PREMIERA 25.01.2023

Kiedy macie ochotę na szybką książkę, najlepiej taką do przeczytania na raz, warto sięgnąć po komiks. Od około roku zapałałam (na razie lekką, ale z biegiem czasu przybiera na sile) miłością do powieści graficznych, dlatego w moim repertuarze czytelniczym pojawia się ich coraz więcej. A co za tym idzie, recenzje na Pomistrzowsku powoli obejmują nie tylko zwyczajne książki.

Ale zacznijmy od początku.

Zew to pierwszy tom trylogii Mroczne sąsiedztwo, autorstwa Holly Black oraz Teda Naifeha. Komiks jest krótki, bo liczy raptem 120 stron. Czarno-biała kreska z początku była dla mnie problemem, ale im dłużej czytałam, tym odnosiłam coraz większe wrażenie, że dzięki temu lepiej oddaje ona mroczy klimat historii. Ostre, niemal ciężkie, ołówkowe pociągnięcia idealnie dopasowywały się do pełnej dynamizmu fabuły.


Rue Silver to młoda dziewczyna, której nagłe zniknięcie matki oraz posądzenie ojca o zabójstwo studentki, wywraca życie do góry nogami. Chociaż z przyziemnymi problemami Rue mogłaby sobie jako-tako poradzić (wynająć detektywa albo dobrego adwokata). Prawdziwe kłopoty zaczynają się, kiedy zaczyna widzieć dziwne istoty, ot tak chodzące sobie uliczkami miasta.

Nadnaturalnymi monstrami okazują się elfy i wcale nie są to miłe, sympatyczne i niewielkie postacie znane z legend czy bajek. Elfy to rządne władzy poczwary, manipulatorzy potrafiący na przykład dla zabawy podmienić ludzkie dziecko na elfowe. 

Kim okaże się zabójca studentki? Czy to rzeczywiście ojciec Rue? A co z matką? Może ojciec zabił również i ją? Skąd ta niespodziewana umiejętność widzenia rzeczy nadnaturalnych?

Zew to historia, z którą nie da rady się nudzić. Autorzy umiejętnie budują napięcie, przez co kolejne strony przewraca się i przewraca, aż wreszcie bezwiednie dociera się do końca. Zaznaczę, że po takim zakończeniu marzy się wyłącznie o dorwanie kontynuacji! 

Bohaterką została dziewczyna szukająca własnej tożsamości. Poznając nowe informacje o swoim pochodzeniu, niezupełnie potrafi znów odnaleźć się w życiu. Błąka się między znanym i rozumianym a magicznym i nowym. Dodatkowo nie pomaga jej fakt, iż jej najbliżsi (rodzice) zniknęli - ojca zamknięto w areszcie, a matka... gdyby ktoś wiedział, gdzie jest, wówczas nie byłoby problemów. Rue wykreowano na sprytną dziewczynę, choć momentami zbyt wolno łączyła wszystkie kropki. Liczę, że w kolejnych tomach wydorośleje i stawi czoła wyzwaniom, jakie rzuca jej los.


Wątek kryminalny (morderstwo studentki) potraktowano po macoszemu. A przynajmniej samo śledztwo. Bo jakim cudem nastoletnia Rue doszła do prawdy, a policja nie potrafiła porozmawiać ze świadkami i dodać dwa do dwóch? Trochę mnie zirytowało, że poszło za łatwo, ale rozwiązanie wyjątkowo przypadło mi do gustu (plus było niespodziewane), dlatego nie zamierzam się aż tak czepiać.

Zew Holly Black oraz Teda Naifeha to mroczna, klimatyczna opowieść, doskonały wstęp do dalszych części. Komiks wywołuje wiele emocji, a zaskakująca i interesująca fabuła nie pozwala oderwać wzroku od czytanych treści. Pierwszy tom Mrocznego sąsiedztwa polecam, a już szczególnie jeśli planujecie przeczytać coś na szybko (tak, jak wspominałam we wstępie). Na pewno się nie zawiedziecie!

7,5/10


Zew
Holly Black, Ted Naifeh
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2022
Stron: 120


→ Znak

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu



 

PREMIERA 18.11.2022

Po lekturze pierwszego tomu, czyli Decimus Fate i Talizman Marzeń (recenzja tutaj), niekoniecznie miałam ochotę na szybki powrót do historii. Zbyt banalna fabuła, miałcy bohaterowie i brak oryginalnych pomysłów nie zachęcały do sięgnięcia po kontynuację, czyli po Rzeźnika z Guile

A wiecie co? Dobrze, że się przemogłam, bo drugi tom Decimusa Fate'a to kompletnie inny poziom!

W książce czytelnicy mają do czynienia z zabójstwami na zlecenie, alchemikami parającymi się magią demoniczną, tajemniczymi zniknięciami mieszkańców Guile oraz niezwykle niebezpiecznymi Faerianami. Po mieście krąży wieść o morderczym Rzeźniku, który porywa niewinne osoby, brutalnie je morduje, a potem pozbywa się resztek ciała. To więc na nim skupia się cała uwaga Fate'a (maga nieużywającego mocy) oraz Opiekuna (łowcy demonów na emeryturze), kiedy ginie córka jednego z przedstawicieli najbogatszego rodu Guile.

Bohaterowie udają się na poszukiwania zabójcy i zupełnie nie spodziewają się tego, co ich czeka. Jaki związek ze sprawą ma szalony alchemik, w ukryciu warzący eliksiry miłosne? Albo przywołujący psa demonicznego? Czy uda im się wytropić sławetnego Rzeźnika? A może kolejna część to będzie opowieść o pływających w rzecze zwłokach Fate'a i Opiekuna?

Decimus Fate i Rzeźnik z Guile Petera A. Flannery'ego to jedna z tych książek, w których ilość poruszanych wątków i wartka akcja potrafią wciągnąć lepiej niż podziemne minogi żyjące w kanałach Guile pod wodę. W książce motyw kryminalny miesza się z magicznym. W poprzednim tomie autor również postawił na podobny mix, lecz teraz wyszedł o niebo lepiej. Wątek kryminalny poprowadzono ciekawiej, ponieważ zaopatrzono go w kilka zaskakujących zwrotów akcji. 

Konflikt z rodem Medicich, czyli najbogatszym rodem Guile, to strzał w dziesiątkę. Uwielbiam, kiedy główni bohaterowie mają problemy z siłami (lub w tym przypadku osobistościami) ponad ich poziom, kiedy nie dorastają im nawet do pięt. Zwykle wywołuje to burzę niesamowicie trudnych problemów, a co za tym idzie - lektura staje się irracjonalnie interesująca.

Nie twierdzę, że książka kompletnie rozłożyła mnie na łopatki. Nie. Znalazło się kilka momentów, które nie do końca mi się spodobała i takich typowo oklepanych w fantasy. Faerie to gatunek nie raz, nie dwa przewijający się w gatunku. Odniosłam też wrażenie, że Fate'owie za łatwo wszystko wychodzi. I za to spory minus.

W drugim tomie autor nie domknął wszystkich kwestii do końca, więc liczę, że trzecia część też zaskoczy i zaskarbi moje uznanie. Tym razem sięgnę po kontynuację bez marudzenia, co może być dla was sporym poleceniem. Decimus Fate i Rzeźnik z Guile to niepospolita, pozytywnie zakręcona i wielowątkowa historia o magii, morderstwach, kluczeniu po omacku i stykaniu się z mocami, które lepiej pozostawić w spokoju. 

Aha, a jeżeli jeszcze was nie przekonałam do sięgnięcia, to może zdradzę, że wydanie jest fenomenalne. Przepiękna okładka, twarda, oprawa i mroczne, klimatyczne ilustracje autorstwa .... sprawiają, że powieść wygląda przepięknie na półce, co spodoba się niejednej sroce książkowej. 

7/10


Decimus Fate i Rzeźnik z Guile
Peter A. Flannery
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2022
Stron: 369

Talizman Marzeń ⇌ tom 3?


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu





Niedawno był Blue Monday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku, a ja sobie pomyślałam: co skuteczniej niż tabliczka czekolady poprawia humor? Oczywiście, jest to zabawna, lekka, intrygująca i wciągająca książka! Taka, podczas czytania której uśmiech nie schodzi z twarzy.

Odnalazłam kilka tytułów wartych polecenia! 


Lista książek na poprawę humoru

  

Dla miłośników urban fantasy z proponuję Płoń dla mnie Ilony Andrews, pierwszy tom cyklu Ukryte dziedzictwo, w której poza sensacyjno-magiczno-kryminalną fabułą znajdziecie również przezabawną, charakterną główną bohaterkę. 

Śledzenie losów Nevady gwarantuje szaloną jazdę bez trzymanki, przeplataną śmiesznymi, często wręcz zakrawającymi o absurd, sytuacjami. A jej cięty język i bezpardonowe odzywki nie raz, nie dwa, wywołają gromki śmiech.
Jeśli chcecie poznać całą recenzję, to zapraszam tutaj → Płoń dla mnie Ilona Andrews 


Christina Lauren to duet pisarski, składający się z dwóch przyjaciółek - Christiny Hobbs i Lauren Billings. Dzika przygoda jest wciągającą opowieścią, w której dzika natura przeplata się z nieokrzesaną, dawną miłością pełną pasji. W książce grono przyjaciół przeżywa kolejne przygody, często okraszone przezabawnymi sytuacjami. Przezabawnymi, ale też mrożącymi krew w żyłach.

Gotowi na jazdę bez trzymanki, która poprawi wam humor i rozgrzeje serca lepiej niż kieliszek wódki? :)
Cała recenzja tutaj → Dzika przygoda Christina Lauren


Miliarder do wzięcia Pippy Grant to jedna z tych książek, przy których czytelnik bawi się lepiej od bohaterów. Dlaczego? Ponieważ autorka sypie swoim bohaterom kłody pod nogi, a ich próby przeskakiwania nad nimi zwykle kończą się samymi potknięciami, co bawi czytelnika do łez.

Komedia romantyczna spodoba się nawet osobom stroniącym od gatunku, ponieważ w Miliarderze do wzięcia znajdzie się więcej komicznych wątków niż tych romantycznych. 
Jeśli planujecie zakupić książkę, to znajdziecie ją m.in. → na Empik.com 


A może wolicie książki z nastoletnimi bohaterami? 

Jeśli tak, to warto sięgnąć po Na drugim końcu lata Emmy Mills! Młodzieżówka poprawia humor lepiej niż lody, a luźna atmosfera pozwala się zrelaksować. Błyskotliwa główna bohaterka opowiada o przyjaźni i odnajdowaniu szczęścia bardzo emocjonalnie, co wielokrotnie wywołuje szeroki uśmiech.
Ciekawi recenzji? Znajdziecie ją tutaj → Na drugim końcu lata Emma Mills


Słodko-gorzka komedia. Główny bohater - Don Tillman, genetyk pracujący na uczelni w Melbourne - żyje z zespołem Aspergera. Choroba często jest przyczyną wielu zabawnych rozmów z ludźmi bądź sytuacji pełnych społecznych faux pas. Niespodziewanie Don tworzy Projekt "Żona" w celu znalezienia towarzyszki na resztę życia!

Dodatkowym atutem książki jest bogaty, misterny język, którym posługuje się autor, idealnie oddający realia uczelni wyższych. 
Zaciekawieni? Po więcej wchodźcie tutaj → Projekt Rosie Graeme Simsion


I ostatnia propozycja na dzisiaj (ostatnia nie znaczy najgorsza!). 

Pisane szkarłatem Anne Bishop to pierwszy tom cyklu Inni. Fantasy, od której ciężko się oderwać, i która niejednokrotnie wywoła szeroki uśmiech. Spodziewajcie się jasnowidzących, zmiennokształtnych i wielu, wielu przezabawnych wydarzeń!
Książka do nabycia na Empik.com → Pisane szkarłatem Anne Bishop


A Wam jakie książki kojarzą się z typowymi poprawiaczami humoru? Dajcie znać w komentarzach!


 
PREMIERA 26.10.2022

Ta, która stała się słońcem to pierwszy tom dylogii Świetlisty cesarz autorstwa Shelley Parker-Chan, australijsko-azjatyckiej pisarki, zwyciężczyni wielu nagród i aktywistki walczącej o prawa człowieka. Nie zamierzam ukrywać, że książkę przeczytałam prawie miesiąc temu, jednak po lekturze okrutnie ciężko było mi zebrać kompetentne myśli, które pomogłyby w napisaniu rzetelnej recenzji. Kluczyłam, wahałam się, aż ostatecznie każdorazowo poddawałam.

Aktualnie stwierdziłam, że nawet za następny miesiąc nie uda mi się opowiedzieć wam o książce tak, jakbym tego chciała, tak, by oddać wszystkie jej walory, by choć trochę przybliżyć tę zawiłą, wciągającą i bez reszty upajającą opowieść. Dlatego postanowiłam dłużej nie zwlekać.

Ta, która stała się słońcem opowiada historię Dziewczyny, która musi stać się własnym bratem, by przeżyć. Podszywając się pod Zhu Chongbę, cudem dostaje miejsce w klasztorze Wuhuang, gdzie przez kilka lat pobiera nauki. Jako nowicjusz zawiera przyjaźnie, ale też pozyskuje wrogów, co w przyszłości przysporzy Zhu wiele kłopotów. A jednak Dziewczyna zrobi wszystko, żeby mieć, co zjeść, i aby stawić czoła przeznaczeniu. 

Bo jak nikt na świecie pragnie osiągnąć wielkość!

Dziewczyna, grając rolę brata, splata koleje losu dwójki ludzi. Bierze udział w bitwach między Mongołami a Czerwonymi Turbanami. Polityka i strategia wojenna wydają się niczym w porównaniu z miłosnymi rozterkami, które potrafią uderzyć silniej niż gniew bogów...

Ta, która stała się słońcem Shelley Parker-Chan to książka, która rozbudza wyobraźnię. Historia daje nadzieję, by w odpowiednim momencie ją zdeptać, zgładzić i sprawić, że czytelnik czuje się sponiewierany. Autorka wykreowała świeży, fantastyczny świat, a do bohaterów czuje się jednocześnie miłość i nienawiść. Innymi słowy: Ta, która stała się słońcem jest książką pełną sprzeczności.

Dawno podczas czytania książki nie czułam się równie niepewnie. Nie potrafiłam nijak przewidzieć dalszej fabuły, a decyzje podejmowane przez bohaterów wielokrotnie wzbudzały zaskoczenie. Swoją drogą, największą zaletą pierwszego tomu Świetlistego cesarza byli właśnie charakterni, niejednoznaczni bohaterowie. Zhu, czy raczej Dziewczyna, niejednokrotnie udowadniała, że ani płeć, ani seksualność, ani pociąg fizyczny do kobiety czy mężczyzny nie ma większego znaczenia. Liczy się wyłącznie to, co sobą reprezentujesz i jakim człowiekiem jesteś. Autorka ukazała, że wielkość może osiągnąć każdy, nawet, a może zwłaszcza, osoba wychodząca poza przyjęte ramy.

Ta, która stała się słońcem nie należy do opowieści na jeden dzień. Nie. Książkę czyta się wolno, niemalże delektując się każdym słowiem, spijając je ze stron jak z ust kochanka. Jak więc możecie się spodziewać, książkę zdecydowanie wam polecę. To innowatorska historia, od której ciężko się oderwać i która ma o wiele więcej do zaoferowania niż zwykła fantasy.

7,5/10

Ta, która stała się słońcem
Shelley Parker-Chan
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2022
Stron: 532

→ tom 2

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu