PREMIERA 02.06.2023

Krew Niewinnych to drugi tom trylogii Hierarchia magii, autorstwa australijskiego pisarza Mitchella Hogana. Poprzednia część zauroczyła mnie oryginalnym systemem magicznym, ale miałam ogromny problem z głównym bohaterem, który od samego początku jawił się jako fajtłapa i tchórz. Na szczęście pod koniec Tygla Dusz (recenzję znajdziecie → tutaj) zaczęłam się przekonywać do Caldana. Zaintrygowało mnie również dynamiczne zakończenie. Postanowiłam wiec sięgnąć po kontynuację, oczekując co najmniej wprawnej, energicznej fabuły i rozszerzenia wątku rzemyślenia.

I wiecie co? Nie zawiodłam się. :)

Zacznę może od tego, że Krew Niewinnych wypadła o niebo lepiej od pierwszego tomu. W książce akcja aż wrzała, nie znalazłam ani chwili na nudę. Pojawiło się dużo nowych wątków takich jak: nauka magii zniewalającej i destruktywnej, odkrycie tajemnic Arcymagów i Protektorów, niezwykła, magiczna choroba Mirandy, walka z nieznanym, mocarnym przeciwnikiem nazywanym Bogiem-Imperatorem czy poznanie prawdy o cesarzu. To zaledwie kilka przykładów tego, z jakimi problemami musiał się zmierzyć Caldan, więc jak widać było intrygująco, dynamicznie i bardzo wciągająco.

A propos głównego bohatera to ogromnie podobała mi się droga, którą podążył. W porównaniu do Caldana z pierwszej części, czyli fajtłapy i poniekąd nieudacznika, w Krwi Niewinnych czytelnicy widzą go jako sprytnego, walczącego o najbliższych młodego mężczyznę. Wcześniejsze powolne nauki rzemyślenia teraz dały owoce w postaci sprawnego osiągania kolejnych etapów magii, w tym poznawania jej zakazanych dziedzin. Nie było jednak aż tak kolorowo, ponieważ Caldan przez większość czasu musiał uciekać, martwić się o zdrowie przyjaciółki i nigdzie nie mógł znaleźć własnego miejsca, co było bardzo przykre. 

Mitchell Hogan w drugim tomie postawił na motyw uzdrawiających właściwości krwi Caldana oraz zagłębianie różnorodności systemu magicznego. W ogóle ponowie swoje słowa z recenzji Tygla Dusz: kreacja rzemyślenia, czyli kombinowania z tworzywami sztucznymi (papier, metal, drewno), rysowanie na nich symboli oraz tchnienie w przedmioty mocy prosto ze studni umysłu za pomocą strumieni myśli to niezwykle świeży, zaskakujący pomysł, za który autorowi należą się brawa.

Oprócz śledzenia losów Caldana do głosu doszli również inni bohaterowie. Czytelnik miewał brutalne zapędy razem z Amerdanem, był oddany Imperatorowi jak Dzwonki, sprzeciwiał się krwawemu najeźdźcy o wolność, rodząc bunt wśród swoich, jak Felice, a także walczył z potworami ramię w ramię z Vasilem i jego kompanami.   

Rzadko się zdarza, że kontynuacja jest lepsza od pierwszego tomu. W Krwi Niewinnych mamy do czynienia właśnie z takim przypadkiem. Książka jest niesamowicie wciągająca, ma pełno oryginalnych wątków, a akcja jest dynamiczna, więc czytelnik ani przez moment nie traci zainteresowania. Historia porywa, zwłaszcza w scenach bitewnych, a także podczas wyciągania strumieni na światło dzienne. Tajemnice, porwania, tortury - oczekujcie nieoczekiwanego, ponieważ Krew Niewinnych to jeden wielki zwrot akcji. Polecam!

7,5/10

Krew Niewinnych
Mitchell Hogan
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2023
Stron: 692

Tygiel Dusz ↔ Rozbite Imperium


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

 
PREMIERA 09.06.2023

Z początku myślałam, że Pożoga jest ostatnim tomem cyklu Ukryte dziedzictwo, autorstwa Ilony Andrews. Po przeczytaniu ostatniej strony wręcz nie mogłam w to uwierzyć, więc zrobiłam to, co każdy zawzięty czytelnik by zrobił - poszukałam odpowiedzi w Googlu. :) I okazało się, moi drodzy, że Pożoga wcale nie jest ostatnią częścią! A przynajmniej nie tak do końca. Ilona Andrews napisała (czy napisali, bo to pseudonim małżeństwa) jeszcze kilka następnych części, choć niepisanych z perspektywy Nevady, ale jej młodszej siostry, Cataliny. 

Ogromnie mnie to ucieszyło, ponieważ gdybym dostała takie zakończenie całości, od razu odjęłabym punkty. Ale. Trochę zbaczam, więc wróćmy do tematu.

W Pożodze fabuła z jednaj strony staje się poważniejsza, bardziej brutalna, a z drugiej nadal nie brakuje w niej humorystycznych fragmentów czy wydarzeń, od których łzy aż płyną po policzkach ze śmiechu. Nevada musi podjąć decyzję, która zaważy nie tylko na jej życiu, ale także na życiu całej rodziny Baylorów. Wszak stworzenie nowego Rodu wiąże się z ujawnieniem światu doszczętnie skrywanych tajemnic... 

Do agencji Baylorów zgłasza się Rynda. Kobieta potrzebuje pomocy w odnalezieniu męża, który pewnej nocy po prostu nie wraca z pracy. I nie byłoby w tym nic niepokojącego, gdyby Rynda nie była również byłą narzeczoną Rogana.

Czy Nevadzie uda się uciec od kłopotów? Co z drepczącą jej po piętach babką, Victorią Tremaine, budzącą postrach wśród najpotężniejszych Magnusów? 

Pożoga, podobnie jak dwie poprzednie części (recenzję Białego żaru znajdziecie → tutaj, a Płoń dla mnietutaj), to książka, od której nie da rady uciec. Mimo że ją odkładasz, robisz specjalne przerwy, by nie pochłonąć na raz całej historii, by móc się nią delektować, to i tak twoje myśli krążą wyłącznie wokół Nevady i jej dalszych losów. Ostatecznie więc i tak sięgasz, i czytasz do ostatniej kropki, bo tak zaczarowuje cię świat i bohaterowie. 

W trzecim tomie Ukrytego dziedzictwa czytelnik staje twarzą w twarz z silną bohaterką. Nevada to kobieta z dominującym charakterem i mimo że jak kocha, to kocha na zabój, to nigdy nie daje sobie wejść na głowę ani w kaszę dmuchać. Mam wrażenie, że to ona była rzeczywistą głową rodziny, a nie matka czy babka. Nevada dodatkowo posiada wyjątkowo cięty języczek, co często było początkiem wielu przezabawnych akcji.

Ilona Andrews w Pożodze nie zapomniała (nie zapomnieli?) o bohaterach drugoplanowych. Czytelnik dowiaduje się więcej o umiejętnościach Cataliny, Arabelli czy Leona, czyli sióstr i kuzyna Nevady. Było to świetnym urozmaiceniem, ponieważ inaczej trzecia część bardzo przypominałaby drugą pod względem wątku zaginionego męża/żony i motywu poznawania przeszłości. W zasadzie gdyby nie kwestia zakładania rodu Baylorów, Pożoga podobałaby mi się o wiele mniej. 

Ostatecznie Pożogę polecam! Książka jest niesamowicie wciągająca, wielowątkowa oraz trzymająca w napięciu do ostatniego akapitu. Zresztą, zakończenie sprawi, że zapragnie się więcej. Autorzy wykreowali wyjątkowych bohaterów z krwi i kości, a motyw magii i klasyfikacji magów to powiew oryginalności. W historii nie zabraknie też romantycznych elementów oraz pikantnych scen, co podsyci ogień, a czytelnik ostatecznie znajdzie się w samym sercu pożogi. :)

9/10

Pożoga
Ilona Andrews
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa-Lublin 2023
Stron: 512

← Biały żar 

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

 
PREMIERA 14.06.2023

Olśnienie to powieść autorstwa amerykańskiego pisarza, zdobywcy wielu prestiżowych nagród w tym Nebuli i Hugo, uznawana aktualnie za klasykę gatunku. Poul Anderson tym samym wplasował się na listę książek z cyklu Wehikuł czasu, wydawanym przez Dom Wydawniczy Rebis. 

Olśnienie po raz pierwszy opublikowano w roku 1954, a opowiada historię Ziemi, która pewnego dnia wyszła z kosmicznego pola spowalniającego aktywność neuronową. Ludzie oraz zwierzęta raptownie wskoczyli na wyższy poziom inteligencji, co spowodowało jeden wielki przewrót. Każdy pragnął robić znaczące rzeczy, zajmować się sprawami pobudzającymi wyobraźnie czy kształtującymi myśli. 

Niestety, nie wszystkie jednostki potrafiły poradzić sobie z tą gwałtowną zmianą, co wywołało szereg niefortunnych wydarzeń, takich jak zwiększona aktywność sekt, załamania psychiczne prowadzące do samobójstw albo załamanie systemu polityczno-gospodarczego, który należało zbudować na nowo.

Jak zwiększona wydajność neuronów wpłynie na odkrywanie nieznanych ścieżek kosmosu? Co z ludźmi zagubionymi? Czy tak, jak nagle Ziemia wyszła z wspomnianego pola, czy niespodziewanie wróci na własne miejsce?

Olśnienie Poula Andersona to krótka powieść rozpisana raptem na 216 stron, a mimo to jest bogata w wydarzenia, obfita w przeróżne przemyślenia i sytuacje, nad którymi duma się przez pewien czas po skończeniu czytania. Mimo podejmowanego przez autora trudnego i skomplikowanego tematu zmian neuronowych, poruszania naukowych pojęć, to styl i język jest na tyle przystępny, że nawet laik z łatwością zrozumie poruszane wątki. 

Fabuła nie należy do tych mocno dynamicznych. Owszem, akcja się toczy, ale własnym, niespiesznym tempem. Co nie oznacza, że wieje nudą. Ani trochę! Olśnienie śledzi się z ogromnym zainteresowaniem, podobnie jak dalsze poczynania bohaterów oraz ich zmagania z próbami przejścia do "normalności".

Poul Anderson napisał wyjątkową opowieść, ukazując przy okazji jedną z możliwości, jak ludzkość poradzi (lub nie poradzi) sobie z nagłym wzrostem aktywności neuronowej. Olśnienie napisane jest z perspektyw kilku bohaterów: naukowca, gospodyni domowej czy niegdysiejszego, wioskowego głupka, który aktualnie stał się "normalny" kiedyś, dzięki czemu historia zyskuje na wartości. Oczywiście, polecam i nie tylko fanom science-fiction. 

7,5/10

Olśnienie
Poul Anderson
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2023
Stron: 216


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu


 
PREMIERA 07.03.2023

Po wydarzeniach z drugiego tomu, czyli Ostatniego absolwenta, czytelnicy razem z El przeżywają żałobę po Orionie. Żałobę wymieszaną z ogromną dozą wściekłości, ponieważ jakim prawem ten niemądry mężczyzna wypchnął ją przez wrota Scholomance, a sam pozostał z całą gromadą złowrogów?! 

Galadriel nie należy jednak do osób, które łatwo się poddają. Postanawia wrócić do szkoły i za wszelką cenę znaleźć Oriona. Żywego bądź martwego. Na szczęście El posiadła wspaniałych przyjaciół, którzy jej pomagają, a także zdobyła wiedzę na temat budowy tajemniczych, tytułowych złotych enklaw. W samą porę, ponieważ aktualne enklawy zaczynają się... rozpadać.

Paszczory atakujące czarodziei, mroczna magia i moc nie z tej ziemi. Czy dziewczynie uda się odszukać/uratować Oriona? Co z procesem tworzenia złotych enklaw? W trzecim tomie Scholomance tylko jedna rzecz jest pewna: El ma pełne ręce roboty!

Złote enklawy to idealne zwieńczenie trylogii, które swoim czytelnikom zafundowała Naomi Novik. Historia jest porywająca, ma bardzo mroczny klimat, a motyw dark academia zaskoczy i zauroczy niejednego wybrednego miłośnika. Nie zamierzam ukrywać, że jest to moja ulubiona część, ponieważ zupełnie nie wiedziałam, czego się spodziewać. Cała fabuła była dla mnie niewyraźną plamą, którą oczyszczałam malutkimi kawałkami. Dopiero na samiutki koniec widziałam wyraźnie. :)

Galadriel już od Mrocznej wiedzy zdobyła moją sympatię, mimo dość uciążliwo-upierdliwego charakteru i permanentnego użalania się nad własnym losem. Przez El przechodziła ogromna, niemal nieokiełznana moc, co niosło ze sobą wiele problemów, a te z kolei przyczyniały się do powstania niezwykle intrygujących wydarzeń. 

Relacja Orion-El w żadnym razie nie zalatywała schematami. Ich znajomość/przyjaźń/zauroczenie podążało własnym, logicznym tempem i dodatkowo wypadało bardzo realistycznie. Pojawiły się utarczki, kłótnie, ale również kompletne oddanie, co śledziłam z ogromnymi wypiekami na policzkach. I szerokim uśmiechem, ponieważ każda ich rozmowa była wyjątkowa.  

Największą wadą Scholomance jest według mnie ciężki, toporny styl. Większość zapełniały dzikie rozważania El, dziwne opisy magicznych zjawisk albo dokładne przedstawienia osób należących do enklawowskich elit. Na szczęście im dalej w las, tym lepiej, więc jedyne, co należało, to się przyzwyczaić. Szkoda tylko, że udało mi się to dopiero w ostatnim tomie.

Podsumowując, mimo kilku niedociągnięć Złote enklawy, jak i całą trylogię, polecam. Młodzieży, dorosłym, fanom bądź ambiwalentnie nastawionym do motywu dark academia - wszystkim uwielbiającym potwory, czarną magię i niebezpieczne walki na śmierć i życie. Naomi Novik napisała wciągającą, mroczną opowieść z nietuzinkowymi, charakternymi bohaterami, po którą naprawdę warto sięgnąć. 

8,5/10

Scholomance. Lekcja trzecia. Złote enklawy
Naomi Novik
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2023
Stron: 424

← Mroczna wiedza


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu


Cześć!

Maj to wyjątkowy czas, zwłaszcza dla mnie, ponieważ 21-ego maja obchodzimy z mężem rocznicę ślubu. W 2023 roku była to nasza pierwsza! :) W każdym razie maj czytelniczo również wypadł nieźle, ponieważ udało mi się przeczytać/przesłuchać aż 11 książek, co w porównaniu z poprzednimi miesiącami to szczyt szczytów. :P Dało to 4484 stron.

Co czytałam?

Po godzinach Ludki Skrzydlewskiej - przesłuchane w formie audiobooka. Ciekawa, zabawna historia z dużą nutką pikanterii. Mój pierwszy kontakt z autorką i z pewnością nie jedyny. :)

Zdarzyło się pewnego lata Tess Bailey - przeczytane przedpremierowo (recenzja tutaj)

Lśnienie Stephena Kinga - przesłuchałam w formie audiobooka, a raczej świetnie stworzonego słuchowiska z aktorami, efektami dźwiękowymi i muzyką. Historia jest zniewalająca. I przerażająca. Wielokrotnie czułam lęk i co jakiś czas musiałam przerywać słuchanie, by odpocząć od tej mrożącej krew w żyłach atmosfery osamotnionego hotelu w górach. Genialna!

Takeshi. Cień śmierci Mai Lidii Kossakowskiej - również przesłuchałam książkę w audiobooku. Był to też mój pierwszy kontakt z autorką i wiem, że niebawem sięgnę po kontynuację. Doskonale się bawiłam podczas tej klimatycznej, zaskakującej i dynamicznej opowieści.

Pod szepczącymi drzwiami TJ Klune'a - przeczytane przedpremierowo (recenzja tutaj)

Tunele Rodericka Gordona i Briana Williamsa - wydawnictwo wznowiło wydanie, a ja od dawien dawna planowałam poznać serię, którą zachwycały się tony młodzieży :) (recenzja tutaj)

Znak Holly Black i Teda Naifeha - powieść graficzna, drugi tom Mrocznego sąsiedztwa (recenzja tutaj)

Cień i kość Leigh Bardugo - przeczytane w postaci audiobooka; szybka, lekka czytanka, która niekoniecznie zachwyca. Chociaż momentami była zaskakująca, zwłaszcza zakończenie przypadło mi do gustu. Chciałam poznać kolejny tom, ale niestety, pozostaje mi wersja papierowa bądź elektroniczna, bo nie ma audio :(

Ostatni absolwent Naomi Novik - udało mi się wreszcie nadrobić drugi tom Scholomance; zajęło mi to tylko rok. Niebawem recenzja. 

Złote enklawy Naomi Novik - trzeci i ostatni tom Scholomance, który pochłonęłam prawie na raz i od razu po zakończeniu Ostatniego absolwenta. Idealna dla osób uwielbiających motyw dark academy i dark magic. Recenzja wkrótce. 

Wybrańcy Kristin Cashore - przygodowe, młodzieżowe cudo, które porywa od pierwszej strony (recenzja tutaj)


Dajcie znać, ile książek przeczytaliście w maju!