Recenzja [184] - Romantyczny przewodnik po Nowej Zelandii

 

Nowa Zelandia jest państwem wyspiarskim położonym na południowy wschód od Australii; znalazłam w Internecie, że odległość między Polską a Nową Zelandią wynosi aż 17804 kilometrów, dlatego kiedy mnie by rzucił wieloletni narzeczony, na kraj ucieczki wybrałabym raczej Europę, ewentualnie Amerykę. 

Zuza, główna bohaterka debiutanckiej powieści Miki Modrzyńskiej, nie bawiła się w półśrodki. Po niespodziewanym rozstaniu z Mikołajem, porzuciła ukochane mieszkanie we Wrocławiu i znienawidzoną pracę w korporacji, wsiadła do samolotu i wylądowała dopiero w Nowej Zelandii. Kraju, w którym w zimie jest lato, które dzieli z Polską różnicę dwunastu godzin i w którym na wolności biegają niebieskie kurczaki?

Przyjaciółka Zuzy, Ola, od kilku ładnych lat zamieszkuje ten przepiękny, wyspiarski krajobraz, dlatego pomaga jej w znalezieniu pracy. Zuza zatrudnia się u małżeństwa jako niania, lecz zanim rozpocznie pracę na pełen etat, próbuje wrócić do swoich korzeni. Do zachowania, kiedy była wolna, dzika i przede wszystkim kiedy nie przejmowała się wszystkimi problemami wokół. W tym akcie szaleństwa, a dokładnie w sylwestrową noc, Zuza poznaje Nowozelandczyka, Simona.

Ten przystojny i jedyny w swoim rodzaju mężczyzna umiejętnie pokaże Zuzie uroki Nowej Zelandii. Pytanie, co się stanie po trzech miesiącach pobytu i czy Zuza wreszcie doceni siebie?

Styczniowa letnia noc Miki Modrzyńskiej jest lekkim romansem, w którym przyjemna historia przeplata się z przepięknymi, nowozelandzkimi krajobrazami. Fabuła nie należy do mocno skomplikowanych ani wyjątkowo oryginalnych, co zupełnie nie przeszkadza w ostatecznym odbiorze - książkę czyta się szybko i z wielką przyjemnością. Losy bohaterów śledzi się z ogromnym zaangażowaniem, ale również z przymrużeniem oka.

Najbardziej w książce zainteresowały mnie ciekawostki dotyczące Nowej Zelandii - wszak nie jest to zbyt popularne miejsce akcji wybierane przez autorów. Mika Modrzyńska oprowadza czytelnika po wyspie: pokazuje najciekawsze tereny czy wyjątkowo piękne zjawiska przyrodnicze, wplątuje odrobinę historii, zbliża niecodzienne zachowania mieszkańców albo podaje zaskakujące fakty dotyczące na przykład włączanych ręcznie kontaktów. Widać, że autorka znakomicie zna Nową Zelandię od strony tubylca, a umiejętne wplatanie komentarzy a propos tego wyspiarskiego państwa sprawia, że Styczniowa letnia noc jaki się jako wyjątkowa lektura. 

Co się tyczy stricte samej fabuły, poruszanych wątków czy relacji między głównymi bohaterami - nie było szału. Jak wspomniałam na powyżej, Styczniowa letnia noc nie należy do historii oryginalnych, czyli mamy zagubioną, zrozpaczoną bohaterkę, która po zerwaniu ucieka do innego kraju, gdzie poznaje przystojnego, seksowanego i niezwykle tajemniczego mężczyznę. I od tego momentu fabuła kręci się prawie wyłącznie wokół tej dwójki; schemat goni schemat.

W kilku słowach podsumowania powiem, że mimo wspomnianych nieoryginalnych aspektów, debiut Miki Modrzyńskiej jest ciekawą, lekką historią wartą przeczytania. Styczniowa letnia noc zachwyca przede wszystkim przedstawionym krajobrazem Nowej Zelandii, a swoich czytelników zabiera w podróż i sprawia, że z miejsca zakochują się w tym wyspiarskim państwie. Polecam, bo opowieść śledzi się z dużym zainteresowaniem, jest przyjemna, momentami zabawna i pełno w niej ciekawostek o Nowej Zelandii.

7/10

Styczniowa letnia noc
Mika Modrzyńska
Wydawnictwo Media Rodzina/Gorzka czekolada
Poznań 2022
Stron: 343


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu



19 komentarzy:

  1. Cieszę się, że książka Ci się spodobała. Ja jednak raczej po nią nie sięgnę, bo z tego co przeczytałam w Twojej notce to nie moje klimaty. Dlatego skupię się raczej na tym co już mam w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, całkowicie rozumiem. Ludzie przecież mają zupełnie różne gusta. :)

      Usuń
  2. Brzmi nawet-nawet, szczególnie ze względu na oryginalny klimat Nowej Zelandii. Może kiedyś... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, tak! Klimat Nowej Zelandii kompletnie daje radę. :)

      Usuń
  3. Chętnie wybrałabym się w taką książkową podróż do Nowej Zelandii.

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam bloga autorki. Książkę chętnie przeczytam jeśli będę miała okazję.

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię, gdy książka przenosi mnie do innego kraju i mogę go lepiej poznać:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sięgnę, w odpowiednim czasie. Miałem i chyba mam kontakt z Autorką - poprzez bloga. Nie wiem, czy jest jeszcze aktywny 9jej blog) - ale udzielałem się na nim :-) . Pozdrawiam serdecznie Ew :-) .

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja póki co odpuszczam, bo mam sporo zaległości 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym przeczytała, ze względu na te ciekawostki o Nowej Zelandii właśnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Nową Zelandię i chętnie dowiedziałabym się więcej o tym przepięknym kraju. A banalna fabuła książki debiutującej autorki wcale mi nie przeszkadza. Oczami wyobraźni mogłabym się tam z łatwością przenieść. Pozdrawiam przedwiosennie, Ew :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zastanowię się jeszcze, a jak na razie mam co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla Nowej Zelandii warto sięgnąć, bo opis fabuły... No nie zainteresowała mnie ;) Ale zakładam, że w takiej lekkiej formie informacje o tej wyspie same wpadałyby do głowy. Więc warto.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie mój klimat, ale w sumie czemu by nie poznać czegoś nowego :D tym bardziej, że czasem fajnie sięgnąć po nieskomplikowane fabuły.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię podróże, te z książką też :)

    OdpowiedzUsuń