Jeśli zatęsknię jest pierwszą powieścią Anny Ficner-Ogonowskiej, którą przeczytałam. Po opisie z okładki spodziewałam się tony emocji i przepięknej, wzruszającej historii miłosnej. Jak zapewne domyślacie się z tytułu recenzji, niekoniecznie owe obietnice spełniono. Zapraszam was jednak do przeczytania całej opinii, by dowiedzieć się całej prawdy. :)
Pierwsze skrzypce gra Anka, prawie czterdziestoletnia, szanowana terapeutka z mnóstwem bogatych klientów, a zarazem kobieta, która nie do końca radzi sobie w życiu, zwłaszcza w sferze uczuciowej. Każdy jej związek kończy się fiaskiem, ponieważ nie potrafi dobrze dobierać partnerów. Aktualnie tkwi w chorej relacji z zajętym mężczyzną, pełniąc rolę pełnoprawnej kochanki. Najlepszą przyjaciółką Anki jest Mańka, szefowa kuchni i mama samodzielnie wychowująca trzy dorastające córki. To właśnie ona staje się głównym prowodyrem wyjazdu urlopowego. We dwie wraz z Baśką i Kaśką (pozostałymi dziewczynami z paczki) oraz z Rafciem lecą do Chorwacji, by załadować się na statek, podróżować i odkrywać nowe lądy. Do załogi dołącza przyjaciel Rafała, Filip, trzydziestoletni przystojniak, który nie potrafi oderwać wzroku od Anki. Kłopot w tym, że dziewczyna nie potrafi pozbierać się po świeżym zerwaniu, co przysparza towarzyszom wielu utrapień.
Oczywiście, jak to w romansach bywa, między Filipem a Anką wreszcie zaczyna iskrzyć. Pojawia się wówczas problem odległości: jedno mieszka w Bieszczadach, drugie w Warszawie, a ich praca nie pozwala na całkowitą przeprowadzkę. W kolejnych miesiącach dochodzi do tragedii, której efekt przeważy i obróci życie wszystkich bohaterów o sto osiemdziesiąt stopni. Na jaw wyjdą dawne demony, a błahe sprawy wreszcie trafią tam, gdzie ich miejsce: do krainy zapomnienia.
Jeśli zatęsknię byłaby naprawdę rewelacyjną obyczajówką z nutką romansu, gdyby nie bohaterowie. Nie potrafiłam kompletnie zgrać się z ciapowatą Anką, a każdą wypowiedź Mańki słyszałam w głowie, jakbym czytała z włączonym Caps Lockiem. Tak właściwie już od samego początku miałam wrażenie, że dziewczyny zamieniły się rolami i w rzeczywistości książka opowiada o szalonej, niemożliwie wręcz energicznej Mańce. Brakowało głębszego wejścia w psychikę postaci, zrównoważenia charakterów, a przede wszystkim dokładnego przemyślenia zbudowania wartości, jakimi dany bohater się kieruje. Anka przez pierwsze dwieście stron dosłownie lamentowała nad swoją utraconą miłością, czego kompletnie nie dało się czytać, a każde słowo wprawiało mnie tylko w większą irytację. Każdy dostał własną tragiczną (aż nierealnie tragiczną, pragnę dodać) historię, ale autorka zapomniała obdarzyć ich duszą, przez co wyszły totalnie miałkie.
Wątek romansu między Anką a Filipem wypadł bardzo słabo. Gdybym nie wiedziała, że autorka jest dojrzałą kobietą, myślałabym, że pisała to nastolatka. Dlaczego? Ponieważ w Jeśli zatęsknię pojawiły się identyczne schematy jak w filmach dla młodzieży i wszystkie były taaakie realne... Miłość od pierwszego wejrzenia. Największy przystojniak całkowicie zauroczony starszą od siebie o prawie dziesięć lat kobietą po przejściach. On zupełnie postradał dla niej zmysły, ale ona go odrzuca. Przyjaciółka bawiąca się w swatkę. Nagła, przerażająca sytuacja, która łączy wszystkich na dobre i na złe. Brakowało mi jeszcze mafii, bo jak wiadomo w dzisiejszych czasach w każdym romansie musi pojawić się wątek gangsterów.
W podsumowaniu powiem, że męczyła mnie ta ponad sześciuset stronnicowa podróż i gdyby nie ostatnie wydarzenia, dość zaskakujące i pozytywnie wpływające na zakończenie, wystawiłabym najsłabszą ocenę z możliwych. Pewnie za mocno was nie zaskoczę, pisząc, że niekoniecznie polecam. Można się zanudzić, a bohaterowie jedyne, co potrafią robić dobrze, to denerwować. Bardzo prawdopodobne, że fanom obyczajówek Jeśli zatęsknię może się spodobać, ale mnie kompletnie nie urzekło. Ostateczną więc decyzję pozostawiam wam.
3/10
Jeśli zatęsknięAnna Ficner-OgonowskaWydawnictwo ZnakKraków 2020Stron: 656
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
Czytałam i mnie przypadł do gustu pięknie opisany wątek przesympatycznych staruszków i byłam zachwycona Mańką :)
OdpowiedzUsuńCo osoba, to inna opinia, jak widać. No, może wątek staruszków był w miarę (chociaż takie perfidne podglądanie jakoś nie do końca mnie urzekło), ale cała reszta to raczej niewypał. :)
UsuńNie słyszałam o niej wcześniej. Tak czy inaczej dziękuję za ostrzeżenie. Nie planuję jej czytać.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nic wielkiego nie stracisz, szczerze mówiąc. :)
UsuńNiska ocena mnie nie zniechęca, chciałabym osobiście poznać fabułę tej książki :) Być może się zawiodę, a może pozytywnie zaskoczę :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
To chyba jest najlepsze podejście: by przekonać się na własnej skórze. :)
UsuńNie czytałam tej książki, więc nie mogę się wypowiedzieć. Być może kiedyś po nią sięgnę 😉
OdpowiedzUsuńJakby co, daj znać, bo ciekawa jestem, czy Twoja opinia będzie inna czy podobna do mojej. :)
UsuńJa nie czytałem tej książki - i raczej (chyba) po nią nie sięgnę. Pozdrawiam z chłodnego Południa Kraju :) Pozdrawiam Ew :)
OdpowiedzUsuńPółnoc kraju też jest chłodna i ponura. :P
UsuńCzytałam i ... częściowo się zgadzam. Anka ciapowata, aż dziw, że taki zawód wykonywała. Mania mnie niesamowicie drażniła. W połowie książka była po prostu nudna, ale końcówka już mi się podobała.
OdpowiedzUsuńKońcówka zrekompensowała mi 3/4 powieści nudnej jak flaki z olejem. :)
UsuńWidzę, że w sumie nic nie tracę, nie mając w planach tej książki.
OdpowiedzUsuńDokładnie. Nic a nic. :)
UsuńNie słyszałam o tej książce ale widzę, że niewiele straciłam. Poza tym ponad 600 stron skutecznie mnie zawsze zniechęca, bo obawiam się właśnie zbyt roziągniętego tematu.
OdpowiedzUsuńJakby wywalić ponad połowę nudnych, bezużytecznych wątków, to z 600 stron zrobiłoby się ich, no nie wiem, ze 200?
UsuńPrzeczytałam inną książkę autorki ("Czas pokaże") i po tamtej lekturze nie mam chęci poznawać innych powieści napisanych przez panią Ficner-Ogonowską. I nie żałuję, że nie sięgnęłam choćby po "Jeśli zatęsknię", bo widzę, że to te same klimaty - rozwleczona niemiłosiernie opowieść i romans jakby opisany przez nastolatkę. Szkoda czasu na takie książki ;)
OdpowiedzUsuńO, zdecydowanie tak. "Jeśli zatęsknię" idealnie pokazuje, jak myślą nastolatki, które tymi nastolatkami nie są. :P
UsuńCo prawda sięgam czasem po obyczajówki, lecz ten konkretny tytuł jakoś mnie nie kusi, zwłaszcza że rozciągnięty aż na ponad 600 stron.
OdpowiedzUsuńWybierz jakąś inną. Tutaj nie ma co próbować - chociaż wiadomo, że gusty są różne. :)
UsuńCieszę się, że mnie ostrzegłaś :)
OdpowiedzUsuńPolecam się na przyszłość. :)
UsuńSzkoda, że tak kiepsko wypadła, bo mam ją w planach przeczytać.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować. Pamiętaj, że taka ocena jest wyłącznie moją subiektywną opinią. Tobie ksiązka może się spodobać. :)
UsuńTak bywa. Sięgam czasem po polskie obyczajówki, ale ten gatunek jest tak popularny, bogaty i obszerny, że nie jest łatwo tam trafić na coś oryginalnego.
OdpowiedzUsuńAlbo coś wciągającego, bo chyba wszystkie możliwe tematy i wątki zostały wyczerpane. :)
UsuńSłabiutko wypadła... Daruję ją sobie.
OdpowiedzUsuńJasna sprawa. :)
UsuńBorze szumiący, romans na 600 stron brzmi strasznie. Pomyśleć by można, że w końcu przynajmniej jakiś autor zrobi to dobrze, skoro ma tyle miejsca, ale nie...
OdpowiedzUsuńChyba tacy są najgorsi, autorzy w sensie. Myślą, że mają tyle do powiedzenia, snują "zawiłą" historię, która w rzeczywistości okazuje się totalnie miałka.
Usuńszkoda czasu i atłasu:)
OdpowiedzUsuńHaha, pierwsze słyszę coś takiego. ;P
UsuńMoże gdy będę miała trochę czasu na zbyciu ;)
OdpowiedzUsuńMoże. :)
UsuńSzkoda, że książka tak słabo wypadła, ja jednak chciałabym dać jej szansę. Co człowiek to opinia, może mi się spodoba. ;)
OdpowiedzUsuńPewnie! I koniecznie daj wtedy znać, czy Ci się podobało. :)
Usuńhahahaha :D rozbawilas mnie z tym lamentem przez dwiescie stron :D no coz... wlasnie najgorsze jest to, gdy nie potrafisz zgrac sie z bohaterem... wtedy czytanie jest bez sensu :D przynajmniej ja tak mam w tego typu ksiazkach. pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńW obyczajówkach i romansach kwestia zżycia z bohaterami powinna być najważniejsza. Bo inaczej cała książka jest bez sensu - a przynajmniej moim zdaniem. :)
UsuńCo ciekawa, właśnie sama chciałam sięgnąć po tę pozycję, ale raczej Twoja recenzja nie zachęca, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zawsze możesz spróbować. Może akurat Tobie ksiązka się spodoba? :)
UsuńNie czytałam i raczej się nie skuszę, chyba szkoda czasu :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńTo raczej nie jest książka dla mnie :P
OdpowiedzUsuńJasne. :)
UsuńSzkoda, że książka nie spełniła Twoich oczekiwań, ale czasami tak bywa, że nastawimy się na jakieś WOW, a potem dopada nas gorycz niezadowolenia.
OdpowiedzUsuńW zasadzie nie nastawiałam się na jakieś wielkie wow, ale myślałam, że dobrze spędzę podczas czytania czas. I się rozczarowałam. :P
Usuńoj oj oj, szkoda, że ksiązka okazała się niewypałem. Na szczęście nie planowałam i nie planuję jej czytać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze. Nie ma co sięgać po słabe tytuły. :)
UsuńNudne ksiązki to coś czego nie znoszę. Najgorsze, że jak już jakąś zacznę to nie znoszę nie kończyć..
OdpowiedzUsuńKsiążki nie znam i widzę , że wiele nie staciłam
OdpowiedzUsuńSzkoda, że książka okazała się tak słaba.
OdpowiedzUsuńNo tak, to ja podziękuję, ewidentnie nie jest to coś dla mnie - i tak wybrzydzam przy obyczajówkach. :P Chociaż pamiętam, że 100 lat temu czytałam coś tej autorki (ale na bank coś innego) i było ok. Nie powiem, żeby porwało, ale jako przerywnik w upalne dni nadawała się całkiem nieźle.
OdpowiedzUsuńRomansom mówię przeważnie "nie". Za tę historię też podziękuję :)
OdpowiedzUsuń