Recenzja [169] - Walka o przyszłość

James Islington jest australijskim pisarzem, debiutującym w roku 2014, kiedy postanowił samodzielnie wydać Cień utraconego świata - pierwszy tom Trylogii Licaniusa (chętnych poznać recenzję zapraszam tutaj). Echo przyszłych wypadków to druga część, jakiej nie należy czytać bez uprzedniej znajomości poprzedniej przez wzgląd na nieprzerwalność fabuły. Aha, i dodam we wstępie, że zdecydowanie warto. :)

W książce czytelnicy nadal poznają losy głównych bohaterów, co rusz dowiadując się nowych, zaskakujących faktów. Po bitwie w Ilin Illan Davian wyrusza do Tol Shen, gdzie razem z Ishelle szkolą swoje augurskie zdolności w towarzystwie Obdarzonych, przez co stają się swego rodzaju wyrzutkami. Davian jest jednak zdecydowany, bowiem tylko doskonaląc własną magię, będzie mógł powstrzymać ciągle słabnącą Barierę - magiczny mur, który jako jedyny chroni świat przed atakiem krwiożerczych demonów. 

Pozostała w stolicy Asha ze wszelkich sił stara się poznać prawdę o Cieniach i zgłębić wiedzę o Naczyniach. Na barkach Wirra spoczywa ogromny ciężar: przejął przecież stanowisko po ojcu. Jednak z racji młodego wieku i byciu Obdarzonym, wśród arystokracji nie cieszy się ani zbytnim posłuchem, ani szacunkiem. Co zupełnie nie pomaga we wpojeniu wiedzy zaściankowym umysłom...

Ceadena z kolei czeka trudna, niebezpieczna przeprawa - podróż w głąb umysłu i równocześnie poznanie własnej przeszłości. Sęk w tym, że im więcej Ceaden wie, tym zdaje się być coraz bardziej zagubiony, a przyszłość mniej kolorowa.

Echo przyszłych wypadków Jamesa Islingtona to wielobarwna, niepowtarzalna i niesamowicie wciągająca opowieść o walce dobra ze złem i o znajdowaniu przyjaciół wśród wrogów (lub odwrotnie). W książce przewija się też wiele magicznych motywów, pojawiają się tajemnicze sytuacje, mrożące krew w żyłach opisy walk czy brutalnych wspomnień rodem z legend. A charakterni, indywidualni bohaterowie oraz multum zwrotów akcji sprawiają, że drugi tom Trylogii Licaniusa łatwo określić słowem genialny.

Po Cienia utraconego świata nie spodziewałam się, że Echo przyszłych wypadków może wypaść jeszcze lepiej. Nie będę oszukiwać, że przez pierwsze sto stron strasznie ciężko było mi się wciągnąć w lekturę - zwłaszcza że co rozdział fabuła przeskakiwała z jednego bohatera na drugiego, przez co łatwo wybijałam się z tematu. Ale potem zaczęło dziać się tyle przeróżnych rzeczy (zaznaczę, że kompletnie nieprzewidywanych), że poszło z górki, a ja totalnie wsiąkłam.

Wyobraźnia autora przeszła moje najśmielsze oczekiwania, stąd pod adresem Echa... pojawia się u mnie aż tyle zachwytów. To, co opisałam w krótkim przedstawieniu fabuły, ma się nijak do całej książki. Ba! to nawet nie jest jej skrawek. Fantastyczny jest fakt, że tutaj nic nie jest ani czarne, ani białe, a czytelnicy do samego końca nie wiedzą po której stronie tak rzeczywiście stoją. Co chwilę bowiem pojawiają się nowe informacje, powodujące całkowite spustoszenie.

Na wspomnienie zasługują również wspaniale wykreowani bohaterowie (nie tylko ci główni, czyli Davian, Wirr, Asha i Ceaden, ale również drugo- czy trzecioplanowi) oraz przypisanie im konkretnych zadań. James Islington nie stworzył ich jako dodatek do fabuły. W Trylogii Licaniusa to wybory bohaterów wpływają na dalsze wydarzenia i to wyłącznie od nich zależy, jak zakończy się dany wątek. Co według mnie jest genialne w swoim prostym założeniu.

W książce poza typowymi fantastyce zagadnieniami poruszane są też trudne tematy dotyczące, na przykład wykluczenia ze społeczeństwa osób innych, niepasujących do aktualnie przyjętych standardów, albo bezmyślnego powtarzania po kimś idei i chorobliwego dążenia do jej ziszczenia, choć w rzeczywistości to zupełna bujda i wystarczy jedynie posłuchać innych głosów rozsądku.

Echo przyszłych wypadków Islingtona to książka, którą gorąco polecam, ale po uprzednim przeczytaniu tomu pierwszego. Historia jest bez mała wciągająca, bo obfitująca w multum zwrotów akcji; pełna emocjonujących aspektów, a przede wszystkim złożona ze świetnie stworzonych bohaterów. Niezwykła wyobraźnia autora sprawia, że czytelnik do samego końca nie wie, czego się spodziewać. I to jest absolutnie doskonałe. 

9/10

Echo przyszłych wypadków
James Islington
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2021
Stron: 891


Cień utraconego świata ↔ Blask ostatecznego kresu


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


22 komentarze:

  1. Na pewno zachęcają mnie tak dobrze wykreowane postacie. Zapisuję sobie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Myślę, że książka (jak i cała trylogia) Ci się spodobają. :)

      Usuń
  2. Wysoka notka. Nie wykluczam, że sięgnę Ew. Dobra fantastyka - jak to się mawia - zawsze w cenie :-) Pozdrawiam serdecznie i dużo czasu na czytanie życzę. Ja z papierowych to tylko podręczniki i kalendarze / terminarze . Na razie mieszkania nie mogę zmienić, ale - uwaga ! - planuję domek letniskowy - za moim miasteczkiem ;-) Były wypełniony książkami od podłogi po sufit. Jeszcze wracając do książki - dla mnie w temacie niezastąpiona jest Kossakowska i Miszczuk :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wysoka nota, bo i książka dobra. A nie ma co żałować w wystawianiu 9. :P Taki domek letniskowy zapełniony po sufit książkami to brzmi jak marzenie. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przeczytałam i zgadzam się - kawał świetnego fantasy, a po bombie w zakończeniu jestem ciekawa, jak się to wszystko potoczy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie! Zakończenie totalnie wymiotło i juz czekam z niecierpliwością na "Blask...". :)

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, ale gwarantuję, że będziesz zachwycona. :)

      Usuń
  6. Idealnie w moim stylu. Dla mnie dobra fantastyka to właśnie taka, której początek jest już tak mocno rozbudowany w postaci, miejsca i wydarzenia, że potrzebuję się naprawdę mocno skupić, żeby wszystko zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze mówisz. Tutaj autor wszystko dokładnie opisuje, ale na szczęście nie zapomina przy tym o wartkiej akcji. No, kawała dobrej fantastyki, ot co! :)

      Usuń
  7. Najpierw muszę przeczytać pierwszy tom, do którego powoli się zabiorę. Może w święta, bo aktualnie Sanderson odciąga moją uwagę od innych książek. Wyszedł Cytonic.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jeszcze nie czytałam nic Sandersona. Może w następnym roku mi się uda. :)

      Usuń
  8. Czuję się bardzo zachęcona, ale nim przyjdzie pora na tę konkretną publikację, to wpierw zabrałabym się oczywiście za I tom. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, bo bez znajomości pierwszego tomu, nawet nie ma co sięgać po drugi. :)

      Usuń
  9. Nie do końca byłam przekonana do tej serii - szczególnie po przeczytaniu opisu wydawcy do pierwszego tomu. Ale tyle osób dookoła się nią zachwyca - w tym Ty, że chyba nie mam wyjścia, tylko brać się za lekturę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opisy są słabe, a przynajmniej w ogóle nie zachęcające. Ale treść to cud, miód, malinki - idealne w twoim stylu. Myślę, że będziesz równie zachwycona co ja. :)

      Usuń
  10. Przeraża mnie objętość i pakowanie się w coś tak ogromnego, ale kurde, fascynuje mnie ta książka i wiem, że w końcu się za nią zabiorę. Na półce muszą wyglądać super razem :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cieszę się, że tak wysoko oceniasz, sama dopiero zaczęłam czytać ten tom.

    OdpowiedzUsuń