Ostatnio zostałam nominowana na Instagramie przez Sylwię Bies, by wziąć udział w pewnej zabawie i stwierdziłam: czemu nie? Ba, postanowiłam rozszerzyć nieco akcję i przenieść ją na bloga - wszak tutaj udzielam się bardziej i więcej. :)
W zabawie chodzi o to, by wymienić pięć związanych z książkami faktów o sobie, a potem nominować kolejne osoby. Właściwie nigdy nie byłam zawrotnym fanem tego typu łańcuszków, ale jeśli coś tyczy się książek, nie można być biernym. Trzeba się udzielać! A jeśli przy okazji zmobilizuję Was do większego udzielania się, to jeszcze lepiej!
Nie przedłużając więc...
5 książkowych faktów o Pomistrzowsku
1) Jestem chyba jedyną osobą, która w szkole średniej na wagary chodziła do... biblioteki. Tak, dobrze czytacie. Rano niby normalnie wychodziłam z domu, a w rzeczywistości zamiast do szkoły szłam do pobliskiej biblioteki, gdzie siedziałam do godziny 15 lub 16. Kilka razy zdarzyło się, że takie "wagary" trwały tydzień. Dłużej nie ryzykowałam, bo nauczyciele często dzwonili do rodziców z pytaniem, czy u mnie wszystko okej. :)
2) Do pierwszej części Harry'ego Pottera podchodziłam trzy razy. Zawsze po przeczytaniu pierwszego rozdziału odrzucałam książkę gdzieś w kąt. Tak naprawdę wciągnęłam się w Pottera po pierwszym filmie, na którym byłam w kinie. Zaznaczę, że książki przeczytałam dopiero, gdy w kinie grano piątą część. Od tamtego czasu jestem nałogowym molem książkowym.
3) W trakcie studiów przeczytałam maksymalnie 10 książek. Zaznaczę, że nijak nie wiązało się to z brakiem czasu czy pochłanianiem publikacji stricte związanych ze studiowanym kierunkiem (chemia, moi drodzy). To był czas, w którym po prostu dużo imprezowałam. O, tak, zdecydowanie dużo się wtedy działo. Ale to dobrze. :)
4) Jestem totalną sroką okładkową. Gdy widzę przepiękną okładkę, nie mogę się powstrzymać przed kupieniem. Nawet jeśli tematyka niekoniecznie mnie interesuje - wiem, to trochę chore.
I ostatnie, najgorsze wyznanie książkowe, do którego trochę wstyd mi się przyznać... :P
5) Lubię Zmierzch. Tak, dobrze czytacie. Wiem, że to słaba seria, momentami totalnie schematyczna i taka... nijaka, a wampiry z Forks to kpina, ale czytałam ją w gimnazjum i to był ten etap dojrzewania, że po prostu całkowicie przepadłam. Drugi tom czytałam chyba ze cztery razy, o pierwszym nawet nie wspomnę. Dwa ostatnie tylko po razie, bo zostały wydane w późniejszych latach.
I to tyle, jeśli chodzi o 5 najważniejszych faktów o Pomistrzowsku. :) Mam nadzieję, że parę razy się zaśmialiście z mojej głupoty i że przynajmniej raz Was zaskoczyłam.
Chciałabym nominować do zabawy:
Matkę Puchatkę
Jardiana
Głodną Wyobraźnię
Ken.G.
Kochani, mam nadzieję, że weźmiecie udział i wyspowiadacie o sobie naprawdę dobre, niemal pikantne kawałki. :)
A jakie fakty książkowe Wy mi opowiecie o sobie? Piszcie koniecznie w komentarzach, bo aż zacieram rączki z ciekawości!
Ja okienka spędzałam w bibliotece :)
OdpowiedzUsuńJa w sumie miałam dopiero okienka na studiach, ale wtedy szłam albo na piwo, albo do domu. :)
UsuńWiele nowego się o Tobie dowiedziałem ;-) Dziękuję za nominację ;)Ja opowiem o sobie nieco tutaj :) Też jestem typową sroką okładkową, ale teraz stawiam na e booki :)I na podręczniki historyczne :) Chodziłem na wagary często w liceum - do biblioteki tuż za rogiem. Czasem na kilka godzin, czasem na cały dzień. Wychowawczyni matematyczka - dzwoniła czasem do domu, ale na mym osiedlu jest wielu byłych - emerytowanych bądź aktywnych jeszcze - nauczycieli, i - trzeba było się nieźle pilnować ;) Studiowałem historię - polonistka odradziła filologię, chociaż Pani od rosyjskiego rekomendowała rosjoznawstwo. Uczyłem się intensywnie osiem lat rosyjskiego - cztery lata w liceum, cztery lata w szkole podstawowej - i do tej pory walczę z rusycyzmami. Angielskiego - rok w szkole podstawowej - cztery w liceum, rok lektoratu na studiach. Łacina - trzy lata na studiach, dość intensywny lektorat. Najlepiej mi się czyta nocą - ale jestem krótkowidzem. "Wielkie Oczekiwanie" - zainspirowane nieco Olgą Tokarczuk i postmodernizmem, a trochę - oglądanymi niegdyś "Pamiętnikami Wampirów". Po studiach historycznych pracowałem pięć lat jako nauczyciel w małych szkołach podstawowych - i - wspominam to fantastycznie -gdyż wprawdzie dojeżdżałem do miejsca pracy dość długo, ale opłacało się - było dla kogo ; - ) Pracowałem też przez cztery lata jako nauczyciel - bibliotekarz i wychowawca świetlicy. Przeczytałem chyba tylko dwa pierwsze tomy Harry ' ego Pottera - ale w kinie byłem na jednej ekranizacji. Nie lubię pająków, ale kocham muszki owocówki. Nie byłem typem imprezowicza na studiach - ale też czasem zarywałem zajęcia. Od lat nie pijam alkoholu - z różnych względów - przyznam się, że pociągam elektroniki - ale bardzo słabe . Z innych pikantnych - pracując w bibliotece szkolnej miałem pewien przypadek : uczennica z zerówki, już chyba licealistka - pewnego dnia zajrzała po raz enty do mnie na poddasze - i pokazała na mnie palcem mówiąc: "proszę Pana - ja tu jeszcze wrócę" ;-) Miło też wspominam odwozy i dowozy szkolnymi autobusami. Jestem fanem herbat owocowych, dzikiej róży, herbat ziołowych, słabych rozpuszczalnych. Czasem mocniejsze espresso - ale tylko rano. Książek teraz staram się nie kupować - ale jestem fanem wszelakich terminarzy, kalendarzy księżycowych, i notesów. Niegdyś moim konikiem były długopisy żelowe. Potem pióra wieczne. Dużo piszę ręcznie. Lubiłem wagarować na studiach, w szkole podstawowej i w liceum - ale gdy byłem aktywnym nauczycielem - byłem niestety (stety?) - służbistą . Teraz zajmuję się wieloma rzeczami, uważam na to, co jem (unikam cukru, soli, mąki). Zimą i wiosną trenuję bieganie. To tyle o mnie. Książki przeczytane uwielbiam dawać w prezencie .
OdpowiedzUsuńJa też się wiele o Tobie dowiedziałam, nawet bardzo wiele! Też oglądałam "Pamiętniki wampirów", ale o połączeniu ich z literaturą Tokarczuk pierwsze słyszę. Tak się da? :) Osiem lat nauki języka to z jednej strony dużo, a z drugiej bardzo mało - u mnie w nauce niemieckiego tyle lat zdecydowanie nie pomogło. Trzeba lubić i rozumieć dany język, by móc zgłębiać jego ewenementy. Ciekawe masz życie, powiem Ci. :) I widzę, że zdrowe odżywanie zwycięża. To dobrze. Trzeba być świadomym tego, co się wrzuca na ruszt. :)
Usuńja nie czytałam HP:D zdecydowanie jestem team Władca Pierścieni:)
OdpowiedzUsuńA sumie, skoro nie czytałaś, to może jeszcze nie wiesz, że jesteś fanką HP? :P
UsuńE tam, to z okładkami wcale nie jest takie dziwne, mam to samo ;) Też lubię "Zmierzch".
OdpowiedzUsuńTo super, że ktoś jeszcze tak ma. Bo to jednak jest dziwne. Ciuchów się nie kupuje, bo ładnie wyglądają, jak leżą w szafie. :P
UsuńJa też lubię Zmierzch i mam do tej serii wielki sentyment :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że jest nas więcej. :) Chociaż zeszłoroczne "Słońce w mroku" było totalną porażką.
UsuńSwego czasu "Zmierzch" również bardzo mnie wciągnął. Teraz pewnie odebrałabym go inaczej. Nie mówię, że zupełnie źle, ale na pewno nie tak entuzjastycznie jak za początków serii. :)
OdpowiedzUsuńTeż mi się tak wydaje. Jeśli teraz bym czytała po raz pierwszy "Zmierzch" nie jestem pewna, czy by mi się spodobał. :)
UsuńJestem totalną fanką HP, ale przyczytałam tylko 3 pierwsze części, potem obejrzałam filmy, a resztę przeczytałam 15 lat później :) Też jestem łasa na piękne okładki xD
OdpowiedzUsuńO kurczę, to koniecznie musisz przeczytać resztę! Bo te początkowe to w sumie w większości to samo, co na filmach. :)
UsuńTeż jestem okładkową sroką 😁 A czytanych książek nie ma co się wstydzić. Niech się wstydzi ten co nic nie czyta 😉
OdpowiedzUsuńW sumie racja! :P
UsuńJa na wagary chodziłam do ... kościoła ;D
OdpowiedzUsuńI też jest okładkową sroką ;)
Naprawdę? No, w sumie też to jakieś miejsce. :P
UsuńJa też lubię Zmierzch.
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietny ten łańcuszek. Bardzo mi się podoba. Zdecydowanie też jestem sroką okładkową i też lubię Zmierzch bo to była pierwsza młodzieżówka z motywem wampirów jaką przeczytałam wi9 sentyment pozostał :)
OdpowiedzUsuńTo też możesz się czuć nominowana! Chętnie poznam Twoje 5 faktów książkowych. :)
Usuńja do Harry'ego miałam dwa podejścia ;)
OdpowiedzUsuńUdane? :)
UsuńTeż jestem sroką okładkową i też lubię "Zmierzch" - mam do niego jakąś dziwną słabość.
OdpowiedzUsuńMam wrażenie po tych komentarzach, że więcej ludzi woli Zmierzch niż HP. A to dziwne. :)
UsuńTeż nie mam nic do "Zmierzchu", choć jest mnóstwo lepszej literatury o wampirach :D A do biblioteki chodziłam podczas okienek ♥
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zabawa! :) Kiedyś na jakimś starym blogu chyba, też pisałam takie książkowe fakty, ale ot tak, a nie jako łańcuszek :)
Pozdrawiam serdecznie! :)
Wiem, ale kiedyś w sumie od "Zmierzchu" zaczęła się moja historia z książkami o wampirach, dlatego traktowałam to jako swego rodzaju pierwowzór. :) Jak chcesz, to czuj się nominowana!
Usuń:) Do dziś pamiętam, jak wzięłam Pottera z półki współlokatorki, zaległam na łóżku i zaczęłam czytać. Tak z ciekawości chciałam zobaczyć, co wszyscy w tym widzą. Ani się obejrzałam, a byłam w połowie książki :D
OdpowiedzUsuńPewnie naskrobię swoje w weekend albo na IG, albo na blogu, jeśli się zbytnio rozpiszę. Nie znoszę pisać na telefonie! :)
Bo HP to jednak HP - tego się nie da nie lubić, bo wszystko w tej historii jest magiczne. Pisanie na telefonie to mordęga. Podziwiam ludzi, którzy to robią. Ja bym nie wyrobiła, gdyby ta autokorekta ciągle mnie poprawiała - straciłabym cierpliwość i wywaliła telefon przez okno. :)
UsuńJak jest piękna okładka to ciężko po książkę nie sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńRacja! A potem milion nieprzeczytanych książek zalega na regałach. Ale czy to źle? :P
UsuńFajne fakty :)
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńNo to znamy się trochę lepiej :)
OdpowiedzUsuńOdrobinę. :P
UsuńCzy naprawdę tylko ja nie chodziłam na wagary :( ??? Przez okres studiów nie przeczytałam ani jednej "normalnej" książki. Studiowałam historię i archiwistykę, więc w każdym semestrze musiałam czytać 15 obowiązkowych książek na egzamin + 5 na konserwatoria. Na inne nie miałam już siły.
OdpowiedzUsuńWagary to była super ucieczka od szkoły i możliwość robienia tego, co się rzeczywiście chce, bez zbytnich problemów. Zazwyczaj. :) Nie dziwię Ci się, że nie miałaś czasu na inne lektury, skoro czytałaś te potrzebne typowo na studia.
UsuńOMG! Świetny pomysł na wagary! Też lubię Zmierzch, tak naprawdę to były pierwsze ksiażki, od których zaczęła się moja miłość do czytania.
OdpowiedzUsuńNajlepszy! A ty gdzie uciekałaś? :)
UsuńCiekawe fakty! :) Studia zaczynam dopiero w październiku, ale po takim głosie zaczynam się bać tego, co ja tam będę robić :D
OdpowiedzUsuńPić, balować i trochę się uczyć. :) Chociaż to zależy od kierunku, na jaki idziesz.
UsuńPowinnaś jeszcze dodać, że jesteś jedną z najbardziej uśmiechniętych bloggerek. Wpadając do Ciebie zawsze poprawia mi się humor :)
OdpowiedzUsuńSerio? No to super! Bardzo się cieszę, bo czytanie to ma być radość, którą trzeba zarażać. Więc dobrze, że mi to wychodzi. :P
UsuńDawno nie byłam w bibliotece, aż nabrałam ochoty żeby coś wypożyczyć :) HP uwielbiam i czytałam wielokrotnie. Ominęła mnie fascynacja Zmierzchem, ale kto wie czy by mnie nie wciągnął, gdybym po niego sięgnęła.
OdpowiedzUsuńBo były zamknięte, więc się do nich nie chodziło - wtedy też zaczęło mi dziwnym trafem więcej przybywać książek na regały. Przypadek? :)
UsuńDo Pottera robiłam dwa podejścia, chociaż długo broniłam się przed książkami (filmy oglądnęłam wszystkie) ;) A teraz jestem wielką fanką młodego czarodzieja ;)
OdpowiedzUsuńHaha, czyli mnie rozumiesz. Zazwyczaj tak bywa, że te najlepsze książki po kilku rozdziałach się odrzuca, a potem jak już się człowiek przemoże, to pochłania na raz. Tak też miałam w przypadku "Akademii wampirów" - po rozdziale odłożyłam, ale jak wróciłam... Cudowna seria! :)
UsuńAle ekstra! Ej, "Zmierzch" miał swój urok... ;) Tygodniowe wagary w bibliotece? Grubo! A bibliotekarze nie przyglądali Ci się podejrzliwie? ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za nominację i oczywiście przyjmuję wyzwanie! ♥ Muszę tylko pomyśleć o pikantnych kawałkach... :D
Miał swój urok, ale to lata temu w gimnazjum. Teraz nie powinien mi się aż tak podobać. :P Myślę, że bibliotekarki stwierdziły, że wolą, żebym wagarowała w bibliotece niż szwendała się po ulicach.
UsuńCzekam na te pikantne kawałki!