PREMIERA 28.09.2022

Zbliża się Dzień Elantyny - święto na cześć urodzin cesarzowej, hucznie obchodzone przez cały kraj. Elantyna kończy siedemdziesiąt pięć lat, więc na tę wyjątkową okazję do Velendy przyjeżdża Legenda razem ze swoją trupą. Czas na nowy Caraval - magiczną grę, w której prawda przeplata się z kłamstwem, a rzeczywistość z fikcją.

W poprzedniej edycji Scarlett była uczestniczką, a jej zadaniem było odnalezienie młodszej siostry, Donatelli. Teraz rolę się odwróciły, a Tella koniecznie musi wygrać Caraval. By uciec z wyspy okrutnego ojca i ocalić Scarlett przed zaaranżowanym małżeństwem, Donatella zawarła pakt z Przyjacielem. W zamian za jego pomoc, obiecała zdobyć prawdziwe imię Legendy. 

Mojry - pradawne, magiczne i supersilne istoty to stworzenia z mitów - stają się motywem przewodnim Caravalu. Czy to zbieg okoliczności, że z jednym z nich Donatella zawiera pokręconą umowę? Na włosku wisi życie jej matki, więc dziewczyna nie ma wyboru. Jakie niebezpieczne przygody czekają na uczestników tego Caravalu?

Pierwszy tom (recenzja tutaj) wywołał na mnie ogromne wrażenie, a poplątana i zaskakująca fabuła dała mi wielokrotnie popalić. Cieszę się, że Stephanie Garber nie wyszła z wprawy. Legenda to intrygująca, wciągająca i magiczno-mroczna opowieść o siostrach, które dla bliskich zrobią wszystko. Nawet zginą. 

Pomysł stworzenia Mojrów, potężnych istot z niemal nieskończonymi mocami, był strzałem w dziesiątkę. Ich zdolności oraz charakterystyczny wygląd czy zachowanie opisałabym jako niezwykle oryginalne. Jeszcze w żadnej książce nie spotkałam się z podobnym motywem, dlatego każdy, choćby najmniejszy, fragment czytałam z zapartym tchem. 

W Legendzie czytelnicy wpadają między osobliwy trójkąt miłosny między Donatellą, Dantem oraz Jacksem. Ich zachowanie wzbudza wiele kontrowersji, dlatego kibicować Dantemu zaczęłam dopiero po połowie książki. Stephanie Garber wykreowała postacie z krwi i kości i tchnęła w nie życie. Każdy miał swój prywatny zestaw cech, co świadczy o wysokim kunszcie pisarskim autorki.

Każdą nową informację traktowałam z dużą dozą rezerwy, ponieważ spodziewałam się najmniej spodziewanego. Dostałam nauczkę po Caravalu, że nie należy wierzyć we wszystko, co się przeczyta, ani ufać każdemu porządnemu bohaterowi, bo może się on okazać aktorem. A jednak w Legendzie łatwo poszło dopasowanie postaci do ich prawdziwych tożsamości. Podczas czytania wpadłam na wiele rozwiązań, które w zakończeniu okazały się poprawne. Uważam to za sporą wadę, ponieważ przez poprzednią część teraz też oczekiwałam chaosu.

Legenda Stephanie Garber to jedna z tych książek, które zachwycą czytelników oryginalnością, zmyślną, zawiłą intrygą i niezwykle wciągającą historią. Drugi tom wypadł odrobinę słabiej od pierwszego, a jednak podczas czytania odczuwałam ogromną satysfakcję, że powróciłam do znanego świata, do poznanych wcześniej bohaterów i do tej magii, wręcz wylewającej się z kartek. Zdecydowanie polecam, bo obok tak magicznych opowieści nie wolno przechodzić obojętnie!  


8/10


Legenda
Stephanie Garber
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2022
Stron: 390


Caraval ↔ Finał


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu



 

PREMIERA 12.10.2022


Park Narodowy Canyonlands w Utah oferuje szeroką gamę atrakcji. Mowa nie tylko o przepięknych, pustynnych krajobrazach czy kanionach, ale również o pełnoprawnej przygodzie poszukiwania zaginionego skarbu!

Lily Wilder, córka znanego archeologa, mistrza tworzenia łamigłówek i kreślenia kodów oraz sławnego poszukiwacza ukrytej fortuny, aktualnie ledwo przędzie. Wraz z przyjaciółką, Nicole, organizują wycieczki, podczas których konno przeprawiają grupy mieszczuchów między kanionami parku. Spanie pod gołym niebem w namiotach, dzika natura, strzelanie z łuku albo rozwiązywanie zagadek mają uatrakcyjnić całą przygodę.

Pewnego razu na wyprawę zgłasza się banda czterech mężczyzn, przyjaciół, którzy rokrocznie wyjeżdżają na wspólne wakacje, by odreagować i uciec od codzienności. Staje się to swego rodzaju tradycją. Leo, jeden z nich, przeżywa szok, kiedy organizatorką wycieczki okazuje się jego dawna miłość.

Przeszłość powraca ze zdwojoną siłą, a wspomnienia skutecznie wprawiają Lily i Leo w zakłopotanie. I przyprawiają o szybsze bicie serca. Z kolei trudne warunki i czarujące nocne, gwiezdne niebo sprzyjają poważnym rozmowom. Czy Lily i Leo uda się zapomnieć o dawnych przykrościach? Co z ukrytym skarbem i poplątanymi wskazówkami ojca? Jak poradzą sobie przyjaciele, kiedy śmierć upomni się o jednego z nich?

Czytałam już trzy książki duetu Christiny Lauren (Wzór na miłość - recenzja tutaj, Podróż nieślubna - recenzja tutaj, Autoboyography - recenzja tutaj), dlatego sięgnięcie po Dziką przygodę było zaledwie kwestią czasu. Najnowsza powieść okazała się, niestety, najsłabszą, ponieważ najmniej wiarygodną. A właśnie za realizm postaci najmocniej cenię autorki.

W książce pojawiały się naciągane fragmenty stworzone wyłącznie, by dalej pociągnąć fabułę i by przyspieszyć tempo oraz dołożyć kilka zwrotów akcji. Rozumiem zamysł, wszak Dzika przygoda jawiła się jako niebezpieczna, pełna wrażeń wyprawa, jednak coś mi nie zagrało. Mowa o - spojler! - zbyt rychłym pogodzeniu się ze śmiercią Terry'ego. Zginął człowiek, a towarzysze zamiast zawiadomić niezwłocznie policję, postanowili ruszyć dalej w poszukiwaniu skarbów? Trochę to naciągane, nie uważacie?

Poza wymienionymi mankamentami Dzika przygoda to naprawdę zajmująca i intrygująca lektura. Ogromnie podobał mi się pomysł stworzenia organizowanych wycieczek po parku. Opisy zjawiskowych krajobrazów pustyni w Utah oraz fakty dotyczące rejonu, pogody czy zwierzyny były niezwykle satysfakcjonujące. Widać, że autorki zrobiły naprawdę dobry research przed pisaniem. 

Motyw ukrytego skarbu wywoływał ogromne podniecenie, a łamigłówki, zagadki czy łamanie kodów przysporzyło wiele radości. Lily i Nicole to kobiety, które radziły sobie z niejedną przeszkodą, były odważne i niezwykle zręczne. Podobał mi się ich zapał oraz miłość, jaką otaczały konie. Oczywiście, w Dzikiej przygodzie nie zabrakło miejsca dla namiętnego, gorącego romansu między bohaterami. Szkoda, że relacja między Leo a Lily nie została lepiej rozpisana, bo według mnie poszło im zdecydowanie zbyt szybko i łatwo. 

Dzika przygoda Christiny Lauren to interesująca wyprawa w nieznane. Wielowątkowa historia przyspieszy puls niejednemu czytelnikowi, zwłaszcza kiedy będzie śledził losy bohaterów - to, jak się zmagają z jazdą konną, spaniem w namiotach, walką z żywiołami, a później z poszukiwaniem skarbu. Bardzo dobre zakończenie nadrabia mdławy początek i kilka innych braków. Gwarantuję, że pod koniec ciężko oderwać się od lektury pełnej zwrotów akcji! Polecam, zwłaszcza fanom Indiany Jonesa. :)

5,5/10


Dzika przygoda
Christina Lauren
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2022
Stron: 384



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu


  

PREMIERA 29.04.2020


We mgle to debiut Lisy Gray, amerykańskiej pisarki, thriller opowiadający o losach Jessiki Shaw. Kobieta porzuciła Nowy Jork, w którym się wychowywała, i od ponad dwóch lat jeździ po kraju, poszukując osoby zaginione. Według Jessiki zaginieni dzielą się na dwie grupy: na martwych albo na osoby, które nie chcą być znalezione. Podczas przeglądania adekwatnych stron internetowych okazuje się, że istnieje również trzecia grupa: osób, które nie wiedzą, że zaginęły.

I taką właśnie osobą okazuje się Jessica Shaw.

Kobieta wyrusza do Los Angeles w poszukiwaniu prawdy, mimo że może się ona okazać wyjątkowo tragiczna. Ślady prowadzą do sprawy krwawego, brutalnego morderstwa sprzed kilkunastu lat. Ofiarą okazuje się biologiczna matka Jessiki, a sprawcy nigdy nie ujęto. Czy Jessice uda się rozwiązać zagadkę własnego... porwania?

W międzyczasie dochodzi do zabójstwa studentki, Amy Ong. Detektyw Jason Pryce prowadzi dochodzenie, w którym na jaw wychodzą coraz mroczniejsze tajemnice. Czy policja schwyta mordercę? Co takiego ukrywa Jason Pryce, że na widok Jessiki Shaw oblewają go zimne poty?

We mgle to niezwykle zajmujący thriller, od którego ciężko się oderwać. Lisa Gray prowadzi narrację z wielu perspektyw w różnych czasach, dzięki czemu ciągle czuje się szczególne napięcie. Historia niezwykle wciąga, a czytelnik marzy wyłącznie o poznaniu prawdy. Bardzo dobrym rozwiązaniem było śledzenie dwóch kryminalnych spraw równocześnie. Jedną zajmowała się Jessica, a drugą - Jason Pryce. Smaczku dodawał fakt, że detektyw coś ukrywał, więc czekało się niecierpliwie, aż przypadkiem się wygada. 

Lisa Gray zbudowała klimat, który - moim zdaniem - jest niezbędny w thrillerach. Czuło się grozę i niepewność przez kolejnymi odkryciami, nie ufało się żadnej z poznanych postaci, a jeśli ktoś nałogowo obgryza paznokcie, podczas czytania może polać się krew od naruszonych skórek. 

Gdzieś w połowie książki domyśliłam się zakończenia, co z jednej strony było minusem, a z drugiej - niekoniecznie. Mimo wiedzy kto zabił, zupełnie nie straciłam zainteresowania i chęci poznania odpowiedzi na pytanie: dlaczego

Jessica Shaw to bardzo dobrze wykreowana główna bohaterka. Ani razu mnie nie irytowała, jej postępowanie było logiczne i w pełni uzasadnione, co osobiście uwielbiam. Jedyne, co mnie mierziło, to jedna z ostatnich scen, gdzie Jessica straciła rezon. Nie zamierzam mówić, co się dokładnie stało, ale jak na rozsądną osobę zachowała się bardzo nieroztropnie.

We mgle to intrygująca książka, pierwszy tom serii, którą zdecydowanie należy polecać. Dynamiczna fabuła bez zbędnych opisów zachwyci wielu wymagających czytelników, a zwłaszcza tych lubiących thrillery przeplatane wątkami kryminalistycznymi. Lisa Gray zbudowała klimat, tchnęła życie w bohaterów i stworzyła naprawdę interesującą opowieść. 

8/10


We mgle 
Lisa Gray
Wydawnictwo Burda Książki
Warszawa 2020
Stron: 350


→ Ukryte


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu

 

PREMIERA 28.09.2022

Kraina popiołu Tashy Suri to drugi tom Ksiąg Ambhy - dylogii fantasy łączącej motywy cesarstwa oraz wierzeń starego świata, gdzie wyznawcy obcują z duchami (dewa). Pierwsza część, czyli Cesarstwo piasku (recenzja tutaj), zaintrygowała mnie pustynnym klimatem, wątkiem zaaranżowanego małżeństwa, magią przymusu oraz niezłomną wiarą w zapomniane bóstwa. Mimo że książka nie była idealna, z chęcią sięgnęłam po kontynuację. 

Nie spodziewałam się, że autorka popchnie fabułę tak bardzo do przodu. Arwa, młodsza siostra Mehr (główna bohaterka Cesarstwa piasku), jest już dojrzałą kobietą po przejściach. Dopiero co straciła męża w masakrze w Forcie Darez, więc, chcąc w spokoju przejść żałobę, udaje się do eremitorium wdów. Tam wskutek zrządzenia losu na jaw wychodzi jej największy sekret - dziedzictwo krwi Amrithi, dzięki któremu jako jedyna przeżyła masakrę.

Świadomość, że w cesarstwie dzieje się bardzo źle, popycha Arwę do ostatecznej decyzji przeniesienia się do pałacu cesarskiego. Zamierza wykorzystać potencjał kryjący się w jej krwi, a co za tym idzie - poddać się szeregom eksperymentów mających pomóc w odnowie cesarstwa.

Gdy Arwa dociera na dwór, czeka ją nie tylko walka z czasem, ale również zderzenie z etykietą dworską, wszelkimi knowaniami, spiskami. Staje na najniższym szczeblu drabiny społecznej. Podobnie jak jej towarzysz, cesarski bękart ukryty w jaskini, Zahir. Czy tej dwójce uda się odkryć prawdę problemów cesarstwa? Czy wkraczając do krainy popiołu, świata martwych, nie zagubią przy okazji siebie?

Kraina popiołu Tashy Suri to dobra high fantasy z niesamowicie klimatycznym systemem magicznym. Z początku byłam nieco zagubiona tym nagłym przeskokiem czasowym, ale po namyśle doszłam do wniosku, że pomysł okazał się jak najbardziej trafny. Podobnie jak fakt oddania głosu młodszej siostrze, Arwie. Pokazało to nowe, świeże spojrzenie na znane problemy.

W drugiej części czytelnicy lepiej dowiadują się, jak wygląda cesarstwo od środka. W Cesarstwie piasku autorka skupiła się na przedstawieniu wierzeń i obrzędów Amrithi, teraz czytelnicy poznają problem od drugiej strony. Pojawia się tu więcej knucia, sekretów oraz nocnych morderstw z zaskoczenia. W pałacu każdy bohater gra kogoś innego, przez co nigdy do końca nie wiadomo, komu ufać. 

Niezwykle klimatycznym, doskonale poprowadzonym wątkiem były podróże do tytułowej krainy popiołu. Arwa musiała zmierzyć się z własnymi demonami, przeciwstawić strachowi, a przede wszystkim odkryć tożsamość i zrozumieć, kim tak naprawdę jest. Jedzenie popiołu, wprowadzanie się w narkotyczne sny oraz upuszczanie krwi umiejętnie budowało napięcie i tworzyło wyjątkową atmosferę grozy.

Na plus zasługuje również relacja między Arwą a Zahirem. Wypadła niezwykle dojrzale i bardzo realistycznie. Nie pojawiła się namiętność, miłość od pierwszego wejrzenia czy towarzyszące temu szaleństwo. Więź tworzyła się stopniowo, powoli i nieprzymuszenie, co było naprawdę piękne.

Kraina popiołu nie jest jednak bez wad. Okropnie nużył mnie początek. Nie potrafiłam się wciągnąć, a główna bohaterka irytowała mnie do granic możliwości. Mimo swoich lat i przeżytych tragedii zachowywała się nad wyraz niedojrzale, jak głupiutka gąska. Na szczęście po około połowie historia wciągnęła mnie do dna; Arwa zaczęła myśleć nad dalszymi posunięciami i przestała się nad sobą użalać. Drugim minusem jest słabe zakończenie, które mimo że na odczepnego domykało fabułę, to autorka nie postawiła ostatniej, przysłowiowej kropki.

Mimo kilku wad Kraina popiołu Tashy Suri to naprawdę dobra fantasy okraszona magiczną atmosferą, interesującymi wątkami i niegłupimi bohaterami. Odkrywanie przedstawionego świata urzeka, podobnie jak wędrówki po krainie popiołów. Historia o odnajdowaniu własnego miejsca na ziemi, o podążaniu za dobrem i chęcią ochrony cesarstwa, a także o stawianiu czoła największym lękom, z pewnością spodoba się wielu. Polecam, ale przedtem radzę zapoznać się z Cesarstwem piasku.

6,5/10

Kraina popiołu
Tasha Suri
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2022
Stron: 512


← Cesarstwo piasku


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


 

Cześć!

Wybaczcie za moją trzytygodniową nieobecność. Życie prywatne czasami jednak upomina się o sobie i choćbym chciała, nie miałam kiedy czytać, pisać recenzji ani tym bardziej wchodzić na bloga. Na szczęście wszystko się unormowało, więc spodziewajcie się kolejnych recenzji oraz - spojleralert! - spóźnionego rozdania patronackiego. 

Wiem, że już zbliżamy się do końca października, ale żeby tradycji stało się zadość, podsumowanie poprzedniego miesiąca być musi. :) We wrześniu pobiłam swój rekord życiowy, jeśli chodzi o ilość przeczytanych książek. Wyszło ich aż 16, co łącznie dało 6121 stron. 


Co przeczytałam?

Mroczne umysły Alexandry Bracken (recenzja tutaj)

Czarownicę Finbara Hawkinsa (recenzja tutaj)

Akademia Dobra i Zła. Początek Somana Chainaniego (recenzja tutaj)

Na drugim końcu lata Emmy Mills (recenzja tutaj)

Nigdy nie będę twoja Samanthy Young (recenzja tutaj)

Czarnego flaminga Deana Atty (recenzja tutaj)

Decimus Fate i Talizman Marzeń Petera A. Flannery

Crown Sylwii Zandler

Autoboyography Christiny Lauren (recenzja tutaj)

To, co najważniejsze Samanthy Young

Tygiel Dusz Mitchella Hogana (recenzja tutaj)

Lightlark Alex Aster (recenzja tutaj)

Wszystko, co w tobie kocham Samanthy Young

Miliardera do wzięcia Pippy Grant

Niegrzecznego szefa Whitney G.

Węża i tęczę. Voodoo, zombie i tajne stowarzyszenia na Haiti Wade'a Davisa


Ponadto we wrześniu niewiele się działo na blogu. Poza podsumowaniem sierpnia gościły tutaj same recenzje. Pierwszy raz coś takiego zdarzyło się na Pomistrzowsku. :) I pewnie po raz ostatni. 

Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku i łapiecie ostatnie promienie słońca tej jesieni?

Dajcie znać w komentarzach, co słychać!


PREMIERA 26.07.2022

Christina Lauren to duet autorski składający się z przyjaciółek: Christiny Hobbs oraz Lauren Billings. Uwielbiam ich poczucie humoru oraz stawianie na realizm postaci, co możemy obserwować w Podróżny nieślubnej (recenzja tutaj) albo Wzorze na miłość (recenzja tutaj), dlatego śmiało sięgnęłam po Autoboyography. Powieść YA zdobyła wiele nagród i jeszcze więcej czytelników na całym świecie, a teraz też można czytać ją po raz pierwszy w polskim tłumaczeniu dzięki wydawnictwu Prószyński i S-ka. 

Autoboyography to historia opowiedziana z perspektywy osiemnastoletniego Tannera Scotta. Trzy lata temu razem z rodziną i siostrą Hailey przeprowadzili się do mormońskiego miasteczka Provo w Utah, przez co Tanner znów musi skrywać się ze swoją orientacją. Na szczęście już niedługo, bo po następnym semestrze planuje wyjazd na studia poza stan.

Za namową najlepszej przyjaciółki, Autumn, Tanner zapisuje się na Seminarium - zajęcia, podczas których uczniowie w ciągu czterech miesięcy piszą książkę. Wymyślenie głównej fabuły, rozpisanie planu, kreacje bohaterów - wszystko to schodzi na dalszy plan w momencie, kiedy Tanner poznaje Sebastiana Brothera.

Jak zareagują mieszkańcy Provo, gdy wyjdzie na jaw orientacja Tannera? A może wystarczy, że będzie wzdychał do Sebastiana po cichu? Co z tego, że to syn mormońskiego biskupa, praktykujący religię, w której liczy się wyłącznie mąż i żona?

Autoboyography to słodko-gorzka opowieść o zakazanej miłości, zamkniętym środowisku i niewypowiedzianych na głos pragnieniach. Historia Tannera i Sebastiana nasycona jest emocjami, które wylewają się z każdej strony. W książce pojawiało się mnóstwo zabawnych sytuacji, ale nie brakowało również takich, od których aż serce stawało. 

Styl pisania Christiny Lauren, a także zręczne tłumaczenie Agi Zano, zachwyca lekkością. Podczas czytania wielokrotnie odniosłam wrażenie, że każde zdanie, ba! każde słowo idealnie wkomponowało się w tekst. Brak zgrzytów oraz interesująca fabuła sprawiły, że Autoboyography połknęłam w ciągu dwóch dni.

Ogromną zaletą powieści jest miejsce akcji, czyli niewielkie miasteczko pełne mormonów. Dywagacje na temat wiary, jej wyznawców, praw oraz zasad, którymi podążają, przewijały się przez całą książkę. Podobnie jak temat tożsamości, orientacji seksualnej oraz sprzeczności z respektowanymi wartościami. Bohaterowie, zwłaszcza Sebastian, kręcili się w kółko, wręcz motali, nie do końca rozumiejąc sytuację, w jakiej się znaleźli. A przy tym próbowali stłamsić własne uczucia. Dzięki wadom i problemom bohaterowie automatycznie wydawali się prawdziwsi. 

Wątek Seminarium bardzo trafiony. Przez chwilę żałowałam, że u mnie w szkole nie było podobnych zajęć. Na minus z kolei zasługuje zakończenie - według mnie kompletny niewypał. Odniosłam wrażenie, że autorki potraktowały je po macoszemu. Przez całą książkę skupiały się na uczuciach, kolejno odsłaniały myśli chłopaków, by ostatecznie wklepać dwa zdania. I już. Bez emocji, bez serca. 

Autoboyography Christiny Lauren to przepiękna powieść o dorastaniu, o odkrywaniu własnej tożsamości, a także o jej skrzętnym skrywaniu. O życiu w małym miasteczku, o mormonach, o wierze i wyborach. Powieść zdecydowanie polecam! Sięgając po Autoboyography, przygotujcie się na falę śmiechu, morze smutku i ocean uczuć.

7,5/10

Autoboyography
Christina Lauren
Wydawnictwo Prószyński i S-ka
Warszawa 2022
Stron: 416

 

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu