PREMIERA 09.08.2022

Niedawno premierę miała druga część przygód Tekli z cyklu Zezowate szczęście Tekli autorstwa Olgi Rudnickiej. Z góry zaznaczę, że nie poznałam pierwszej części, a i Nieszczęście w szczęściu było moim pierwszym kontaktem z twórczością autorki. Czy udanym? Dowiecie się tego, czytając dalszą recenzję. :)

Tekla to grubokoścista kobieta, lekko zafiksowana na punkcie pecha i jego odganiania. Zaraz? Czy ja napisałam lekko? Tekla jest totalnie zafiksowana! Trzyma w torebce naręcze atrybutów przynoszących szczęście, na wejściu jej wynajmowanego od kuzynki Dominiki wisi but z gwoździami wewnątrz służący jako bariera ochronna, a przyszłość powierza różnokolorowym świecom potrafiącym, na przykład załatwić pracę, odnaleźć miłość czy odpędzić stręczycieli. A jednak w Tekli zakochał się mężczyzna, wygrała w lotka i znalazła pracę.

Sęk w tym, że Dominika zaczyna martwić się o kuzynkę, w chwili kiedy Teklę potrąca tramwaj, spada ze schodów i psuje jej się samochód. Wygląda, jakby ktoś próbował ją skrzywdzić, więc Dominika szybko zgłasza sprawę na policję. 

Kiedy para komisarzy podejmuje śledztwo, jeszcze nie wie, ile problemów im ono przysporzy. Podczas przesłuchań współpracowników i sąsiadów wychodzą na jaw dziwne, niemal przerażające fakty... albo plotki? 

Nieszczęście w szczęściu Olgi Rudnickiej to niewymagająca, momentami zabawna lektura z mnóstwem cudacznych sytuacji. Książkę spokojnie można czytać bez znajomości pierwszego tomu, czego jestem idealnym przykładem. Nie potrzebowałam znać poprzednich wydarzeń z życia Tekli, by całkowicie zrozumieć te aktualne. Fabuła była zupełnie niezależna. 

W historii chwilami panował chaos, a rozmowy między kuzynkami należały do naprawdę oderwanych od rzeczywistości. Oczywiście, w dobrym tego słowa znaczeniu. Autorka dobrze wykreowała bohaterów, a Tekla i Dominika umiejętnie poprawiały humor. Ich rozmowy, podobnie jak komiczne sytuacje, w jakie się pakowały przez swoje roztargnienie albo wybory - zwłaszcza te dotyczące wieszania butów nad drzwiami albo paleniu wszędzie świec - sprawiły, że parę razy dosłownie parsknęłam śmiechem.

Nieszczęście w szczęściu ma za zadanie odprężyć po ciężkim dniu. Nie szukajcie tutaj przejmującej, trzymającej w napięciu fabuły pełnej zwrotów akcji. Bohaterów (poza głównymi) również potraktowano odrobinę po macoszemu, a niektóre fragmenty wydawały się totalnie nierealne. I dobrze! Bo niczego innego nie spodziewałam się po komedii; choć odrobinę się zawiodłam. Nie rozśmieszyła mnie tak mocno, jakbym sobie tego życzyła. Ciężko mi było też przebrnąć przez początek, który się dłużył.

Olga Rudnicka napisała dobrą książkę, którą polecę fanom komedii kryminalnych. Podczas czytania trzeba pamiętać, że lektura ma zrelaksować, poprawiać humor oraz że jest pełna satyry, ironii i momentami czarnego humory. W Nieszczęściu w szczęściu nie znajduje się pouczającej, wartościowej fabuły ani rozterek czy konfliktów emocjonalnych bohaterów, a zwyczajną zabawę. Ot, zwykła poczytajka na rozluźnienie. 

6/10

Nieszczęście w szczęściu
Olga Rudnicka
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2022
Stron: 312

← Zgiń, przepadnij


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu



Kochani,

już niebawem nadchodzi premiera wspaniałej książki! Płonąca wieża autorstwa  A. C. Cobble'a to piąty tom serii opisującej przygody najodważniejszego piwowara wszech czasów: Beniamina Ashwooda!

Łapcie opis:

Książka dodatkowo będzie zawierać przecudowne, klimatyczne ilustracje Leszka Woźniaka:


Czytaliście poprzednie części? Macie w planach poznać przygody Benka?

PREMIERA 10.08.2022

Rzadko trafia się na powieści, po przeczytaniu których ciężko wrócić do rzeczywistości. Na szczęście mi niedawno taka powieść wpadła w ręce. Dom nad błękitnym morzem autorstwa TJ Klune'a to historia pełna magii, urocza oraz przezabawna, a momentami wzruszająca. 

Przez fabułę czytelników prowadzi zwyczajny urzędnik Wydziału Nadzoru nad Magicznymi Nieletnimi, czterdziestoletni Linus Barker. Mężczyzna prowadzi lekko nudne życie, które dzieli na słuchanie płyt w domowym zaciszu, opiekę nad kotem oraz bardzo poważne podejście do zajmowanego stanowiska. Linus bowiem odwiedza kolejne sierocińce, ocenia ich stan oraz pisze obszerne, obiektywne raporty. 

Pewnego dnia Linus dostaje zlecenie od Niezwykle Ważnego Kierownictwa, by sprawdzić sierociniec na wyspie Marsyas. Nie spodziewa się jednak, że zamieszkałe tam dzieci będą AŻ TAK wyjątkowe! Przysporzy to Linusowi wiele nerwów, strachu, ale również zabawny, radości i... miłości? Dyrektorem sierocińca okaże się bowiem niezwykle tajemniczy Arthur Parnassus. 

Czy wyjeżdżając na drugi koniec kraju, Linus podoła zadaniu? Co napisze w raporcie? A może słuch po nim zaginie i Linus już nigdy nie wróci do swojego nudnego życia w mieście?

Dom nad błękitnym morzem to przepiękna, urocza opowieść o dojrzewaniu, nadziei, przyjaźni i miłości, które znajduje się, gdy najmniej się tego spodziewa. Autor przenosi czytelników na bajkową wyspę, gdzie wśród szumu oceanu, pisku mew i wyjątkowo bujnej roślinności wychowuje się kilka fantastycznych dzieciaków. Dzieciaków, które przez swoją odmienność były szykanowane oraz samotne, i którym wreszcie udało się stworzyć prawdziwy dom. Razem.

W książce pojawia się wiele zabawnych momentów, zwłaszcza podczas pierwszych dni Linusa na wyspie, kiedy kolejno poznaje wychowanków sierocińca. Emocje, które mu towarzyszą, niejednego odważnego przyprawiłyby o zawał. Pomijając kwestie radosne, w Domu nad błękitnym morzem można odkryć również tony smutku, przez co książka czasami doprowadza do łez. Ja nie należę do osób wylewnych, więc akurat wzruszenie mnie ominęło, ale doskonale wiem, że niektórzy na pewno zapłaczą. 

TJ Klune w piękny, dosadny sposób opowiedział o uprzedzeniach. O tym, jak ludzie oceniają po wyglądzie albo po tym, co im wpaja władza. Nie patrzą sercem, nie pragną poznawać wnętrza drugiego człowieka. Zamykają się na słuchaniu krzywdzącej propagandy. Dom nad błękitnym morzem daje jednak nadzieję, że nawet tym najbardziej zafiksowanym i zamkniętym ludziom, jeśli choć na chwilę otworzą umysł, uda się wyzbyć uprzedzeń.

Jeśli chodzi o minusy, to początek historii bardzo mi się dłużył. Nim wkręciłam się w fabułę oraz przestałam irytować wyborami Linusa musiało minąć kilkadziesiąt stron. 

Dom nad błękitnym morzem to książka zdecydowanie warta przeczytania, którą polecam wszystkim i każdemu z osobna. To cudowna historia o wyborach, przyjaźni i odnajdowaniu szczęścia wśród nieszczęśliwych. To opowieść dająca nadzieję, pozwalająca patrzeć sercem. TJ Klune stworzył realistycznych bohaterów, bajeczne miejsce akcji, a fabułę poprowadził w mistrzowski sposób, przez co już po zakończeniu, myślami nadal wracałam na wyspę. 

9,5/10

Dom nad błękitnym morzem
TJ Klune
Wydawnictwo You&YA, Wydawnictwo Papierowy Księżyc
Warszawa 2022
Stron: 416


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję

 

 

Cześć!

Bez zbędnego przedłużania zapraszam na kolejną odsłonę Autorskich 10 minut! Dzisiejszym gościem specjalnym jest Ewelina Stefańska, która musiała zmierzyć się z sześcioma niezwykle oryginalnymi pytaniami. Jeśli jesteście ciekawi odwiedzi, zapraszam poniżej, ale najpierw kilka słów o autorce.


Urodzona 25 grudnia 1982 r. Ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Poznaniu, gdzie pięknie nauczyli ją z ilu filmowych klatek składa się sekunda. Dzięki tej nauce mogła zadebiutować filmowo adaptacją „Miłka z Czarnego Lasu”. W dzieciństwie z zapałem czytała „Kubusia Puchatka”, a potem przerzuciła się na Małą Encyklopedię Powszechną i zaczęła marzyć o tym, by wiedzieć i zapamiętać wszystko. Prawdopodobnie chciała zostać chodzącą encyklopedią. Nikogo nie zdziwi więc informacja, że jej ulubioną postacią z Harry’ego Pottera jest Hermiona. Zapytana o ulubione danie i nienaruszalne zwyczaje odpowiada krótko: kawa. Kocha góry (zwłaszcza Bieszczady) i wygodne kapcie, nie cierpi za to zakupów (oprócz książek) i rozmów przez telefon. Sukcesywnie spełnia swoje kolejne marzenia, jednak jednego dotąd nie zrealizowała: chciałaby spędzić noc w lesie. Niestety, panicznie boi się pająków.*



1) Trzy ulubione książki 

Tylko trzy? „Imię róży”, „Czarnoksiężnik z Archipelagu”, „Kwiaty dla Algernona” 

2) Dwóch autorów-mistrzów 

Dwóch to również mało, lecz w pierwszym szeregu z pewnością: Umberto Eco (również za teksty krytycznoliterackie) i Ursula Le Guin za wszystko

3) Jedno największe pisarskie marzenie 

Zyskać wiernych, dociekliwych czytelników


1) Eustachy czy Ravi? 

Eustachy. Choć do Raviego też mam sentyment, ponieważ przy pisaniu był dużym wyzwaniem (charakter zupełnie różny od mojego), a ja lubię wyzwania

2) Gdybyś była bohaterem książki, wolałabyś grać główną rolę czy drugoplanową? 

Drugoplanową, a najlepiej być szarą eminencją ;) 

3) Wybrałabyś życie z umiejętnością czarowania, ale za to byłabyś uzależniona od narkotyków, czy być chorą psychicznie bez wiedzy, że jesteś chora, dlatego zawsze byłabyś szczęśliwa? 

Wolę wiedzieć, nawet jeśli prawda jest gorzka, zatem opcja pierwsza


I 10 minut minęło! Serdecznie dziękuję Autorce za wzięcie udziału w zabawie. Co sądzicie o odpowiedziach i pytaniach? Ciężko było? :)

Dajcie znać w komentarzach!


*opis pochodzi z LubimyCzytać.pl


Cześć!

Razem z @brave.book oraz @fantastycznie_zaczytana z okazji zbliżającej się wielkimi krokami premiery 5 tomu cyklu o Beniaminie Ashwoodzie, organizujemy specjalny maraton czytelniczy! #drużynaBenka


Mam nadzieję, że znajdzie się wielu chętnych do wspólnej zabawy! Zapraszam na nasze Instagramy, gdzie w relacjach będą pojawiały wszelkie wzmianki, akcje, przygody, zabawy, etc. 

Będzie nam bardzo miło, jeśli udostępnicie poniższą grafikę, by dać nam znać, że weźmiecie udział!



W razie pytań piszcie śmiało w komentarzach!



 

PREMIERA 27.07.2022

Kiedy biją dwa przerażone życiem serca, to połączenie ich w jedność wydaje się idealnym rozwiązaniem. Może to doprowadzić albo do wielkiej miłości, albo do autodestrukcji. Jeśli jesteście ciekawi, jaką drogę obrali bohaterowie najnowszej powieści Mony Kasten, czyli Lonely Heart, to zapraszam do dalszej recenzji.

Czytelnicy fabułę poznają z dwóch różnych perspektyw. Pierwsza należy do Rosie Heart, lekko zagubionej dziewczyny, której życie raczej nie oszczędzało. Zakochana w muzyce od lat, Rosie zaczyna prowadzić audycję internetową, gdzie porusza tematy związane z muzyką. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu udaje jej się wybić i zdobyć grono wiernych fanów, przez co aktualnie przeprowadza wywiady na żywo z najbardziej rozpoznawalnymi nazwiskami w świecie muzyki. I już niebawem Rosie osiągnie apogeum szczęścia! Następnym chętnym do wzięcia udziału w wywiadzie jest jej ulubiony zespół, Scarlet Luck.

Druga perspektywa dotyczy Bestii, czyli Adama Sinclaira, będącego perkusistą Scarlet Luck. Chłopak mimo sławy, kompletnie nie odnajduje się w życiu, mierząc się z wieloma problemami. Uzależnienie od alkoholu, ataki paniki czy lęk przed dotykiem to zaledwie kilka z nich. 

Co połączy tę dwójkę z pozoru zupełnie różnych ludzi? Czy będą się w stanie zrozumieć? Co się dzieje, kiedy między dwa samotne serca wedrze się miłość do muzyki?

Mona Kasten w swojej powieści porusza ważne, ciężkie tematy, tworząc przy tym słodko-gorzką historię. Lonely Heart to przepiękna, urocza i niezwykle przejmująca opowieść o trudach życia, które mogą dopaść każdego, nawet najmłodszego, najbogatszego czy uwielbianego przez tłumy. 

Niezwykle podobało mi się poprowadzenie relacji między Rosie a Adamem. Nie wyczułam ani grama sztuczności, a każda ich rozmowa czy spotkanie wychodziły naturalnie. Uwielbiam, kiedy w romansach więź budująca się między bohaterami, tworzy się we własnym, niespiesznym tempie. Dodatkowo autorka urozmaiciła historię w całą gamę emocji i uczuć, które czytelnicy poznają z dwóch punktów widzenia. 

W Lonely Heart poza osobistymi problemami bohaterów ma się do czynienia z nieprzyjemną intrygą oraz zaskakującym zakończeniem. Mona Kasten pokazała również, co w człowieku potrafi wywołać lawina hejtu w Internecie. Z minusów to przewidziałam kilka wydarzeń, choć niecałościowo. 

Lonely Heart to przepiękna i wyjątkowo smutna historia o kiełkującej miłości między zagubionymi, młodymi ludźmi. W fabułę wplątano tony muzyki, co zdecydowanie uatrakcyjniło odbiór, tworząc klimat. Autorka nie boi się trudnych tematów depresji, leków, ataków paniki czy uzależnienia, dzięki czemu książka automatycznie staje się bardziej wartościowa. Polecam!

9/10

Lonely Heart
Mona Kasten
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2022
Stron: 400


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


PREMIERA 09.08.2022

Graham Masterton to nazwisko, którego zapewne nie trzeba przedstawiać. Autor horrorów, powieści historycznych, thrillerów, romansów oraz poradników seksuologicznych, a także reporter i redaktor w znanych czasopismach. Jego twórczość poznałam zgoła niedawno, zaczynając od Ludzi cienia (recenzja tutaj), a kończąc na Manitou (recenzja tutaj) oraz kontynuacji, czyli Zemście manitou (recenzja tutaj). Opinie były różne, więc sięgając po Noc skorpiona, jego najnowszą powieść, do końca nie wiedziałam, czego się spodziewać.

Fabuła Nocy skorpiona kręci się wokół Trinity Fox, młodej kobiety, która idąc na spotkanie z przyjaciółką, znajduję ją... płonącą w toalecie. Policja twierdzi, że to samobójstwo, ale Trinity zupełnie nie zgadza się z tą tezą. W dojściu do prawdy kobiecie pomaga Nemo Frisby, były glina, aktualnie prywaciarz chwytający się każdego zlecenia.

Podczas śledztwa na jaw wychodzą tajemnice, o których istnieniu lepiej nie mówić na głos... Ani Trinity, ani Nemo nie mają jeszcze pojęcia, w jakie łajno wdepnęli. Rezydencje w Bel Air, indiańskie demony, najpotężniejsi ludzie hollywoodzkiego biznesu, skorumpowani policjanci to zaledwie garstka przeciwności, którym trzeba będzie stawić czoło.

Czy Trinity i Nemo uda się poznać prawdę? Co skrywa luksusowa willa, gdzie niemal co noc odbywają się imprezy gwiazd?

Noc skropiona to najlepsza książka Grahama Mastertona, jaką do tej pory przeczytałam. Fabułę poprowadzono szlakiem pełnym niewiadomych, których odkrywanie sprawiało ogromną przyjemność. I niesmak, ponieważ w historii pojawiło się mnóstwo naprawdę obrzydliwych scen wywołujących mdłości. Było brutalnie, krwawo, magicznie i totalnie odjechanie. :)

Zestawiając styl oraz sposób prowadzenia narracji Nocy skorpiona do debiutu autora, widać kolosalne różnicę. W porównaniu do Manitou tutaj czytelnicy poznają każdego bohatera niemal od podszewki, dokładnie rozumiejąc jego tok postępowania, kibicując czy, wręcz przeciwnie, licząc na przykry koniec. Masterton dał swoim postaciom życie oraz prawdziwego ducha (pytanie, czy indiańskiego?), co uważam za ogromny plus.

Samo zakończenie nie zaskoczyło, ale sposób, w jaki do niego doszło, bardzo intrygował. Tak bardzo, że nie dało rady oderwać się od lektury. Choć - nie ukrywam - na początku ciężko było mi się wkręcić; udało się dopiero po kilkudziesięciu stronach.  

Ogromnie podobało mi się wstawienie do fabuły klimatu hollywoodzkich celebrytów i pokazanie ich z tej "brudnej" strony. Lubię, kiedy w krwawe, brutalne zbrodnie zamieszani są rozpoznawalni oraz kompletnie szurnięci bogacze. :)

Noc skorpiona Grahama Mastertona to książka zdecydowanie zasługująca na uwagę. Polecam za wciągającą fabułę, imponująco rozbudowanych bohaterów, dobrze wymyślone miejsce akcji oraz sceny momentami wywołujące skręt żołądka. Książka to pełna sensacji opowieść osadzona w indiańskim klimacie, gdzie rzeczywistość przeplata się z fikcją, a prawda z zakłamaniem. 

8/10

Noc skorpiona
Graham Masterton
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2022
Stron: 384


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu


Lipiec był szalonym miesiącem z wielu, naprawdę wielu względów, dlatego niezmiernie się cieszę, że udało mi się przeczytać aż tyle! Siódmy miesiąc roku 2022 kończę z 10 książkami na koncie, które dały łącznie 4377 stron. 

Książki, które przeczytałam:

Republika smoka Rebecca Kuang

Dłoń Króla Słońca J.T.Greathouse (recenzja tutaj)

Zemsta manitou Graham Masterton (recenzja tutaj)

The Love Hypothesis Ali Hazelwood

Bagno Przemysław Piotrowski (recenzja tutaj)

W poświacie księżyca Samantha Young

Księga Nocy Holly Black (recenzja tutaj)

Następca tronu Annie Gunn Halvorsen, Randi Fuglehaug (recenzja tutaj)

Kłamca 2. Bóg marnotrawny Jakub Ćwiek

Caraval Stephanie Garber (recenzja tutaj)

W lipcu dodatkowo pojawiło się kilka postów okołoksiążkowych, m.in. kolejna odsłona Autorskich 10 minut, w których pytania kierujecie do Eweliny Stefańskiej; odcinek Wydawnictw na Czynniki Pierwsze albo post pełen prywatnych zwierzeń dotyczących najpiękniejszego dnia w moim życiu.

Klikając na zdjęcia/grafikę poniżej, zostaniecie przekierowani do konkretnego postu:




A Wam jak minął lipiec? Dajcie znać w komentarzach!

PREMIERA 10.08.2022

Kiedy usłyszałam, że dwie najbardziej poczytne, amerykańskie autorki powieści dla młodzieży połączyły siły i napisały książkę, nie mogłam przejść obojętnie. Próba żelaza Holly Black oraz Cassandry Clare to również wstęp do cyklu Magisterium, skupiający się na przygodach dwunastoletniego Calluma Hunta. Chłopiec odkąd pamięta, zgodnie za radą ojca, nie ufa magom. Ma ku temu ważne powody związane z tragicznymi wydarzeniami z przeszłości.

Niestety, w Callumie budzi się moc, przez co w towarzystwie innych dzieciaków musi pojechać na specjalny, magiczny egzamin - Próbę Żelaza. Tam, pod czujnym wzrokiem magów, zdaje kilka testów, które zadecydują, czy chłopak zostanie przyjęty do szkoły, do Magisterium. 

Callum, któremu od lat wpajano, że magia jest zła, zrobi wszystko, by oblać egzamin. Pytanie brzmi: czy akcja rzeczywiście przybierze obrót, który idealnie zlewa się z planem Calla? Co jeśli w grę wejdą sprawy, o którym nie śniło się nawet nauczycielom w Magisterium?

Próba żelaza to pełna przygód i dynamicznej akcji, wciągająca historia. Świetny początek zapowiadający naprawdę interesujący cykl. Motyw magicznej szkoły to jeden z moich ulubionych w młodzieżówkach fantasy, przez co od pierwszych stron z radością oglądałam świat oczami Calluma, chłonąc magię całą sobą. 

Autorki stworzyły niezwykle spójną, tajemniczą oraz momentami lekko mroczną opowieść. Zbudowały niezwykły, czasami duszny, a czasami przeuroczo spokojny, klimat, dzięki któremu ani na chwilę nie miało się ochoty opuszczać murów szkoły. Calla wykreowały na wyjątkowo wrednego indywidualistę, któremu ciężko przychodzi zdobywanie przyjaźni czy nawet zwykłej sympatii zarówno wśród rówieśników jak i osób starszych. Był to powiew świeżości, ponieważ zwykle główny bohater młodzieżówek to niewinny, sympatyczny dzieciak. 

Na wspomnienie zasługuje też skryta przeszłość, którą w Próbie żelaza odkrywało się małymi kroczkami. Wątki były dawkowane, idealnie odmierzane tak, by podsycić ciekawość u czytelnika niemal do maksimum. To i wyjątkowo lekki styl autorek sprawiły, że książkę pochłonęłam na raz.

Próba żelaza Holly Black i Cassandry Clare to ciekawa fantasy dla młodzieży warta polecenia. Książka nie należy do górnolotnych, nie posiada również ultraoryginalnych wątków, nie ma skomplikowanej, zawiłej fabuły, a jednak spędziłam przy niej czas, dobrze się bawiąc. Polubiłam Calluma mimo jego awersji do zdobywania przyjaciół, a Magisterium to szkoła, w której chętnie bym zabawiła dłużej. Dobrze, że niedługo kolejne tomy. :)

7,5/10

Próba żelaza
Holly Black, Cassandra Clare
Wydawnictwo Moondrive
Kraków 2022
Stron: 328


→ Miedziana rękawica

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

PREMIERA 27.07.2022

Ile na świecie istnieje profesorów neurobiologii, którzy podejmują się napisania komedii romantycznej? Z pewnością Ali Hazelwood to wyjątkowa kobieta, dlatego niech nikogo nie zdziwi, że jej debiut dosłownie stał się fenomenem TikToka oraz znalazł się na listach bestsellerów New York Timesa. 

The Love Hypothesis opowiada historię Olive Smith, doktorantki na Wydziale Biologii Uniwersytetu Stanford. Olive wkracza w ten zamknięty, często śliski i kompletnie niesprawiedliwy świat nauki, pragnąc spełnić się intelektualnie. Na uczelni jednak ciężko jest się odnaleźć, zwłaszcza kiedy jest się miłą młodą kobietą, a twoi przełożeni to sama śmietanka: doktorzy i profesorowie mający się za najmądrzejszych, hobbystycznie tyranizujący studentów.

Kiedy przystawiona do muru Olive pragnie udowodnić swojej przyjaciółce, Anh, że nic już nie łączy jej ze swoim byłym, wpada na szalony pomysł. Całuje pierwszego lepszego mężczyznę, którego spotka na drodze, byle by Anh uwierzyła w jej nowy związek.

Na nieszczęście owym całowanym mężczyzną okazuje się największy postrach studentów, Adam Carlsen! Mężczyzna, ku zdziwieniu, zgadza się wejść w udawany związek z Olive, a to z kolei przynosi wiele komplikacji i jeszcze więcej zabawnych sytuacji.

Kompletnie się nie dziwię, że The Love Hypothesis stało się fenomenem. Książka wciąga swoją lekkością, jest przezabawna i przeurocza. Autorka stworzyła historię, którą pochłania się w jeden dzień i którą czyta się z szerokim uśmiechem na twarzy. Po prostu nie da rady inaczej!

Akcję poprowadzono w środowisku uczelnianym, co było ogromnym powiewem świeżości, jeśli chodzi o romanse. Od razu widać, że Ali Hazelwood zaczerpnęła ze swojego doświadczenia, ponieważ każdą sytuację, każdy problem pojawiający się na linii doktorant-profesor/doktor. opisała bardzo skrupulatnie. W powieści pojawiło się też kilka smaczków, a także pokazano, ile pracy, cierpliwości i zaangażowania musi włożyć doktorant, by móc prowadzić własne badania. Ile kłopotów przysparza człowiekowi otrzymywanie grantów, zmaganie ze zdobywaniem koneksji albo zwyczajnym szykanowaniem. A jednocześnie The Love Hypotesis pokazuje, że ludzie pracujący na uczelni potrafią też być tacy zwyczajnie ludzcy.

W książce pojawia się jeden z moich ulubionych motywów, czyli fake-dating. Go jak i całą relację między Olive a Adamem poprowadzono genialnie! Autorka sprawiła, że z marszu ich pokochałam, kibicując im aż do ostatniej strony. I mimo że pojawiło się wiele schematycznych wątków, jak to bywa w komediach romantycznych, to i tak The Love Hypothesis stało się moją comfort-book!

Ali Hazelwood dosłownie pozamiatała! Aktualnie od każdego debiutującego autora będę wymagała otrzymania tak pochłaniającej, pełnej emocji i totalnie urzekającej historii. The Love Hypothesis to zabawna, lekka opowieść, która idealnie poprawia humor dzięki wielu naprawdę zabawnym sytuacjom. Czytelnicy zakochają się w bohaterach, w lekkości prowadzenia fabuły oraz jej emocjonalności, ale The Love Hypothesis przede wszystkim pokochają za powiew świeżości związany ze środowiskiem prowadzenia akcji. Polecam, polecam i jeszcze raz polecam!

9,5/10*

The Love Hypothesis
Ali Hazelwood
Wydawnictwo You&YA
Warszawa 2022
Stron: 416


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


*dałabym 10/10, ale to, kurczę, romans jest! :P

PREMIERA 18.05.2022

Nazwanie Caravalu tylko grą to ogromne niedopowiedzenie. Tak naprawdę prowadzone przez Legendę, Mistrza Caravalu, przedstawienie z udziałem publiczności, mające miejsce w odległych krainach, to pełnoprawna przygoda, w której tajemnice i magia stają się rzeczywistością, a prawda i kłamstwo jednością. 

Scarlett po wieloletnim wysyłaniu listów do Mistrza, wreszcie dostaje odpowiedź zwrotną, a w nim zaproszenia dla niej, jej siostry, Donatelli, oraz narzeczonego, na wzięcie udziału w Caravalu. To, czy będą widzami, czy uczestnikami zależy wyłącznie od nich. Sęk w tym, że Scarlett ewidentnie wydoroślała i przestała żyć czczymi marzeniami. Aktualnie pragnie wyłącznie uwolnić się od władzy ojca, zabrać Donatellę i wyjechać. To, co z tego, że nigdy w życiu nie poznała narzeczonego. Wszędzie lepiej niż w domu...

Kiedy Donatella dosłownie porywa siostrę na przedstawienie, na jaw zaczynają wychodzić dziwne rzeczy. Na drodze Scarlett stają osoby, których prawdziwości będzie musiała się domyśleć i które mocno zamieszają w jej życiu. Co się stanie, kiedy siostry przekroczą granice wyspy? Kim okaże się Legenda i czym w rzeczywistości będzie Caraval?

Stephanie Garber stworzyła wyjątkowo intrygującą ksiązkę, od której nie da rady się oderwać. Wciągająca fabuła, a pomysł na główny wątek wypadł rewelacyjnie. Czytelnicy wpadną w wir tajemnic, poznają smak tuzina przygód, a do tego zetkną się ze świetnie wykreowanymi bohaterami oraz całą gamą emocji.

Motyw gry to moim zdaniem najlepszy wątek Caravalu. Poprowadzony przez autorkę wątek był naprawdę genialny. Pomijając mnóstwo zwrotów akcji, to dodatkowo przez połowę książki nie wiedziałam, co jest prawdą, a co kłamstwem. Plątałam się w zawiłych przygodach bohaterów, nikomu nie potrafiłam całkowicie zaufać, a zakończenie okazało się jazdą bez trzymanki. Byłam zagubiona jak główna bohaterka, miałam wrażenie, jakbym podążała na oślep, a wszystko wydawało się okropnie pokręcone. Ale przecież tak właśnie działa magia Caravalu! 

Jak wspomniałam powyżej, Stephanie Garber umiejętnie wykreowała bohaterów, budując ich ze skóry i kości, dając rozum oraz szczyptę indywidualnego charakteru. Wprowadziła ich w intrygującą rzeczywistość (chociaż z chęcią lepiej poznałabym świat, ponieważ został on zaledwie zarysowany), wplątując jednocześnie w masę kłopotów. I było to co najmniej upajające. :)

Polecam, polecam i jeszcze raz polecam! Caraval to przecudowna, magiczna i mocno zakręcona historia, od której aż biją całe gamy emocji. Ultraciekawa fabuła (łącznie z zaskakującym zakończeniem) oraz nieprzeciętni bohaterowie sprawili, że odliczam dni do końcówki września, czyli do premiery Legendy, drugiego tomu!

9/10

Caraval
Stephanie Garber
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2022
Stron: 365


→ Legenda

Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu