Mroczne sekrety to mój pierwszy kontakt z Marcelem Mossem, autorem wielu kontrowersyjnych, dotkliwych, często mocnych oraz dających do myślenia powieści. Fabuła najnowszej książki została zainspirowana autentycznymi wydarzeniami i utrzymana w nurcie domestic noir (piekło za zamkniętymi drzwiami), czego świadomość niebywale mnie zaintrygowała.
W książce poznajemy losy z kilku różnych perspektyw. Najpierw do głosu dochodzi Magda, która wyjechała za młodu do Wielkiej Brytanii, gdzie planowała ułożyć sobie życie. Sęk w tym, że dokonywała głównie złych wyborów, zwłaszcza w aspekcie partnerów. Kilka nietrafionych decyzji sprawiło, że musiała odwiedzić Polskę i stawić czoła zapomnianej, tragicznej przeszłości.
Czytelnicy Mrocznych sekretów poznają również losy Doroty. Kobieta prowadzi własną kwiaciarnie i wydaje się spełniona. Do czasu zamknięcia drzwi i przekroczenia progu od domu. W środku bowiem Bogdan, jej mąż, skutecznie poniża Dorotę, obniżając samoocenę i niszcząc psychicznie. Dorota jednak zrobi wszystko dla swoich dzieci, Nadii i Marcina...
Jakub i Alicja, młode małżeństwo, wydają się na pozór szczęśliwi, choć dopiero wyjazd urlopowy utwierdzi ich w tym przekonaniu. Poznając w Hiszpanii parę, Artura i Nataszę, wdają się w poligamiczną relację, czemu towarzyszą nagminne orgie. Wakacje jednak zawsze dobiegają końca. Pytanie brzmi: co potem?
Mroczne sekrety to dynamiczna książka, w której ewidentnie postawiono na akcję oraz dialogi, nie do końca przejmując się zbędnymi opisami. Czytelnik bowiem przez historię pędzi jak burza. Chociaż nie całkiem jest tak kolorowo, jak się wydaje, ponieważ mimo że z początku fabuła mocno mnie zaintrygowała, tak im dalej w las, tym całość stawała się mocno przewidywalna. Ostatecznie zakończenie odgadłam bezbłędnie, co skutecznie ostudziło mój zapał.
W książce bardzo podobał mi się chaos postaciowy. Wątki różnych bohaterów co rusz się ze sobą przeplatały, momentami plątały, a perspektywy zmieniano niemal co fragment. Zabieg ten umiejętnie zbudował pełne oczekiwania napięcie. Marcel Moss, poza wymienionymi powyżej głównymi bohaterami, wprowadził też do powieści perspektywę Nadii, Bogdana czy Mirka, z czego każda z tych osób opowiedziała własną wersję wydarzeń i otrzymała indywidualne cechy charakteru. Nikt w Mrocznych sekretach nie wydawał się całkowicie biały lub czarny; dominowały odcienie szarości, co osobiście w tego typu thrillerach uwielbiam.
Jak sposób zbudowania bohaterów zupełnie mnie kupił, tak pozostałe aspekty fabularne już niekoniecznie. Oprócz wspomnianej wcześniej przewidywalności (co swoją drogą jest najgorszym grzechem gatunku) niektóre wątki wydawały mi się mocno naciągane. Zakończenie mnie nie kupiło, a przepełniona akcją książka, która z początku wydawała się strzałem w dziesiątkę, wreszcie zaczęła mnie męczyć. I to mocno. Zabrakło mi chwili na odsapnięcie i złapanie oddechu, przemyślenie kilku spraw. Może gdyby co jakiś czas wprowadzić takie przystanki, ostateczna ocena książki wypadłaby lepiej?
Mroczne sekrety Marcela Mossa to zdecydowanie nie jest książka dla wszystkich, a już zwłaszcza nie dla dzieci. Nie znalazłam w książce rzeczy niezwykłych, a jedyne, co wybiega przed szereg, to umiejętna budowa bohaterów. Cała historia zdaje się naciągana i mimo że trafia się kilka zwrotów akcji, nie wiem, czy wyłącznie dla nich warto czytać całą historię. Mroczne sekrety mogą spodobać się największym fanom nurtu domestic noir, a dla reszty może to być zwyczajny thriller przeczytany ot tak, dla zabicia czasu.
5/10
Mroczne sekretyMarcel MossWydawnictwo FiliaPoznań 2021Stron: 336
Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu
Recenzja mnie wciągnęła, nie powiem. Dobre thrillery , czy też - dobre kryminały, są zawsze w cenie. Nie jestem jednak do tej książki do końca przekonany, chociaż wątek bohaterki - prowadzącej własną kwiaciarnię - wydaje się być wciągający. Pozdrawiam po zalatanym dniu. Dobrej nocy i - zaczytanego weekendu :)
OdpowiedzUsuńTo dość brutalny, mocny i bardzo... hm, wymowny thriller. Nie jestem przekonana, czy by Ci się spodobał, Jardianie. Z tego, co kojarzę, nie do końca gustujesz w tego typu książkach. :)
UsuńZainteresował mnie ten chaso postaciowy. Być może skuszę się na tę książkę.
OdpowiedzUsuńJak już się skusisz, to daj znać, jak i czy w ogóle Ci się podobało. :)
UsuńMarcel Moss i jego powieści to taka sinusoida, od naprawdę dobrych, po średniaki aż po klapy. Nie wiem. Może trochę za dużo i za szybko pisze? Albo ja już jestem za stara na niektóre historie ;) Tej książki jeszcze nie czytałam i na razie nie zamierzam, ale jestem ciekawa, jak bym ją odebrała ;)
OdpowiedzUsuńJa poznałam dopiero jedną książkę autora, ale zamierzam zdecydowanie sięgnąć po inne. Słyszałam zbyt dużo dobrych opinii i chcę zobaczyć, czy rzeczywiście mają pokrycie. :)
UsuńWiem, że na pewno nadejdzie czas, kiedy sięgnę po tę historię.
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że potem dasz mi znać, jak Ci się podobała. :)
UsuńKsiążka faktycznie wydaje się ciekawa, czułabym się zachęcona, gdyby nie to, że jest przewidywalna i koniec nie zaskakuje.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz dać jej szansę i najwyżej odłożyć, jeśli nie do końca przypadnie Ci do gustu. :)
UsuńAni nie czuję się nią bardzo skuszona, ani całkiem jej nie skreślam.
OdpowiedzUsuńCzyli typowy średniaczek. :P
UsuńA ja bym dała tej książce szansę 😉
OdpowiedzUsuńNo, i super! :)
UsuńNie znam autora, ale raczej go nie poznam, bo domestic noir to nie moje klimaty. A i ten chaos postaciowy mnie nie zachęca. Nie mówiąc już o tym, że widać, że tak książka jest średnia. Wolę na ten moment moje obyczajówki ;)
OdpowiedzUsuńAle właśnie ten chaos postaciowy był najlepszy. Dużo się działo, ciągle ktoś się przewijał i na jaw nagminnie wychodziły "mroczne sekrety". :)
UsuńTytuł sobie zapisuję, może nie na teraz, ale pewnie po niego sięgnę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się. Ciekawa jestem, jak Ci się spodoba. :)
UsuńAle mega zdjęcie! Co do książki, to jednak spasuję, gdyż obecnie wolę zupełnie inny gatunek literacki.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nawet nie wiesz, ile trzeba było się nachuchać dymem, żeby wyszło. :PP
UsuńCzytałam jedną książkę Mossa i mocno mnie rozczarowała. Czytając zarys fabuły, który przytoczyłaś, miałam wrażenie, że autor mieli ciągle te same motywy i pomysły. Zadziwia mnie popularność jego powieści.
OdpowiedzUsuńA jaką czytałaś? Podobno najlepsza jest jego trylogia i zamierzam po nią sięgnąć, żeby zobaczyć co i jak. :)
UsuńCzytałam "Nie odpisuj" i zupełnie nie mam ochoty na kontynuację. Ale jeśli zdecydujesz się na lekturę to mam nadzieję, że odbierzesz ją lepiej niż ja :)
UsuńJeszcze nie czytałam ani jednej książki Autora i nawet nie mam w planach.
OdpowiedzUsuńMarcela Mossa mam w planach, ale nie wiem, czy zacznę akurat od tej książki.
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, ale recenzja nie zachęca...
OdpowiedzUsuń