Trochę o antykwariatach i bukinistach


Co to antykwariat wie zapewne każdy z Was, ale myślę, że niewiele osób spotkało się z pojęciem bukinisty. Zanim przejdziemy do meritum, pragnę wyjaśnić, iż bukinistą zowie się człowiek handlujący starymi/używanymi książkami na ulicach. Coś jak antykwariusz, lecz na dworze. :)

Wielokrotnie zastanawiało mnie, co inni ludzie sądzą o podobnym handlu książkami. Dlaczego wybierają księgarnie internetowe bądź stacjonarne, całkiem zapominając o antykwariatach? Czy używana książka naprawdę jest zła? Lepiej mieć nową bez śladów użytkowania, świeżą i pachnącą niż pokrytą kurzem, z zagiętymi rogami, pożółkłymi kartkami pełną historii?

Liczę, że temat zainteresował Was na tyle, żebym bez problemów mogła powiedzieć:


II ODSŁONĘ SERII DYSKUSYJNEJ, CZYLI
TROCHĘ O ANTYKWARIATACH I BUKINISTACH


Sama rzadko kupowałam w antykwariatach, raczej wybierałam bezpośredni handel wymienny z użytkownikami albo korzystne oferty kupowania wielopaków przez Allegro bądź przez inne portale. Dopiero niedawno odkryłam, że byłam głupia i że przepłacałam. Zawładnął mną szał zakupowy, gdy odkryłam antykwariaty internetowe, a moja domowa biblioteczka zdecydowanie zbyt mocno się rozrosła. Nie, żebym żałowała i narzekała. :)

W antykwariatach bardzo podoba mi się to, że wolno tam nie tylko kupować. Jeżeli nasze regały wręcz uginają się od nadmiaru książek, bez problemu można coś odsprzedać. Cena nie porazi nas milionem zer, ale zawsze parę złotych w kieszeni podzwoni. Po co niechciana książka ma się kurzyć na półce lub czekać na człowieka, który łaskawie zdecyduje się na kupno, jak można podejść (lub załatwić cały proces internetowo bez wychodzenia z domu - no, może poza włożeniem książki do paczkomatu lub do skrzynki pocztowej) do antykwariatu i po pięciu minutach dokonać transakcji? Bardzo rzadko zdarza się, że książka nie zostanie przyjęta, więc nawet nie musimy się martwić. Proste, prawda?

Minusem antykwariatów jest przede wszystkim brak nowości. Ludzie nieczęsto pozbywają się książek, które dopiero co miały swoją premierę, dlatego nie spodziewajmy się tam świeżo wydanej powieści po cenie minimalnej. Tu trzeba uzbroić się w cierpliwość. Samo wypatrywanie i przeglądanie katalogów zajmuje mnóstwo czasu - jeśli zależy komuś na szczególnej książce, lepiej wybrać się do zwykłej księgarni lub zamówić przez stronę wydawnictwa.

Wiecie co wg mnie jest najlepsze u bukinistów i w antykwariatach? Kiedy po długich godzinach spędzonych na przerzucaniu kolejnych tomiszczy, natrafimy na książkę, którą chcieliśmy posiadać w swoim domowym wyposażeniu, o którą prosiliśmy na święta, ale nasza uparta rodzinka postanowiła z nas zadrwić i kupić nam żel pod prysznic lub peeling. Trzyma się ją wtedy najmocniej na świecie, a radość zdobycia wykracza poza rozkład normalny Gaussa. :P

A u Was jak to bywa? Jak najczęściej zdobywacie książki? Macie ulubione portale/antykwariaty/strony, po których buszujecie? :)

P.S. Pamiętajcie o regulaminowych, minimalnych trzech zdaniach! 

20 komentarzy:

  1. Coś w tym jest bo mi antykwariat kojarzył się (jak do tej pory) ze sprzedażą np. szkolnych podręczników i tak jak Ty, nie pomyślałam nigdy o kupnie ksiażek. Kurcze, a to faktycznie dużo tańsza opcja. Więc teraz otworzyłaś mi oczy i na pewno na pierwszym lepszym urlopie lece po książki! Ha, dzięki wielkie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludzie często nie wiedzą, że w antykwariatach na półkach nie zalegają jedynie stare książki sprzed epoki, ale można tam również znaleźć wiele perełek tego wieku. Najlepiej się opłaca (sprawdzone info) kupować przez Allegro od oficjalnych antykwariatów posiadających tam konto z dodatkiem Smarta, czyli z darmową wysyłką, jeśli nazbierasz książek powyżej 40 zł. Tylko trzeba się wtedy strzec popadnięcia w zakupoksiążkoholizm. :P

      Usuń
  2. Ostatnio buszowałam po stronie antykwariatu z Wrocławia, bo miał (jako jeden z nielicznych) "Żydowscy żołnierze Hitlera", książkę, którą wypożyczyłam z biblioteki i królik mi ją pogryzł :/ Tak się zapatrzyłam na eksponaty na ich profilu FB, że aż zapragnęłam się tam wybrać w najbliższej przyszłości. Co najlepsze, oglądałam porcelanowe filiżanki po 150 zł/szt, nie książki :D

    A co do samej idei antykwariatów, zainteresowałaś mnie tym, że można coś tam sprzedać. Planowałam w niedługim czasie powystawiać trochę książek na Olx i mieć nadzieję, że może ktoś się połasi. A tak - poszukam więcej info na ten temat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, w antykwariatach można i kupować filiżanki. Przecież trzeba z czegoś pić kawę przy czytaniu, czyż nie? :) A tak na serio, to polecam ci SkupSzop - internetowy antykwariat z używanymi książkami, gdzie poza sprzedażą kupują też właściwie każdą książkę. Kasy może nie dostaniesz zbyt sporo, ale przynajmniej nie trzeba czekać na, jak ładnie stwierdziłaś, "połaszenie". :)

      Usuń
  3. Z antykwariatami nie mam zbyt wielu doświadczeń, bo po prostu rzadko sięgam po naprawdę stare książki, a takie z reguły można tam dostać ;). Ponadto, co antykwariat to cena, zdarzają się takie, w których używane książki są droższe niż ich nowsze egzemplarze w księgarniach, a ja bardzo zwracam uwagę na ceny. Podam przykład - kilka miesięcy temu byłam z kolegą w jednym dość obskurnym antykwariacie (znajdował się w piwnicy, w której śmierdziało, a i tam w pobliżu panowie zrobili sobie palarnię...) i wypatrzyłam tam dwie książki Jane Austen w oryginale, jednak w dość kiepskim stanie (jedna się właściwie rozlatywała lekko) i zapytałam o cenę. Okazało się, że są po 10 zł, czyli w cenie, w której na Bonito.pl można znaleźć nówki sztuki z serii Vintage Classic Library albo z serii Alma Classic. Trochę mnie to zniechęciło do dalszych poszukiwań w tymże sklepie.
    Z kolei na jednym z blogów widziałam jak ktoś polecał pewien antykwariat, który sprzedaje książki również przez internet - na Facebooku. Postanowiłam więc tam zajrzeć i jakie było moje zdziwienie jak zobaczyłam podobną sytuację - książki mocno zaczytane były tam w cenach niewiele niższych niż nowe egzemplarze w innej księgarni.

    Ogólnie nie jestem przeciwniczką antykwariatów, ale te wspomniane sytuacje spowodowały, że wolę jednak najpierw zrobić szerszy research po zwykłych księgarniach i dopiero jak nie znajdę niczego w dobrej cenie, to szukać dalej wśród używanych książek ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc, jeszcze ani razu nie spotkałam się z sytuacją, że w antykwariatach ceny wielkością są porównywalne do cen detalicznych bądź księgarnianych. Zaskoczyłaś mnie tym, naprawdę. Rozejrzę się i spróbuję zwrócić większą uwagę na resztę książek, a nie tylko na interesujące mnie tytuły.

      Trzeba też pamiętać, że w antykwariatach nie znajdują się wyłącznie starocia (mimo ogólnego założenia definicji antykwariatu). Można tam odnaleźć również nieco młodsze egzemplarze albo książki zapomniane, czyli takie, które chciało się parę lat temu przeczytać, ale albo się o nich zapomniało, albo wydawnictwo nie zrobiło dodruku i trzeba ich szukać używanych, bo nowości nigdzie nie ma.

      Proszę Cię, mimo tych nieciekawych wspomnień, nie skazuj antykwariatów na zapomnienie. Po prostu nie trafiłaś na te dobre. Może poszukaj interesujących Cię książek w internetowych antykwariatach? Tam, gwarantuję, żadnego papierosa nie poczujesz. :)

      Usuń
    2. To prawda, antykwariaty to nie tylko starocie sprzed dziesiątek lat, ale i książki wydane dość niedawno, jednak, jak zauważyłam wyżej, cenowo bywa to nieopłacalnie ;). Niemniej, wiem też, że niektóre książki można znaleźć tylko w antykwariatach, bo już nakład się skończył, a wydawnictwo nie planuje dodruku, mój kolega (ten z którym byłam w wyżej wymienionym obskurnym antykwariacie) w ten sposób kupuje książki z serii, którą uwielbiał w dzieciństwie.
      Wiesz, co jakiś czas zaglądam na strony antykwariatów internetowych, zwłaszcza jak szukam nietypowych książek, ale to dopiero po tym, jak już nie znajdę ich w zwykłych księgarniach w dobrej cenie ;)

      Usuń
    3. No, wiadomo, ja też najpierw wchodzę na Allegro czy Olx albo ogarniam grupy facebookowe, a dopiero jak książki nie znajdę (albo znajdę w nieciekawej cenie), przeglądam parę stron antykwariatów. I to, identycznie jak Twój kolega, wyłącznie w celu skompletowania serii. :)

      Usuń
  4. Ja bardzo lubią szperać w antykwariatach. Można tam naprawdę znaleźć perełki. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, a zapach starych książek to też miła odmiana. :)

      Usuń
  5. Dawno nie byłam w antykwariacie, chociaż absolutnie nie stronię od używanych książek. Te kupuję przeważnie na allegro albo od kogoś, choć zdarzało mi się zaopatrywać się również w antykwariatach, tyle że internetowych. W jeden z nich znalazłam powieść, na której bardzo mi zależało, a której nie mogłam nigdzie dostać (to starsza książka) oraz wiele książek, które przydały się przy okazji pisania pracy magisterskiej.

    Pojęcie ulicznego handlarza nie jest mi obce, a z takim szperaniem w książkach na dworze wiążą się same dobre wspomnienia. Kiedy na wrocławskim dworcu korytarze były zawalone stoiskami z książkami - z równościami - teraz bardzo mi tego brakuje.

    Teraz książki zdobywam głównie w grupach "książka za dyszkę", z olxa, czasem upoluję coś na allegro, ale jednak najwięcej znoszę do domu po wyjściu z przyjaciółką na kawę - wtedy króluje Empik (finansowy ból jest, ale radocha nieziemska).

    W tym roku postanowiłam książek nie kupować prawie wcale - skupiam się na Legimi. Na początku miało być w ogóle, ale już jedna wpadła (przypadkiem, przysięgam!), a kolejne są planach. Staram się jednak robić zakupy książkowe z głową, bo po prostu brakuje mi już miejsca na te wszystkie przyjemności. Może w końcu sama zacznę sprzedawać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też miałam podobną sytuację: szukałam książki niemal wszędzie, bo wydawnictwo nie zrobiło dodruku, a pierwszy rzut rozszedł się jak ciepłe bułeczki. Brakowało mi czwartej części heksalogii, a jako paranoik, musiałam uzupełnić całą kolekcję. Pytałam, szukałam, aż wreszcie uratował mnie antykwariat - wiem też, że nie tylko mnie! :) Mało ludzi z nich korzysta, co akurat w tym przypadku było mi bardzo na rękę. :)

      Podziwiam za ten odważny gest. Ja wolałabym przez rok nie jeść słodyczy, żeby tylko kupić sobie parę egzemplarzy z listy "muszę mieć". Legimi nie posiadam, bo nie wierzę w ideę ebooków. Znaczy, rozumiem jej zamysł (mniej papieru, lżejsza torebka, miliony książek w jednym miejscu, etc.), ale jednak kartkowanie stron i miły ciężar w dłoni to moje uzależnienie. :P

      Usuń
  6. Dawno już nie byłam w antykwariacie, ale jak kiedyś zaglądałam do takich stacjonarnych sklepów z używanymi książkami, to dało się tam wypatrzyć ciekawe rzeczy, choć oczywiście nie z nowości. Przyznam zresztą, że nie ograniczam się do samych nowinek wydawniczych. Nie mówiąc o tym, że przerabianie wielu nowości na bieżąco to nie tylko kwestia poświęcenia im czasu, ale i większy ubytek z portfela. Jest wiele rzeczy, których premiera dawno za nami, a które wydają się jak najbardziej warte poznania. Nie tylko z tzw. nieśmiertelnej klasyki. W tym celu korzystam często z bibliotek albo z różnych wyprzedaży (dużo nowych, tzn. nieużywanych pozycji zdobyłam dzięki promocjom).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promocje to zbawienie ludzkości XXI w. Czasami mam wrażenie, że wystarczy napisać "promocja" albo "taniej", a ludzie się rzucą jak wygłodniałe hieny na kawałek mięsa, nawet nie patrząc, czy ta promocja jest prawdziwą promocją, a nie groszem. Zresztą, sama tak robię. :P Ja jednak z promocji kupuję głównie całe serie - jakoś wtedy się lepiej opłacają po przeliczeniu.

      I masz rację, nie tylko nowościami się żyje, a czasami te starsze książki są lepsze i bardziej warte uwagi niż świeżynki wydawnicze. Szczególnie te z podpisem "wattpad", ale to już temat pod inną dyskusją... W każdym racie cieszę się, że lubisz buszować po stacjonarnych sklepach, teraz w świecie internetu chodzenie po sklepach ograniczane jest do minimum i większość (w tym i ja) woli parę razy kliknąć myszką. :)

      Usuń
  7. Z antykwariatami jest ten problem, że mają słabą ofertę - słabą pod wieloma względami. Sama wspomniałaś o braku nowości, kolejna rzecz to fakt, że mają tylko wybrane pozycje, na przykład drugi i czwarty tom jakiegoś cyklu. Mnie denerwuje też brak katalogu, bo może to jest super romantyczne błąkać się między półkami przez kilka godzin, ale ja nie mam na to czasu. Ja chcę odpalić przeglądarkę i w kilka sekund wyszukać czy książka jest dostępna czy nie. Chętnie kupuję ksiązki używane, ale robię to za pośrednictwem Allegro. Nie tracę czasu na szlajanie się po sklepach, wybór mam o wieeele większy niż jeden antykwariat, ceny niejednokrotnie lepsze. Tak więc sorry, to przykre, ale i ja wybieram w tym przypadku handel internetowy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pamiętaj, że w tych czasach antykwariaty to nie tylko sklepy, to również Internet. Aktualnie większość antykwariatów posiada własną stronę internatową wraz z katalogiem dostępnych książek, więc i w tym przypadku również możesz wyszukać książki w kilka sekund. Faktem jest, że często w przypadku serii są to wybiórcze części, ale może akurat tej części Ci brakuje w domowej kolekcji? :P

      Usuń
  8. A wiesz ze nigdy nie bylam, ale ja zadko kupuje książki, raczej pożyczam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zdecydowanie lepsza opcja dla Twojego portfela. ;)

      Usuń
  9. Lubię antykwariaty, ale z natury preferuję wszystko co znajduje się w zasięgu mojego długiego spaceru, a w mojej okolicy nie znam ani jednego. Muszę też przyznać, że podobnie jak Rabe mam umiarkowane doświadczenia cenowe. Być może to kwestia Warszawy, ale już niejednokrotnie cena wbiła mnie w fotel.
    Inna rzecz - wiele razy szukałam bardzo konkretnych książek w antykwariatach i niestety ich nie znajdowałam. Dopiero po latach część z nich dorwałam na olx. Także u mnie zakupy w antykwariatach sprawdziły się raczej średnio. Absolutnie ich nie skreślam, ale rzadko znajduję w nich coś dla siebie - mam rodzinną biblioteczkę ze znacznie starszymi książkami i to mi, póki co, wystarcza. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sęk w tym, że w antykwariatach można kupić nie tylko stare książki. Ja rzadko chodzę do stacjonarnych, zdecydowanie częściej zamawiam online. Ostatnio nawet udało mi się dorwać książkę, której dosłownie nigdzie nie ma. I to za psie pieniądze! Oczywiście, musiałam dokupić również parę innych pozycji, ale troszkę zirytował mnie ich wygląd - ciut różnił się od opisu na stronie. Tutaj jednak mamy zupełnie inny przypadek i chodzi o uczciwość, a nie o sam antykwariat. :)

      Usuń