PREMIERA 30.06.2021
W porównaniu z zeszłym rokiem zauważyłam u siebie tendencję wzrostową, jeśli chodzi o częstotliwość sięgania po różnego rodzaju debiuty. Nie wiem, szczerze mówiąc, skąd i kiedy dokładnie nastąpiła taka zmiana (kiedyś bowiem omijałam debiuty niemal szerokim łukiem), ale nie narzekam. Wręcz przeciwnie - bardzo mnie ta metamorfoza cieszy, bo początkujący pisarze czasami mają więcej do powiedzenia niż starzy wyjadacze. Kiedy więc usłyszałam o Dziewczynie, która klaszcze Tomasza Kozioła, horrorze z krwi i kości, nie mogłam przejść obojętnie obok.
Dziewczyna, która klaszcze przedstawia historię Adama, który dosłownie z dnia na dzień dostał informację od prawnika, że odziedziczył nieruchomość po biologicznych rodzicach, znajdującą się gdzieś na terenie podlaskiej wsi. Wraz z najlepszym przyjacielem, Mirkiem, wyrusza więc w podróż, by poznać prawdę. Kiedy docierają na miejsce, ową nieruchomością okazuje się przeogromny budynek mogący niegdyś robić za pański dworek, hotel lub... szpital psychiatryczny?
Kiedy chłopaki próbują poznać prawdę dotyczącą przeszłości domu, wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Niemal nierealne. Psuje się samochód, tamtejsi ludzie na sam widok nowych twarzy zachowują się agresywnie, a Adam odnosi wrażenie, że coś tu jest nie tak. Czuje otępienie oraz nienaturalną nerwowość, zwłaszcza w chwili, kiedy tuż obok rozlega się głośne klaskanie.
Dziewczyna, która klaszcze Tomasza Kozioła to budzący napięcie horror z interesującą fabułą, nadnaturalnymi zjawiskami oraz dobrze wykreowanymi portretami psychologicznymi bohaterów. Autor dobrze poradził sobie z zawiłością wątków, wprowadzając co rusz dające do myślenia zwroty akcji. Tempo narracji zostało doskonale wyważone; podczas czytania nie nacięłam się na żadne nużące momenty, a tych dynamicznych trafiło się w sam raz.
Główny wątek był bardzo interesujący, a kolejne losy Adama i Mirka śledziłam z niemałym zaangażowaniem. Zwłaszcza końcówka dała do wiwatu i ogromnie zaskoczyła, co uważam za duży plus. Podobało mi się wplecenie wątków nadprzyrodzonych, bo nie zamierzam ukrywać, że uwielbiam je w horrorach, a także fakt, że prawie do samego końca książki nie było się pewnym tożsamości antagonisty (czy raczej antagonistki).
Dziewczyna, która klaszcze to przyjemny debiut i choć nieco chaotyczny oraz posiadający kilka wad, warty przeczytania. Horror momentami przyprawiał o ciarki, a odkrywanie prawdy było niezwykle wciągające. Tomasz Kozioł napisał ciekawą książkę z zaskakującym zakończeniem, którą polecam na nudny, wieczorny czas.
6/10
Dziewczyna, która klaszczeTomasz KoziołWydawnictwo UroborosWarszawa 2021Stron: 352
Czekam na swój egzemplarz i jestem ciekawa jakie zrobi na mnie wrażenie :)
OdpowiedzUsuńCzekam więc na Twoją recenzję, bo jestem niesamowicie ciekawa, jak Ci się spodoba. I czy się spodoba. :)
UsuńOstatnio czytałam kilka książek o nawiedzonych posiadłościach. Tak sobie był zrealizowany ten temat.
OdpowiedzUsuńO jakich tytułach mówisz? Może też znam?
UsuńLubię takie książki. Polecam Discovery Investigation - tam są też podobne "klimaty". Ale teraz stawiam na II wojnę. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNie słyszałam o tym programie, ale chętnie zerknę, bo nawiedzone budynki to super rozrywka. :)
UsuńUdane debiuty zawsze cieszą, zwłaszcza na polskim gruncie. Muszę przyznać, że zainteresowała mnie fabuła tej książki. Lubię klimat starych budynków, pełnych tajemnic, nawiedzonych domów itp. Swego czasu namiętnie oglądałam rozmaite quasi-dokumentalne programy o podobnych historiach.
OdpowiedzUsuńBardzo cieszą, zwłaszcza udane debiuty polskich autorów - zawsze napawa mnie to dumą i raduje, że rodacy też umieją w literaturę. :) Swego czasu namiętnie oglądałam kanał na YT, który prowadzi gościu odwiedzający wszystkie nawiedzone miejsca. OmarGoshTV - coś w ten deseń, ale polecam. :)
UsuńLubię horrory i muszę przyznać, że dawno do żadnego nie zaglądałam, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńA ja chętnie się dowiem potem, jak Ci się podobało. :)
UsuńCzekam na tę premierę.
OdpowiedzUsuńJuż niedługo. :)
UsuńBardzo mnie to cieszy! :-]
UsuńAle czadowe zdjęcie!
OdpowiedzUsuńCo do samej książki, to jakoś nie mam do niej zbytniego przekonania, więc jak na razie spasuję.
Dziękuję! Jasne, rozumiem. Każdy lubi przecież czytać różne książki. :)
UsuńZdjęcie jest po prostu genialne! :-]
UsuńLubię horrory i możliwe, że za jakiś czas również i jemu dam szansę. Póki co mam do przeczytania książki na których zależy mi nieco bardziej i to na nich chcę się skupić.
OdpowiedzUsuńWiadomo. Poza tym książka będzie miała premierę dopiero 30.06., więc może uda Ci się nadrobić książki, na których Ci bardziej zależy, i dla tej znajdziesz czas? :)
UsuńNie przepadam za horrorami, więc raczej odpuszczę sobie lekturę.
OdpowiedzUsuńJasne, rozumiem. :)
UsuńNawiedzone domy od zawsze mnie przyciągają i chętnie bym przeczytała. Co do debiutów to przyznają szczerze, że zaczęłam częściej po nie sięgać gdy sama coś wydałam. Zobaczyłam jak trudno jest wybić się początkującym :)
OdpowiedzUsuńTrzeba wspierać początkujących pisarzy, zwłaszcza Polaków. W ogóle ostatnio zauważyłam, że coraz więcej debiutów czytam, co jest super, tak swoją drogą. :)
UsuńTwoja recenzja brzmi naprawdę ciekawie, ale jednak taka tematyka do nie do końca moje książkowe tematy.
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj? A nuż Ci się spodoba. :)
UsuńOjj, zupełnie nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńOkej! :)
UsuńHorrory to moja książkowa miłość, aczkolwiek ostatnio przerzuciłam się na kryminały. W podobnym klimacie czytałam ostatnio Nawiedzony Dom, horror w stylu gotyckim. Takie książki są moim zdaniem ciekawe, ale nie straszne, to raczej takie dreszczowce. Wolę książki w stylu Kinga:) Może książka, o której piszesz wpadnie mi kiedyś w ręce i przeczytam:)
OdpowiedzUsuńTutaj też nie wystraszyłam się ani razu, ale klimat grozy momentami się czuło, a to jest idealnym uczuciem - po to przecież sięga się glównie po horrory. A przynajmniej ja tak mam, bo naprawdę ciężko mnie wystraszyć. No, chyba że podejdzie się do mnie z pająkiem, to uciekam szybciej niż struś pędziwiatr. :P
UsuńTo zaskakujące zakończenie zachęca, ale ja chętnie poczekam, aż autor wyrobi swój styl.
OdpowiedzUsuńA skąd wiesz, że już nie wyrobił? Często się zdarza, że debiutujący autorzy mają lepszy styl niż stare wygi. Wszak pisać mogą od lat, a dopiero teraz stwierdzili, że chcą, żeby ich pisaninę ujrzał świat. :)
UsuńPrzy okazji recenzji "Miasta szpiegów" doszłam do wniosku, że nie ma książek bez wad więc, mimo że tu kilka się znajdzie, to chętnie sięgnę po ten debiut :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
https://subjektiv-buch.blogspot.com/
Jeśli będziesz kiedyś pisała o mojej książce, to koniecznie proszę o linka! :-]
UsuńW wolnej chwili będę miala tę książkę na uwadze
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się spodoba! :-]
UsuńBardzo chętnie sięgam po debiuty. Zazwyczaj jeśli wydawnictwo już zdecyduje się na wydanie debiutanta, to przeważnie jest to coś naprawdę dobrego.
OdpowiedzUsuńJeśli zdecydujesz się na moją książkę, to mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i będziesz się dobrze bawić. :-]
UsuńJeszcze raz dziękuję Ci za świetną, rzetelną uwagę! Cieszą mnie wszystkie pozytywy, a uwagi zapamiętuję i postaram się wyeliminować w przyszłości. :-]
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy, kiedy autor bierze uwagi do serca i stara się je zmienić/wyeliminować - to dobrze świadczy o człowieku. :) Z chęcią poznam Twoje inne książki i zobaczę, jak poradzisz sobie w nowych tematach (chociaż pewnie też to będą horrory, prawda? :D).
UsuńMimo chaosu sięgnę po ten tytuł, lubię czasem ciarki na plecach, lubię debiuty i lubię zaskakujące zakończenia.
OdpowiedzUsuń