemem różanym, polane lukrem, na którym posypano skórkę pomarańczy. Mhm, aż ślinka mi poleciała!

Pączki na Tłusty Czwartek są tłuste, więc czemu nie pójść dalej? Czemu nie zrobić listy TŁUSTYCH KSIĄŻEK, czyli obszernych (powyżej 500 stron), pełnych skomplikowanych wydarzeń, zwrotów akcji oraz nieprzewidywalnej fabuły? Postanowiłam zebrać kilka najbardziej obiecujących tytułów. :)

Tłuste książki na Tłusty Czwartek,
czyli książki powyżej 500 stron

Stron: 640
Wojny makowe to pierwszy tom trylogii o tejże nazwie. Debiut Rebbeci F. Kuang. Historia porywająca, zaskakująca, trzymająca w napięciu i obfita w nietuzinkowe wydarzenia. Główna bohaterka to istna kakofonia emocji, niełatwych decyzji i mocy starodawnych bogów!
Brzmi ekstra, nie? :)

Stron: 880
W Cieniu utraconego świata nic ani nikt nie jest pewny, a czytelnik płynie przez treści dosłownie na oślep, bo aż do samego końca nie wiadomo, czego się spodziewać i komu zaufać. 

Debiut Islingtona sprawi, że pokochacie fantastykę. Pierwszy tom Trylogii Licaniusa. A cała recenzja tutaj → klik, klik.

Stron: 768
Klątwiarze Holly Black to idealna powieść dla osób lubujących się w mroczno-magiczno-tajemniczych klimatach kręcących się wokół nastolatków. Książka pozwala uciec od mroźnej rzeczywistości za oknem, totalnie wciągając, dlatego serdecznie ją polecam. Tylko czytajcie ostrożnie, bo Klątwiarze jednym dotykiem potrafią wpłynąć na emocje czy pamięć, przez co mogą was zatrzymać w swoim świecie aż do ostatniej kropki. :)

Stron: 520
Beniamin Ashwood to książka, którą serdecznie polecam. Przyjemna, wciągająca i momentami zabawna przygoda spodoba się z pewnością niejednemu wybrednemu czytelnikowi. 

Powiem jeszcze, że kolejne tomy Pomistrzowsku objęło patronatem, więc po stokroć warto! :)

Stron: 576
Pan Mercedes Stephena Kinga to pierwszy tom Trylogii, kryminał, który przesłuchałam w audiobooku. Zaraz? Przesłuchałam? Miałam na myśli połknęłam na raz, niemal krztusząc się i plując, kiedy wgłębiano się w psychologię niesamowicie realistycznych bohaterów! 

Cudowny kryminał, o którym szerzej opowiem wam wkrótce. :)

Stron: 807
Tym razem kolejna tłusta książka dla fanów fantasy. Cykl Demoniczny Petera V. Bretta kocham całym sercem, więc nie mogło go tutaj zabraknąć. 

Dlaczego?

Bo w powieści akcja goni akcję, losy bohaterów ważą się niemal na każdym kroku, Otchłańce atakujący nocą to chleb powszedni, a odkrywanie starodawnych tajemnic i run wprowadza bezbłędny, magiczny klimat.

Stron: 550
Last but not least. Niewątpliwie Ted Bundy. Bestia obok mnie Ann Rule jest precyzyjnym, niezwykle wnikliwym i solidnym świadectwem życia i zbrodni jednego z najbardziej znanych seryjnych morderców na świecie.

Czytajcie, jeśli interesujecie się mordercami, ich psychopatycznym zachowaniem wobec ludzi, a także tym, ile trzeba się namęczyć, by takiego bydlaka złapać i wsadzić za kratki. Całą recenzję znajdziecie → klikając tu


A jakie są Wasze tłuste książki na Tłusty Czwartek? Dajcie znać w komentarzach!



 
PREMIERA 10.03.2021

Stephen King to niekwestionowany Mistrz Grozy, którego powieści potrafią wciągnąć, przestraszyć, zafascynować i mocno sponiewierać. Po jego książki zawsze sięgam chętnie, szczególnie jeśli są horrorami. W 2021 roku wydane zostało Później, czyli historia o Jamiem Conklinie, chłopcu, który widzi martwych ludzi.

Jamie mieszka z matką, Liz, i kolejno relacjonuje ich życie. Z początku w miarę kolorowe, a przynajmniej takie je widzi siedmioletni chłopiec, a dopiero później przepełnione problemami finansowymi, alkoholem i największym sekretem, o którym matka zabroniła Jamiemu wspominać. Zmarły tragicznie w wypadku rowerzysta, sąsiadka pośmiertnie pomagająca odnaleźć schowaną biżuterię, aż wreszcie seryjny morderca, który przyszpilony do muru zdradza Jamiemu tajemnicę.

Bo umarli nie mogą kłamać. Ale mogą się przywiązać, nawiedzać i straszyć. Czy umiejętność Jamie'ego pozwoli mu żyć jak normalny człowiek? Co się stanie, jeśli pozwoli się zmarłym mówić? O czym będą chcieli opowiedzieć?

Później to zadziwiająca lektura, którą pochłonęłam w jeden dzień. Z ogromną przyjemnością i zaangażowaniem śledziłam historię chłopca borykającego się z problemami natury paranormalnej, a także próbującego zrozumieć ich istotę oraz nieprzyjemności spotykające jego i matkę. 

Jamie opowiada o życiu, dostrzegając więcej niż niejeden dorosły, a jednak nie potrafiąc zrozumieć wielu kwestii. Dzięki temu jako główny bohater wypada niezwykle wiarygodnie. Jego dar, choć z początku traktowany jako przekleństwo, pomaga w wielu sytuacjach i każda z nich jest niezwykle interesująca, przez co naprawdę ciężko oderwać się od książki.

Wątek widzenia zmarłych oraz wyciągania z nich prawdy był niesamowity. Stephen King po mistrzowsku przekazał czytelnikom emocje towarzyszące spotykaniu martwych czy ich nawiedzaniu. W ogóle przez to, że narratorem był mały chłopiec, cała opowieść staje się bardziej prawdziwa i niezwykle rozczulająca. Współczuje się Jamiemu, bo jego życie zdecydowanie nie jest usłane różami, a jednocześnie kibicuje i podziwia za odwagę - niejeden dorosły wylądowałby w psychiatryku, gdyby posiadał taką umiejętność.

Jedyną wadą Później był brak wyczuwalnej grozy. Ani razu się nie bałam, czego jednak czytelnik sięgający po horror, oczekuje. Zakończenie zaskakiwało i poniewierało, na co liczyłam od samego początku historii.

Później Stephena Kinga to powieść pełna emocji i wielowątkowa przygoda z umiejętnie wykreowanymi bohaterami. Oddanie głosu dziecku było strzałem w dziesiątkę, ponieważ czytelnik z automatu zakochiwał się w tej spokojnie snującej się opowieści przeplatanej momentami, w których serce przyspieszało, a oddech wiązł w gardle. Zdecydowanie polecam!

8/10


Później
Stephen King
Wydawnictwo Albatros
Poznań 2021
Stron: 384




Jak wam minął pierwszy miesiąc 2023 roku? Bo mi szybko. Nawet za szybko. Na szczęście pod względem ilości przeczytanych książek wypadł całkiem nieźle. Udało mi się pochłonąć aż 8 książek, które dały 2729 stron.

Przeczytane w styczniu 2023

To była pierwsza książka, którą przeczytałam w tym roku. Zaskoczeni? :) Miałam ochotę na coś lekkiego, zabawnego i odrobinę pouczającego. Otrzymałam wszystko, co chciałam. Pupy, ogonki i kuperki Mikołaja Golachowskiego i Marii Bulikowskiej to ciekawa publikacja o pupach zwierzaków. Autorzy wymieniają przeróżne ciekawostki dot. tylnych części ciała u kilkunastu wybranych gatunków. 

Jeśli myślicie, że to nudne i że wiecie wszystko o pupach, to na pewno się mylicie! Bo kto np. wiedział, że pingwiny robią różową kupę? Albo że hipopotamy kręcą ogonkiem niczym helikopter śmigłem? :)


O drugim tomie cyklu szerzej opowiadałam wam w recenzji (którą znajdziecie tutaj, klik, klik). Wspomnę tylko że:

Decimus Fate i Rzeźnik z Guile Petera A. Flannery'ego to jedna z tych książek, w których ilość poruszanych wątków i wartka akcja potrafią wciągnąć lepiej niż podziemne minogi żyjące w kanałach Guile pod wodę. W książce motyw kryminalny miesza się z magicznym. W poprzednim tomie autor również postawił na podobny mix, lecz teraz wyszedł o niebo lepiej. Wątek kryminalny poprowadzono ciekawiej, ponieważ zaopatrzono go w kilka zaskakujących zwrotów akcji.

Przez chwilę zastanawiałam się, czy przyznawać się wam do przeczytania Grzesznego doktora Whitney G., ale postanowiłam niczego przed wami nie zatajać. Oczywiście, żartuję, bo nieważne, jakie książki się czyta, byle by czytanie ich sprawiało radość. :)

W przypadku tego erotyka nie można, niestety, powiedzieć niczego o radości. Książka nie zaskakuje, jest nudna i przewidywalna, a bohaterowie płascy jak blat stołu. Sama nie wiem, jakim cudem przeczytałam Grzesznego doktora do końca. Może łudziłam nadzieję, może ujawnił się we mnie masochizm. Nie polecam. 

Cykl Demoniczny Petera V. Bretta to moje quilty pleasure od przeszło roku, czyli od chwili, w której zatopiłam się w świecie pełnym magicznych run oraz demonicznych, pazurzastych łap. Wojna w blasku dnia, księga I to już tom trzeci cyklu (pochłonęłam go w postaci audiobooka) opowiadający w głównej mierze o dwóch grupach ludzi, których różni w zasadzie wszystko: wiara, wychowanie, postępowanie, a jednak przyświeca im jeden cel. Zgładzić Alagai!

O wrażeniach z pierwszego tomu poczytacie tutaj → klik, klik. :)

Kto nigdy nie słyszał o Folwarku zwierzęcym George'a Orwella niech pierwszy rzuci kamień! 

Książkę przesłuchałam w audiobooku i zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Bardzo szybko ją skończyłam, bo a) była krótka i b) byłam nią zafascynowana, dlatego słuchałam jej przy każdej możliwej okazji. 

Jeżeli lubicie podobne klimaty, to ogromnie polecam! 


Stephen King to moja miłość odkryta kilka lat temu. Uwielbiam go za sposób prowadzenia narracji, za budowanie napięcia i prowadzenie bohaterów do punktu kulminacyjnego. Ostatnio postanowiłam sięgnąć po zbiór opowiadań i wiecie co? Przykro mi to mówić, ale trochę się zawiodłam.

W Bazarze złych snów mamy do czynienia z kilkunastoma opowiadaniami przeróżnej długości i gatunku, z których jedne są świetne, a drugie - słabe. Kilka wkręciło mi się w mózg i do tego czasu nie potrafię o nich zapomnieć, a o kilku wręcz chciałabym zapomnieć. 

Najlepiej będzie, jeśli sami się przekonacie na własnej skórze. 

O Współlokatorach opowiedziałam we wtorek, więc mogę jedynie powtórzyć, że Beth O'Leary napisała naprawdę wciągającą, wielowątkową opowieść o relacjach między ludźmi, niekoniecznie tych poprawnych i zdrowych, dzięki czemu książka automatycznie zyskuje na atrakcyjności. 

To doskonała alternatywa dla osób mających ochotę na lekką komedie romantyczną, realistycznie nakreślonych bohaterów i coś nietuzinkowego. :)

Jeśli chcecie dowiedzieć się o książce więcej, to zapraszam tutaj → klik, klik.

Mroczne sąsiedztwo to nowy cykl autorstwa Holly Black, przedstawiony w postaci komiksu. Niedawno o nim opowiadałam, toteż odsyłam do recenzji → o, tutaj. 

A tak w ogromnym skrócie:

Zew to historia, z którą nie da rady się nudzić. Autorzy umiejętnie budują napięcie, przez co kolejne strony przewraca się i przewraca, aż wreszcie bezwiednie dociera się do końca. Zaznaczę, że po takim zakończeniu marzy się wyłącznie o dorwanie kontynuacji!


W ogóle w styczniu na Pomistrzowsku pojawił się również post z polecanymi książkami na poprawę humoru. Jeśli macie ochotę i/lub przeoczyliście post, to zapraszam poniżej:


Ile książek wy przeczytaliście w styczniu? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!


PREMIERA 15.05.2019

Zrywa z tobą facet, z którym planujesz przyszłość, a potem wyrzuca cię z mieszkania. Jesteś bezdomna, spłukana i do tego zrozpaczona, popadasz w depresję i masz stany lękowe. Co ci pozostaje, poza wsparciem przyjaciół? Chyba tylko wprowadzenie się do nieznajomego i dzielenie z nim łóżka. 

Oddzielnie, oczywiście.

Tiffy i Leon bowiem spędzają czas w dzielonym mieszaniu wyłącznie pod swoją nieobecność, ani razu nie widząc się na żywo. Tiffy włada mieszkaniem po godzinie siedemnastej i w weekendy, zaś Leonowi przypisany jest czas od rana do popołudnia (pracuje na nocki w hospicjum, dzięki czemu taka opcja jest w ogóle możliwa). Wszystko po to, by zaoszczędzić pieniądze.  

Wtedy też zaczynają między sobą wymieniać karteczki z wiadomościami...

Tak rozpoczyna się burzliwa historia Współlokatorów Beth O'Leary, brytyjskiej pisarki, której debiut okrzyknięto najbardziej wyczekiwanym w 2019 roku. Przyznajcie sami, że główny motyw fabuły jest naprawdę intrygujący. To właśnie on sprawił, że sięgnęłam po książkę, z czego bardzo się cieszę, ponieważ historia okazała się urocza, zabawna i umiejętnie chwytająca za serce. 

Oprócz typowego romansu czytelnicy stykają się z innymi wątkami. Brat siedzący w więzieniu wskutek niesprawiedliwości oraz błędu systemu karnego, i wiążące się z tym: ból, złość oraz bezradność. Brak miłości w związku, który jest zwyczajnym przywiązaniem. Albo exchłopak-manipulator i wspomniany we wstępie początek depresji, pojawienie się stanów lękowych i chora relacja między dwojgiem ludzi. Dzięki tej różnorodności nie ma chwili na nudę, a historia staje się piekielnie ciekawa. Ciężko oderwać się od lektury.

Chociaż nie od pierwszej strony. Raczej od środka, ponieważ z początku miałam ogromny problem z perspektywą Leona (we Współlokatorach każdy rozdział na zmianę należy albo do Leona, albo do Tiffy). Sposób zapisywania dialogów jako imienia i dwukropka okropnie mnie irytował, nie potrafiłam się przyzwyczaić i mocno się rozkojarzałam. 

Współlokatorzy Beth O'Leary to wciągająca, wielowątkowa opowieść o relacjach między ludźmi, niekoniecznie tych poprawnych i zdrowych, dzięki czemu książka automatycznie zyskuje na atrakcyjności. Staje się bardziej rzeczywista. Książka jest warta polecenia, bo z pewnością spodoba się każdemu, kto ma ochotę na luźną, często zabawną i nietuzinkową historię romantyczną. :)

8/10


Współlokatorzy
Beth O'Leary
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2019
Stron: 432




PREMIERA 23.11.2022

Przyznajcie się, ile razy oglądaliście programy, seriale czy firmy o seryjnych mordercach, często oparte na faktach, podczas których w pewnym momencie zaczynaliście współczuć bądź darzyć ich sympatią? Autorka książki Przepis na mordercę, Ann Wolbert Burgess, kiedyś również zauważyła podobną tendencję, dlatego bezzwłocznie postanowiła przedstawić światu prawdę o tych potworach.

Zapytacie: a co ona takiego wie, kim jest, żeby nam opowiadać o zabójcach? Dlaczego mielibyśmy jej słuchać czy posiłkować się jej paplaniną?

Ano dlatego, że Ann Wolbert Burgess jako jedna z pierwszych kobiet w zmaskulinizowanym środowisku FBI, szkoliła i wspomagała śledczych w zakresie badania, profilowania i chwytania seryjnych morderców. Jej priorytetem było przy tym powstrzymanie kolejnych zabójstw*. Autorka postanowiła przedstawić niepublikowane zeznania oraz wprowadzić czytelnika w ten brutalny, trudny świat pełen morderstw, dochodzeń i prób zrozumienia chorych umysłów właśnie za pomocą Przepisu na mordercę

Przez siedemnaście rozdziałów i jeden dodatkowy, dopisany do drugiego amerykańskiego wydania, czytelnicy stają się naocznymi świadkami początków techniki profilowania. W sposób niezwykle uporządkowany autorka opowiada o powstaniu nowej grupy, Jednostki Nauk Behawioralnych (BSU), której zadaniem było właśnie zbieranie danych dotyczących seryjnych morderców, sposobu ich działania oraz psychiki i motywów nimi kierujących.

W Przepisie na mordercę dostajemy rzetelną relację z ewoluowania procesu profilowania. Burgess opowiada o sukcesach i porażkach, a także obrazowo przedstawia kolejne, brutalne zbrodnie i ludzi za nie odpowiedzialnych. Zaznaczę, że robi to naprawdę, naprawdę obrazowo, dlatego po książkę powinni sięgnąć czytelnicy o silnych nerwach - sceny gwałtów, miejsc zbrodni czy opisy stanu, w jakim znajdowano zwłoki, to chleb powszedni.

Książka nie jest lekka, więc nie oczekujcie, że pochłoniecie ją w jedno popołudnie. Przepis na mordercę się odkłada i wraca dopiero po kilku dniach. To ciężka lektura, chociaż napisana zrozumiałym językiem. Ann Wolbert Burgess wielokrotnie przedstawia dowody oraz podaje różnorakie przykłady, dzięki czemu całość automatycznie staje się bardziej rzeczywista. 

Jedyny problem, jaki miałam z książką, dotyczył opisywania przez autorkę własnego udziału w badaniach. Momentami odnosiłam wrażenie, że wychwalała swoją pracę pod niebiosa, a każdego, kto sądził inaczej lub się nie zgadzał, traktowała jak wroga stanu (może trochę przesadzam, ale chciałam nakreślić sytuację). :)

Przepis na mordercę, mimo kilku wad, warto przeczytać. Historia porusza naprawdę intrygujące tematy, a autorka bardzo dobrze opisuje wydarzenia i robi to w niezwykle wciągający sposób. Wgłębia się w psychologię psychopatów. Warto jednak podkreślić, że książka nie jest dla każdego; polecam osobom interesującym się tematami seryjnych morderców. 

7/10

Przepis na mordercę
Ann Wolbert Burgess
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2022
Stron: 344


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu



*opis pochodzi z LubimyCzytać.pl