Recenzja [331] - Bezogoniasta zgnilizna

 
PREMIERA 17.05.2015

Dziecko Odyna rozpoczyna trylogię Kruczych pierścieni autorstwa Siri Pettersen. Książka niedawno została wznowiona, co pozwoliło mi zapoznać się z tą historią szybciej (inaczej na pewno odkładałabym to w nieskończoność). Całą przygodę z uniwersum zaczęłam od cyklu Vardari, czyli swoistego prequelu. Zakochałam się w Żelaznym wilku i jego kontynuacji, Srebrnym gardle (linki do recenzji kolejno tutaj i tutaj), dlatego decyzja o przeczytaniu zapadła niemal od razu. 

Fabuła kręci się wokół nastoletniej Hirki, która wraz z ojcem mieszka w Złej Chacie (potocznie nazywanej tak przez mieszkańców Elveroi). Na co dzień zajmuje się zbieraniem ziół w lasach oraz przygotowywaniem ich do sprzedaży bądź leczenia. Niebawem zbliża się Rytuał, podczas którego wybierani są najsilniejsi, najlepiej czerpiący i czujący Evnę. Sęk w tym, że Hirka nie potrafi czerpać... Aha, i nie posiada ogona, bo jak się okazuje - jest zginilizną.

W międzyczasie do Elveroi wraca dawny kolega Hirki, Rime An-Elderin, arystokrata, który wyrzekł się dziedzictwa, a wśród Rady rządzących dochodzi do podziału. Jeden z jej członków wręcz desperacko namawia do wszczęcia wojny.

Czy Hirce uda się ukryć własne pochodzenie? Czy ucieczka z Elveroi do Kruczego Dworu jej w tym pomoże? A co z Rimem i jego planem na przyszłość? 

Dziecko Odyna to niesamowita, porażająca fantastyka. Misterna, obszerna i bogata w wydarzenia. Choć z początku nie jest lekko. Najpierw trzeba się wciągnąć i zrozumieć otaczający świat - na szczęście nie czeka się zbyt długo i już po kilku rozdziałach niemal na bezdechu śledzi się losy Hirki, Rimego oraz Urda. 

Jak widzicie, autorka stworzyła troje głównych bohaterów i to właśnie z ich perspektywy poznaje się kolejne wydarzenia. Ciekawym zabiegiem literackim było to, że jedna z nich należy do antagonisty, dzięki czemu czytelnikowi nic nie umyka i może lepiej zrozumieć "drugą stronę". W ogóle Siri Pettersen wspieła się na wyżyny kunsztu pisarskiego, ponieważ szarzy moralnie bohaterowie wręcz rozsadzają tę historię. Są charakterni, wyjątkowi i nie da rady się z nimi nudzić. Aż ciężko uwierzyć, że Dziecko Odyna to w rzeczywistości debiut.

Na wspomnienie zasługuje genialnie poprowadzony nordycki klimat, który aż bije ze stron po oczach. To oraz mnóstwo zwrotów akcji sprawia, że historia mocno uderza do głowy i w pewnej chwili czytelnik nie wie, czy się śmiać, czy płakać. W książce pojawiło się wiele niespodziewanych sytuacji, przez które siedziałam kilka minut i gapiłam się w strony jak sroka w gnat. Zresztą, cała opowieść została poprowadzona w taki sposób, że nie jest się w stanie przewidzieć jej zakończenie, przez co Dziecko Odyna jest na maksa wciągające i angażujące emocjonalnie. 

Podsumujmy. Siri Pettersen stworzyła niebanalną, intrygującą opowieść ze światem nordyckich wierzeń w tle. Historia porywa od początku, jest nieprzewidywalna, a bohaterowie bardzo zmyślnie wykreowani. Nie mam się do czego przyczepić, co naprawdę bardzo rzadko się zdarza. Nie daję maksymalnej oceny z dwóch powodów: trzeba się z początku skupić, by zrozumieć uniwersum (ale jak się je zrozumie, to powala na kolana), oraz zostawiam sobie okienko na kontynuację. :)

9/10

Dziecko Odyna
Siri Pettersen
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2024
Stron: 648


→ Zgnilizna


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu

3 komentarze:

  1. Czuję, że mógłbym odnaleźć się czytelniczo w tej książce, pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  2. Skoro historia jest nieprzewidywalna to na pewno będę o niej pamiętać w przyszłości,

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam tę książkę na półce od wielu lat i aż wstyd się przyznać (bo to prezent), że jej jeszcze nie przeczytałam! :o

    OdpowiedzUsuń