PREMIERA 24.01.2024

Strażniczka perły to kolejny tom serii Opowieści ze świata zorzy. Po wydarzeniach z Silli mija kilka miesięcy, podczas których świat zaczyna wracać do normy. Kutik przeniosła się na Tlate Hiin, gdzie razem z Arim, jego siostrą i matką wiedzie spokojne i poukładane życie. Ma tam przyjaciół oraz kreśli szczególne plany na przyszłość, ponieważ rozpoczyna nauki na wróżbitkę u Sii. 

Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie pewne tragiczne zdarzenia. Na świecie pojawiają się Ptasierze, białe ptaki niewiadomo skąd. Z początku wyłącznie przyglądają się poczynaniom ludzi oraz rozumnych zwierząt, lecz z czasem zaczynają być agresywne. Zaczynają dziobać, a każda osoba ugryziona momentalnie zapada w tajemniczą śpiączkę. Kutik musi zakasać rękawy i wyruszyć po lekarstwo aż do Aralin, miasta wróżbitów. 

Czy Kutik uda się odnaleźć antidotum i uratować Uśpionych? Dlaczego Ptasierze z dnia na dzień zrobiły się agresywne? Czym jest tajemnicza, tytułowa perła?


Strażniczka perły to kontynuacja, która trzyma poziom. W historii zróżnicowane przygody przeplatają się z nietuzinkowymi bohaterami, dzięki czemu całość wzbudza wiele emocji. Książka raz doprowadza do śmiechu, innym razem daje ogrom nadziei, by ostatecznie zgnieść ją jak robaka, a smutek staje się jedynym towarzyszącym czytelnikowi uczuciem. 

Świat zorzy to świat, w jakim mogłabym zamieszkać. Mimo notorycznego zimna i niezbyt zróżnicowanej diety, samo przebywanie wśród postaci, które pokochało się od pierwszych stron, a także rozmawianie z niedźwiedziami, wilkami czy panterą byłoby wystarczającą nagrodą. Wspólne oczekiwanie na pojawienie się Zorzy, na możliwość wywróżenia z niej dalszej przyszłości albo ciągle poczucie działającej wokół magicznej aury brzmi jak bajkowe marzenie. I tak też się czułam, wertując kolejne stronice powieści. Jak serdecznie przywitany gość zaproszony na najciekawszą zabawę wśród najbliższych. 


Tak, jak w pierwszym tomie, tak tutaj też króluje niesamowity klimat. Bohaterowie pięknie go tworzą, a przy tym są tak indywidualni oraz wielobarwni jak tylko najbardziej można. Dzięki czemu Strażniczka perły staje się opowieścią nietuzinkową, intrygującą i po kres wciągającą. 

W książce znajdzie się wiele ilustracji autorstwa Mariusza Andryszczyka, które dodatkowo wprawią czytelnika w doskonały nastrój i pozwolą poczuć wszechobecną, zimową atmosferę. 

Podsumowując, Strażniczka perły to interesująca książka naprawdę warta polecenia. Z pewnością zadowoli młodszego i starszego czytelnika, a czas, który poświęci on na przeczytanie, absolutnie nie uzna za zmarnowany. Główna bohaterka ma łeb na karku - choć popełnia błędy jak każdy człowiek - a do tego podczas podróży zbuduje trwałe, przepiękne relacje z innymi osobami. Sprawi to, że Strażniczka perły ostatecznie stanie się powieścią bardzo wartościową i poruszającą warte zapamiętania sprawy. 

9,5/10

Strażniczka perły
Karolina Lewestam
Wydawnictwo Agora Dla Dzieci
Warszawa 2024
Stron: 328


Za możliwość przeczytania dziękuję

PREMIERA 31.01.2024

Grady Hendrix to amerykański pisarz, dziennikarz i autor wielu horrorów. Jak sprzedać nawiedzony dom to najnowsza powieść Hendrixa, która w polskim tłumaczeniu ukazała się zgoła niedawno, bo pod koniec stycznia. Sam tytuł zabrzmiał tak oryginalnie, że nie potrzebowałam więcej - bez wahania sięgnęłam po książkę. I wiecie co? Od razu przepadłam.

Fabularnie czytelnik poznaje Louise: pracowitą, zawsze poukładaną i umiejącą postawić na swoim kobietę. Wychowuje ona sama pięcioletnią córkę, Poppy, i za wszelką cenę próbuje przy tym nie popełnić identycznych błędów co jej matka. W ogóle gdyby mogła, to Louise chętnie zapomniałaby o przeszłości. A jednak nie może, ponieważ niespodziewanie dowiaduje się o tragicznej śmierci rodziców. W związku z tym zostaje zmuszona do powrotu w rodzinne strony, do miasta i domu, którego szczerze nienawidzi.

Gdy dociera na miejsce, okazuje się, że wiele spraw dość mocno się pokomplikowało. Dziwnym trafem wszystkie związane są z jej młodszym bratem, Markiem. Osobą, którą Louise wyjątkowo gardzi. Ale wystarczy tylko załatwić kilka spraw, w tym sprzedać dom, by mogła wrócić do Poppy i swojego poukładanego, doskonałego życia. 

Tylko jak sprzedać dom, który okazuje się nawiedzony? Czy to w ogóle możliwe? 

Zręcznie wymyślona fabuła, mistrzowsko wykreowani bohaterowie z krwi i kości oraz błyskotliwa, zabawna, ale momentami mrożąca krew w żyłach historia to zaledwie kilka powodów, dzięki którym pokochałam się z twórczością Grady'ego Hendrixa. Jak sprzedać nawiedzony dom już od pierwszych stron powaliło mnie swoją oryginalnością oraz wyjątkowym dopracowaniem. Podczas czytania odniosłam wrażenie, że autor stworzył plan, który skrupulatnie i bez żadnych odstępstw realizował. Wszystko zostało dopięte na ostatni guzik. Całość totalnie zagrała, a przy tym sprawiała wrażenie, jakby działa się w rzeczywistości, tak prawdziwe się wszystko wydawało. 

W Jak sprzedać nawiedzony dom pojawiają się dwa aspekty, o których muszę wspomnieć i które kompletnie zmiotły pozostałe. W pozytywnym tego słowa znaczeniu, oczywiście. Pierwszy dotyczy stworzenia bohaterów. Louise, Mark, ich rodzice oraz inne, poboczne postacie otrzymali własny, niekwestionowany przydział cech charakteru. Posiadali zalety i mnóstwo wad, a przy tym często się gubili, popełniali błędy oraz robili wszystko, by sprawiać wrażenie jak najbardziej żywych. Autor dla każdego wymyślił realistyczną przeszłość, a także doskonale budował relacje i stwarzał konflikty. Umiejętność godna pozazdroszczenia.

Drugim aspektem była wspaniale zbudowana, gęsta atmosfera. Towarzyszyła mi ona niemal przez całą książkę, dzięki czemu czułam, że czytam horror. Czułam lęk, lekką niepewność podszytą obawą przed dalszymi wydarzeniami. Znalazło się też parę momentów, gdzie miałam ochotę uciec. Motyw nawiedzonego domu okupowanego przez opętane laleczki wywarł na mnie piorunujące, mocne wrażenie - nigdy w życiu nie kupię żadnej lalki. Serio.

Najsłabszym elementem Jak sprzedać nawiedzony dom było zakończenie. Po doskonałym wprowadzeniu i intrygującym środku historii oczekiwałam wielkiego bum. Czegoś, co wstrząśnie moim światem, co zmiecie mnie z podłogi. Końcówka ostatecznie okazała się tylko niezła. Zabrakło mi wszechobecnej grozy i tego upiornego uczucia, które towarzyszyło mi za każdym razem, gdy Louise przekraczała próg domu rodziców. 

Podsumowując, Grady Hendrix stworzył naprawdę dobrą, wartą polecenia książkę. Już dawno nie wsiąkłam aż tak w historię jak w Jak sprzedać nawiedzony dom. Genialni bohaterowie, gęstniejąca co stronę atmosfera i opętane laleczki to coś, w co warto iść, jeżeli lubi się horrory. 

8/10

Jak sprzedać nawiedzony dom
Grady Hendrix
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Poznań 2024
Stron: 407


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

 
Cześć!

Przychodzę do Was z wiadomością, która już od kilku dobrych miesięcy spędza mi sen z powiek. Z radości, ekscytacji i lekkiego niedowierzania, że się udało. Otóż już niebawem, ponieważ jeszcze w 2024 roku świat ujrzy MÓJ DEBIUT!

Książka pojawi się na rynku wydawniczym pod szyldem Wydawnictwa Abyssos!

Ale! Z pewnością jesteście ciekawi, o czym będzie moja książka - matko, jak to dziwnie brzmi. :) Z pewnością nie zaskoczy Was fakt, że będzie to high fantasy. Klątwa Pierwszych otworzy Trylogię Rasy Przeklętych, a w niej znajdziecie taki motywy jak:

→ magia voodoo (wierzenia i rytuały inspirowane tymi prawdziwymi prosto z Haiti)
→ bogowie ingerujący w życie wyznawców
→ podążanie za przeznaczeniem
→ nieznana klątwa 
→ motyw drogi
→ poszukiwanie rodziny


Mam nadzieję, że choć trochę zaostrzyłam Wasz apetyt! Poniżej wstawiam również opis, który rzuci więcej światła na tą odrobinę mroczną, słodko-gorzką opowieść.

Kiedy w grę wchodzi magia voodoo, z góry powinieneś wiedzieć, że jesteś na straconej pozycji… 

Nyselle od dziecka posiada wyjątkowy dar uzdrawiania, jednak w dzień swoich dziewiętnastych urodzin mocno się nadwyręża. Ląduje w Lecznicy, gdzie przypadkowo poznaje prawdę o własnych korzeniach: wyrodnej matce oraz bracie bliźniaku, aktualnie mieszkającym na drugim krańcu kraju. Nyselle wyrusza więc w długą podróż pełną niebezpieczeństw. 

Nate to chłopak z wieloma problemami. Dziwnym trafem wszystkie wiążą się z jego nienaturalną, przerażającą umiejętnością. Na szczęście narkotyki pomagają w ucieczce od rzeczywistości. 

Czy Nyselle uda się odnaleźć brata? Czym okaże się tytułowa Klątwa Pierwszych? I kim, na loa, jest Blake Maddox – tajemniczy nieznajomy, który od wieków podąża za swoim przeznaczeniem: za dziewczyną o szarych oczach? 

Rytuały voodoo, klątwy, bogowie i duchy… zombi? Tu tylko jedna rzecz jest pewna: gdy staniesz oko w oko z szamanem, wiej.


I co sądzicie? Znajdzie się ktoś, kto chętnie przeczyta "Klątwę Pierwszych"? :)


 
PREMIERA 10.01.2024

Niecały miesiąc temu premierę miała kolejna książka Christiny Lauren - pisarskiego duetu przyjaciółek, których romanse obyczajowe już od kilku lat ogrzewają serca swoich czytelników. Do tej pory przeczytałam wszystkie wydane w Polsce powieści i mogę śmiało powiedzieć, że jeśli chodzi o historie romantyczne, tym dwóm kobietom zawierzam w pełni. Sięgnięcie więc po Miłość i inne słowa było więc wyłącznie kwestią czasu. 

Fabularnie opowieść toczy się dwutorowo, w teraźniejszości i przeszłości. Główną bohaterką jest z pozoru poukładana i spokojna Macy, stażystka na oddziale pediatrii w szpitalu, która w międzyczasie udaje, że planuje ślub z mężczyzną, którego zna od... kilku miesięcy. Nie brzmi to jak dobry wybór, zwłaszcza że poza minimalnym zauroczeniem Macy nie czuje do narzeczonego zbyt wiele. 

Co innego do Elliotta, przyjaciela sprzed lat. O czym Macy przypomina sobie niespodziewanie, gdy zupełnym przypadkiem wpada na niego w kawiarni. Wspomnienia wracają, powstrzymywane przez dekadę uczucia stają się dynamitem z podpalonym lontem - tylko czekać, aż wybuchną. 

Czy Macy i Elliotowi pisane jest szczęśliwe zakończenie? Czy wyjaśnią sobie sytuację, przez którą stracili kontakt na jedenaście lat? Co z ich uczuciami? Czy nadal znaczą dla siebie tyle, co wtedy?

Miłość i inne słowa to słodko-gorzka opowieść o stracie, nadziei i niesamowitej przyjaźni, której nie jest w stanie zepsuć ani upływający czas, ani odległe kilometry. Historia poruszy nawet najbardziej zatwardziałe serca i udowodni, że pojęcie bratniej duszy istnieje. 

Prowadzenie narracji w dwóch różnych czasach było doskonałym zabiegiem, ponieważ czytelnik mógł w stu procentach poczuć oraz zrozumieć więź powstałą między Elliottem a Macy. Widział ich pierwsze spotkanie, śledził kolejne rozmowy, najpierw zupełnie niewinne, a z czasem przeradzające się w prawdziwe gierki słowne, przeżywał z nimi dobre i złe chwile. Pojawiło się również wiele niewiadomych i gdzieś ciągle przewijało się wspomnienie "tej sylwestrowej nocy", co skutecznie budowało napięcie i nie pozwalało odejść od lektury nawet na sekundę. Nie zamierzam jednak ukrywać, że wydarzenia mające miejsce w przeszłości znacznie bardziej mi się podobały. Dorośli bohaterowie nie zdobyli mojej sympatii, zwłaszcza Macy. Kobieta błądziła po omacku, nie miała żadnego charakteru i momentami była nudniejsza niż flaki z olejem. To z nastoletnimi bohaterami zbudowałam więź.

Książce notorycznie towarzyszy smutek, nawet pomimo wielu zabawnych i naprawdę pozytywnych fragmentów. Śmierć matki Macy przewija się w zachowaniu dziewczyny, w jej podejściu do życia, co wcale nie jest zaskakujące - utrata rodzica w wieku dziesięciu lat to więcej niż tragedia. Dlatego relacja Macy z Elliottem naprawdę zyskuje na wyjątkowości, staje się jedyną w swoim rodzaju. Emocje wylewające się ze stron w pewnym momencie tak mnie przytłoczyły, że się popłakałam. Na serio. Nie żartuję. Moje łzy to coś bardzo niespotykanego, więc tylko możecie sobie wyobrazić jak mocno wczułam się w historię. 

Miłość i inne słowa to książka zdecydowanie warta polecenia, ponieważ poza intrygującą fabułą wyciągniecie z niej tony najróżniejszych emocji. A to właśnie przelane tam uczucia są jej największym atutem. Pozwolą one mocno zżyć się z bohaterami (zwłaszcza tymi z młodości), zaczarują, wciągną do granic możliwości i zdecydowanie nie dadzą wam zasnąć. Kolejny świetny romans spod pióra Christiny Lauren!

7,5/10

Miłość i inne słowa
Christina Lauren
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2024
Stron: 300


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu