Cześć i czołem!

Kwiecień minął zadziwiająco szybko. Szczerze mówiąc, nawet nie do końca ogarnęłam, że mamy już maj. A tak w ogóle szczerze, to zatrzymałam się w lutym. :) W każdym razie w czwartym miesiącu roku 2025 udało mi się przeczytać 9 książek (chociaż to bardzo naciągany wynik; wytłumaczenie poniżej).

Jakie książki towarzyszyły mi w kwietniu?

Smolarz Przemysława Piotrowskiego (kolejna część serii o Komisarzu Igorze Brudnym) - przesłuchana w audio, duża satysfakcja czytelnicza
Propozycja dżentelmena Julii Quinn (trzeci tom serii o Bridgertonach) - świetna książka, której recenzję znajdziecie tutaj: klik, klik
Faking with benefits. Gra pozorów z bonusami Lily Gold (recenzja tutaj) - zawód; spodziewałam się komedii romantycznej, a dostałam erotyk i związek poligamiczny
Rozbite Imperium Mitchell Hogan (3 tom i ostatni zarazem cyklu Hierarchia magii) - udało mi się przesłuchać w audio i tym samym skończyć całą trylogię, a to wszystko dzięki #KończWaćPan. W każdym razie myślę, że książka bardziej by mi siadła, gdybym sięgnęła po nią tuż po skończeniu drugiego tomu. A tak miałam duży problem z wejściem w świat i przypomnieniem sobie kto jest kim. Niemniej, dobra fantastyka.
Przysięga krwi Richelle Mead (4 tom Akademii wampirów) - mój reread po latach; nadal kocham gorącem tysiąca serc; recka tutaj

A teraz trochę oszukańczych książek. ;)
Kicia Kocia i Nunuś. Pora spać Anita Głowińska
Co robi Pucio? Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos
Pucio. Zabawy gestem i dźwiękiem Marta Galewska-Kustra, Joanna Kłos
Wielkanocna pisanka Urszula Kozłowska, Ilona Brydak
No, co? Moje dziecko wkracza w świat książeczek. XD

I tak upłynął mi kwiecień. No, poza tym że mój mały grzdylek skończył roczek. Ale ten czas biegnie. I pomyśleć, że niedawno wracałam z porodówki do domu z nowym członkiem rodziny. :)

A co tam słychać u Was? Dajcie koniecznie znać w komentarzach!


 
PREMIERA 29.04.2025

Od przeczytania trzeciej części Bridgertonów minęło raptem kilka dni, a ja już jestem po lekturze czwartego tomu, czyli Miłosnych tajemnic. Powiem wam szczerze, że ten romans historyczny naprawdę mocno mi się wkręcił. Bardzo ciężko oderwać mi się od tych bohaterów, ich relacji między sobą, humoru i tego podniosłego, specyficznego klimatu XIX-wiecznego Londynu. 

Miłosne tajemnice opowiadają o relacji między Colinem Bridgertonem a Penelopą Featherington. A raczej o sekretnym wzdychaniu Penelopy do Colina przez ponad dekadę. Dziewczyna uważana jest przez towarzystwo za cichą, szarą myszkę podpierającą ściany na balach, chowającą się za plecami silniejszych. Za nieszczególnie ładną, wyglądającą jak cytryna starą pannę. Wszak Penelopa skończyła już dwadzieścia osiem lat, a jedyne, co osiągnęła do tej pory, to zmiana garderoby - żółte, pomarańczowe i czerwone kreacje wybierane przez matkę zamieniła na seledyny i błękity, co dodało jej uroku, lecz nie zmieniło sposobu spojrzenia innych.

Chyba że mowa o Colinie Bridgertonie, który jako ogromny wielbiciel podróży wrócił do Londynu i wskutek kilku zrządzeń losu popatrzył na Penelopę inaczej niż na przyjaciółkę jego młodszej siostry. Kiedy pewnego dnia Penelopa przypadkiem odkryła tajemnicę Colina, on już wiedział, że nic nie będzie takie same... 

Czy dwie zupełnie różne osobowości połączy prawdziwe uczucie? Czy tajemnice, które skrywają, okażą się zbyt ciężkie na ich barki? Co jeśli prawdziwy Colin okaże się zupełnie inny od Colina wypełniającego marzenia Penelopy?

Miłosne tajemnice są powiewem świeżości, jeśli chodzi o poprzednie tomy serii. We wszystkich innych częściach bohaterowie spotykali się po raz pierwszy i wskutek kilku sytuacji zakochiwali się w sobie. Tutaj jest inaczej, ponieważ Colin znał się z Penelopą niemal od dziecka. Penelopa jako przyjaciółka Eloise często pojawiała się w rezydencji Bridgertonów na herbatkę bądź ploteczki, a co za tym idzie - autorka miała niezwykle trudne zadanie, by z tej z pozoru wyłącznie platonicznej relacji zbudować prawdziwe uczucie. I wydaję mi się, że poradziła sobie bardzo dobrze. :)

Penelopa jest postacią trochę tragiczną, ponieważ wśród towarzystwa od zawsze traktowana była jako ta gorsza, jak brzydkie kaczątko. I za każdym razem, kiedy o tym wspominała lub przytaczała konkretne sytuacje, wzbudzała niemałe emocje. Uważam, że autorka świetnie wykreowała tę bohaterkę, ponieważ zrobiła z Penelopy taką cichą wodę. Dziewczyna nie raz i nie dwa zaskoczy, co wprawi w zakłopotanie każdego, a już zwłaszcza Colina Bridgertona, o czym czytanie przyniosło mi ogromną satysfakcję. Cudowne było przeżywanie wraz z nimi ich emocji.

Jedynym mankamentem było dla mnie zachowanie Colina. Momentami zachowywał się jak kilkuletni chłopiec, co ogromnie mnie irytowało. Próbował rządzić Penelopą, wręcz decydować za nią, a to coś, czego nie cierpię w ludziach. 

Miłosne tajemnice to lektura idealna na leniwe popołudnie. Nie dość, że przeczytacie kawał świetnej historii z niesamowitym wątkiem romantycznym, to jeszcze wsiąkniecie w bale, spotkania socjety i XIX-wieczny Londyn. Julia Quinn niejednokrotnie wywoła uśmiech na waszej twarzy i sprawi, że serce zabije mocniej. Gorąco polecam, zwłaszcza jeśli lubicie podobne klimaty. A jeśli nie lubicie, to też polecam, bo ta książka jest tak bardzo comfy, że gwarantuję, że ją pokochacie. :)

8,5/10

Miłosne tajemnice
Julia Quinn
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Warszawa 2025
Stron: 464

Propozycja dżentelmena ↔ Oświadczyny

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu