PREMIERA 23.10.2024

Nasze sekretne dary to pierwszy tom trylogii The Gifts autorstwa brytyjskiej pisarki z irlandzkimi korzeniami, Caroline O'Donoghue. Opowiada historię Maeve Chambers, która pewnego dnia podczas wykonywania kary za obrazę nauczyciela przypadkowo znajduje talię kart do tarota. Nie wie, jak to się dzieje, ale nauka ich znaczenia oraz różne techniki wróżenia przyswaja niemal automatycznie i z ogromną ochotą.

Po szkole ponosi się fama, że Maeve wróży, co zbiera liczne owoce w postaci ludzi pragnących mieć z nią kontakt. Niestety, kiedy koleżanki przymuszają ją do przepowiedzenia przyszłości Lily, byłej przyjaciółce Maeve, sprawy zaczynają przybierać tragiczny obrót. Najpierw wielka kłótnia, wyrzuty sumienia, a następnie tajemnicze zaginięcie Lily.

Czy Maeve uda się odnaleźć dawną przyjaciółkę? Czemu podczas obchodzenia się z kartami Maeve czuje się dziwnie? Kim jest nowa sekta wkraczająca na uliczki miasteczka? I jaką rolę w tym wszystkim pełni wywołująca gęsią skórkę karta Gospodyni?


Nasze sekretne dary to wyjątkowa fantasy dla młodzieży, ale również i dorośli znajdą radość podczas czytania. Historia prowadzona jest w niezwykle tajemniczy sposób, co skutecznie podsyca uwagę czytelnika i prowadzi do budowania więzi z główną bohaterką, a także przyczynia się do wymyślania w głowie możliwych, dalszych rozwiązań.

Poruszany motyw magicznej talii kart od tarota (i ogólnie szeroko pojętej ezoteryki) wydaje się bardzo oryginalny, a przynajmniej nie tak często spotykany jak inne, kojarzone już z tym gatunkiem. Autorka świetnie wykreowała Maeve oraz opisała to, jak stopniowo poznaje ona właściwości kart oraz sposób ich działania. Dzięki takiej konfiguracji czytelnik też powoli wdraża się w przedstawiony świat, a co za tym idzie - bardziej się angażuje.

Oprócz Maeve postaciami wartymi wspomnienia są: Rory, czyli brat zaginionej, sama Lily, siostra Maeve - Jo, oraz Fiona, nowa przyjaciółka. Każdy dostał indywidualny zestaw charakteru, własne wady i zalety, osobiste problemy, pragnienia, marzenia czy lęki. Sprawiło to, że historia stała się wielobarwna i obfita w różnorodność relacji.

Nasze sekretne dary Caroline O'Donoghue to książka, którą polecę i którą naprawdę warto mieć na uwadze. Mimo typowej młodzieżówki fantasy ma w sobie coś, co ją wyróżnia wśród tłumu. Wątek kart tarota, ezoteryka, sekta, tajemnicze zaginięcie - wszystko to sprawia, że powieść czyta się z ogromną chęcią i uśmiechem na twarzy. Ciekawa jestem kontynuacji, a wy śmiało nadróbcie tę pozycję. :)

7,5/10

Nasze sekretne dary
Caroline O'Donoghue
Wydawnictwo Jaguar
Warszawa 2024
Stron: 384

→ tom 2


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
 
PREMIERA 18.10.2024

Anthony Ryan to szkocki pisarz, który ma na swoim koncie wiele bestsellerowych powieści. Swoją przygodę z pisaniem rozpoczął od kolekcjonowania odmów wydawniczych, co ostatecznie przerodziło się w wybranie ścieżki self-publishingu. Jednorazowo, ponieważ po ciepłym przyjęciu debiutu przez czytelników, nawiązał współpracę z wydawnictwem i od tamtego czasu w pełni może poświęcać się swojemu upragnionemu zajęciu. A przynajmniej tak o sobie pisze sam autor. :)

Pieśń krwi rozpoczyna trylogię Kruczego Cienia i skupia się na życiu Vaelina Al Sorny. Chłopiec jest synem sławetnego Lorda Bitew, a mimo to w wieku dziesięciu lat trafia do Szóstego Zakonu, w którym razem z rówieśnikami szkoli się na Brata pod czujnym okiem Mistrzów. Surowe kary, chłosta, pilna nauka stają się jego codziennością. Podobnie jak niebezpieczne próby, od których zależy jego dalsze życie.

Ciągłe wyzwania, nowo poznani ludzie, którzy okazują się zupełnie kimś innym, niż zakładał, a także to dziwne uczucie, które towarzyszy mu od zawsze. Coś, co pozwala mu być lepszą wersją samego siebie... 


Pieśń krwi to epikca fantastyka na naprawdę wysokim poziomie. Anthony Ryan powoli i dokładnie snuje opowieść, a robi to naprawdę genialnie. Spokojne momenty przesycone emocjami przeplata z takimi z wartką, dynamiczną akcją, dzięki czemu nie ma ani chwili na nudę. Pozwala poznać głównego bohatera (a także postacie drugoplanowe) niemal od dziecka, co sprawia, że czytelnik automatycznie zżywa się z Vaelinem, kibicuje mu i z wypiekami na policzkach śledzi jego dalsze poczynania. Rozdziały są okraszone niebezpieczeństwem, momentami grozą, jak również magią i nadzieją. Tajemnice wylewają się ze stron, podobnie jak marzenia, by je szybko rozwikłać. W każdym słowie czuć oddanie, przyjaźń, braterstwo i moc podążania zgodnie z własnym sumieniem.

W powieści czytelnik styka się z nowym uniwersum, a co za tym idzie - od podstaw poznaje hierarchię władzy, rozłożenie królestw, historię wykreowanego świata, przeszłe wojny oraz system magiczny. Choć o tym ostatnim w Pieśni krwi nie jest zbyt wiele. Raptem wspominki, które - ogromnie na to liczę - rozwiną się w Lordzie Wieży, czyli w drugim tomie. 

W Pieśni krwi autor mocniej skupia się na kreacji Vaelina. Przedstawia jego dzieciństwo i nastoletnie lata. Pokazuje, z jakimi problemami się mierzył i jakie los rzucał mu wyzwania pod nogi. Opisuje, jak z młodego chłopaka Vaelin wyrósł na potężnego, inteligentnego mężczyznę, którego imię niesie posłuch po całym królestwie. I przyznam bez bicia, że całkowicie to kupiłam. Nie pamiętam, w jakiej książce ostatnio aż tak mocno zżyłam się z głównym bohaterem, że po przeczytaniu pierwszej części niemal zaczęłam odliczać dni do poznania kolejnej.

Książka jest dość gruba, to znaczy liczy ponad 760 stron, przez co chwilami - dosłownie - ciężko ją czytać. W momentach zwątpienia posługiwałam się cudownym audiobookiem czytanym przez Marcina Przybylskiego, którego głos niejednokrotnie wywoływał ciarki na mojej skórze. Co się tyczy nowego wydania, zostało dopracowane do perfekcji. Mapy na wyklejce, ilustracje i zdobienia rozdziałów umiejętnie budowały klimat powieści.

Pieśń krwi to książka, którą polecę bez wahania, zwłaszcza freakom high fantasy. Gwarantuję, że historia zachwyci każdego lubiącego rozbudowane uniwersa, intrygujący system magiczny, a także motyw od zera do bohatera. Anthony Ryan wykreował historię, od której ciężko się oderwać, która porywa od pierwszego rozdziału i nie puszcza aż do ostatniego. Czytajcie, bo naprawdę warto!

9/10

Pieśń krwi
Anthony Ryan
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa 2024
Stron: 768

→ Lord Wieży

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


PREMIERA 29.10.2024

Łazikanty to napisana najprawdopodobniej gdzieś w okolicach 1925 roku powieść dla dzieci. J. R. R. Tolkien wymyślił ją jako swego rodzaju "wyjaśnienie" epizodu, który miał miejsce w okolicach wybrzeży Yorkshire, gdzie w tamtych latach rodzina Tolkiena spędzała wakacje. Wydarzeniem, o jakim mowa, było zgubienie przez drugiego syna Tolkiena, Michaela, jego ulubionej zabawki: czarno-białego pieska z ołowiu. Podczas zabawy na plaży piesek przepadł w piasku i mimo wielu poszukiwań zabawki nie udało się odnaleźć.

Opowieść kręci się wokół pieska, Łazika, który pewnego niefortunnego dnia tak mocno zdenerwował napotkanego przypadkiem czarodzieja, że ten zamienił go w małą zabawkę. Kiedy trafia do domu pewnej rodziny jako prezent dla jednego z synów, zapodziewa się na plaży. Łazik z całych sił pragnie ponownie stać się żywym psem, co wcale nie jest takie proste. Podczas poszukiwań rozwiązania swojego problemu napotyka na swej drodze wiele dziwności, które ostatecznie zmieniają się w niezapomniane przygody.

Lot na księżyc, zabawy z księżycowym psem, podróż na wielorybie na dno oceanu. Spotkanie syren, smoka czy ogromnego węża. Brzmi jak całkiem interesujące życie, nieprawdaż? :)

 
Łazikanty to niezwykle ciekawa, przyjemna i słodko-gorzka historia okraszona wyjątkowym humorem. Bajka idealnie nadaje się dla młodszych czytelników, a i starsi na pewno zaczerpną z niej wiele radości. Zwłaszcza jeśli domyślą się i znajdą wszystkie ukryte znaczenia, aluzje bądź nawiązania do mitów czy legend. Historia bawi i porusza, a także przekazuje wiele życiowych lekcji, co wydaje się doskonałym dodatkiem do opowieści pełnej przygód.

Łazikanty jest świetną alternatywą, jeśli ma się ochotę na krótką, wciągającą książkę na jeden wieczór.  Napisana przepięknym językiem idzie w parze z równie ślicznym wydaniem. Twarda oprawa z obwolutą, a do tego niesamowicie klimatyczne ilustracje samego Tolkiena. W książce dodatkowo znajdzie się Wstęp autorstwa Christiana Sculla, który świetnie oddał charakter tej historii, a czytelnika zaprowadził za kulisy jej powstania, a także Przypisy pozwalające na lepsze zidentyfikowanie wspomnianych wcześniej przeze mnie ukrytych znaczeń i nawiązań do legend oraz mitów. 

Bez wahania polecę wam tę opowieść. Łazikanty jest niezwykle komfortową książką, która sprawdzi się zarówno u dzieci jak i dorosłych. Wywołuje wiele różnych emocji, a także prowadzi czytelnika w świat, w jakim wyobraźnia pracuje na zwiększonych obrotach. 

8/10

Łazikanty
J. R. R. Tolkien
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Warszawa 2024
Stron: 136

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
 
Normalnie ciężko mi uwierzyć, że w tym miesiącu jestem aż tak punktualna. Przychodzę z podsumowaniem czytelniczym października i robię to naprawdę w czasie! W miarę w czasie, o, może tak napiszę. :)

W każdym razie w poprzednim miesiącu udało mi się przeczytać aż - uwaga, proszę o fanfary - 8 książek. Łącznie dało to aż 3265 stron. 

Co przeczytałam?

Piąty akt Wojciecha Wójcika - mój dumny PATRONAT (kliknij, żeby przejść do recenzji)
Ukryta królowa, księga II Peter V. Brett - genialna kontynuacja księgi I (recenzja tutaj)
Dziecko Odyna Siri Pettersen - pierwszy tom trylogii Krucze pierścienie, doskonały nordycki klimat (a tutaj znajdziecie recenzję)
Cień bogów John Gwynne - świat wikingów, zawód czytelniczy (tutaj kilka słów)
Kukułcze jaja z Midwich John Wyndham - to się nazywa science-fiction pełną gębą (a tu znajdziecie opinię potwierdzającą moje słowa)
Nocna zmiana Stephen King - zbiór świetnych 20 opowiadań grozy (recenzja w tę stronę)
Pudełko z guzikami Gwendy Stephen King - krótka historia o magicznym pudełku (tu recka)
oraz coś dla najmłodszych:
Skowronka Hopka. Na ratunek zimie Alex Donovici - urocze, pouczające i przyjemne dla oczu (recenzja tutaj)

W ogóle pierwszy raz od dawien dawna udało mi się napisać recenzje do każdej przeczytanej książki w miesiącu. Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje, ale niech to trwa. :)

Dodatkowo na blogu pojawiło się ROZDANIE PATRONACKIE - i trwa aż do 11-stego listopada, więc gorąco zachęcam do wzięcia udziału. Jak klikniecie w zdjęcie, to przejdziecie do postu. :)


A jak minął wasz październik? Koniecznie dajcie znać w komentarzu, ile książek przeczytaliście!

 
Cześć!

Wojciech Wójcik jest autorem niedawno wydanego, świetnego kryminału Piąty akt - historii o tajemniczym morderstwie, zawieszonym spektaklu oraz wojennej przeszłości aktorów. Autor zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań, dlatego liczę na Waszą kreatywność! 

ZADAJ PYTANIE AUTOROWI

Na wasze komentarze czekam do wtorku. :)

A tutaj kilka słów o Wojciechu Wójciku:

Urodził się w 1981 roku w Warszawie. Po ukończeniu studiów na Wydziale Dziennikarstwa i Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego przez pewien czas zajmował się dziennikarstwem sportowym. Od kilku lat pracuje jako urzędnik w administracji rządowej. Interesuje się sportem – głównie piłką nożną i baseballem – oraz turystyką górską i żeglarstwem. W wolnych chwilach podróżuje rowerem po Podlasiu. Autor książek Nikomu nie ufaj (2016),Garść popiołu (2016),Jezioro pełne łez (2017),Młoda krew (2018),Miałeś tam nie wracać (2019),Himalaistka (2020) i Dziedzictwo von Schindlerów (2020).

A tu kilka słów o jego najnowszej powieści. ❤


PREMIERA 15.10.2024

Burza to książka, która mnie porwała, zauroczyła i nie pozwoliła o sobie zapomnieć choćby przez sekundę. Było oryginalnie, magicznie i elektrycznie (recenzję znajdziecie tutaj). Sięgając po kontynuację, czyli po Światłość, spodziewałam się równie mocnych uniesień oraz zachwytów. Niestety, odrobinę się zawiodłam... 

Ale po kolei.

Światłość jest drugim i zarazem ostatnim tomem dylogii The Darkening, autorstwa amerykańskiej pisarki Sunyi Mary. Opowiada o dalszych losach Vesper, która po pokonaniu Burzy znajduje się w swego rodzaju zawieszeniu między światem żywych a umarłych. Niespodziewanie na swojej drodze ponownie spotyka Dalcę - chłopaka potrafiącego wzbudzić w niej zarówno miłość jak i nienawiść. Budzi on jeszcze jedno: ją. Vesper po ponad trzech latach śpiączki wreszcie wraca do życia.

I nie cieszy jej to, co zastaje. Mogłoby się wydawać, że po zniszczeniu Burzy i uwięzieniu Wielkiej Królowej w swoim ciele, na Vesper wreszcie czeka spokój i entuzjazm związany z powolną odbudową miasta po dekadach zniszczeń. Nic bardziej mylnego. Okazuje się, że teraz  miasto we władanie pojął Wielki Król porażający światłem ludzi i zabierający im tym samym wolną wolę.

Czy Vesper jako Pogromczyni Burzy uda się ponownie uratować świat przed nadchodzącym kolejnym kryzysem? A Dalca? Czym zaowocuje stanięcie oko w oko z byłym naczyniem Wielkiego Króla? A co z Wielką Królową, która w planach ma jedynie wojnę, a aktualnie zamieszkuje w ciele Vesper?

Światłość to dobra książka, choć gorsza od Burzy. W tej części autorka postawiła na rozterki głównej bohaterki związane z dalszymi losami mieszkańców, polityki, władzy Wielkiego Króla albo braku planu na przyszłość oraz relacji z Dalcą. Dużo mniej w niej dynamicznej akcji, chociaż nie twierdzę, że jej wcale nie ma. Trafiają się rozdziały, od których ciężko oderwać spojrzenie, tyle się tam dzieje. Ach, no i kilka zwrotów też się pojawi - i co najmniej jeden wywoła nagły, pełen zaskoczenia okrzyk z krtani. :)

Miałam spory problem z kreacją Vesper. Jak w Burzy była pewna siebie, wiedziała, co pragnie osiągnąć i bez pardonu dążyła do mety, tak tutaj mocno się motała. Plątała i błądziła, co wielokrotnie mnie irytowało. Parę razy marzyłam, by złapać ją za ramiona i krzyknąć: "dziewczyno, pobudka!" Jej relacja z Dalcą również przestała wywoływać motyle w brzuchu. Było sucho, słabo i nudno. 

Jedyną rzeczą, która ratuje historię, jest według mnie wątek z Wielkim Królem. Samo wymyślenie problemu światłości, porażania ludzi, zabijania w nich wolnej woli zasługuje na brawa. Świetnie się to czytało, a każdy kolejny fragment wręcz prosił, by poznać więcej. Podobnie zresztą jak zderzenie Króla z Królową - ich wieloletnie kłótnie i konflikty odbijające się na całych pokoleniach ludzi. Pokazanie sprzeczności, co ostatecznie było naprawdę dobrą metaforą dotyczącą władzy, rządów jednostki i chwilowego naprawiania sytuacji zamiast całkowitego wyeliminowania problemów.

W kilku słowach podsumowania. Światłość określiłabym jako dobrą fantasy poruszającą wiele ciekawych zagadnień, z intrygująco wykreowanym uniwersum i interesującymi, acz mocno irytującymi bohaterami. Historia posiada wiele wad, a jednak trudno się od niej oderwać - mimo że czasami wieje nudą. Sunya Mara stworzyła niezwykle oryginalną opowieść, którą ostetecznie polecam. Zwłaszcza Burzę, bo część pierwsza dylogii to jeden wielki ogień. :)

6,5/10

Światłość
Sunya Mara
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2024
Stron: 512


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu

 
PREMIERA 30.05.2017

Pudełko z guzikami Gwendy to krótka, bo zaledwie stusiedemdziesięciosześciostronicowa powieść autorstwa duetu: Stephena Kinga oraz Richarda Chizmara. I równocześnie druga książka, którą przeczytałam w ramach #maratonugrozu, czyli maratonu aktualnie trwającego na moich social mediach (instagram), podczas którego uczestniczy czytają książki Stephena Kinga.

Historia opowiada o dwunastoletniej Gwendy, która chce zrzucić kilka kilo, zanim pójdzie do gimnazjum. Z tego to względu codziennie pokonuje Schody Samobójców - jedną z trzech dróg prowadzących na punkt widokowy Castle View w miasteczku Castle Rock. Podczas takiej przebieżki pewnego dnia spotyka na szczycie siedzącego na ławeczce mężczyznę w czarnym kapeluszu. Przedstawia się jako Richard Farris i ma dla Gwendy propozycję nie do odrzucenia. Przekazuje jej dziwne pudełko z ośmioma, kolorowymi guzikami oraz dwiema wajchami po prawej i lewej stronie. Sęk w tym, że nie do końca tłumaczy, jak owe guziki działają...

Zadaniem Gwendy jest sprawowanie pieczy nad owym pudełkiem. Chronienie go ponad wszelką miarę... Czy dziewczynie się uda? Czym są wspomniane guziki i co powodują? 

Pudełko z guzikami Gwendy to bardzo interesująca opowieść, od której ciężko się oderwać. Krótkie rozdziały zwiększają dynamikę czytania, a co za tym idzie - książkę spokojnie można przeczytać w jeden wieczór. Podczas tej krótkiej opowieści czytelnik śledzi losy dziewczynki, która na jego oczach dorasta oraz dokonuje wyjątkowych, czasami nieprzemyślanych (a czasami wręcz przeciwnie - przemyślanych od a do zet) decyzji. 

Dużo dobrego w książce oddaje jej aspekt magiczny oraz ciągle towarzysząca niewiadoma. Zasada działania tytułowego pudełka nie została od razu wytłumaczona, dzięki czemu całun tajemnic rozciąga się do granic możliwości. Dopiero w trakcie fabuły czytelnik poznaje prawdę o tym dziwnym urządzeniu. A to sprawia, że jeszcze szybciej chce dobrnąć do końca.

Ogólnie ciekawa jestem kontynuacji, czyli Magicznego piórka Gwendy, ale jednocześnie troszkę się go obawiam. Nie do końca wiem, co można jeszcze przedstawić w tej histori, to po pierwsze. A po drugie, kontynuację napisał sam Richard Chizmar bez wkładu Stephena Kinga, więc obawiam się trochę, że historia straci ten znany aspekt, klimat, który zawsze towarzyszy podczas czytania książek Mistrza Grozy.

Podsumowując, zdecydowanie polecam, bo historia jest ciekawa i z pewnością mile spędzicie z nią czas. Pudełko z guzikami Gwendy jest krótkie i szybko się je czyta. Idealnie sprawdzi się na nudny wieczór, kiedy za oknem będzie lało, a w domu na fotelu pod kocykiem z herbatką w dłoni postanowisz uciec do świata fantazji. :)

6,5/10


Pudełko z guzikami Gwendy
Stephen King, Richard Chizmar
Wydawnictwo Albatros
Warszawa 2017
Stron: 176

→ Magiczne piórko Gwendy

Premiera Piątego aktu Wojciecha Wójcika już za nami! Nie mam jednak jeszcze ochoty opuszczać tego tajemniczego, przepełnionego gęstym klimatem miejsca, gdzie w sekretach aktorów można ugrzęznąć niczym w bagnie, a wydarzenia z przeszłości są podłożem do rozwiązania zagadkowego morderstwa.

Z tej okazji dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka mam dla Was aż 2 (słownie: dwa) egzemplarze książki. Co za tym idzie - wygrywają aż 2 (słownie: dwie) osoby! :)

★★★★★

Chcesz zgarnąć Piąty akt?

→ bądź obserwatorem PoMistrzowsku
→ odpowiedz na pytanie:

DLACZEGO AKURAT DO CIEBIE POWINIEN TRAFIĆ PIĄTY AKT?

→ będzie mi bardzo miło, jeśli zaobserwujesz mnie też na IG i Facebooku (linki obok), ale nie jest to warunek konieczny

Rozdanie trwa od 04 do 11 listopada 2024 do północy i odbywa się równocześnie na blogu, Instagramie oraz Facebooku. Wysyłka wyłącznie na terenie Polski. Zwycięzcy muszą udostępnić mi w e-mailu bądź wiadomości prywatnej (w przypadku Facebooka i Instagrama) swoje dane wysyłkowe, które przekażę Wydawnictwu.