Co zrobisz, kiedy pewnego dnia, gdy mąż wyjedzie na delegacje, a ty zostaniesz w domu sama z dziećmi, usłyszysz powolne, ciche kroki dobiegające z korytarza? Siedzisz z córką i synkiem w sypialni, a opiekunka dawno poszła... Te kroki mogą oznaczać tylko jedno: nieproszonego gościa.
Choć w Wizycie Helen Philips to zaledwie ułamek góry lodowej wydarzeń, z jakimi możesz się zetknąć.
Pewnego dnia, od którego zaczyna się cała historia, jej mąż David wyjeżdża w sprawach związanych z pracą, więc Molly - jedynie z pomocą nieco ekscentrycznej babysitterki, Eriki - zajmuje się dwójką swoich nieokrzesanych dzieci. Czteroletnia Vivien i paromiesięczny Ben potrafią dać do wiwatu, zwłaszcza kiedy matka im czegoś zabrania. W - mogłoby się wydawać - całkowicie zwyczajny wieczór Molly nagle słyszy dziwne kroki. Przerażona ucieka więc z dziećmi do sypialni, chowając się przed potencjalnym włamywaczem. Lub mordercą.
Kiedy po dłuższej chwili Molly się uspokaja, zwalając wszystko na nieprzespaną noc i wynikłe z tego zmęczenie, Viv wybiega z pokoju... Podążając za córką, Molly uświadamia sobie własne fanaberie. Chyba się przesłyszała.
A nie. Jednak nie. Przed Molly niespodziewanie wyrasta postać w ciemnych ubraniach i z maską jelenia na głowie...
Helen Philips w swojej Wizycie kreśli mroczną, owianą tajemnicą historię o macierzyństwie. Dodam, że w sposób dość oryginalny i nieprzewidywalny, przez co po przeczytaniu na myśl przychodziło mi wyłącznie jedno słowo idealnie opisujące książkę: dziwna. Nie zrozumcie mnie źle, Wizytę czytało się bardzo płynnie, bo fabuła była wciągająca, ale w niektórych momentach miałam wrażenie, jakbym trafiła do jakiegoś science-fiction. Co w przypadku thrillera psychologicznego odrobinę mi się gryzło.
Autorka opowiada o złych i dobrych aspektach macierzyństwa. Pokazuje uczucia matki, która przeżywa dosłownie każdą sytuację, często dwojąc się i trojąc, by uszczknąć dzieciom choć odrobiny nieba. Przy tym przejmuje się każdym dźwiękiem dobiegającym z ulicy lub tworzy tysiące tragicznych sytuacji, w których dzieci giną przez nieupilnowanie. Zwraca uwagę, jak ogromna więź łączy matkę z dzieckiem, szczególnie noworodkiem, np. podczas karmienia piersią lub zwykłego utulania do snu. Wizyta pokazuje więc, że bycie rodzicem to ciągła walka z przeciwnościami losu, a wygranym jest się wtedy, gdy dzieci są zdrowe i szczęśliwe.
Podobała mi się kreacja bohaterów, choć momentami Molly mocno mnie irytowała. Zwłaszcza podczas fragmentów mających miejsce w pracy. Krótkie rozdziały z kolei sprzyjały dynamice prowadzenia narracji oraz budowaniu napięcia, co w thrillerach jest bardzo ważne.
Wizyta Hellen Philips to zdecydowanie książka warta uwagi, choć nie dla wszystkich. Z racji tematyki i sposobu jej przedstawienia wielu może się nie spodobać, ponieważ nawet dla mnie czasami była zbyt... specyficzna. Początek wiał grozą, środek groteską, a zakończenie odebrałam jako nieśmieszny dowcip. Wizyta to książka przepełniona czarnym humorem i przez to jedyna w swoim rodzaju.
6/10
WizytaHelen PhilipsWydawnictwo Prószyński i S-kaWarszawa 2021Stron: 320
No cóż, specyficzna faktycznie. Świetne zdjęcie swoją drogą. Jednak teraz stawiam na e - booki i książki z biblioteki. Nie mówię nie. Udanego, zaczytanego weekendu. Ja dziś na zewnątrz byłem przeszło 38 minut z maską :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, bardzo specyficzna. Dziękuję i również udanego weekendu. :)
UsuńŚwietne zdjęcie 😃 A książka rzeczywiście wydaje się być specyficzna.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Czyli zamierzasz sięgnąć? :)
UsuńZdjęcie rewelacja ale książka nie dla mnie ;0
OdpowiedzUsuńRozumiem i dzięki. :)
UsuńAle zdjece bomba ;D
UsuńDzięki!
UsuńJakie zdjęcie. Jest mega! A książka mocno mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńMyślę, że Tobie się bardzo spodoba. Dziękuję. :)
UsuńTen jeleń jest po prostu demoniczy
OdpowiedzUsuńZdecydowanie. Wprowadza on klimat, nie? :)
UsuńMam ją w planach, ponieważ dużo osób pisze podobnie jak ty, że jest specyficzną i z ciekawości chcę ją przeczytać
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Super! Z pewnością Ci się spodoba, bo kojarzę, jakie lubisz książki. :)
UsuńCiekawa fabuła :)
OdpowiedzUsuńI jaka zakręcona. :)
UsuńTa książka chodzi za mną już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńW takim razie nawet się nie namyślaj, tylko łap i czytaj. :)
UsuńSuper grafika :) Jeśli zaś miałoby mi przyjść tylko jedno skojarzenie z fabułą - to byłoby świetny film grozy / horror :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Zakładka do Przyszłości
Dzięki! Oj tak, książka to idealny scenariusz na film grozy. Byłoby napięcie, niewiadoma i twisty fabularne. Nic, tylko ekranizować. :)
UsuńChyba nie do końca mój klimat.
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńRewelacyjne zdjęcie! MEGA :)
OdpowiedzUsuńCo do książki, to jednak spasuję, gdyż nie zaciekawiła mnie swoją fabułą.
Dziękuję! Tak, jak wspomniałam, książka może mieć tylu przeciwników co zwolenników. :)
UsuńPrzeczytałabym to dla samego czarnego humoru :D
OdpowiedzUsuńWięc byś się nie zawiodła, bo jest go tam dużo. I to raczej tego nieoczywistego. :)
UsuńChyba się zabiorę... no i sama okładka już jest specyficzna
OdpowiedzUsuńOkładka jest porażająca. :)
UsuńWidzę jelenia, od razu myślę Hannibal, chyba mnie serial zepsuł xD Nie do końca przekonują mnie te fragmenty macierzyńskie, ale całość może być ciekawa.
OdpowiedzUsuńA, faktycznie! Kompletnie zapomniałam o motywie jelenia w pierwszym sezonie Hannibala! Kurde, muszę go sobie przypomnieć!
UsuńOkładka mega mnie zaintrygowała- faktycznie thriller psychologiczny z elementami sf to moze byc troszke za dużo- a mimo to jakoś mnie dziwnie ta pozycja kusi
OdpowiedzUsuńSięgnij więc, bo jak wiadomo - najlepiej przekonać się na własnej skórze. :)
UsuńMoże kiedyś przeczytam tę książkę, ale raczej niezbyt prędko. Obawiam się, że będzie dla mnie nadto specyficzna. :(
OdpowiedzUsuńCzytałam! Zainteresowały mnie stwierdzenia, że to "dziwna" książka, więc chciałam sprawdzić na własnej skórze, o co tyle krzyku. Powieść przypomina mi nieco historie w wykonaniu Croucha (polecam). "Wizyta" jest ciekawa chyba właśnie z powodu tego swojego pokręcenia, poza tym główna bohaterka (jakkolwiek by to nie zabrzmiało) była mi przez chwilę bliska. Potwierdzam, że nie każdy znajdzie w niej coś dla siebie.
OdpowiedzUsuń