Recenzja [129] - Gdzieś Pomiędzy...


Wyobraź sobie, że umierasz. Twoje ciało wsadzą do ziemi albo spalą na popiół zgodnie z ostatnim życzeniem. Dusza jednak powędruje dalej, a dokładnie do świata Pomiędzy, bo - załóżmy - masz jakieś niedokończone biznesy albo nie do końca zdajesz sobie sprawę z własnej śmierci, albo czekasz po prostu na kogoś bliskiego, by razem pójść do światła. Sęk w tym, że jak już się utknie Pomiędzy, bardzo ciężko zrobić krok naprzód. Do tego potrzebny jest przewoźnik dusz, swego rodzaju mitologiczny Charon. I taką właśnie osobą jest główny bohater książki Popiół i kurz Jarosława Grzędowicza.

Bezimienny bohater za obol - skoro w życiu nie ma nic za darmo, to czemu w nieżyciu ma być? - przeprowadzi duszę petenta dalej, ponieważ w chwilach wolnych od pracy na uniwersytecie, gdzie wykłada etnologię, para się właśnie wędrowaniem po świecie Pomiędzy pełnym popiołu i kurzu. Pierwszy raz udał się tam zupełnym przypadkiem w dzieciństwie i od tamtego czasu jako jeden z niewielu potrafi przekraczać granicę między żywymi a umarłymi, co jak się okazuje, mocno uzależnia.

Kiedy bohater postanawia na jakiś czas zakończyć podróże, zaczynają dziać się dziwne, tragiczne rzeczy. Najbliższy przyjaciel, zakonnik Michał, umiera w niewyjaśnionych okolicznościach, a kilka dni później inny zakonnik zostaje znaleziony powieszony na dzwonnicy. Nagle pojawiają się również nienaturalne, przerażające istoty, które zdają się przenikać między światami... Teraz główny bohater już nigdzie nie jest bezpieczny, a już zwłaszcza w momencie, gdy los na jego drodze postawi tajemniczą kobietę, przed którą ukrycie się nawet w Pomiędzy nic nie da. 

Popiół i kurz Jarosława Grzędowicza jest wciągającą książką z niesamowicie oryginalnym pomysłem na główną fabułę. Historia od pierwszego akapitu wciąga i mimo dość traumatycznych wydarzeń, całość czyta się wyjątkowo lekko. Zapewne wpływa na to wyrobiony, oszlifowany styl autora, który  totalnie urzeka - nie zamierzam ukrywać, że zdarzyło się kilka momentów i pojawiło się parę zdań, nad którymi zachwycałam się jak głupia. Dlaczego? Bo mimo prostoty, ukrywały inteligentną wręcz głębię.

Książka poraża specyficznym, mocnym klimatem, który czuje się dosłownie na każdej stronie, zwłaszcza że najnowsze wydanie urozmaicono ilustracjami Dominika Brońka. Nie raz, nie dwa sprawiły, że po skórze przeszedł dreszcz, a ja zamiast czytać, wpatrywałam się w porażająco realne oblicze demonicy albo nagiej, zniszczonej życiem kobiety w kiblu. :) 

I jak wstęp oraz środek powieści totalnie mnie kupiły, urzekły i rozkochały, tak koniec sprawił, że mało brakowało, a rzuciłabym książką w kąt. Otwarte zakończenia mi nie przeszkadzają, co więcej - momentami wydają się idealnym zwieńczeniem danej historii. Tutaj jednak kompletnie nie zagrało, przez co odrobinę się zawiodłam. 

Popiół i kurz Jarosława Grzędowicza polecam bez wahania, mimo lekkiego niedosytu spowodowanego otwartym zakończeniem. Książka jest mieszanką gatunkową, w której poza typową fantastyką czytelnik zetknie się z wątkami kryminalnymi oraz dużą dozą horroru okraszonego czarnym humorem, co z pewnością znajdzie wielu zwolenników i wywoła jeszcze więcej zachwytów. Wciągająca historia, realistyczni bohaterowie, a przede wszystkim specyficzny klimat Popiołu i kurzu sprawiają, że po książkę powinno sięgać się w ciemno.

8/10

Popiół i kurz
Jarosław Grzędowicz
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2021
Stron: 324


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

27 komentarzy:

  1. Lubię od czasu do czasu taką hybrydę gatunkową więc nie mówię nie tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale koniecznie sięgnij po najnowsze wydanie, bo ilustracje są genialne. :)

      Usuń
  2. Chyba sięgnę - czytałem już coś z Autora jakiś czas temu - i - podobało mi się. Pozdrawiam Ew :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pamiętasz tytuł? Bo chętnie się dowiem. :)

      Usuń
  3. W takim razie polecam koleżance 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie i daj znać, czy się jej spodobało! :)

      Usuń
  4. Myślę, że w tym gatunku niestety się nie odnajdę, chociaż nie powiem- sama fabuła wydaje się ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, szkoda, bo czasami warto sięgać po gatunki, których się raczej nie czyta. Wiem po sobie. :)

      Usuń
  5. Boję się czytać tę książkę, ponieważ nie lubię fantastyki.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mieszanka gatunkowa często wychodzi na plus dla powieści.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Racja. Zazwyczaj takie książki są zdecydowanie ciekawsze. :)

      Usuń
  7. czuję, że znajdę w tej książce coś dla siebie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Książka niekoniecznie mnie zainteresowała, ale wtrącę swoje dwa słowa odnośnie otwartego zakończenia. Jak ja nie lubię jak czytana przeze mnie historia nie ma zamknięcia! Ja jestem prostym człowiekiem, lubię wiedzieć jak coś się skończyło, nie lubię domysłów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z otwartymi zakończeniami jest jak z ziemniakami: przerobione i dopieszczone w każdej postaci są dobre, ale surowego nie zjesz, bo się pochorujesz. W niektórych książkach otwarte zakończenie wydaje się cudowne, bezapelacyjne najlepsze, lecz w innych zupełnie niepotrzebne. W "Popiele i kurzu" czułam się właśnie, jakbym zjadła takiego surowego kartofla. :)

      Usuń
  9. Fabuła bardzo oryginalna, ciekawa jestem czy książka przypadłaby mi do gustu:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak to wygląda na tle Lodowego ogrodu? Po nim zniechęciłem się do Grzędowicza i nie wiem czy jest poprawa czy nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Pan Lodowego Ogrodu" będę czytać w tym tygodniu, więc dam Ci znać. :)

      Usuń
  11. Tytuł tej książki mam już dawno zapisany.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakoś nie mam przekonania do tej książki, więc nie będę na siłę jej szukać i czytać.

    OdpowiedzUsuń
  13. Grzędowicza lubię, wiec i po tę książkę prędzej czy później sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Wielka szkoda, że zakończenie tak Ci nie przypasowało. Myślę jednak, że sama historia jest godna uwagi. Kiedyś bardzo lubiłam takie opowieści o zaświatach...

    OdpowiedzUsuń
  15. W planach! W ogóle Grzędowicz - w planach. Nawet mimo otwartego zakończenia, chociaż ja też mam w tej kwestii mieszane uczucia. :D Czeka na mojej wirtualnej półce obok Kossakowskiej. :D
    Chyba przeoczyłam Twoją współpracę z FS, więc ogromnie gratuluję. ;)

    OdpowiedzUsuń