PREMIERA 25.03.2020
Dzisiejsza recenzja będzie dla mnie szczególnie ważna, ponieważ obfituje w pierwsze razy. I to aż dwa! Pierwszym jest przyjście do Was z recenzją przedpremierową książki Bez pożegnania. Drugi pierwszy raz dotyczy samej autorki, której nazwisko zapewne kojarzycie - sama jeszcze nigdy nie przeczytałam żadnej powieści Agnieszki Lingas-Łoniewskiej znanej przez większość #dilerkąemocji.
Zgodnie z opisem na tylnej okładce Bez pożegnania powinno podbić moje serce i wzruszyć do łez. A czy naprawdę podbiło i wzruszyło, a ja uzależniłam się od emocji? Przeczytajcie dalej, to się dowiecie. :)
Bez pożegnania to kontynuacja debiutanckiej powieści autorki, Bez przebaczenia. Teoretycznie książka opiewa historię Jacka Kralla, żołnierza, oraz Weroniki Szuwarskiej, psycholożki. Praktycznie jednak dostajemy trzy różne opowieści z innymi bohaterami, choć faktycznie ta o Jacku i Weronice zdaje się dominować.
A przynajmniej na początku.
Jacek zmaga się z demonami wojny powstałymi wskutek służby w Afganistanie i wyjeżdżaniem na patrole. To tam spotkało go wiele krzywd, które po powrocie do kraju objawiają się zespołem STSD. Jeżeli nie wiecie, co to, już tłumaczę: STSD to wtórny zespół stresu pourazowego, który tak jak PTSD dotyczy przeżycia traumatycznych wydarzeń, ale w tym przypadku jako świadek, a nie uczestnik. Nie może spać, a przykre wspomnienia próbuje zatuszować w używkach i przypadkowym seksie. Przeprowadza się z rodzinnego Wrocławia do Orzysza i tu przeznaczenie rzuca go prosto w objęcia Weroniki, która poza pomaganiem innym ludziom jako renomowany psycholog, sama walczy z własną przeszłością. Jacek dodatkowo rozpoczyna pracę w szkole wojskowej pod opieką pułkownika Piotra Sadowskiego - jeśli czytaliście pierwszą część (Bez przebaczenia), na pewno poznaliście to nazwisko.
I tu otrzymujemy drugą wspomnianą historię. Autorka ujawnia dalsze losy Piotra, jego ukochanej żony Pauli oraz ich dzieciaków, Maksa i Adasia. Czasami miałam wrażenie, że perypetie tej dwójki przyćmiewały znacząco losy głównych bohaterów, co miejscami troszkę mnie irytowało. Pewnie ze względu, że nie czytałam poprzedniej części i większości wydarzeń musiałam się domyślać. Dla osób znających historię będzie to smaczek.
Trzecia historia miłosna dotyczyła siostry Piotra, Oli, oraz brata Pauliny, Kuby. Tą traktowałam z przymrużeniem oka, jako miłą odskocznię od głównej fabuły.
Przyznam szczerze, że Bez pożegnania emocji we mnie żadnych nie wzbudziło, jak mi obiecywano. Może dlatego, że nie jestem zbyt emocjonalną osobą - jedyną książką, przy czytaniu której płakałam, było Stowarzyszenie Umarłych Poetów. Ciężko więc zapłakać, szczególnie że akcja toczyła się naprawdę szybko i nim dobrze wczułam się w fragment, ten się urywał i przeskakiwał. To mogło być innym powodem, dlaczego się nie wzruszyłam i dlaczego serce nie zabiło mi mocniej.
Trochę też irytował mnie wręcz cukierkowy wydźwięk powieści. Miałam wrażenie, że bohaterowie niczego konkretnego do siebie nie mówili, tylko ciągle szeptali czułe słówka i wyznania miłosne. Na początku było fajnie, cieszyło, bo odnaleźli drugie połówki, ale później miałam dość. Co za dużo, to nie zdrowo - chociaż może niektórym z Was, tym bardziej otwartym i skorym na emocjonalne wzruszenia, zabieg ten przypadnie do gustu i będziecie zauroczeni.
Bardzo za to podobały mi się momenty słabości, koszmary dręczące Jacka, odbierające mu zdolność trzeźwego myślenia. Tu, przyznam, kolejne zdania czytałam z szybkością wystrzału pocisku i z jawnym zainteresowaniem. Autorka zgrabnie prowadziła opisy wojenne, choć były to zaledwie krótkie fragmenty, jednak zdecydowanie satysfakcjonujące. Intrygująco brzmiała również sama końcówka. A najmocniej spodobała mi się dołączona do książki playlista - co rozdział, by się mocniej wczuć, autorka podrzucała znane piosenki, które powinny towarzyszyć podczas czytania. Ja osobiście miałam problem z polskimi utworami, bo ciężko mi się wtedy czytało - tekst piosenki mieszał się ze słowami lektury. Za to przy angielskich miło odpływałam.
Podsumowując, Bez pożegnania polecam osobom lubiącym słodkie historie, pełne wyznań miłosnych i obfitujących w słowa: skarbie, kochanie, maleńka. Miła lektura do poduszki, na poprawę humoru, kiedy dni wydają się bardziej szare niż kolorowe. Ładnie przywraca wiarę w ludzi i w miłość, w fakt, że gdzieś tam czeka pokrewna dusza, a przeznaczenie przybliża do niej co minutę.
6/10
Bez pożegnania
Agnieszka Lingas-Łoniewska
Wydawnictwo Burda
Warszawa 2020
Stron: 328
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu:
Nie znam jeszcze pierwszej części, ale planuję to zmienić. 😊
OdpowiedzUsuńWłaściwie to (zapomniałam wspomnieć w recenzji) można czytać "Bez pożegnania" bez znajomości części pierwszej. :)
UsuńMam w planach. Bardzo lubię książki Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
OdpowiedzUsuńBędę więc wyczekiwać Twojej opinii. :)
UsuńPierwsze słyszę o tej autorce. Tematyka wydaje się ciekawa :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę? Nie spodziewałam się, że istnieje ktoś, kto mógłby o niej nie słyszeć. :P
UsuńPierwsze razy są ważne :) Ogólnie rzadko sięgam po książki autorki, bo jakoś nam nie po drodze, chociaż... kiedy już się dorwę, to zazwyczaj jestem zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTeż byłam zadowolona (a przynajmniej nie zawiedziona), więc w przyszłości na pewno sięgnę po kolejną książkę. :)
UsuńAaaa, to Twoja recenzja była tą taką stonowaną na Lubimy Czytać! :) Pozostałe od uwielbienia po zachwyty. Też mam tę książkę i nie tyle czytam, co podczytuję ją. Zgłosiłam się, bo chciałam dać autorce drugą szansę. Czytałam w ubiegłym roku "Łatwopalnych" i poległam. No nie, bardzo nie. Teraz... no, nie jest łatwo, ale czytam. Nie czuję żadnego flow z tą panią, jej stylem, żadnych emocji. Widać nie działają na mnie jej dropsy ;)
OdpowiedzUsuńHah, chyba tak, dziękuję za plusa, tak btw. ;P O "Łatwopalnych" nie słyszałam, co widzę, wyszło mi raczej na dobre. Mi się bardzo łatwo czytało, bo styl autorki jest dość prosty, więc po tekście dosłownie przeleciałam. Wydaje mi się, że akurat tutaj dużo by muzyka pomogła - słuchasz playlisty? :)
UsuńO tak, styl jest bardzo prosty. Jestem już w połowie i w sumie to nie wiem, czy już się rozkręciło, czy na coś czekamy ;) Nie słucham playlisty, ale znam większość tych piosenek. Tyle mogę powiedzieć, że mamy z autorką podobny gust muzyczny. Cała reszta... to dwa światy :)
UsuńHm, nie wiem, czy powinnam, ale pod koniec trochę się dzieje. Nie mówię, że to będzie nieoczekiwany zwrot akcji. Niemniej, coś przyśpieszy. :) Muzyka również trafiła w moje gusta - jakby autorka dała popowe pioseneczki, chyba bym umarła...
UsuńSkończyłam i z radością odłożyłam. Zdecydowanie nie będę należeć do grona fanek tej pani, ale cieszę się, że mogłam przeczytać tę książkę. Będę mądrzejsza na przyszłość.
UsuńI pewnie wyląduję na czarnej liście recenzentów u wydawnictwa ;)
Mądrzejsza na przyszłość w sensie, że będziesz unikać autorki? Czy że jak? :) Rozśmieszyłaś mnie z tym ostatnim. :PP
UsuńWiesz, dostałam książkę, o którą sama prosiłam, a dziś wysłałam im (w sensie wydawnictwu) recenzję... no, taką... niezbyt zadowoloną i zdecydowanie bez wychwalania. Starałam się być sprawiedliwa, ale kłamać nie chciałam. Może za karę już nic mi nie wyślą. Z drugiej strony, gdyby chcieli podsunąć kolejne książki autorki, to raczej żałować nie będę, że mnie to ominie ;) Zdecydowanie będę jej unikać. Nic nie mam do kobity, ale wiem już, żeby po nią nie sięgać, bo jej "dilowanie" to nie moja bajka.
UsuńPrzynajmniej podchodzisz do wystawiania recenzji sumiennie. Bez sensu wychwalać książkę i zachęcać ludzi do jej przeczytania, skoro Ci się nie podobała, a jej zakończenie przyjęłaś z radością. Wydawnictwo powinno to zrozumieć, i tyle w temacie. Ja byłabym zadowolona ze szczerego recenzenta. :)
UsuńJak nadaje się na poprawę humoru, to może i bym się kiedyś skusiła. Swoją drogą, twórczość tej autorki nadal przede mną, ale planuję to w końcu nadrobić. Niemniej niekoniecznie zaczęłabym akurat od tej konkretnej pozycji.
OdpowiedzUsuńTak, to miła lektura do poduszki. Nie znam tytułów książek pani Lingas-Łoniewskiej, więc stwierdziłam: a co mi tam! I sięgnęłam po pierwszą lepszą, że tak napiszę. :) A od której Ty chciałabyś zacząć?
UsuńOstatnio autorka jest bardzo popularna, cóż dużo tworzy. Przeczytałam tylko jedną powieść autorki - niestety średnio mi się podobała. Dam jeszcze jej szansę, ale kiedy i przy jakiej powieści - nie wiem 😅
OdpowiedzUsuńMoże #zostajewdomu, więc dlatego. :P A tak na serio, to którą powieść czytałaś? Poza tym jak już raz się zawiedzie, to ciężko znów zaufać...
UsuńMnie się bardzo podobała pierwsza ksiązka autorki, jaką czytałam - Randka z Hugo Bosym. Lekkie czytadło, ale zabawne i szybkie. Potem niestety była równia pochyła, w końcu doszłam do momentu, w którym powiedziałam: stop, nigdy więcej. Tak więc nie dam się przekonac do lektury. Ale jeśli chcesz naprawdę dobrą i naprawdę wywołującą emocje książkę o PTSD, przeczytaj Horyzont Jakuba Małeckiego. Przeczytaj, przeczytaj, przeczytaj, proszęproszeproszę. Obiecuję, że nie będziesz żałować.
OdpowiedzUsuńPowieści nie znam, ale tytuł naprawdę brzmi śmiesznie i tym samym zachęcająco. Ten Hugo Bosy mnie urzeka. :P "Horyzont" Małeckiego? Nazwa coś mi mówi... Zaraz na LC sprawdzę. I dodam do listy - te Twoje namowy działają. :)
UsuńJestem jak najbardziej zainteresowana tą książką.
OdpowiedzUsuńA mnie jak najbardziej to cieszy. :)
UsuńChętnie dam szansę tej historii ;)
OdpowiedzUsuńI będzie to miły towarzysz wieczoru. :)
UsuńŚwietna recenzja
UsuńDziękuję! :)
UsuńBardzo dobra recenzja. Jednak mam jeszcze mnóstwo nie przeczytanych książek. Czekają na mnie "Bieguni" Olgi Tokarczuk :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Nie czytałam jeszcze, ale przymierzam się. Będę czekać na Twoją opinię. :)
UsuńKurczę, świetnie wspominam pierwszą część, którą czytałam już jakiś czas temu. Po Twojej recenzji troszkę się obawiam, że nie dorówna moim oczekiwaniom :( Ale! Jeżeli wpadnie mi w ręce to skorzystam :)
OdpowiedzUsuńJeśli spodobała Ci się pierwsza część, to i druga na bank się spodoba. Występują tam bohaterowie z pierwszej, więc jeśli gnana jesteś sentymentem, korzystaj i czytaj. :P
UsuńNiedawno przeczytałam i jestem zadowolona z lektury:) Zresztą książki autorki zawsze czyta się szybko i przyjemnie:)
OdpowiedzUsuńhttps://slonecznastronazycia.blog/
Nawet bardzo szybko się czyta. Ja książkę pochłonęłam w jeden wieczór. :)
Usuń