Królestwo miedzi S. A. Chakraborty jest drugą częścią trylogii Dewabad. Pierwszy tom, czyli Miasto mosiądzu (recenzja tutaj), wywołał na mnie ogromne wrażenie, stąd bez wahania podjęłam decyzję o poznaniu dalszych losów bohaterów. W końcu kto nie chciałby ponownie wejść do świata fantasy młodzieżowego, snującego ekscytującą opowieść o dżinnach i intrygach pałacowych, a także walce między rodami o władzę nad magicznym miastem?

Od wydarzeń mających miejsce w Mieście mosiądzu minęło kilka lat. Nahri nadal skrupulatnie zgłębia umiejętności fachu uzdrowicielskiego i jako Banu Nahida zyskuje coraz większy posłuch wśród Dewów. W międzyczasie unika swojego męża, Muntazira, emira Kahtaniego, prawowitego dziedzica tronu, a także snuje raczej dalekosiężne plany o zbudowaniu szpitala. I ze wszelkich sił próbuje nie myśleć o martwym Darze...

Ali, Zabójca Afszina, po nieoficjalnym wygnaniu z Dewabadu odnalazł się na pustyniach Am Geziry, gdzie życie dosłownie zaczyna kwitnąć. Książę bowiem po ataku marida - istoty władającej wodą - nagle nabył wyjątkowo groźne umiejętności magiczne. Dziwnym trafem do Aliego trafia kuzyn z rodu matki, przez wybryk którego chłopak będzie zmuszony wrócić na stare śmieci. 

W innej części świata do życia niespodziewanie powraca Darajawahusz, brutalny Bicz Kwi-zi, który wieki temu zdziesiątkował całe armie, przelewając krew niewinnych. Sęk w tym, że powraca zupełnie odmieniony...

Królestwo miedzi to wyjątkowo obrazowa, fascynująca historia, potrafiąca porwać w najmniej spodziewanych momentach. Mnóstwo tajemnic, zasadzek i knowań zdecydowanie urozmaica fabułę, a szczegółowe przedstawienie bohaterów wprawia czytelnika w konsternację, ponieważ aż do samego końca nie wiadomo, komu kibicować. 

Wyjątkowego klimatu książce dostarcza osadzenie akcji na XVIII-wiecznych ziemiach północnoafrykańskich i południowo-zachodnioazjatyckich. Czytelnicy poznają kultury krajów arabskich, podróżują po bazarach albo pałacach rodem z baśni. Ja rzadko kiedy sięgam po literaturę z tych krajów, dlatego dla mnie wszystko wydawało się zaskakująco nowe.

Drugi tom podobał mi się bardziej niż pierwszy, bo w Mieście mosiądzu autorka powieliła kilka schematów znanych w fantasy młodzieżowych od zarania dziejów. Na szczęście w Królestwie miedzi odeszła od znanego, skupiając się na tematach niekonwencjonalnych. Nie spodziewałam się, że pałacowe intrygi, niepospolite romanse czy podziały międzyrasowe i walki o wolność opisane z dwóch różnych, przeciwstawnych perspektyw okażą się aż tak urzekające. 

S. A. Chakraborty napisała przejmującą, zachwycającą propozycję dla młodzieży, której czytanie sprawia ogromną przyjemność. W Królestwie miedzi bardzo łatwo zżyć się z bohaterami, choć wybranie strony, za którą się ostatecznie stoi, zakrawa o niemożliwość. Ostatnie sto stron dosłownie się pożera, a epilog sprawia, że marzy się wyłącznie o trzecim tomie. Książkę zdecydowanie polecam, bo wywoła wiele emocji, zaczaruje i wciągnie w magiczny, barwny świat.

8/10

Królestwo miedzi
S. A. Chakraborty
Wydawnictwo WeNeedYA
Poznań 2021
Stron: 638

Miasto mosiądzu ↔ tom 3

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu



James Islington jest australijskim pisarzem, debiutującym w roku 2014, kiedy postanowił samodzielnie wydać Cień utraconego świata - pierwszy tom Trylogii Licaniusa (chętnych poznać recenzję zapraszam tutaj). Echo przyszłych wypadków to druga część, jakiej nie należy czytać bez uprzedniej znajomości poprzedniej przez wzgląd na nieprzerwalność fabuły. Aha, i dodam we wstępie, że zdecydowanie warto. :)

W książce czytelnicy nadal poznają losy głównych bohaterów, co rusz dowiadując się nowych, zaskakujących faktów. Po bitwie w Ilin Illan Davian wyrusza do Tol Shen, gdzie razem z Ishelle szkolą swoje augurskie zdolności w towarzystwie Obdarzonych, przez co stają się swego rodzaju wyrzutkami. Davian jest jednak zdecydowany, bowiem tylko doskonaląc własną magię, będzie mógł powstrzymać ciągle słabnącą Barierę - magiczny mur, który jako jedyny chroni świat przed atakiem krwiożerczych demonów. 

Pozostała w stolicy Asha ze wszelkich sił stara się poznać prawdę o Cieniach i zgłębić wiedzę o Naczyniach. Na barkach Wirra spoczywa ogromny ciężar: przejął przecież stanowisko po ojcu. Jednak z racji młodego wieku i byciu Obdarzonym, wśród arystokracji nie cieszy się ani zbytnim posłuchem, ani szacunkiem. Co zupełnie nie pomaga we wpojeniu wiedzy zaściankowym umysłom...

Ceadena z kolei czeka trudna, niebezpieczna przeprawa - podróż w głąb umysłu i równocześnie poznanie własnej przeszłości. Sęk w tym, że im więcej Ceaden wie, tym zdaje się być coraz bardziej zagubiony, a przyszłość mniej kolorowa.

Echo przyszłych wypadków Jamesa Islingtona to wielobarwna, niepowtarzalna i niesamowicie wciągająca opowieść o walce dobra ze złem i o znajdowaniu przyjaciół wśród wrogów (lub odwrotnie). W książce przewija się też wiele magicznych motywów, pojawiają się tajemnicze sytuacje, mrożące krew w żyłach opisy walk czy brutalnych wspomnień rodem z legend. A charakterni, indywidualni bohaterowie oraz multum zwrotów akcji sprawiają, że drugi tom Trylogii Licaniusa łatwo określić słowem genialny.

Po Cienia utraconego świata nie spodziewałam się, że Echo przyszłych wypadków może wypaść jeszcze lepiej. Nie będę oszukiwać, że przez pierwsze sto stron strasznie ciężko było mi się wciągnąć w lekturę - zwłaszcza że co rozdział fabuła przeskakiwała z jednego bohatera na drugiego, przez co łatwo wybijałam się z tematu. Ale potem zaczęło dziać się tyle przeróżnych rzeczy (zaznaczę, że kompletnie nieprzewidywanych), że poszło z górki, a ja totalnie wsiąkłam.

Wyobraźnia autora przeszła moje najśmielsze oczekiwania, stąd pod adresem Echa... pojawia się u mnie aż tyle zachwytów. To, co opisałam w krótkim przedstawieniu fabuły, ma się nijak do całej książki. Ba! to nawet nie jest jej skrawek. Fantastyczny jest fakt, że tutaj nic nie jest ani czarne, ani białe, a czytelnicy do samego końca nie wiedzą po której stronie tak rzeczywiście stoją. Co chwilę bowiem pojawiają się nowe informacje, powodujące całkowite spustoszenie.

Na wspomnienie zasługują również wspaniale wykreowani bohaterowie (nie tylko ci główni, czyli Davian, Wirr, Asha i Ceaden, ale również drugo- czy trzecioplanowi) oraz przypisanie im konkretnych zadań. James Islington nie stworzył ich jako dodatek do fabuły. W Trylogii Licaniusa to wybory bohaterów wpływają na dalsze wydarzenia i to wyłącznie od nich zależy, jak zakończy się dany wątek. Co według mnie jest genialne w swoim prostym założeniu.

W książce poza typowymi fantastyce zagadnieniami poruszane są też trudne tematy dotyczące, na przykład wykluczenia ze społeczeństwa osób innych, niepasujących do aktualnie przyjętych standardów, albo bezmyślnego powtarzania po kimś idei i chorobliwego dążenia do jej ziszczenia, choć w rzeczywistości to zupełna bujda i wystarczy jedynie posłuchać innych głosów rozsądku.

Echo przyszłych wypadków Islingtona to książka, którą gorąco polecam, ale po uprzednim przeczytaniu tomu pierwszego. Historia jest bez mała wciągająca, bo obfitująca w multum zwrotów akcji; pełna emocjonujących aspektów, a przede wszystkim złożona ze świetnie stworzonych bohaterów. Niezwykła wyobraźnia autora sprawia, że czytelnik do samego końca nie wie, czego się spodziewać. I to jest absolutnie doskonałe. 

9/10

Echo przyszłych wypadków
James Islington
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2021
Stron: 891


Cień utraconego świata ↔ Blask ostatecznego kresu


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


 

Bogatynia to miasto znajdujące się w południowo-zachodniej Polsce, leżące na dawnych Ziemiach Łużyckich. Za czasów II wojny światowej należało do Niemiec (znane pod nazwą niem. Reichenau, czyli w tłumaczeniu Rychwałd), lecz po jej zakończeniu przeszła w posiadanie Polski, ponieważ należała do terenu Ziemi Odzyskanych. Przegrane losy to książka napisana przez Wojciecha F. J. Kulawskiego oraz Elżbietę Plewicką-Mrygoń, łącząca historyczne początki Bogatyni z wątkiem sensacyjno-kryminalnym. 

Powieść rozpoczyna się podróżą kapitana Lucjana Goszyca do Rychwałdu, który otrzymał od nowych władz rozkaz ponownego zorganizowania życia na tamtejszych ziemiach. Po zakończeniu wojny zmieniły się granice Polski, potrzeba więc zapełnić domy, szkoły czy urzędy Polakami, a ostałych Niemców wysiedlić. Kiedy kapitan wreszcie trafia do miejscowości, doznaje lekkiego szoku, bowiem okazuje się, że Rychwałd w niczym nie przypomina rzekomej wsi widniejącej na dokumentach. Dobrze rozwinięty przemysł energetyczny, włókienniczy, kolejowy oraz wydobycie węgla brunatnego to zaledwie garstka tego, co może zaoferować. Pytanie brzmi, czy nowa władza będzie w stanie w stu procentach docenić predyspozycje, jakie daje zaawansowane zróżnicowanie gospodarczo-administracyjne Rychwałdu? 

Kapitan poznaje wiele ciekawych osób, powoli i skrupulatnie odkrywając kolejne tajemnice dawnego Reichenau. Rodzą się nowe przyjaźnie, zawady, a nawet romanse mogące zaowocować w coś bardziej stałego. 

W międzyczasie do Krakowa przybywa Andrzej Zawada będący poszukiwanym listem gończym przestępcą wojennym. Wraz z kompanem Damianem Juszczykiem dokonują morderstwa, a później próbują uciekać jak najdalej się da. Najlepiej na zachód Polski. Ich tropem podąża NKWD, którzy zrobią wszystko, byle ich odnaleźć i zabić. Co łączy tych groźnych przestępców z powoli budującym się życiem społecznym w Rychwałdzie? Czy wszystkie tajemnice wyjdą na jaw, a skrywane tożsamości ujrzą światło dzienne?

Przegrane losy to książka, którą nie do końca wiem, jak ocenić. Z jednej strony zawiera wiele różnorodnych ciekawostek historycznych dotyczących miejscowości bogatyńskich, popartych dokumentami czy opowieściami przekazywanymi z pokolenia na pokolenia. Z pewnością wielu pasjonatów będzie ukontentowanych tym sporym kompendium wiedzy. 

Nie rozumiem jednak zamysłu połączenia suchych faktów z wątkiem sensacyjnym, jaki w moich oczach wypadł naprawdę słabo. Kompletnie nie udało mi się wciągnąć w opisywaną historię. To była ciężka, nieco nudna i bardzo chaotyczna przeprawa. Dialogom brakowało typowych dla powieści opisów, przez co momentami nie wiedziałam, kto z kim rozmawia. W przypadku dwóch bohaterów łatwo było się domyślić, ale kiedy ich przybywało, pojawiał się spory problem. 

Muszę przyznać, że akcja pędziła na łeb na szyję, co w ostatecznym rozrachunku nie wypadło zbyt pozytywnie. Zdarzały się sytuacje, że na jednej stronie bohater znajdował się w trzech różnych miejscach (nie teleportował się, po prostu przeskakiwano z jednej miejscowości do drugiej bez żadnych opisów). Odbierało to frajdę z czytania i nie pozwalało dostatecznie wciągnąć się w fabułę czy zżyć z bohaterami. 

W Przegranych losach przegrał jedynie wątek sensacyjny. Jeśli chodzi o historyczny, muszę przyznać, że dowiedziałam się bardzo wielu interesujących faktów. Autorzy ciekawie oprowadzali po ulicach Rychwałdu, opowiadając za pomocą mieszkających tam Niemców historie fabryk, ich właścicieli czy pierwotnych założeń. Dowiedziałam się o powodzi, o granicach czy o bogactwie terenu. Doskonałym pomysłem było dołączenie na koniec książki zdjęć (czarno-białe fotografie dodawały klimatu) czy innych dodatków dotyczących np. wysiedlenia Niemców lub opisujących konkretne przemysły.

Podsumowując, książka jest średnia. Autorzy bardzo dobrze poradzili sobie z historią i według mnie to na niej powinni się skupić. Zamysł połączenia rzeczywistości z fikcją był dobry, jednak nie do końca wypalił. Polecam wyłącznie chętnym poznać początki Bogatyni, strukturę mieściny, administrację lub gospodarkę. 

5/10


Przegrane losy
Wojciech F. J. Kulawski, Elżbieta Pleicka-Mrygoń
Warszawska Firma Wydawnicza
Warszawa 2020
Stron: 386


Za możliwość przeczytania dziękuję Portalowi


 

Po książki romantyczne sięgam stosunkowo rzadko, zwłaszcza takie mocno erotyczne, ale komedie romantyczne albo właśnie romanse świąteczne to mój guilty pleasure, moja grzeszna przyjemność. Z wytęsknieniem co roku więc czekam na listopad/grudzień, kiedy nadchodzi odpowiedni czas na powieści pachnące choinką, prezentami, rodziną i tym specyficznym, magicznym klimatem.

Debbie Macomber napisała wiele książek, ale Kochany Święty Mikołaju jest moim pierwszym kontaktem z autorką. Historia kręci się wokół Lindy Charmichael, młodej kobiety, której w przeciągu kilku miesięcy posypało się życie. Na Święta do rodzinnego domu wraca więc w podłym humorze. 

Na szczęście mama wie, jak poprawić Lindy humor. Pokazuje córce dawne listy, które jako mała dziewczynka pisała do świętego Mikołaja i w ramach swego rodzaju terapii, proponuje Lindy, by napisała list teraz. 

Czy te święta będą dla Lindy wyjątkowe i pełne magicznych cudów? Czy pogodzi się ze zdradzą przyjaciółki i chłopaka? Czy uda jej się spełnić marzenia? A co z listem do świętego Mikołaja napisanym spontanicznie tuż przed snem?

Kochany Święty Mikołaju to krótka, bo lekko ponad dwustustronicowa książka, którą można przeczytać na raz. Sama fabuła kręci się wokół Lindy, jej rodziny i dawnych znajomych, przygotowań do świąt, a także wiary w magię świętego Mikołaja, co ani trochę nie zaskakuje. W historii brakuje przynajmniej kilku zwrotów akcji, dzięki którym całość nabrałaby tempa, a czytelnik mógłby się wciągnąć. Dodatkowo większość wątków jest bardzo schematyczna.

O bohaterach nie mam za bardzo co opowiadać, ponieważ nie poznałam dokładnie ani ich indywidualnych cech charakteru, ani wyznawanych wartości. Autorka wykreowała ich mocno pobieżnie, raczej skupiając się na Lindy i na wręcz nachalnym rzucaniu szczęśliwymi momentami w jej twarz, co w pewnym momencie stało się aż absurdalne. 

Jedynym plusem książki była postać świętego Mikołaja oraz pisanie do niego listów, które w magiczny sposób potrafiły się ziścić. To przyjemny, bardzo uroczy wątek, dzięki jakiemu przynajmniej przez chwilę dało radę poczuć świąteczny klimat. 

Kochany Święty Mikołaju Debbie Macomber jest naprawdę przewidywalną, wyraźnie schematyczną historią bez polotu, której nie polecam. Istnieje o wiele więcej zdecydowanie lepszych romansów świątecznych, w jakich miłość, przyjaźń czy sama magia świąt aż wieje na kilometr, a przedstawianą fabułę stworzono na postawie konkretnego pomysłu. 

3/10

Kochany Święty Mikołaju
Debbie Macomber
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2021
Stron: 216


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu




W październiku dopadł mnie wyjątkowo wredny zastój czytelniczy i przez pierwszą połowę miesiąca nie przeczytałam nic. Serio. Ani jednej książki. Dopiero ostatnie dziesięć dni na tyle się ogarnęłam, żeby nie przyjść do Was na podsumowanie z pustymi rękoma.

Jeśli więc chodzi o przedstawienie października w liczbach, to sprawa wygląda następująco: 5 książek, 2480 stron.  

Co czytałam?

W poprzednim miesiącu zdecydowanie królowała fantastyka. Chociaż złą passę przełamałam od cudownej obyczajówki.

Zielone pastwiska Kasi Bulicz-Kasprzak (recenzja) to wyjątkowa, przepiękna historia, a także mój PATRONAT, który gorąco polecam

Ziemia trwa George'a R. Stewarta  (recenzja) była ciekawym spotkaniem z sci-fi sprzed lat, chociaż nie do końca do mnie trafiła

Lore Alexandry Bracken (recenzja) wyskoczyła poza schematy i dała możliwość lepszego poznania greckich bogów

Pustynny książę Petera V. Bretta (recenzja) to doskonała fantasy, od której nie potrafiłam się oderwać

Gwiazdkowym prosiaczkiem J. K. Rowling (recenzja) magicznie zakończyłam miesiąc

  

W październiku na Pomistrzowsku nie pojawiły się żadne posty okołoksiążkowe (oprócz zapowiedzi patronatu oraz podsumowania września), więc trochę słabo. W listopadzie zamierzam się poprawić, może znajdę więcej czasu i wrócą chęci zarówno do czytania, jak i pisania o książkach. Nie zrozumcie mnie źle. Po prostu życie prywatne daje mi nieźle do wiwatu - planowanie ślubu i kupowanie domu, a później ogarnianie remontu to naprawdę ciężkie tematy, które zabierają mi mnóstwo czasu. Przykładowo głupie wybieranie zaproszeń zajęło mi kilka dni, a i tak postanowiłam zrobić je sama. :P

Mam nadzieję, że u Was życie jest spokojniejsze. Chętnie się dowiem, jak Wam minął październik, jakie książki czytaliście i w ogóle co tam u Was słychać. 

Koniecznie dajcie znać w komentarzach!

 

31. października premierę miała najnowsza książka Anety Jadowskiej. Szamański twist to trzeci tom i zarazem zwieńczenie Cyklu Szamańskiego, czyli swego rodzaju spin-offa do popularnej Heksalogii o Dorze Wilk. Poprzednie dwie części totalnie mnie zauroczyły (Szamański blues - recenzja; Szamańskie tango - recenzja), więc tym bardziej nie mogłam się już doczekać, by poznać dalsze losy bohaterów. 

Po wydarzeniach z poprzedniego tomu Witkacy nadal próbuje odnaleźć się na przymusowej emeryturze, w czym zdecydowanie pomaga mu zaangażowanie w życie Kurczaczka - córki, o której istnieniu przez piętnaście lat nie miał pojęcia. W międzyczasie mężczyzna musi martwić się o swojego duchowego opiekuna, Sępa, z którym ostatnio kontakt miał przy wyjątkowo trudnym odsyłaniu rozwścieczonych duchów. A przecież Witkacy ma też własne problemy! 

Niedziałający samochód, brak stabilnej, dobrze płatnej pracy (bo jak wiadomo, na polskiej emeryturze nie da rady wyżyć), para wyjątkowo niebezpiecznych demonów grasujących po Toruniu i skłaniających ludzi albo do wybuchów agresji, albo wywołujących silną depresję. Problem w tym, że Witkacy kompletnie nie ma pojęcia, czym mógłby się zająć zawodowo.

Z ratunkiem przychodzi człowiek poszukujący zaginionej lata temu siostry, którą ostatnio widział razem z sektą religijną, z jakiej go z wielkim hukiem wykopano. Witkacy więc używa wszelkich kontaktów oraz doświadczenia nabytego w policji i stara się rozwiązać sprawę. Nie spodziewa się jednak, że wiąże się ona z duchami, magią i szeroko pojętymi Zaświatami...

Szamański twist Anety Jadowskiej to wciągająca lektura z interesującą fabułą zaopatrzoną w wiele zwrotów akcji. Niezwykłe w historii jest połączenie wątku magicznego z kryminalnym, a także nieskomplikowany styl pisania autorki oraz wyjątkowo dużo zabawnych momentów, przez co książkę czyta się naprawdę szybko i przyjemnie. 

W książce najmocniej spodobał mi się wątek kryminalny, czyli poszukiwanie sekty religijnej oraz jej guru: potężnego, wszechmocnego Jupitera. Myślę, że to przez wzgląd na Witkacego i Sępa, którzy głównie sami podążali za tropem, bo towarzyszące temu rozmowy, rozważania i ogólnie relacja między tą dwójką to istne cudy, miody i maliny. 

Reszta poruszanych kwestii, jakimi były m.in. szukanie demonów, podróże w Zaświaty, szukanie sojuszników, szczerze mówiąc, nie do końca przypadły mi do gustu. Autorka stworzyła ogrom nowych bohaterów i pozwoliła wyjść z ukrycia tym przewijającym się w poprzednich tomach, przez co w pewnym momencie zrobiło się za tłoczno. 

Samo zwieńczenie cyklu było przyjemne, choć nie wywołało żadnego nadnaturalnego efektu "wow", co sprawiło mi lekki zawód. Po Witkacym i jego szamańskiej ekipie spodziewałam się naprawdę dużo. Z tego względu więc z ręką na sercu powiem, że Szamański blues (pierwsza część) podobała mi się najbardziej z całej trylogii. 

Do książki dołączono również opowiadanie Piekielna ortografia, której wydarzenia dzieją się pomiędzy Szamańskim tangiem a twistem, więc właśnie w takiej kolejności radzę je przeczytać. Tym bardziej że dodatek jest niepospolity, zabawny, a momentami nawet totalnie absurdalny. Opowiada krótką historię o nawiedzonej kamienicy, którą Witkacy, Dora i reszta ekipy próbują doprowadzić do porządku, tak w wyjątkowym skrócie mówiąc. 

Wracając do meritum, Szamański twist jest książką ciekawą, przyjemną, z którą spotkanie magicznie poprawia humor. Polecam ją, jak i całą trylogię, ponieważ podczas czytania można się łatwo zrelaksować, uśmiechnąć oraz dać ponieść emocjom, a wyjątkowo sprawnie wykreowani bohaterowie uprzyjemnią czas i sprawią, że nie będzie chciało się opuścić ani Torunia, ani Zaświatów. Nawet mimo paru mankamentów.

6/10

Szamański twist
Aneta Jadowska
Wydawnictwo SQN
Kraków 2021
Stron: 528


← Szamańskie tango

Za możliwość przeczytania dziękuję



Witajcie w kolejnej odsłonie Autorskich 10 minut!

Dzisiejszym gościem specjalnym jest Anna Rozenberg, która musiała zmierzyć się z sześcioma niezwykle oryginalnymi pytaniami. Jeśli jesteście ciekawi odwiedzi, zapraszam poniżej, ale najpierw kilka słów o autorce.

Na koncie pisarskim Anny Rozenberg widnieją dwie wydane książki (Maski pośmiertne oraz Punkty zapalne - recenzja tutaj), a także wiele opowiadań. 

Redaktorka, ekonomistka z podróżniczym zacięciem. Na co dzień mieszka i pracuje w Wielkiej Brytanii. Każdą wolną chwilę wykorzystuje na czytanie kryminałów, egzotyczne wyprawy i głaskanie kotów, których jest niekwestionowaną wielbicielką


1) Trzech bohaterów literackich, z którymi chciałabyś spędzić święta

Wallander, Gucio z powieści Matyszczak, Rędzia z powieści Stelara – święta z nimi byłby pełne emocji, bo postacie te wspaniale się różnią

2) Dwa ulubione motywy przewodnie w książkach

Porwanie i zaginięcie

3) Jeden znienawidzony gatunek

Erotyk

1) Pisanie książek czy ich czytanie?

Pisanie, bo daje możliwość kreowania świata.

2) Wybrałabyś życie detektywa zmagającego się z wieloma problemami natury psychicznej czy wiecznie zadowolonego, zdrowego i niedającego się złapać psychopaty–mordercy?

Detektyw, ponieważ wolę gonić aniżeli być gonioną.

3) Dochodzi do tragicznego wypadku, wskutek którego tracisz zmysł. Wolałabyś stać się niewidomą czy głuchoniemą?

Niewidomą, choć sama wizja wypadku już jest wystarczająco przerażająca. 


I koniec. Czas minął. :) Bardzo dziękuję Annie Rozenberg za wzięcie udziału w zabawie i mam nadzieję, że pytania aż tak nie utrudniły życia.

A Wy jak poradzilibyście sobie ze znalezieniem odpowiedzi na powyższe pytania? Koniecznie dajcie znać, co sądzicie i jakich Wy dokonalibyście wyborów. Takich samych, zupełnie różnych, a może zagięlibyście czasoprzestrzeń i wybralibyście nieistniejącą opcję c? :)

Które pytanie wydaje się najcięższe? A jaka odpowiedź najbardziej zaskakująca? 


 

15. października premierę miała najnowsza powieść J. K. Rowling. Gwiazdkowy prosiaczek, książka w założeniu przeznaczona dla młodszych czytelników, jak najbardziej nadaje się również dla tych starszych uwielbiających magiczne, emocjonujące przygody otoczone świątecznym klimatem. 

Historia kręci się przede wszystkim wokół Jacka i jego ukochanej zabawki, Daj Prosia (w skrócie DP), którą chłopiec traktuje jak członka rodziny, najbliższego przyjaciela, powiernika sekretów albo doskonałego słuchacza - w zależności od dnia. Nie zmienia to jednak faktu, że Jack kocha DP ponad wszystkie zabawki.

Możecie więc sobie wyobrazić, co przeżywa Jack, kiedy DP nagle znika. Krzyk, płacz, szloch, furia, zgrzytanie zębów, wściekłość - miliony niekoniecznie pozytywnych emocji dopadają chłopca. Nie pomaga nawet świnka-zamiennik, czyli tytułowy Gwiazdkowy Prosiaczek. Jack zrobi wszystko, byleby DP wrócił. 

Dosłownie wszystko. 

Nawet wyruszy w niebezpieczną podróż do Krainy Zgub, gdzie trafiają - jak sama nazwa wskazuje - zgubione lub porzucone Rzeczy. Mimo że Jackowi w przygodzie towarzyszy Gwiazdkowy Prosiaczek, chłopiec musi się śpieszyć. Jeśli do północy nie wróci z powrotem, utknie w zaczarowanej Krainie na zawsze... A przecież właśnie tam żyje Lamus - najstraszniejszy potwór pożerający wszystko na swojej drodze.

Gwiazdkowy prosiaczek J. K. Rowling to wyjątkowa książka, w której królują: tony emocji, wciągająca fabuła oraz nietuzinkowi bohaterowie. Autorka po raz kolejny stworzyła przepiękny, magiczny świat, do jakiego w wolnej chwili pragnie się uciec. Kraina Zgub, mimo potencjalnych niebezpieczeństw, wręcz czaruje cudownym, ciepłym klimatem oraz odwiedzanymi wraz z Jackiem i Gwiazdkowym Prosiaczkiem miejscami.

W historii najpiękniejszy był główny wątek, czyli losy Jacka próbującego za wszelką cenę odnaleźć ukochanego DP. W trakcie tej poplątanej, mocno wciągającej wędrówki czytelnicy otrzymali kakofonię przeróżnych uczuć i emocji. Pojawiło się też parę niesamowicie wzruszających kwestii. Zaznaczę, że wzruszały do tego stopnia, że w pewnym momencie wyłam jak bóbr - co jest ewenementem, bo na palcach jednej ręki mogłabym policzyć książki, podczas czytania których płakałam.

Im fabuła dalej posuwała się naprzód, tym Jack stawał się odrobinę mądrzejszy, czego świadomość osobiście mocno mnie uraczyła. Po prostu uwielbiam, kiedy bohater w miarę przeżywanych przygód, zmienia swoje początkowe zachowanie czy myślenie. Jack ciągle uczył się nowych rzeczy, przebudowywał perspektywę patrzenia na niektóre sprawy, zaczynał też więcej rozumieć, a pomimo to ani trochę nie przestał tęsknić i kochać Daj Prosia, co było niezwykle urocze.

W Gwiazdkowym prosiaczku przewija się mnóstwo wielobarwnych, charakternych postaci - i nie mam tu na myśli wyłącznie Rzeczy z Krainy Zgub! Czytelnik nie ma ani sekundy na nudę, ponieważ cały czas się coś dzieje, a akcja nieprzerwanie płynie. Myślę, że dzieci poznające tę historię będą autentycznie zachwycone zróżnicowanym światem i jego bohaterami.

Podsumowując, Gwiazdkowy prosiaczek J.K. Rowling to książka zdecydowanie warta przeczytania, dlatego polecam ją z całego serca. To urocza, pełna ciepła i magii świąteczna opowieść (choć sam wątek świąt występuje raczej w tle) o miłości, przyjaźni i rodzinie, którą każdy będzie zachwycony - nie tylko najmłodszy czytelnik. Gwiazdkowy prosiaczek gwarantuje ogrom emocji, bez granic wciąga, a do tego ogromnie wzrusza.

9/10*

Gwiazdkowy prosiaczek
J. K. Rowling
Wydawnictwo Media Rodzina
Poznań 2021
Stron: 320


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu



*z racji tego, że Gwiazdkowy prosiaczek to książka dla dzieci, oceniam ją właśnie przez pryzmat literatury dziecięcej


 
Jak co miesiąc, dzisiaj również przychodzę z szybkim zestawieniem zapowiedzi wydawniczych na listopad 2021. Zaznaczę, że książki znajdujące się w spisie poniżej wybrałam według subiektywnej opinii. :)


PREMIERA 05.11.2021

NOWE JEDNOTOMOWE WYDANIE! 
Zaszczuta i zdziesiątkowana ludzkość przeklina noc. Z każdym zmierzchem, w oparach mgły, nadchodzą opętane żądzą mordu bestie. Przerażeni ludzie chronią się za magicznymi runami. Rzeź ustaje bladym świtem, gdy światło zapędza demony z powrotem w Otchłań. 
Wydaje się, że nikt ani nic nie zdoła powstrzymać otchłańców, kładąc tym samym kres zagładzie. W tym dogorywającym świecie dorasta troje młodych ludzi. Bohaterski Arlen, przekonany, że większym od nocnego zła przekleństwem jest strach przepełniający ludzkie serca. Leesha – jej życie zrujnowało jedno proste kłamstwo – nowicjuszka u starej Zielarki. I Rojer, którego los na zawsze odmienił wędrowny Minstrel, wygrywając mu na skrzypkach skoczną melodię. 
Tych troje ma coś wspólnego – są uparci i przeczuwają, że prawda o świecie nie kończy się na tym, co im powiedziano. Czy odważą się jej poszukać, opuszczając chroniony runami azyl?


PREMIERA listopad 2021

Władza… Wystarczyło zaledwie czworo obdarzonych jej pełnią Ziemian, by z planety Midgaard uczynić istne piekło. Vuko Drakkainen podąża śladami ich przerażającego szaleństwa. Z misją: zlikwidować! Odesłać na Ziemię, lub pogrzebać na bagnach. Problem w tym, że oni stali się… Bogami. Filar, cesarski syn, mimo młodego wieku zaznał już losu władcy i wygnańca, wodza i niewolnika. Podąża ku przeznaczeniu, szukając ratunku dla swego skazanego na zagładę świata. Nafaszerowany magią, naszpikowany akcją. Nie spoczniesz, dopóki nie skończysz.


PREMIERA 10.11.2021

Po tym, jak cudem uszedł z życiem z zasadzki psychopatycznego mordercy, Igor Brudny powoli i z trudem dochodzi do siebie. Świat, w którym się obudził, nie jest już jednak taki sam. Komisarz musi trzymać się z dala od Warszawy, a zielonogórski zespół inspektora Romualda Czarneckiego już nie istnieje. Ale przynajmniej dawna partnerka Brudnego, Julia Zawadzka, wciąż jest przy nim. 
Sama Zawadzka, po przeniesieniu do komendy w Zielonej Górze, również mierzy się z nowymi wyzwaniami. Prowadzone przez nią śledztwo utknęło w martwym punkcie, a w dodatku w pobliskim lesie znaleziono zwłoki kolejnej zamordowanej kobiety. Wyniki sekcji są jasne: w ciele ofiary nie została prawie żadna kropla krwi. Do tego jeszcze dochodzi ofiara wypadku samochodowego, o której Zawadzka wolałaby zapomnieć… 
Wszystko wskazuje na to, że nad Zieloną Górą zbierają się ciemne chmury. Sfrustrowany własną bezradnością Brudny zastanawia się, czy zło, które znał tak dobrze, znów pojawiło się w mieście. Któregoś dnia w jego domu niespodziewanie pojawia się ktoś, kto desperacko potrzebuje pomocy. Czy pokiereszowany komisarz znajdzie w sobie siłę, by rozwiązać jeszcze jedną sprawę?


PREMIERA 24.11.2021

Nancy Springer fascynujące przygody bohaterki osadza w znakomicie oddanym, wiktoriańskim Londynie, co sprawia, że jej powieści ekscytują czytelników od lat 10 do 110! Jak napisała Joanna Dżbik – Kluge: „Gdybym miała córkę, czytałabym jej powieści o Enoli Holmes od kołyski! Mam dwóch synów, ale i tak chętnie poczytam im, co wyprawiała ta dziewczyna, bo wszystkim dzieciakom życzę takiego podejścia do życia!”. 
Enola Holmes nie ma typowej rodziny. Jej matka jest nieobecna, a sporadyczne spotkania z bratem to najwięcej na co mogłaby liczyć. Dlatego bardzo przywiązuje się do swojej ujmującej gospodyni, pani Tupper. Można powiedzieć, że kobieta zastępuje jej matkę… Niestety, pewnego dnia zostaje porwana. 
Kiedy Enola to odkrywa, postanawia za wszelką cenę ją odnaleźć. Kto i dlaczego mógłby chcieć porwać staruszkę? Wskazówką może być list z pogróżkami, który dostała kilka dni wcześniej. Zagadka jest bardzo trudna, a do odkrycia wiele – również tajemnic życia pani Tupper. Czy i tym razem śledztwo sprytnej detektywki zakończy się sukcesem? I co z tym wszystkim wspólnego ma Florence Nightdale, najsłynniejsza pielęgniarka w historii? Ekranizacja drugiego tomu serii będzie miała premierę już w 2022 roku! Film Enola Holmes i sprawa zaginionego markiza z Millie Bobby Brown w roli tytułowej i Henrym Cavillem jako Sherlockiem był w 2020 roku wielkim hitem Netfliksa.


PREMIERA 24.11.2021

Dwa pokolenia sióstr. Niewybaczalna zbrodnia. Sekret, który może zniszczyć rodzinę. Zbrodnia z przeszłości zaważyła na życiu dwudziestosześcioletniej Rachel Cunningham, która od piętnastu lat przebywa w szpitalu psychiatrycznym. Ma luki w pamięci i wini siebie za śmierć rodziców. 
Gdy na światło dzienne wychodzą nowe szczegóły dotyczące zabójstwa, Rachel decyduje się wrócić do domu i tam znaleźć odpowiedzi na nurtujące ją pytania. Co tak naprawdę wydarzyło się tego feralnego dnia? Jakie tajemnice kryje dom na moczarach?


PREMIERA 24.11.2021

Nadszedł najpiękniejszy czas w roku – ale nie dla Maelyn Jones, która mieszka z mamą, nienawidzi swojej pracy i właśnie popełniła wielki błąd natury sercowej. 
A najgorsze ze wszystkiego jest to, że to już ostatnie Boże Narodzenie, które Mae spędza z rodziną i przyjaciółmi w przytulnej chatce w Utah, którą tak uwielbia. W drodze powrotnej ze świąt dziewczyna cicho wypowiada życzenie adresowane do wszechświata, by pokazał, co ją uszczęśliwi. Nagle wszystko znika, a kiedy Mae się ocknie, będzie znów w drodze do Utah. Czy uda się jej znaleźć w sobie odwagę do zmian i wyzwolić się z nieprawdopodobnej pętli czasu? 
Pełna magicznej świątecznej atmosfery i ciepłego humoru książka o mocy życzeń, poszukiwaniu miłości i swojego miejsca w świecie. Prawie każdy, chociaż raz w życiu, chciał zatrzymać czas. Zwłaszcza w święta.


PREMIERA 09.11.2021

Co mają wspólnego zrzędliwy starzec z drewnianą nogą (który jest tylko zwykłym katem), niezbyt potężnej budowy chłopak (który do wszelkich przygód ma dość ambiwalentny stosunek) oraz pewna pyskata dziewczyna (która posiada, co prawda, znamię w kształcie śnieżynki, ale absolutnie nie jest ściganą przez wszystkich, żeby ją spalić na stosie i utopić, boginką zimy Marzanną)? Otóż ta trójka nie ma ze sobą absolutnie nic wspólnego. Kto jednak słyszał o tym, by Rodzanice tak przędły nić życia, aby komukolwiek cokolwiek ułatwić? Zamir, Strzebor i Mora muszą zjednoczyć siły we wspólnej sprawie, choć tak naprawdę nie znają nawet celu swojej wędrówki, a za wskazówkę mają jedynie niezbyt zrozumiałą przepowiednię wołchwa. 
Ze świątyni w grodzisku wykradziona zostaje tarcza powierzona mieszkańcom przez Jarowita, znanego ze sporego (i dość krwawego) temperamentu boga wojny i wiosny. A zbliża się wiosenna równonoc, zostało więc dosłownie kilka dni na odzyskanie zguby i zażegnanie niebezpieczeństwa. Jakby tego było mało, odnalezione zostaje ciało kobiety. Najwyraźniej została zamordowana. Rozpoczyna się poszukiwanie związku jej śmierci z nagłym wyjazdem i dziwną obietnicą, której złożenie wymogła na mężu. W lesie znajduje się odmieniec - chromy chłopiec. Czy to on zmieni losy grodziska? A może nawet całego Królestwa? Jeszcze tego nie wiesz, ale to ty zdecydujesz, oczywiście na tyle, na ile bohaterowie ci pozwolą! Tylko uważaj, bo w bezkresnym lesie czai się Leszy. No i jeszcze banda stolemów, ale kto by się przejmował olbrzymami cztery razy większymi od człowieka. Tak czy inaczej, wiadomo jedno - topór wszystko zakończy.


PREMIERA 10.11.2021

Jest sprytny niczym diabeł, po dwakroć przystojniejszy i…  w piekielnym potrzasku! 
Cassel Sharpe pochodzi z rodziny KLĄTWIARZY – ludzi, którzy posiadają niezwykłą moc zmieniania ludzkich emocji, wspomnień i kształtów, a także odwracania czyjegoś szczęśliwego losu za pomocą najdelikatniejszego muśnięcia dłoni. Ponieważ praca z klątwami jest nielegalna, są także przestępcami. Wielu klątwiarzy schodzi na złą drogę, zostając gangsterami i oszustami, ale nie Cassel. Cassel nie ma magicznych zdolności, przez co jest skazany na los outsidera i byłby pewnie zwyczajnym dzieciakiem w pokręconej rodzince, gdyby nie pewien drobny szczegół… Trzy lata temu zabił swoją przyjaciółkę, Lilę. 
Chłopak dba o pozory normalności, wtapiając się w tłum, ale jego starannie budowana fasada zaczyna się kruszyć, gdy traci kontrolę i lunatykuje we śnie, napędzany przerażającymi snami o białym kocie, który ma mu coś do powiedzenia. Zauważa też inne niepokojące rzeczy, takie jak dziwne zachowanie starszych braci, którzy mają przed nim tajemnice. Gdy Cassel zaczyna podejrzewać, że jest nieświadomym pionkiem w wielkiej przestępczej grze, za wszelką cenę chce odzyskać przeszłość, by poznać prawdę o sobie i przechytrzyć oszustów. 
Poznaj sekrety mrocznego świata klątwiarzy, w którym występek miesza się z czarnomagicznymi praktykami. Młody chłopak, nękany koszmarami spróbuje przejrzeć wielką grę oszustów i zawalczyć o utracone wspomnienia, a także o utraconą miłość.


I jak? Ciekawi któregoś z w/w tytułów? A na jakie książki w listopadzie Wy czekacie? :)

 

Cześć!

Jak już zapewne wiecie, objęłam patronat nad drugim tomem cyklu o Beniaminie Ashwoodzie. Nieustanna ucieczka jest naprawdę świetną powieścią (szczegółową recenzję znajdziecie tutaj), dlatego chciałabym zachęcić Was do czytania.

A jak najlepiej to zrobić? Oczywiście, urządzając ROZDANIE! :) Wiem, że pewnie wielu z Was nie zdążyło nadrobić pierwszej części, dlatego owo rozdanie obejmuje aż DWA TOMY Benka. Co więcej! Dzięki uprzejmości Fabryki Słów mogę wyłonić aż DWÓCH ZWYCIĘZCÓW, bo mam do rozdania dwa pakiety.

Zainteresowani? :)

Jak wygrać PAKIET książek A.C.Cobble'a?

Trzeba:

→ być obserwatorem bloga Pomistrzowsku

→  zgłosić się w komentarzu i 

→ odpowiedzieć na pytanie:

Jak najlepiej obronić się przed demonem?

→ zaobserwowanie Pomistrzowsku na Instagramie, Facebooku i YouTubie może pomóc :)

→ poczekać na wyniki

 

Jak wspomniałam na początku, wygrywają dwie osoby i do każdej trafi pakiet książek o Beniaminie Ashwoodzie. Rozdanie odbywa się równocześnie na blogu, Instagramie i Facebooku. Trwa od 01 do 08.11.2021 do godziny 24, a wyniki ogłoszę maksymalnie do trzech dni po zakończeniu. Wysyłka wyłącznie na terenie Polski. 


Mam nadzieję, że znajdzie się wielu chętnych w pozyskaniu tego wciągającego, fantastycznego pakietu. Im więcej chętnych, tym częściej będę robić rozdania - to tak w ramach P.S. :)

To co? Zgłosisz się? :)


Edit 08.11. 

To była ciężka walka, z której ogromnie trudno było wyłonić dwóch zwycięzców. Ale co mus, to mus. :) Za wyjątkowy pomysł pokonania demonów nagrodę otrzymują: 

1) Marcin Tomkowiak - zgłoszenie przez Facebooka 

2) Klaudia (@_bluue_butterfly_) - zgłoszenie przez Instagram 

Serdecznie gratuluję i napiszcie do mnie priv! A reszcie bardzo dziękuję za tak liczny udział i stay tuned, bo niebawem kolejne rozdania!