Recenzja [119] - Z odwiedzinami u... owadów?

 

Kronika Hellstroma (reż. Walon Green) to film z 1971 roku, jaki portal Filmweb przypisuje do gatunku: dokumentalny, horror i sci-fi, co już samo w sobie wydaje się połączeniem niezwykłym. W filmie główny bohater, fikcyjny dr Nils Hellstrom, wprowadza widza w świat owadów, jednocześnie pozwalając sobie na stawianie nieoczywistych hipotez, w których owady stają się jedynymi organizmami mogącymi przetrwać zagładę Ziemi.

Frank Herbert - pisarz, autor znanej na cały świat serii Diuna, a także zdobywca wielu prestiżowych nagród - zainspirowany nietuzinkowością głównego motywu postanowił stworzyć rozwinięcie filmu w postaci powieści Rój Hellstroma

Książka to historia dziejąca się w dwóch różnych perspektywach. Pierwsza należy do Nilsa Hellstroma, który pod przykrywką entomologa, ekologa oraz twórcy filmów dokumentalnych o owadach, w rzeczywistości jest kimś o stokroć ważniejszym. Hellstrom pełni rolę kierującego Rojem - tworem, o istnieniu jakiego ludzie z Zewnątrz nie mają bladego pojęcia. A przynajmniej do czasu, kiedy Obserwatorzy zauważają dziwne poruszenie wokół pilnie strzeżonego wejścia do Ula (siedziby Roju). Wtedy pozwalając sobie na porwanie, przesłuchanie oraz wrzucenie intruza do kadzi, nie spodziewają się, że wyniknie z tego aż taki problem...

Druga perspektywa należy do pracowników tajnej Agencji rządowej (choć sami agenci nie są pewni, dla kogo w rzeczywistości pracują - bardzo możliwe, że jednak nie dla rządu). Zupełnym przypadkiem stają się oni posiadaczami niezrozumiałych treści dotyczących nieznanej technologii, na podstawie której Hellstrom zamierza stworzyć nową broń o sile rażenia większej niż parę atomówek. Agencja wysyła ludzi na zwiady w okolice studia filmowego Hellstroma. Sęk w tym, że słuch po tych agentach nagle ginie. 

Między Ulem Hellstroma a ludźmi z Zewnątrz zaczyna się niema walka o prawdę, od której zależy przetrwanie Roju i zniwelowanie najgorszego zagrożenia, jakie widziała Ziemia. Wszak to owady są najsilniejszymi organizmami na świecie ze względu na ogromną wytrzymałość, szybkie zdolności adaptacyjne i reprodukcyjne. A w Ulu dzieją się rzeczy, o którym nikomu poza Frankiem Herbertem się nie śniło...

Mądrość Ula: Najlepszy specjalista, wyhodowany w celu zaspokojenia naszych najbardziej podstawowych potrzeb, zapewni nam w końcu zwycięstwo.*
 

Rój Hellstroma to przemyślana, wciągająca historia zaskakująca na każdym kroku, pełna oczywistych wniosków dotyczących ewolucji i celu życia człowieka, które przedstawiono w sposób więcej niż nieoczywisty. Autor świetnie rozwinął główny motyw Kronik Hellstroma, sprawnie przekształcając film dokumentalny w opowieść pełną grozy, tajemnicy oraz wartkiej akcji.

W książce nie brak fragmentów przepełnionych ohydą i brutalnością, co z pewnością nie spodoba się wielu zanadto wrażliwym czytelnikom. Opisy są bardzo realistyczne, przez co sposób działania Ula i prowadzenia Roju widzi się dosłownie przed oczami - dodam, że obraz ten nie należy do lekkich i przyjemnych oraz zdecydowanie nie łapie się w szeroko pojęte normy społeczeństwa. 

Bardzo podobało mi się, że mimo dynamicznej narracji i mnogości poruszanych wątków samo pojęcie Roju nie zostało całkowicie wyjaśnione aż do zakończenia. Pozwalało to czytelnikowi snuć multum wyobrażeń, a tym samym mocniej wciągnąć się w fabułę. Świetnym dodatkiem były krótkie przypisy przed każdym rozdziałem w postaci słów bohaterów, notatek Nilsa Hellstroma czy kartek z podręcznika Ula, które z kolei dawały do myślenia.

Rój Hellstroma polecam bez wahania, ponieważ ma szansę spodobać się nawet najbardziej wymagającym czytelnikom, choć nie jest to lekka książka, z którą spędzi się miły wieczór. Nie. To mocna, zwiła i ohydna opowieść pełna obrazowych opisów przepełnionych brutalnością, z których obrzydliwość wręcz wylewa się ze stron. A przy tym mądra i bogata w przerażająco realistyczne hipotezy dotyczące człowieka, życia oraz ekologii. 

8/10

Rój Hellstroma
Frank Herbert
Wydawnictwo Rebis
Poznań 2021
Stron: 402


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu


Zainteresowanych zapraszam poniżej, czyli do obejrzenia czegoś pokroju trailera filmu wspomnianego we wstępie recenzji, czyli Kronik Hellstroma (1971). Swoją drogą, cały film dostępny jest na Youtube. :)


*cytat pochodzi z Roju Hellstroma F. Herberta, str. 230

41 komentarzy:

  1. Powiem że książka naprawdę przedstawia się interesująco 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Niedawno ją czytałam. Wciągnęła mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie ohyda i brutalność nie przeszkadzają. Interesująca publikacja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja za tym nie przepadam ;/

      Usuń
    2. Ta ohyda i brutalność będą dopiero, jak odwiedzicie Ul. :)

      Usuń
  4. Twoja recenzja przypomniała mi film , który oglądałem w liceum bodajże u schyłku 1997 - go roku pod tytułem "Mikrokosmos". Zrobił na mnie wrażenie. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znam tego filmu. Chętnie zobaczę trailer. :)

      Usuń
  5. Myślę, że ta książka przypadłaby mi do gustu i chętnie po nią sięgnę jak tylko będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wahaj się, bo to naprawdę dobra lektura. :)

      Usuń
  6. Właśnie skończyłam i zgadzam się, ze ta wizja roju jest niesamowita. Jednak nie do końca jestem usatysfakcjonowana zakończeniem, bo moim zdaniem pewien projekt poszedł tu jednak za daleko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niesamowita i trochę nawet przerażająca. :) A zakończenie, faktycznie troszkę mogłoby być inne (stąd 8/10), ale nie było aż tak złe. :)

      Usuń
    2. Z jednej strony wydaje się, że jest otwarte, ale jednak po przemyśleniu konsekwencji pewnego projektu Ula okazuje się, że wcale takie nie jest i to stanowi dla mnie największy minus tej historii. Ale warto ją przeczytać!

      Usuń
  7. Boję się, że na razie książka ta mogłaby być dla mnie zbyt ciężka. Jednakże będę ją mieć na uwadze, jeśli chodzi o dalsze plany czytelnicze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Myślę, że akurat Tobie się bardzo spodoba. :)

      Usuń
  8. Na pewno dowiem się dużo ciekawych i zaskakujących rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  9. To nie jest mój gatunek, ale przyznaję że fabuła wydaje się tak interesująca, że chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I świetnie! Warto czasem sięgać po rzadko czytane gatunki, bo a nuż pozytywnie zaskoczą. :)

      Usuń
  10. Interesujący podział perspektyw ;) Nie wiem czy sięgnę po tą książkę, ale będę ją miała na uwadze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten podział perspektyw to był duży plus, bo czytelnik mógł spojrzeć na każdą ze stron zupełnie inaczej. A to z kolei mega urozmaicało lekturę. :)

      Usuń
  11. Przyznaję, że mnie zaciekawiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Interesująco się zapowiada, ale wstrzymują mnie Twoje słowa: "opowieść pełna obrazowych opisów przepełnionych brutalnością, z których obrzydliwość wręcz wylewa się ze stron"...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodam, że tylko i wyłącznie podczas odwiedzin w Ulu. :P

      Usuń
  13. O tej książce nie słyszałam. Muszę koniecznie się z nią zapoznać.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I koniecznie daj mi potem znać, czy Ci się podobało! :)

      Usuń
  14. Tym razem spasuję, gdyż książka nie wzbudziła we mnie aż tak wielkiego zainteresowania, bym chciała ją bliżej poznać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, rozumiem. Może następnym razem. :)

      Usuń
  15. Z jednej strony ogromnie mnie kusi, z drugiej raczej zrezygnuję, bo zniechęca mnie brutalność, obrzydliwość i ohyda, a ufam Twojej ocenie. ;)
    Swoją drogą sama tematyka... Bardzo intrygująca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak wspomniałam powyżej w komentarzach, ta ohyda pojawia się wyłącznie podczas wizyty w Ulu, czyli - lekki spojler, ale niezupełnie - pod koniec książki. Mi się mega podobał ten motyw owadów i roju. :)

      Usuń
  16. Naprawdę brzmi bardzo interesująco, zapiszę sobie na później do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Brzmi intrygująco, choć jestem dość wrażliwym czytelnikiem. ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Dla mnie Herbert zawsze był autorem jednej książki - Diuny, oczywiście. A resztę jego twórczości uznawałem za nieistotną. Ale recenzje Roju są zachęcająca, więc może się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  19. O, to mnie zaskoczyłaś, bo tej książki nie kojarzę, chociaż "Diunę" autora wciągnęłam w jeden weekend (wszystkie, niemal ciągiem). Zapisuję tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  20. Mam w planach w ramach czytania tej "starej" fantastyki :)

    OdpowiedzUsuń