PREMIERA 14.06.2023

Kiedy z dnia na dzień twój najlepszy przyjaciel wyjeżdża, a ty zostajesz sama, ciężko ci się pozbierać i na nowo odnaleźć w ponurej rzeczywistości. Zwłaszcza kiedy każdą, choćby najmniejszą rzecz, robiliście razem. W tak smutny sposób los postanawia zadrwić z Bee, głównej bohaterki Let me know, debiutanckiej powieści Zuzanny Wólczyńskiej. 

Bee od dziecka przyjaźni się z sąsiadem Noah. Są nierozłączni, o czym wie chyba każdy mieszkaniec Santa Monica. Wspólne nocowanie w ogrodzie pod namiotem, objadanie się kwaśnymi żelkami i picie Dr Peppera, pizza z ananasem czy coroczne świętowanie festiwalu na plaży związane z puszczaniem lampionów w nocne niebo to ich chleb powszedni. 

Do czasu, aż rodzice Noah nie postanowią wyprowadzić się do Chicago. Mało prawdopodobne, że tak nierozerwalną przyjaźń podzieli odległość. A jednak. Kilka tragicznych wydarzeń sprawia, że Bee jak i Noah tracą wiarę we własne oddanie. Kontakt się urywa. 

Dopiero po kilku latach Bee jest w stanie normalnie funkcjonować. Zawiera nowe znajomości, zaczyna spotykać się z chłopakiem... Aż pewnego dnia niespodziewanie Noah wraca. Czy świat Bee na nowo wywróci się do góry nogami? Czy przyjaźń zakwitnie na nowo? A co jeśli już nie są tymi samymi, beztroskimi małolatami i aktualnie dogadanie się będzie niemożliwe?

Let me know to sympatyczna, przyjemna młodzieżówka, która fabularnie skupia się na relacji między Bee a Noah. W historii występuje kilka dodatkowych wątków, lecz w rzeczywistości niczego one nie wnoszą. Styl Zuzanny Wólczyńskiej jest lekki i przyjemny, dzięki czemu książkę czyta się zawrotnie szybko. 

Podobało mi się, że autorka nie zrobiła z bohaterów osób idealnych. Zarówno Bee, jak i Noah mają wady (i to sporo), dzięki czemu ich zachowania, charaktery czy wybory wypadały bardziej realistycznie. W Let me know pojawiły się również przeskoki między latami, co z jednej strony było intrygujące (bohaterowie jako małe dzieci wydawały się niezwykle urocze), ale z drugiej wprowadzało odrobinę chaosu. Na szczęście każdy taki przeskok czasowy obarczony był dokładną datą, więc summa summarum dało radę się nie pogubić.

Mimo tylu zalet Let me know jednak nie do końca przypadło mi do gustu. Nie potrafiłam kompletnie zżyć się z bohaterami, nie polubiłam ich. Irytowały mnie również nagminne rozważania Bee o zachowaniu Noah, a co się z tym wiązało - jej wahania nastrojów: wściekłość, bo ją porzucił, współczucie, bo przecież umarł mu ojciec, zazdrość, udawanie niedostępnej, aż ostatecznie ogromny smutek, bo przecież! Noah ją porzucił, a jak śmiał?! Co z tego, że to rodzice chłopaka o tym zdecydowali, a on nie miał nic do gadania...

Tak będąc zupełnie szczerą, to gdyby wyrzucić połowę treści z książki, i tak w fabule niczego by to nie zmieniło. Sprawiło to, że podczas czytania się po prostu nudziłam. 

Czy polecam? Może. Jeśli lubicie historie kręcące się wokół relacji między głównymi bohaterami, obfitującej w całą kakofonię emocji, to polecam. Nie gwarantuję jednak, że z tego wyjdzie wielka, bezwarunkowa miłość. Let me know to interesujący pokaz umiejętności debiutującej autorki, a także lekka i sympatyczna opowieść dla młodszych, ale nic więcej. Przykro mi.

5,5/10*

Let me know
Zuzanna Wólczyńska
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2023
Stron: 400


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
*dam 5,5/10, bo to właściwie debiut, a naprawdę nie było aż tak źle. Autorka ma potencjał
 
PREMIERA 14.06.2023

Większość osób nałogowo czytających młodzieżówki (a zwłaszcza dystopie młodzieżowe) z pewnością kojarzy nazwisko Marie Lu, pisarkę amerykańsko-chińskiego pochodzenia, autorkę wielu znanych i cenionych książek, m.in. cyklu Legenda. A czy wiedzieliście, że w połowie czerwca nakładem wydawnictwa Jaguar pojawiła się pełna akcji, agentów i luksusowego życia gwiazdy pop powieść zatytułowana Gwiazdy i cienie? :)

Historia opowiada o przebiegu tajnej, niebezpiecznej misji dotyczącej inwigilacji siatki przestępczej, kierowanej przez niebezpiecznego gangstera, Eliego Morrisona. Panacea Group, agencja specjalizująca się w nieoczywistych akcjach, postanawia zaryzykować i jako agentów wystawić: znanego na cały świat gwiazdora pop, Wintera Younga, oraz specyficzną, charyzmatyczną Sydney Cossette. 

Ta dwójka jeszcze nie wie, że trudniejszym zadaniem od zebrania skazujących dowodów i wsadzenia do paki gangstera okażą się próby dogadania się.

Czy Winterowi i Syndey uda się wykonać misję z powodzeniem? Na jakie niebezpieczeństwo się narażą? Co się stanie, jeśli na wierzch wyjdą od dawna skrywane emocje powiązane z tragediami rodzinnymi?

Gwiazdy i cienie to niezwykle przyjemna młodzieżówka. Lekki styl autorki oraz dynamiczna akcja sprzyjają tempu czytania, co sprawia, że te czterysta stron można spokojnie przeczytać w jeden, maksymalnie dwa dni. Powieść jest bardzo emocjonalna, ponieważ oprócz niepewności co do dalszych wydarzeń, stresowi związanemu z przebiegiem niebezpiecznej akcji czy wzruszeniu pojawiającemu się przy każdym wspomnieniu bohaterów, czytelnikom towarzyszy również radość podczas dialogów oraz nadzieja na pozytywne rozwiązanie sprawy. 

Marie Lu wykreowała interesujące postacie, które mimo młodego wieku obarczono wieloma problemami, zarówno psychicznymi jak i fizycznymi. Winter zmaga się z nagłą śmiercią brata, do jakiej niejednokrotnie wraca myślami i z jaką nie potrafi się pogodzić. Nie umie dogadać się z matką widzącą w nim byłego męża - mężczyznę, który ją porzucił. A jako ogromnie popularna osobistość ma problemy z nałogowym stresem, brakiem prywatności oraz ze stawianiem sobie zbyt wysokiej poprzeczki. Sydney z kolei mierzy się z porzuceniem ze strony ojca i brata, ze śmiercią matki, a także z genetyczną chorobą wyniszczającą jej płuca.

Jedynym mankamentem, a raczej sporym przejaskrawieniem, był fakt, że tak skomplikowanymi sprawami agencji zajmowały się poniekąd dzieciaki (nie oszukujmy się, dziewiętnaście lat to nie jest wiek idealny na rolę doświadczonego, dojrzałego agenta). Zresztą, sam pomysł zrekrutowania najbardziej popularnego gwiazdora na świecie, a tym samym kompletnego laika, do jednej z najważniejszych misji był po prostu nieracjonalny.

Gwiazdy i cienie Marie Lu to książka idealnie pełniąca rolę odskoczni od szarej, burej rzeczywistości. Czytelnik zatraca się w pełnym przygód oraz niebezpiecznych, intrygujących akcji świecie, poznaje niezwykle realistycznych bohaterów i zdecydowanie daje się ponieść emocjom. Polecam!

8/10

Gwiazdy i cienie
Marie Lu
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2023
Stron: 401


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
 
PREMIERA 14.06.2023

Alexene Farol Follmuth to amerykańska pisarka, którą zapewne bardziej kojarzycie z pseudonimu Olivie Blake. Miałam przyjemność poznać jej dwie książki: The Atlas Six (recenzję znajdziecie tutaj) - po mistrzowsku napisana fantasy, łącząca magię i naukę, zawiła i oryginalna - oraz Sami w eterze (kliknijcie tu, żeby przejść do recenzji) - romans, w którym wyjątkowi byli jedynie charakterni, specyficzni bohaterowie. 

My mechanical romance jest opowieścią o młodzieży dla młodzieży, więc jak widać autorce nie straszna wielogatunkowość. Historia śledzi losy Bel, nastolatki niepotrafiącej zdecydować, jak powinna wyglądać jej przyszłość. Bel ma problem z wyborem uczelni oraz kierunku studiów, co wiąże się z wieloma nieprzespanymi nocami. Na dodatek na ostatni rok liceum zmienia szkołę, a to z kolei przysporzy Bel wiele kłopotów z rówieśnikami.

A może nie? A może Bel uda się nawiązać wyjątkowe relacje i znajdzie przyjaciół? Z pewnością nie spodziewa się, że zapewni jej to dołączenie do Klubu Robotyki - najbardziej prestiżowego, popularnego klubu w szkole.

Jedno jest pewne. Kiedy drogę Bel przetnie Mateo Luna, świat dziewczyny wywróci się o sto osiemdziesiąt stopni.

My mechanical romance to sympatyczna, kilkuwątkowa opowieść o nastoletnich dylematach wiążących się przede wszystkim z poszukiwaniem własnej drogi oraz podejmowaniem trudnych decyzji zaważających na dalszym życiu, takich jak wybór studiów czy kierunku rozwoju. Autorka umiejętnie pokazuje, że nie każdy w wieku osiemnastu lat zna swoje powołanie. Bel czuje się osaczona przez rodziców, znajomych oraz nauczycieli, co chwilę pytających, czy złożyła papiery na uczelnie. A jakim cudem ona może je złożyć, skoro nawet nie wie gdzie i po co? Cały ten wątek został poprowadzony niezwykle realistycznie i dawał do myślenia.

W książce poruszono też motyw szykanowania kobiet w świecie inżynierii. Seksizm i nierówność wychwytywało się w rozmowach między bohaterami lub w ich zachowaniu, chociaż nie od początku były dokładnie zobrazowane. Pojawił się raczej pod koniec lektury.

Według mnie największym minusem My mechanical romance była lekko nudna, zbyt pośpieszna relacja między Bel a Matteo. Nie potrafiłam wyczuć między nimi większej chemii czy typowego młodym związkom napięcia. Rozmowy między bohaterami okropnie mi się dłużyły, a czasami były kompletnie bezemocjonalne. Szkoda, bo wiem, że autorka umie operować na uczuciach, co udowodniła w The Atlas Six.

Ostatecznie My mechanical romance polecę, bo mimo kilku mankamentów książka poruszała jednak ważne tematy zagubienia oraz seksizmu i nierówności wśród środowiska inżynierskiego. Historii sporo brakowało, dlatego nie oczekujcie cudów. Ot, miła opowiastka na nudny wieczór. 

5,5/10

My mechanical romance
Alexene Farol Follmuth
Wydawnictwo You&YA
Warszawa 2023
Stron: 272 

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję

 
 
Dzień Czekolady obchodzony jest 12. kwietnia, jednak z pewnych źródeł wyczytałam (Google), że Międzynarodowy Dzień Czekolady obchodzi się też 7. lipca, a w Polsce 11. lipca. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Uznajmy, że PoMistrzowsku obchodzi ten 7. lipca. :)

Słodkie książki 
na Dzień Czekolady

Autoboyography Christiny Lauren to przepiękna powieść o dorastaniu, o odkrywaniu własnej tożsamości, a także o jej skrzętnym skrywaniu. O życiu w małym miasteczku, o mormonach, o wierze i wyborach. Powieść zdecydowanie polecam! Sięgając po Autoboyography, przygotujcie się na falę śmiechu, morze smutku i ocean uczuć.

Słodziutka (z odrobiną goryczy) historia o zakazanej miłości w zamkniętym środowisku, zabawna młodzieżówka, w której pojawia się motyw pisania książki!



Połączenie rywalizacji z talk-show, motyw walki o serce księcia, wątek kopciuszka, czyli od zera do księżniczki, urocza młodzieżówka.

Rywalki Kiery Cass otwierają cykl o tejże nazwie. Zrzesza on grono fanek i fanów, ale polecałabym go raczej nastolatkom niż osobom dorosłym. Słodkie pod względem relacji między księciem a Americą - główną bohaterką. Są uroczy pod względem kręcenia się wokół siebie. 



Młodzieżówka o wampirach z wątkiem zakazanej miłości między nauczycielem a uczennicą, słodka relacja między przyjaciółkami.

Akademia wampirów Richelle Mead to książka niezwykle bliska memu sercu, ponieważ po raz pierwszy przeczytałam ją ponad dziesięć lat temu, kiedy byłam nastolatką. Książka jest idealnym wyborem, jeśli wolne popołudnie planuje się spędzić z intrygującą, wciągającą i niebanalną książką. Polecam! 




Przezabawna komedia romantyczna, motyw enemies to lovers, słodka relacja między głównymi bohaterami, podróże, wakacje.

Podróż nieślubna Christiny Lauren to najwyższych lotów komedia romantyczna, którą pochłoniecie w jeden, góra dwa dni. Nie mówię tu wyłącznie o lekkości piórka, z jaką piszą autorki, czy o niewymagającym, aczkolwiek przyjemnym stylu. Chodzi mi o wciągającą historię, ale przede wszystkim o charakternych bohaterów, których pokochacie od pierwszej strony.



Słodko-gorzka opowieść o życiu po śmierci, o odkrywaniu własnej natury, o znajdowaniu przyjaciół w zupełnie niespodziewanym miejscu na ziemi. 

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy na myśl o Pod szepczącymi drzwiami, to: ta książka to jedna wielka emocja! Dialogi między bohaterami niosą ze sobą tyle uczuć, że momentami można się w nich zgubić. Oczywiście, w pozytywnym sensie. Podczas czytania ciężko było utrzymać emocje wewnątrz, dlatego co rusz albo szeroko się uśmiechałam, albo wręcz parskałam śmiechem, albo robiłam "aww" - identycznie jak podczas oglądania filmu z uroczym szczeniaczkiem - albo ostatnią siłą woli powstrzymywałam łzy przed wypłynięciem.


A Wy macie swoje "słodkie" historie? :)