Wakacyjny okres jest najlepszy pod wieloma względami. Nie dość, że pogoda za oknem rozpieszcza, dodaje energii, to jeszcze długie dni i krótkie noce sprzyjają podejmowaniu spontanicznych decyzji. W człowieku rodzi się większa ochota na podróżowanie, na odkrywanie ciekawych, nieznanych miejsc. Wakacje sprzyjają również podejmowaniu prac sezonowych w innych miastach, co z kolei pozwala na poznawanie nowych ludzi, aż wreszcie na tworzenie niezapomnianych wspomnień.
Z podobnego założenia z pewnością wychodzi Piotr, czyli główny bohater Hotelu Żaglowiec, który z plecakiem na plecach wyrusza na swoją wakacyjną przygodę. Bez celu ani konkretnego planu przypadkiem trafia do tytułowego hotelu, którego właściciel omyłkowo bierze go za kandydata na pracownika baru. Piotr korzysta z szansy od losu i zostaje sezonowym barmanem.
Jako barman Piotr automatycznie staje się powiernikiem wszelkich sekretów, punktem centralnym plotek albo zwyczajnym towarzyszem codziennych rozmów przy piwku, winku czy szklaneczce brandy. W ten sposób bohater poznaje multum przeróżnych, często dziwnych osób, będących albo letnikami wynajmującymi pokoje w hotelu, albo stałymi bywalcami, czyli mieszkańcami pobliskiego miasteczka.
Piotr poznaje historie życia napotkanych osób, a z niektórymi nawet zawiera przyjaźnie. Ma przykładowo do czynienia z Anastazją - feministką broniącą spraw wszelakich, co zwykle zależy od jej nastroju; Erazmem - listonoszem opracowującym w sekrecie System, który pozwoli mu wygrać w zakładach; Wspaniałym Gonzalesem - ślepcem zawodowo grającym w darta; albo z niewierzącym księdzem Józefem...
Hotel Żaglowiec to debiut Piotra Chojnowskiego, który nazwałabym niesłychanie nietuzinkowym. Po raz pierwszy bowiem spotykam się z książką, gdzie poza mocno charakterystycznymi postaciami, nie ma żadnej akcji, konfliktów, twistów fabularnych i żadnej głównej fabuły. Cała historia ma miejsce w barze (lub w pobliżu baru), a jedyne, co się dzieje, bezpośrednio dotyczy bohaterów. Fabuła płynie, a raczej sennie sunie dalej, ponieważ bohaterowie w różnych jej momentach odkrywają prawdę o sobie, zdradzają sekrety i po prostu... rozmawiają.
Bez sprzeciwu przyznam, że Hotel Żaglowiec przedstawia iście nowatorski pomysł, który został dobrze zrealizowany. Problem w tym, że książka w rzeczywistości jest o niczym konkretnym, a przez to wpada i równie szybko wypada z głowy.
Rozmowy między bohaterami były bardzo ciekawe, momentami zabawne, a niektóre osoby autor zaprezentował wyjątkowo obrazowo, prześmiewczo i idealnie trafiając w punkt, jeśli mowa była o konkretnym charakterze bądź typie osobowości. Mimo tylu pozytywów historia jednak zupełnie mnie nie urzekła. Ani przez sekundę nie poczułam choćby minimalnej więzi z bohaterami, nie mogłam się też odnaleźć w żadnych z omawianych sytuacji życiowych.
Hotel Żaglowiec Piotra Chojnowskiego to w miarę udany debiut, który polecam traktować raczej jako zwyczajną historię z kilkoma zabawnymi fragmentami i z wieloma niewiarygodnymi postaciami, doskonale sprawdzającą się na leniwe popołudnie, niż jako nowatorskie odkrycie. Owszem, sam pomysł stworzenia powieści bez głównej fabuły można uważać jako wyjątkowo oryginalny, ale u mnie się on po prostu nie sprawdził.
6/10
Hotel ŻaglowiecPiotr ChojnowskiWydawnictwo SQNKraków 2021Stron: 357
Za możliwość przeczytania dziękuję
eee to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. Wolisz bardziej mroczne klimaty, prawda? :)
UsuńZ chęcią sprawdzę czy książka mi podpadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńDaj mi potem koniecznie znać, jak wrażenia po lekturze. :)
UsuńBrzmi niebanalnie, ale nie jestem pewna czy dotrwałabym do końca książki :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że jeśli lubisz takie spokojne historie z bardzo oryginalnymi bohaterami, spokojnie dotrwasz do końca. ;)
UsuńJa raczej oczekuję czegoś bardziej konkretnego 😉
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńKsiążka raczej nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Jasne. ;)
UsuńDobrze, że to w miarę udany debiut. Jaki pomysłowe zdjęcie!
OdpowiedzUsuńZawsze mnie cieszą debiuty. Dziękuję. ;)
UsuńMoże w wolnej chwili ją sprawdzę. Fajnie, że według ciebie jest to dobry debiut.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Widać, że autor postawił na nietuzinkowość i miał pomysł. A to bardzo szanuję w debiutach. :)
UsuńCzytanie bez akcji wydaje mi się bezsensu i stratą czasu:)
OdpowiedzUsuńTo dość inna sprawa, ale nie uważam, że Hotel Żaglowiec to strata czasu. :)
UsuńWprawdzie jestem całkowitym abstynentem od 2017 roku, to z chęcią bym zaglądnął do tej książki. Serdecznie pozdrawiam Ew, będę miał tę pozycję na uwadze :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że akurat tobie bardzo by się książka spodobała. Dużo tam interesujących bohaterów i ich historii. :)
UsuńJakoś mnie nie kusi.
OdpowiedzUsuńRozumiem. ;)
UsuńChyba raczej odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńOkej. :)
UsuńMiałam ją sobie kupić, ale ostatecznie nie byłam przekonana i nie zdecydowałam się ;)
OdpowiedzUsuńA teraz byś ją kupiła? W sensie po tej recenzji? :)
UsuńMyślę, że to raczej nie moje klimaty, więc nie planuję sięgać po tą książkę.
OdpowiedzUsuńRozumiem, może kiedy indziej. :)
UsuńBrzmi ciekawie, choć nie do końca wpisuje się w to, co lubię :)
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować sięgnąć i najwyżej, jakby książka nie podeszła, odłożyć. ;)
UsuńWiem, ale jakoś tak nie lubie nie kończyć książek. Na szczęście w tym roku tylko 1 mnie pokonała...
UsuńMam takie samo lusterko, ale na takie zdjęcie nie wpadłam, bardzo pomysłowe :) A jeśli chodzi o "Hotel Żaglowiec" to zobaczę może kiedyś przeczytam. To już trzeci w niedługim czasie debiut prozatorski wydany nakładem SQN. Zawsze mnie cieszą debiuty.
OdpowiedzUsuńLusterko podstawowe z Ikei. Ale najlepsze i jedno z tańszych. ;P Ja też się cieszę, że wydawnictwa zaczęły częściej dawać szansę debiutantom. ;)
Usuń