Recenzja [171] - Oko w oko z Otchłańcem

Swoją przygodę z Peterem V. Brettem zaczęłam od tyłu, ponieważ od swego rodzaju sequelu. Pustynny Książę (pierwszy tom Cyklu Zmroku), którego recenzja ukazała się stosunkowo niedawno (kliknij, żeby przejść), fabularnie dotyczyła dzieci bohaterów występujących w Cyklu Demonicznym, więc odrobinę zaspojlerowałam sobie zakończenie. Ale to nic. Nawet przez chwilę nie żałowałam, że poznałam historię Pustynnego księcia przed Malowanym człowiekiem, bo nijak nie przeszkodziło mi to ani w ostatecznym odbiorze lektury, ani we wkręceniu się w wydarzenia, ani tym bardziej w zgraniu się z bohaterami. 

Malowany człowiek jest pierwszym tomem wspomnianego wyżej Cyklu Demonicznego i opowiada historię trójki młodych ludzi. Pierwsza perspektywa dotyczy Arlena, chłopca mieszkającego Potoku Tibbeta - niewielkiej wiosce, gdzie ludzie żyją z dnia na dzień, bojąc się mrocznej wizji przyszłości oraz tego, co przyniesie noc. A raczej jakie żniwa zbierze...

Leesha w Zakątku poza okropną matką zmaga się również z wierutnym kłamstwem, przez które życie dziewczyny wywróciło się do góry nogami. Na szczęście poznała Brunę - starą zielarkę wyczyniającą cuda z ziół.

Z kolei Rojer po nagłym ataku w rodzinnym domu znalazł się pod pieczą Minstrela, Arricka. Chłopiec próbuje więc powiązać koniec z końcem i uratować mistrza przed zapiciem się na śmierć. W ten oto sposób odrywa swój magiczny, muzyczny talent.

W Malowanym człowieku tylko jedna rzecz jest pewna: nocą, kiedy demony przyjmują namacalną poznać i zaczynają atakować, nie waż się wyjść poza chroniące cię runy. Bo Otchłańca nie da rady zabić. Ale czy aby na pewno? 

Peter V. Brett dał początek niezwykłemu cyklowi fantasy, potrafiącemu wpłynąć na wyobraźnie, wywołać przeróżne emocje i niewiarygodnie wręcz wciągnąć. Malowany człowiek to ponad ośmiuset stronnicowa powieść, którą przeczytałam w dwa dni, bo po prostu nie potrafiłam się od niej oderwać. I samo to powinno was zachęcić do sięgnięcia.

Głównych bohaterów pokochałam całym sercem, totalnie się z nimi zżywając. Arlen zaczarował mnie swoim uporem, bohaterstwem i odwagą. Śledząc jego przygody i widząc, jak z każdym dniem mężniał i robił wszystko, byleby spełnić marzenie pozostania Posłańcem, dawało nadzieję. Leesha i jej zaangażowanie w naukę oraz niesienie pomocy chorym i potrzebującym było miłym oderwaniem od ciągłej walki z Otchłańcami, a talent muzyczny Rojera to rzecz niesłychanie urocza i wyjątkowo zaskakująca. Każdy bohater był więc na swój sposób unikatowy, co skutecznie urozmaicało lekturę.

W Malowanym człowieku nie da rady wyłonić najlepszego wątku. Tam każdą historię, nawet tę najmniej znaczącą i najkrótszą, czytało się z dużym zainteresowaniem. Mam wrażenie, że autor doskonale przemyślał fabułę: wszystko pasowało. Nie odniosłam wrażenia, że któryś moment napisano na siłę albo że wprowadzona intryga odbiegała od rzeczywistości, stając się nierealną. 

Wydanie dodatkowo uzupełniono o klimatyczne ilustracje Dominika Brońka oraz o mapy, dzięki czemu mogłam lepiej wyobrazić sobie podróże bohaterów. 

Malowany człowiek Petera V. Bretta to książka, którą bezapelacyjnie polecam wszystkim. W powieści akcja goni akcję, losy bohaterów ważą się niemal na każdym kroku, Otchłańce atakujący nocą to chleb powszedni, a odkrywanie starodawnych tajemnic i run wprowadza bezbłędny, magiczny klimat. Malowany człowiek to typowy must read każdego szanującego się fana fantastyki. Historia wywołuje tony emocji i zachwyca, opowiadając o odwadze, walce z przeciwnościami losu, przyjaźni i o tym, że przestraszony człowiek potrafi wyrządzić więcej krzywdy niż największy złoczyńca. 

10/10

Malowany człowiek
Peter V. Brett
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa-Lublin 2021
Stron: 807


→ Pustynna Włócznia


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

22 komentarze:

  1. Ostatnie zdanie recenzji mnie zastanowiło - fakt, lęk, przestraszenie - mogą uczynić sporo szkody :) Pozdrawiam serdecznie Ew :) Fabryka Słów ma same dobre książki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę sporo, co widać na przykładach zawartych w książce. :)

      Usuń
  2. Nie jestem fanką fantastyki, ale mam ochotę przeczytać tak wysoko ocenianą książkę 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ zachęcająco piszesz o tej książce. Polecę ją mojemu kyznowi. On lubi takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnie napisałaś, szkoda że fantastyka to nie mój gatunek, bo od razu bym sięgnęła po tę książkę 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze możesz spróbować. A nuż się okaże, że znalazłaś swój ulubiony gatunek. :)

      Usuń
  5. Zachęciłaś mnie do sięgnięcia po tę książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niby nie moja bajka, ale może akurat w treści tej książki się odnajdę. Ładne zdjęcie... i takie mroźne ;) u mnie śnieg na razie udaje cukier puder.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj przeczytać. Myślę, że będziesz zachwycona. :) Dziękuję.

      Usuń
  7. Książki tego autora są bardzo popularne w mojej bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow, zachęcająca ocena!
    U mnie na przeczytanie czeka jeszcze najnowszy Schwartz z fantastyki, i póki co innych na razie nie planuję :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czuję się zachęcona do lektury tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie przepadam za fantastyką, więc jednak nie skuszę się na powyższą książkę, ale wiem, komu mogę ją polecić.

    OdpowiedzUsuń
  11. Chwilowo ma inne tytuły w planach, chociaż twoja recenzja brzmi zachęcająco

    OdpowiedzUsuń
  12. Jakie super zdjęcie dla tej książki! Ja bałabym się tak ustawić na śniegu powieść 10/10 :D

    Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń
  13. Ta cegiełka jest na mojej liście :) Poza pierwszą dziesiątką, ale w końcu się doczeka, tak jak i "Wojna makowa" ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ta książka chodzi za mną już z drugi tydzień i nie wiem, kiedy się w końcu przełamię, bo bardzo nie chcę zaczynać chwilowo żadnej pokaźnej fantastyki. Jednocześnie bardzo chcę skończyć to, co już mam zaczęte, a z drugiej strony chcę rzucić wszystko w kąt i zacząć tą xd

    OdpowiedzUsuń