Holly Black to amerykańska pisarka, którą większość zapewne kojarzy ze sławnej już serii Kroniki Spiderwick albo z cyklu Okrutny książę. Ja swego czasu miałam możliwość poznać dodatek do Okrutnego księcia, czyli Dlaczego Król Elfów nie znosił baśni? (recenzja tutaj) - książka przyjemna, choć niekoniecznie zachwycająca i wymagająca. Klątwiarzy traktuje więc jako mój pierwszy poważny kontakt z autorką.
Klatwiarze to gruba, prawie ośmiuset stronnicowa książka podzielona na trzy części. Biały kot, Czerwona rękawiczka oraz Czarne serce opisują życie Cassela Sharpe'a - niby zwyczajnego nastolatka, na co dzień uczącego się w szkole Wallingforda. Niby, ponieważ już sam fakt przynależenia do rodziny klątwiarzy czyni chłopaka wyjątkowym. Cassel nie wykazuje żadnych zdolności magicznych; nie jest emoterem potrafiącym wpływać na emocje jak matka (aktualnie: siedzi w więzieniu) ani nie potrafi wymazać lub zmienić czyichś wspomnień jak brat Barron (aktualnie: student prawa). Ani tym bardziej kontrolować ludzi podczas snów jak jego dawna przyjaciółka z dzieciństwa, Lily (aktualnie: martwa).
Wskutek wydarzeń z jednej nocy całe życie Cassela wywraca się o sto osiemdziesiąt stopni. Chłopak poznaje prawdę zarówno o sobie jak i o swojej rodzinie: zaczyna dostrzegać, jakimi ludźmi w rzeczywistości są jego bracia, matka i dziadek. Mafijne zatargi staną się codziennością, podobnie jak śmierć, tajemnice, brutalność, przekręty czy klątwy.
Ale to nie wszystko. Cassela nagminnie nawiedza tragiczne wspomnienie sprzed lat. Wspomnienie siebie mordującego przyjaciółkę...
Klątwiarze Holly Black to zaczarowana, mroczna i tajemnicza opowieść trzymająca w napięciu od pierwszej do ostatniej strony. Fabuła żyje własnym życiem, nie przejmując się ani dobrem bohaterów, ani tym bardziej napiętymi jak struny nerwami czytelników. Historia wstrząsa i zaskakuje, a przy tym też rozczula i bawi.
Najmocniej spodobał mi się główny wątek, czyli stworzenie klątwiarzy i przedstawienie ich jako osób oficjalnie szykanowanych, choć nieoficjalnie rządzili światem. W grę wchodziły mafijne powiązania, nielegalne przekręty albo zabójstwa, przez co książka nie należała do lekkich. A mimo to potrafi cudownie zahipnotyzować nietuzinkowym klimatem. Tutaj bohaterowie pokazują pazurki; knują, kłamią i manipulują, ale robią to w sposób zabawny i bardzo, bardzo czarujący.
Autorka świetnie poradziła sobie z kreacją świata i postaci - wszystko wypadło niesamowicie realistyczne. Widać, że pisanie przychodzi Holly Black z łatwością, bo całość czyta się niezwykle szybko i sprawnie, co kompletnie nie przekłada się na grubość książki. Jej objętość mogą zauważyć wyłącznie zdrętwiałe od trzymania książki dłonie. :)
Klątwiarze Holly Black to idealna powieść dla osób lubujących się w mroczno-magiczno-tajemniczych klimatach kręcących się wokół nastolatków. Książka pozwala uciec od mroźnej rzeczywistości za oknem, totalnie wciągając, dlatego serdecznie ją polecam. Tylko czytajcie ostrożnie, bo Klątwiarze jednym dotykiem potrafią wpłynąć na emocje czy pamięć, przez co mogą was zatrzymać w swoim świecie aż do ostatniej kropki. :)
7,5/10
KlątwiarzeHolly BlackWydawnictwo JaguarWarszawa 2021Stron: 768
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
Tym razem nie dla, chyba że będzie kiedyś w nowościach bibliotecznych, albo jako e - book. Pozdrawiam Ew, tak myślałem, że opublikujesz nowy wpis w piątek wieczorem. Miałem zalatany dzień - cały, czasu na czytanie nie było. Miłego weekendu :-)
OdpowiedzUsuńA bo w piątek wieczorem wreszcie mam chwilę wolnego. A przynajmniej zazwyczaj. :)
UsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy. :)
UsuńMyślę, że ta książka spodoba się mojej kuzynce. Ona bowiem lubi takie właśnie klimaty.
OdpowiedzUsuńJeśli jest dodatkowo nastolatka, to będzie zachwycona. :)
UsuńKsiążka nie dla mnie, ale znam zwolennika tego typu lektur.
OdpowiedzUsuńTo jeśli polecisz, na pewno się nie zawiedzie. :)
UsuńNiewykluczone, że dobrze bawiłabym się podczas lektury tej książki. Co do "Kronik Spiderwick", nie czytałam powieściowego pierwowzoru, ale oglądałam ekranizację i całkiem miło ją wspominam.
OdpowiedzUsuńNo, właśnie ja nie czytałam, ani nie oglądałam, ale planuje! Może w następnym roku? :)
UsuńBlisko 800 stron - to miałaś czytanie 😃
OdpowiedzUsuńFakt, trochę tych stron było. Ale ostatnio jakoś te grubaski same mi się pchają do rąk. :)
UsuńDla miłośników gatunku to na pewno świetna propozycja.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. :)
UsuńJestem lekturą oczarowana. Brakowało mi takich historii :)
OdpowiedzUsuńMi też! Taki chwilowy powiew świeżości, jeśli chodzi o fantasy młodzieżowe. :)
UsuńOpis brzmi lepiej niż "Okrutnego księcia", więc nie wykluczam, że po nią sięgnę. Na pewno chętniej niż po kontynuację "Księcia".
OdpowiedzUsuńJa rzadko kiedy czytam opisy z tyłu, bo zwykle albo za dużo sponsorują, albo w ogóle nie zachęcają. :)
UsuńLubię sięgać po młodzieżówki, więc książce nie mówię nie.
OdpowiedzUsuńI super!
UsuńSolidna cegiełka :) Myślę, że przeczytam w przyszłym roku, bo mnie zaciekawiła.
OdpowiedzUsuńDaj mi potem koniecznie znać, jak wrażenia po lekturze. :)
UsuńCzyli fantastyka w całkiem ciekawym wydaniu. Przyznam, że nie lubię literacko nastolatków w akcji, ale może tym razem się skuszę?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy :)
Dokładnie. Jakoś tak można poczuć powiew świeżości, podczas lektury Klątwiarzy. :)
UsuńJestem w trakcie i faktycznie jest niezła! Wielu ludzi chwali sobie, że dostaliśmy wszystkie trzy tomy w jednym wydaniu, ale mnie oto osobiście denerwuje, bo utrudnia mi to skończenie. Ta objętość nie wpływa pozytywnie na moje chęci xd
OdpowiedzUsuńAle faktem jest też, że sami Klątwiarze to naprawdę mega spoko pomysł!
Miałam ją na uwadze, tylko objętość mnie odstraszyła. Ale skoro jest tak dobra i tylko moje zdrętwiałe dłonie zorientowałyby się jak grube tomiszcze czytam, to może kiedyś sięgnę.
OdpowiedzUsuńTak. To coś idealnie dla mnie. Bardzo podobał mi się (ku mojemu własnemu zaskoczeniu!) Okrutny książę, więc Holly Black jest wysoko na mojej liście i nawet niespecjalnie trzeba mnie przekonywać, ale masz doskonały książkowy gust, tak podobny do mojego :D, więc tym bardziej w to wchodzę. ;)
OdpowiedzUsuńPS Będę niepopularna - 800 stron? To musi być dobre fantasy. :D Po skończeniu Oka świata (956 stron, a to przecież dopiero 1/14) już nic mi nie straszne, zresztą... Najlepsze fantastyki są grubaśne - Tolkien, Le Guin, Sanderson, Herbert, Jordan, nasz ulubiony Islington. :D