Trochę przedłużałam, ale jestem. Zwarta, gotowa i przede wszystkim wypoczęta po świętach. Ach, no i chora, ale co mnie nie zabije, to wzmocni. :) W każdym razie zrobiłam szybkie podsumowanie poprzedniego roku w myśl, że sprawy należy doprowadzać zawsze do końca.

1) Z matematycznego punktu widzenia

Każdy zawsze mówi, że nie o ilość powinno chodzić, a o jakość. Jednak w podsumowaniach (czy to miesiąca, czy roku) cyferki lubią wychodzić na prowadzenie. Ogólnie w 2024 udało mi się przeczytać 54 książki, co jest zdecydowanie najsłabszym wynikiem w ciągu ostatnich lat. Dlaczego? Wytłumaczę pod koniec postu, a co. Lubię was trzymać w niepewności. :)

W przeliczeniu na strony wyszło niecałe 20 tysięcy. Dominowała fantastyka, co z pewnością żadnym zaskoczeniem ani dla was, ani tym bardziej dla mnie nie jest. Następnie była literatura młodzieżowa i dziecięca, a także obyczajowa/romans. Co nie oznacza, że w 2024 roku nie przeczytałam żadnego kryminału czy thrilleru! 

Ogólnie było bardzo różnorodnie, co mi się podoba. :)


2) W objęciu jakościowym

Zrobiłam szybki przegląd tytułów i postanowiłam kilka szczególnych wyróżnić, bo albo bardzo zapadły mi w pamięć, albo emocje podczas czytania sięgały zenitu, albo cokolwiek innego, co sprawiło, że książka dostała ode mnie ocenę 10/10. 

TOP 2024



(klikając na zdjęcie, przeniesiecie się do recenzji)


3) Przez pryzmat bloga

W 2024 skupiłam się głównie na Instagramie, zwłaszcza pod koniec roku. Na blogu pojawiały się głównie recenzje, bez żadnych dodatkowych akcji czy postów. W 2025 postaram się wprowadzić tutaj trochę ulepszeń, zwłaszcza że w grudniu pojawiła się seria: Pomysły na prezent, co przyjęliście bardzo ciepło - dziękuję. 

W każdym razie na Instagramie zaprosiłam was do wspólnego czytania książek Stephena Kinga w trwającym miesiąc Maratonie Grozy. Pojawiło się kilka rozdań i akcja wspeirająca bookstragramerów. :)

Z moich sukcesów social medialnych mogę zdecydowanie zaliczyć objęcie PATRONATEM cudownej książki Wojciecha Wójcika pt. Piąty akt. Gorąco zachęcam was do lektury, zwłaszcza jeśli lubicie kryminał połączony z wątkami historycznymi. :)

Oprócz patronowania skupiałam się głównie na działaniach promujących interesujące mnie tytuły. I w tym miejscu pragnę podziękować Wydawnictwom i Autorom, z którymi nawiązałam liczne współprace. Dzięki wam miałam naprawdę owocny rok. :)


4) Od strony prywatnej

Prywatnie rok zaczął się od kupowania wyprawki i przygotowywania pokoiku dla dziecka. W styczniu byłam w 5 miesiącu ciąży, więc uwierzcie, że nie było lekko. I to dosłownie. :) W międzyczasie pracowałam nad poprawkami do mojego debiutu, Klątwy Pierwszych, który to premierę miał 8-ego kwietnia. A 28-ego kwietnia urodziłam Rozalię Jaśminę. 

I od tamtego czasu musiałam skupić się na życiu osobistym. Na noworodku i na sobie, bo miałam kilka (dużo) problemów, o których nie zamierzam wam tu lamentować. Dzięki wsparciu męża i rodziny udało mi się powoli wrócić do książek i czytania. A pod koniec listopada nawet wróciłam do pracy.

Jak więc widzicie, rok obfitował w naprawdę wiele różnych przeżyć, często bardzo ciężkiego kalibru. Ostatecznie żegnam 2024 rok z nadzieją, że w 2025 będę miała więcej spokoju i mniej zmartwień. :)

Czego i wam życzę!


A jak minął wasz 2024? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!
 
PREMIERA 03.12.2024

Ktoś mnie pokochał to drugi tom popularnej serii o Bridgertonach - rodzinie arystokratów żyjącej na początku XIX w. w Londynie. Julia Quinn każdą część poświęca innemu członkowi rodziny. Pierwsza, czyli Mój książę, kręci się wokół Dafne (kliknij, żeby przejść do recenzji), zaś druga dotyczy najstarszego syna, Anthony'ego. 

Anthony Bridgerton jako głowa rodu nie tylko musi sprawować kontrolę nad finansami rodziny, ale przede wszystkim powinien pilnować i dbać o dobro młodszego rodzeństwa oraz matki. W wieku osiemnastu lat tragedia zabrała mu ojca i od tamtego czasu staje na głowie, by tylko dorównać jego mądrości. Anthony jednak potrzebuje zastępcy, syna, dlatego w tym roku postanawia ruszyć na salony, w sam środek balów i spotkań towarzyskich, by znaleźć odpowiednią wybrankę. Żonę, dobrą, inteligentną kobietę, przyjaciółkę i kobietę, w której - broń Boże - się nie zakocha!

W międzyczasie do Londynu przybywają panie Sheffield: Mary i jej dwie córki - starsza Katharine i młodsza Edwina. Z racji braku dostatecznych finansów będzie to ich pierwszy sezon i zarazem ostatnia szansa na znalezienie bogatego, dobrego męża. Inaczej strach pomyśleć, co się z nimi stanie... Edwina staje się perłą sezonu i to właśnie ją Anthony upatrzył sobie na przyszłą żonę.

Sęk w tym, że aby uzyskać zgodę na ślub z Edwiną, potrzebuje on błogosławieństwa starszej siostry. Kate nie zamierza jednak pozwolić, by ten rozpustnik choć zbliżył się do Edwiny, co wywołuje wiele skandali i jeszcze więcej zabawnych sytuacji okraszonych dużą dozą namiętności.


 
Ktoś mnie pokochał to niesamowicie przyjemna, lekka i wciągająca lektura. Historia ma w sobie to, co dobry romans historyczny powinien w sobie mieć: charakternych bohaterów, zaskakujący splot wydarzeń, kilka gorących scen i problemy wyrastające licznie niczym chwasty po deszczu. 

Nie powiem, że nie spodziewałam się zakończenia, ponieważ wcześniej oglądałam serial na Netflixie (drugi sezon jest adaptacją tejże książki), jednak pojawiło się parę zaskakujących momentów. Przyznam bez bicia, że powieść zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu niż ekranizacja - mogłam lepiej wczuć się w emocje Kate i Anthony'ego, a relacja między nimi budowała się powoli, od typowiej nienawiści, poprzez pierwsze nici porozumienia, przyjaźń aż wreszcie miłość. Cudownie było towarzyszyć tej przemianie i z pewnością jeszcze nie raz nie dwa wrócę do tej historii.

Na uwagę zasługują również problemy natury psychicznej, z jakimi musieli sobie radzić bohaterowie. Oboje byli świadkami tragicznych śmierci rodziców (Anthony ojca, a Kate matki), co skutecznie wpłynęło na ich podświadomość. Patrząc jednak, jak sobie z tym planują poradzić, jak się wzajemnie wspierali - to był miód na serce.

Jedyną wadą według mnie to brak rozbudowania psychologii postaci u Edwiny. Moim zdaniem siostra Kate została potraktowana po macoszemu. Została wykreowana na inteligentną dziewczynę o dobrym sercu, a jednak autorka trochę zrobiła z niej taką, za przeproszeniem, "zapchaj dziurę fabularną". 

Warto jeszcze wspomnieć o prześlicznym wydaniu z barwionymi brzegami, które - jeśli złożycie całą serię - stworzą przepiękny pejzaż. O eleganckiej wyklejce. A także o grzbiecie, który złoży się w rezydencję Bridgertonów. 

Ktoś mnie pokochał to wyjątkowa, romantyczna i poruszająca emocjonalnie książka, którą polecę bez dwóch zdań. Zwłaszcza miłośnikom podobnych powieści, w których bohaterowie po wielu przykrych sytuacjach, skandalach i zabawnych wydarzeniach odnajdują siebie nawzajem. Niby zwyczajna historia, a jednak mająca w sobie coś niezwykłego. Enemies to lovers XIX-stego wieku. :)

7,5/10

Ktoś mnie pokochał
Julia Quinn
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Warszawa 2024
Stron: 480

Mój książę ↔ Propozycja dżentelmena

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


 
PREMIERA 18.11.2024

Christina Henry to amerykańska pisarka, autorka mrocznych retellingów znanych powszechnie bajek. Na swoim koncie ma takie powieści jak: Alicja, Czerwona Królowa i Lustro. Niedawno w polskim tłumaczeniu pojawiła się Dziewczyna w czerwieni, czyli jak sama nazwa wskazuje - retelling baśni o Czerwonym Kapturku.

Tytułową dziewczyną jest Red, choć w rzeczywistości matka ochrzciła ją Kordelią, która za wszelką cenę próbuje dotrzeć do babci mieszkającej w gąszczu lasu, a więc daleko od jakiejkolwiek cywilizacji. W tym celu z plecakiem na plecach i protezą zamiast nogi przemierza kraj w strachu oraz ciągłym poczuciu niebezpieczeństwa. 

Dlaczego? Ponieważ w kraju zapanowała dziwna epidemia Kaszlu, który wybił ponad połowę populacji. Tych, co przeżyli, zamknięto w ośrodkach objętych kwarantanną, a pozostała reszta, czyli ci, co do owych ośrodków się nie zgłosili, albo żyje w ukryciu, albo została zamordowana przez szlajające się wszędzie grupy partyzanckie. 

Czy Red uda się dotrzeć do babci? Co ją czeka po drodze? Czy dopadnie ją Kaszel? I czemu co jakiś czas napotyka ludzi z dziurami w klatce piersiowej?

Dziewczyna w czerwieni to ciekawa dystopia, którą czyta się naprawdę szybko. Historia pisana jest z perspektywy Red, jednak rozdziały lawirują w czasie. Autorka pozwala poznać wydarzenia z niedalekiej przeszłości oraz z teraźniejszości - takie przeskoki zdecydowanie zwiększają dynamizm książki. 

Podobał mi się motyw wirusa opanowującego świat, a także wyjątkowo trzeźwe myślenie Red. Dziewczyna była aż do przesady przygotowana na podobne, apokaliptyczne wydarzenia: wiedziała, co jest niezbędne, co zbyteczne oraz jak się zachować w konkretnych sytuacjach, gdzie zwyczajny człowiek prędzej wpadłby w panikę, niż coś wymyślił. Interesującym zabiegiem było także wprowadzenie przez autorkę drugiego, tajemniczego czegoś, co poza wirusem atakowało ludzi. Przyznam, że ten wątek śledziłam z największym zaangażowaniem.

Dziewczyna w czerwieni nie była jednak idealna. Jak początek był intrygujący, tak zakończenie uważam za kompletnie nieudane. Zabrakło mi tego pazura, który towarzyszył czytelnikowi w całej wyprawie. Zostało potraktowane po macoszemu, jakby autorka szybko chciała skończyć pisać. Miałam też niedosyt dotyczący wilka - spodziewałam się jednego, konkretnego osobnika. Czegoś mrocznego, bardzo złego. I tego nie dostałam, więc się zawiodłam.

W kilku słowach podsumowania: Dziewczyna w czerwieni Christiny Henry to przyjemna lektura, dość mroczna, momentami brutalna, ale wciągająca. Autorka wykreowała interesujących bohaterów (głównie Red) i wplątała ich w sieć trudnych wydarzeń. Książkę czytało się szybko, jednak przez słabe zakończenie ostatecznie obyło się bez żadnych fajerwerków. Polecam, ale raczej dla fanów retellingów, bo niczego odkrywczego tutaj nie znajdziecie. 

6/10

Dziewczyna w czerwieni
Christina Henry
Wydawnictwo Vesper
Czerwonak 2024
Stron: 320

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu
Wizualizacja serii - grafika ze strony wydawnictwa
 
Czy są tu jacyś fani Bridgertonów? Albo bardziej ogólnie - romansów historycznych? Jeśli tak, to mam dla Was propozycję niemal nie do odrzucenia! 

Zerknijcie na te przepiękne, nowe wydania serii o Bridgertonach! Na tę chwilę ukazały się dwie pierwsze części (czyli Mój książę oraz Ktoś mnie pokochał), ale ja już zacieram rączki na kolejne. :) W ogóle jeśli jesteście ciekawi fabuły, to przekierowuję was do recenzji pierwszego tomu: kliknijcie tutaj. W poście znajdziecie zdjęcie wydania filmowego, więc będziecie mogli sobie wizualnie porównać, które jest lepsze. Podpowiedź: oczywiście, to nowe. :)


Czym nowe wydanie różni się od starego?

→ przede wszystkim NOWA SZATA GRAFICZNA - minimalistyczne i elegancko zdobione, wyjątkowe, jedyne w swoim rodzaju
→ BARWIONE BRZEGI, które w całości stworzą przepiękny, sielankowy krajobraz
→ TWARDE OPRAWY będą dużo trwalsze od miękkich
→ dopasowane GRZBIETY
→ subtelnie wykonane WYKLEJKI
→ większa CZCIONKA usprawniająca czytanie


Opis Mojego księcia:

Pośród pełnego blichtru, plotek i intryg świata elity Londynu jest tylko jedna stała rzecz: miłość, która łamie wszelkie reguły… 
Daphne Bridgerton jest urocza i inteligentna, jednak żaden z amantów nie poprosił jeszcze o jej rękę. Z kolei książę Hastings, Simon Basset nie zamierza się żenić, choć jest idealną partią. Książę proponuje więc Daphne niezwykle korzystną dla obu stron tajną umowę – będzie udawał jej adoratora. Plan wydaje się niemal doskonały, pod warunkiem że oboje zachowają go w sekrecie. I faktycznie działa znakomicie - na początku... 
Oto historia Daphne Bridgerton i księcia Hastings: witajcie w salach balowych Londynu, zachwyćcie się ich przepychem i poczujcie aurę arystokracji z początku XIX wieku

I jak? Co sądzicie? Dajcie znać w komentarzach!