PREMIERA 11.09.2024
John Gwynne to brytyjski autor wielu książek z gatunku high fantasy, a także miłośnik rekonstrukcji historycznych. Cień bogów, pierwszy tom Sagi o Krwiozaprzysiężonych, musi być w takim razie ukochanym dziełem pisarza, ponieważ należy do fantastyki, a jego główna fabuła toczy się w świecie Wikingów.
Perspektywa w fabule należy do trójki wyjątkowych, głównych bohaterów. Orki, matki Breki i żony Thorkela, kobiety-wojowniczki, której lepiej nie wchodzić w drogę. A jeśli ktoś ma plan włamać się do jej domu, zabić męża i porwać syna, niech wie, że życie mu niemiłe, ponieważ Orka w okamgnieniu ruszy za nim w pogoń, by zabić. I ta śmierć wcale nie będzie należała do spokojnych i bezbolesnych.
Elvary, członkini bandy Zwiastunów Śmierci, kobiety, która marzy o walkach oraz o tym, by jej nazwisko zostało zapamiętane przez świat. Więc jeśli masz w planach zrobić z niej żonę siedzącą w domu i usługiwaczkę, to lepiej zastanów się dwukrotnie.
Oraz Varga, byłego niewolnika szukającego czarownicy, która pomoże mu odprawić specjalne, niezwykle trudne zaklęcie. Sęk w tym, że kiedy znalazł jedną, to należała ona do grupy Krwiozaprzysiężonych, toteż Varg musiał stoczyć bitwę z pewnym Półtrollem, by w ogóle móc z nią porozmawiać...
Każdy z nich jest różny. Każdemu przyświeca inny cel. A jednak zrobią wszystko, by zdobyć to, co sobie postanowili. I nie powstrzyma ich przed tym nic. Nawet dawni, martwi i zapomniani światu bogowie. Chyba?
Cień bogów to książka ciężka. Już od samego początku miałam lekki problem z prowadzoną narracją oraz z mocno rozbudowanym i skomplikowanym światem. Nie zrozumcie mnie źle, autor wspiął się na wyżyny kunsztu pisarstwa, by wykreować takie uniwersum, a jednak nie do końca mnie ono kupiło. Trudno było mi się wciągnąć w historię, zwłaszcza w tą prowadzoną z perspektywy Elvary, której nie polubiłam. Orka i Varg kupili mnie od razu. Z przyjemnością śledziłam ich losy i zmagania, dopingowałam i byłam po prostu ciekawa, jak potoczy się akcja. Niestety, ale do czasu. Jak jeszcze opowieść Varga jako-tako potrafiła mnie zainteresować, tak ta Orki od jakiejś połowy książki zaczęła mnie nużyć.
Czytałam jednak dalej z nadzieją, że zakończenie powali mnie na łopatki. Było w porządku, jednak oczekiwałam cudu i się po prostu zawiodłam.
W książce bardzo odczuwalny jest klimat rodem z Wikingów. Widać, że John Gwynne hobbistycznie zajmuje się rekonstrukcjami, ponieważ po przeczytanych treściach mogę z czystym sercem powiedzieć, że jest mistrzem w tej dziedzinie. Zbudowany świat, zwyczajna rzeczywistość, w której żyli bohaterowie, statki, którymi pływali, oręż, którą walczyli, i wyznawane zasady - całokształt wypadł niezwykle realistycznie.
Podsumowując, Cień bogów to dobra książka, która z pewnością znajdzie swoich fanów. Dla mnie, niestety, była zbyt ciężka. Nie potrafiłam zżyć się z bohaterami, choć z początku zapowiadało się odwrotnie. Mimo to ogromnie doceniam wiedzę autora w zakresie wikingów oraz umiejętności w kreacji rozbudowanego, zaawansowanego świata.
5/10
Cień bogówJohn GwynneWydawnictwo Fabryka SłówWarszawa 2024Stron: 567
→ Głód bogów
Ja od czasu do czasu lubię sięgać po książki w których są różne uniwersa, nad tą się zastanowię, jeśliby pojawiła się w bibliotece, to wypożyczę , pozdrawiam Ew .
OdpowiedzUsuńTemat powieści mnie ciekawi, ale trochę zniechęca ciężki styl. Natomiast wydanie - super!
OdpowiedzUsuńDobrze, że chociaż klimat Wikingów jest odczuwwalny.
OdpowiedzUsuńJestem zaciekawiona mimo wszystko :)
OdpowiedzUsuńMimo wszystko chyba spróbuję...
OdpowiedzUsuń