Recenzja [261] - Krwiście o prześladowaniu i nierówności


PREMIERA 11.04.2023

Karmazynowe rządy Amelie Wen Zhao to trzeci, i ostatni zarazem, tom cyklu Dziedzictwo krwi (recenzję do tomu pierwszego znajdziecie - tutaj, a do drugiego - tutaj). Fabularnie rozpoczynamy w miejscu, w którym zakończono Czerwoną Tygrysicę. Ana zmaga się z utratą powinowactwa krwi; poza poczuciem wewnętrznej pustki jej ciało powoli zaczyna umierać. Nie poddaje się jednak, ba, zrobi wszystko, by odzyskać magię!

Zanim Anastazja wróci do zdrowia, najpierw musi pokonać brutalnie rządzącą, cesarzową Morganię, która do celu idzie po trupach. Dosłownie. Mają jej w tym pomóc sojusznicy, rebelianci znani jako Czerwone Peleryny. Tylko czy pomoc jest możliwa, skoro walczą oni o wolność dla ludu, z czym pojęcie monarchii zdecydowanie się gryzie? 

Czy Anie uda się pokonać zawistną, bezwzględną cesarzową Cyrilli? Co się stało z Ramsonem, który pozostał w Bregonie? A reszta przyjaciół? Jaki ich los czeka, jeśli nadal postanowią walczyć?

Karmazynowe rządy to zdecydowanie najlepsza część trylogii. W poprzednim tomie miałam ogromny problem z chaotyczną narracją i "ciapowatością" Any, co teraz na szczęście zupełnie zniknęło. Główna bohaterka spoważniała, zaczęła logicznie myśleć oraz podejmować dobre decyzje. Historia była bardzo dynamiczna, co rusz pojawiały się zwroty akcji, dzięki czemu ciężko było oderwać się od lektury.

Największym plusem powieści okazał się motyw rebeliancki. To, w jaki sposób Ana i Czerwone Peleryny prowadziły kampanię przeciw monarchii, to, jak walczyli, jak zaciekle bronili własnych przekonań zasługuje na brawa. Wątek wypadł niezwykle realistycznie. Przez wszystkie strony trzymał w napięciu oraz wpływał na wyjątkowy klimat Karmazynowych rządów

Przedstawienie relacji między Aną a Ramsonem nie trąciło żadnym znanym schematem. Nie znalazło się tutaj typowej miłości od pierwszego wejrzenia. Nie. Zauroczenie rosło w miarę przebytych problemów, a kiedy osiągnęło apogeum i tak nie stało na pierwszym miejscu. Uczucie było wywarzone, romantyczne i zdecydowanie nieprzedobrzone. 

Karmazynowe rządy to idealnie zwieńczenie trylogii. Książkę, oczywiście, polecę z głębi serca. Amelie Wen Zhao zabierze was w świat pełen sprzeczności. Traficie w sam środek walki o równość, wolność, o prawa i o obalenie monarchii na poczet demokracji. Historia poruszy, rozśmieszy, a przede wszystkim otworzy serca na nadzieję i miłość. :)

8/10

Karmazynowe rządy
Amelie Wen Zhao
Dom Wydawniczy REBIS
Poznań 2023
Stron: 476

← Czerwona Tygrysica





10 komentarzy:

  1. Nie miałam jeszcze okazji poznać poprzednich części cyklu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jeśli znajdziesz chwilę, nadrób, bo spędzisz cudownie czas. :)

      Usuń
  2. Fajnie, że to najlepsza część z trylogii. Udana lektura to jest to!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I fajnie, że to ostatnia część, bo czuje się satysfakcję. :)

      Usuń
  3. Najpierw muszę nadrobić dwa pierwsze tomy. Fajnie, że ten dobrze zamyka trylogię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Nie pożałujesz, gwarantuję. :)

      Usuń
  4. Ty kończysz trylogię, a ja jej jeszcze nie zaczęłam, chociaż regularnie to sobie obiecuję... Ale tak czy inaczej, z całą pewnością będzie czytane. Cieszy mnie, że po odrobinę słabszym drugim tomie, trzeci uznajesz za tak udany; że nie ma tej tendencji spadkowej, której czasami się boję (pierwszy tom taki przemyślany i dopieszczony, a kolejne pisane na szybko po sukcesie).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też to bardzo cieszy, bo bałam się, że się zawiodę. A tutaj taka niespodzianka! Plus czuję ogromną satysfakcję po lekturze, kiedy ostatnia część tak dobrze wypadła. :)

      Usuń
  5. To na pewno trylogia, która spodoba się fanom gatunku.

    OdpowiedzUsuń