Nadszedł wiekopomny dzień, w którym ukończyłam przygodę z Panem Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Czwarty tom, mimo wyjątkowej obszerności (liczył prawie 850 stron), pochłonęłam szybko i sprawnie, z bólem docierając do epilogu. W ogóle całą tetralogię udało mi się nadrobić dzięki nowemu wydaniu, którym w roku 2021 swoich czytelników obdarzyła Fabryka Słów; wyjątkowo kolorowym, mega dopracowanym z naprawdę klimatycznymi ilustracjami Jana Marka.
Pan Lodowego Ogrodu jest historią okrutnie wciągającą i wybitnie oryginalną, czego raczej na ogół nie słyszy się w odniesieniu do fantastyki. Wszak w tym gatunku zwykle jakiś motyw gdzieś się spotkało, jakiś wątek skądś się kojarzy. U Grzędowicza dostajemy porcję wytrawnej literatury, czytając o poczynaniach Vuko Drakkainena (Polako-Fina z chorwackim obywatelstwem, wysłanego na inną planetę w celu ratowania ekspedycji naukowej) lub rdzennego mieszkańca Midgaardu - Filara syna Oszczepnika.
W tej części bohaterowie albo dokańczają rozpoczęte w poprzednich tomach zadania, albo planują i szykują się do wojny z Królem Węży i Pramatką - niegdysiejszymi ziemskimi naukowcami, a aktualnie jednymi z najsilniejszych Czyniących (midgaardzki odpowiednik władającego magią). Zdradzę, że zarówno bohaterów jak i czytelników czeka tu wiele zwrotów akcji, knowań wojennych, strategii czy mnóstwa magii, latających wywern, ognia i mgły. Znajdzie się miejsce dla szpiegów, dawnych przyjaciół, zdrajców oraz wrogów, a to wszystko w otoczeniu szeroko pojętych boskich pieśni.
Czwarty tom Pana Lodowego Ogrodu podobał mi się najbardziej ze wszystkich. Wiele spraw się wreszcie wyjaśniło (czekałam na ich rozwiązanie od pierwszego tomu), a fabuła potoczyła się w zupełnie niespodziewaną stronę. Po przeczytaniu pierwszych rozdziałów kompletnie nie wiedziałam, czego oczekiwać po zakończeniu, dlatego każdą kolejną stronę czytałam z jeszcze większym zaangażowaniem niż poprzednią.
W książce, poza wybitnie wpływającym na wyobraźnie przedstawieniem historii, totalnie zachwycił mnie jej humorystyczny aspekt. Obok myśli czy wyjątkowo obrazowych komentarzy Vuko wręcz nie da rady przejść obojętnie. Dodatkowa lekkość pióra i dynamiczne prowadzenie narracji sprawiły, że zupełnie nie odczuło się tych ponad ośmiuset stron.
Ostatnią część, jak i oczywiście całą tetralogię, Pana Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza zdecydowanie warto przeczytać, co serdecznie polecam wam zrobić. I to naprawdę niebawem, bo omija was wyjątkowa, nietuzinkowa, wielobarwna historia. Od książki nie da rady się oderwać, a przebywanie w Midgaardzie, towarzyszenie Vuko czy obserwowanie poczynań Filara sprawiają, że ma się ochotę dosłownie wniknąć w fabułę. I całkowicie żałuję, że nie znam takiej pieśni bogów, by móc to zrobić. :)
9/10
Pan Lodowego Ogrodu, księga IVJarosław GrzędowiczWydawnictwo Fabryka SłówLublin-Warszawa 2021Stron: 847
← Pan Lodowego Ogrodu, księga III
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
Już nieraz natrafiałem na ten cykl w różnych opracowaniach czy recenzjach, ale jeszcze się na niego nie zdecydowałem, bo fantastyka nie jest faworyzowanym przeze mnie gatunkiem literackim (jakkolwiek po przeczytaniu powyższej opinii – i innych jej podobnych – coraz bardziej zaczynam mięknąć 😁).
OdpowiedzUsuńCzasami warto wychodzić ze swojej strefy komfortu i sięgać po gatunki niefaworyzowane. Jeśli chodzi o fantastykę, a właściwie początki z fantastyką, to zdecydowanie polecam PLO. Może się przekonasz do gatunku? Bo w sumie co Ci szkodzi. Nic nie stracisz, możesz wyłącznie zyskać. :P
UsuńTakie wybitnie wciągające książki można czytać. Dla fanów gatunku to na pewno nie lada gratka.
OdpowiedzUsuńDla nie-fanów gatunku też z pewnością nie byłaby to lada gratka. :)
UsuńNie znam tego cyklu, ale wiem, że cieszy się dużym uznaniem.
OdpowiedzUsuńA planujesz poznać? :)
UsuńZnam cykl, ale nie czytałem. Chyba muszę przeprosić się z biblioteką ;-) . Pozdrawiam serdecznie Ew ;-) .
OdpowiedzUsuńKoniecznie nadrób! Myślę, że akurat tobie mega się spodoba. :D
UsuńFani tego gatunku mogą być zadowoleni 😊
OdpowiedzUsuńNie "mogą", ale na sto procent będą. :P
UsuńNie jestem zbytnią entuzjastką tego gatunku, więc jednak spasuję, ale cieszę się, że Tobie ta seria przypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńŻałuj, moja droga, żałuj. :)
UsuńWiele słyszałam, ale jeszcze nie czytałam. Muszę jednak, jak widać, to kiedyś nadrobić. :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie nadrób! I ciesz się, że przed tobą jeszcze cztery tomy. :)
UsuńTo jedna z lepszych serii a mówię to ja, która z fantastyką ma na bakier :D
OdpowiedzUsuńDokładnie. A tego się kompletnie nie spodziewałam, kiedy sięgałam po tom pierwszy - że mi się aż tak spodoba. :)
UsuńNie znam tej serii, bardzo gruby ten ostatni tom ;)
OdpowiedzUsuńNajgrubszy, bo się w nic w sumie najwięcej dzieje. :)
UsuńMuszę zacząć od samego początku...
OdpowiedzUsuńKoniecznie! I daj mi potem znać, co i jak. :)
UsuńNiestety nie moje klimaty.
OdpowiedzUsuńRozumiem, a szkoda, bo tetralogia mega ciekawa. :)
UsuńTa seria bardzo mnie kusi - szczególnie w tych nowych okładkach.
OdpowiedzUsuńAch! Czyli to już finał i nadal szaleństwo zachwytów! ♥ Tak, w tym roku koniecznie albo PLO, albo Meekhanin!
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam, choć wiele osób mi poleca od lat!
OdpowiedzUsuń