Rozdanie konkursowe - wiejskie życie

 

Dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka mam dla Was komplet książek Kasi Bulicz-Kasprzak. Pierwszy i drugi tom Sagi Wiejskiej (recenzja Skrawka pola dostępna tutaj). Jak je zdobyć, zapytacie? Ano niezwykle prosto!

ZASADY

→ napisz w komentarzu, że się zgłaszasz

→ zaobserwuj bloga Pomistrzowsku

→ odpowiesz na pytanie: 

Życie na wsi czy w mieście? Dlaczego?

→ będzie mi bardzo miło, jeśli polubisz fanpejdża Pomistrzowsku i Wydawnictwa Prószyński i S-ka oraz zaobserwujesz nasze konta na Instagramie (nie jest to warunek konieczny) 

→ czekaj na wyniki :)

Rozdanie trwa równocześnie na blogu, instagramie oraz fanpejdżu i trwa od dzisiaj, tj. 17.04. do 01.05.2021. Wyniki ogłoszę w przeciągu trzech dni od zakończenia konkursu. Wysyłka jedynie na terenie Polski. 


IG Pomistrzowsku || IG Wydawnictwa


To co? Są tu jacyś zainteresowani konkursem? Powodzenia!


03.05.2021 
WYNIKI

Chciałabym serdecznie pogratulować Piotrowi Iwanowskiemu zwycięstwa! (zgłoszenie przez facebooka)

A wszystkim innym uczestnikom dziękuję za wzięcie udziału w rozdaniu. Nie spodziewałam się aż tak licznego odzewu, przez co wybranie wygranej odpowiedzi było naprawdę ciężkim zdaniem. Najlepiej nagrodziłabym Was wszystkich. :) 

Śledźcie bloga, fanpejdża i Instagrama, bo niebawem kolejne rozdania książkowe!

10 komentarzy:

  1. Życzę powodzenia Wszystkim biorącym udział w konkursie. Ja jak wiesz, nie mieszczę się z papierowymi książkami w mieszkaniu. Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgłaszam sie!
    Życie w mieście! Dlaczego? Pochodzę ze wsi. Nigdy nie czułam się tam dobrze. Chociaż to nie jest wieś XIX-wieczna to i tak trzeba czasami pracować w polu czy przy drzewie. Super jest mieć swoje naturalne pomidory czy ziemniaki i nie kupować węgla na opał, ale ja zwyczajnie się nie nadaję do tak ciężkiej pracy i zwyczajnie nie odnajduję się na wsi. Poza tym ludzie są wyjątkowo nieprzyjemni, tylko patrzą, żeby komuś dogryźć, pośmiać się i udawać, że ktoś jest gorszy. Nie znoszę tego. Jasne, wszędzie trafimy na przysłowiowego buraka, ale mam wrażenie, że na wsi jest to bardziej widoczne. Poza tym wszędzie trzeba dojechać - na basen, do marketu, do kina, do pracy czy szkoły muzycznej. W mieście wszystko jest blisko, bez prawa jazdy i samochodu wszędzie bez problemu dotrę. I miasto tętni życiem. Więc zdecyodwanie miasto. Nie wyobrażam sobie życia na wsi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chętnie odpowiem pozakonkursowo :) Zdecydowanie wieś! Mieszkam pół życia w jednym z największych miast Polski i co najmniej od kilku lat mam tego dosyć. Chętnie zaszyłabym się gdzieś, gdzie jest (jeszcze) czyste powietrze. Przeniosła w Bieszczady albo na Podlasie, gdzie widziałabym konie brodzące przez rzekę, krowy na pastwiskach i laski pełne brzóz. Poza tym chciałabym kiedyś mieć psa, a to będzie możliwe wyłącznie na wsi. Uwielbiam wiejskie pejzaże, widok nowoczesnego miasta z wieżowcami nigdy nie robił na mnie wrażenia.

    Do tego dziś wcale nie trzeba harować od rana do wieczora. Wiele osób ma domy na wsi, ale nie posiada nawet małej działeczki. Nie uprawia nawet rządki marchewek ;) Marzy mi się domek pod lasem z dużym ogrodem i poletkiem, na którym rosłyby ziemniaki i inne warzywa. Tak tylko dla nas. Chciałabym mieć piękny, pełen kwiatów ogród. Sporo przy tym pracy, ale nie robiłabym tego sama. Poza tym nie chcę mieć ogrodu pod linijkę, tylko pełną naturę, kwietną łąkę etc.

    OdpowiedzUsuń
  4. A co mi tam - zgłaszam się! Zdecydowanie wieś. Urodziłam się w mieście, na szczęście nie w jednym z tych wielkich. Liczy sobie ono około 250 tysięcy mieszkańców. Jak mieszkałam tam na co dzień, to czułam, że czegoś mi brakuje. Gdy trafiła się okazja to, wraz z mężem kupiliśmy działkę na wsi, a raczej w lesie. Jak tylko się już umościliśmy w nowym gniazdku, różnica była ogromna. Wszędobylska zieleń cieszyła i koiła oczy, śpiew ptaków zagłuszał czasem myśli. Bliskość przyrody i możliwość obcowania z nią jest dla mnie bezcenna. Sarny, łosie, bażanty, zające podchodzą nawet pod płot. Odległość do najbliższego przystanku PKSu i do sklepu (ponad 5 km) wymusiła zdrowy tryb życia. Jazda na rowerze na świeżym powietrzu, a nie w smogowej mgle sprawiła, że na nowo czerpię z tego przyjemność. Długie spacery z psami, na które nikt złowrogo nie patrzy i nie komentuje, że to worki z pchłami. Możliwość wychodzenia na spacery to i dla kotów duża frajda. Wszyscy jesteśmy bliżej natury. Życie się jakby uspokoiło, zmieniło tempo. Nocą nie ma nic piękniejszego niż rozgwieżdżone niebo. Nie brakuje mi szumu tramwajów sunących po torach, neonowych reklam, wiecznego hałasu, warczących sąsiadów latających z wiertarkami i młotkami, śmieci leżących na chodnikach, osiedlowych meneli, zapełnionych sal kinowych i wiecznego szukania miejsca parkingowego. Nawet ludzi żyjący na wsi są milsi, człowiek nie czuję się anonimowy. Nie raz i nie dwa podczas pobytu w sklepie już przy kasie pani sprzedawczyni zapytała, czy nie zapomniałam o zgrzewce wody mineralnej lub informowała, że pojutrze przyjdzie dostawa mojej ulubionej czekolady. Owszem, życie na wsi nie zawsze jest tylko i wyłącznie wesołe, kolorowe i bezproblemowe. Nie ma takiej wygody jak w mieście, trzeba pamiętać o wielu innych rzeczach, o których mieszkając w bloku spółdzielczym, nie trzeba było myśleć. Jednak dla mnie te minusy nigdy nie sprawiają, że czuję się zniechęcona. I nie sprawią, że znów wrócę do miasta. Dokonaliśmy z mężem bardzo dobrego wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja wybrałam tak pomiędzy - obrzeża miasta. Za wsią przemawia do mnie tylko bliskość z naturą i tutaj to mam. Lubię zgiełk i możliwości miasta, to że żyje się w nim szybko. Wiele osób chwali sobie przenosiny na wieś i związane z nimi zwolnienie życia, ale to nie dla mnie - ja muszę mieć dużo zajęć, wyrabiać 200% normy, bo dopiero wtedy czuję, że żyję i wszystko się układa, a zwolnienie nie wpływa na mnie dobrze. Poza tym wychowałam się w małej społeczności, jako dziecko bywałam na wsiach u rodziny i to zupełnie nie dla mnie. Kontakty międzyludzkie przez cały czas odbierałam jako bardzo negatywne - jeżeli w jakikolwiek sposób się wyróżnia, to nie spotyka się z przyjaznym odbiorem, dzieci ponoszą konsekwencje wyborów rodziców, a w tak małej społeczności trudno się odciąć od negatywnych grup, bo nie ma alternatywy. W mieście jest to o wiele prostsze, jest mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś się czegoś przyczepi, bo mu się nie podoba, a nawet jeśli, to łatwiej dobrać znajomych tak, by się z nimi po prostu lubić, a nie utrzymywać kontakty tylko dlatego, że nie ma innej możliwości. Poza tym praca w ogrodzie czy polu zupełnie do mnie nie przemawia i zawsze mnie denerwowała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Życzę powodzenia osobom, które biorą udział w konkursie. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Renata Kozłowska29 kwietnia 2021 21:46

    Zdecydowanie wieś. Prawie całe życie mieszkam na wsi i przyznam, że nie wyobrażam sobie życia w mieście. Lubię wyjść przed dom, usiąść w ogródku i posłuchac dźwięków przyrody. Śpiewu ptaków, szczekania psów.Moge spokojnie rozpalić sobie gril, nawet zapalić ognisko i nikomu to nie przeszkadza. Na wsi jest też większa integracja mieszkańców, ludzie bardziej się znają, mogą na siebie liczyć,choć jak wszędzie tak i tu zdarzają się konflikty. Na wsi jest więcej zieleni, drzew, witnaych kwiatów, które cieszą oczy i dają ukojenie zmysłom. Mamy też warzywniaki pełne warzyw, bez chemii i pestycydów, sady z drzewami owocowymi, nie pryskane i ekologiczne. Ale wieś nie jest zacofana, każdy ma też samochód, do miasta można zawsze pojechać, przecież to nie koniec świata. Nie wstydzę się tego że jestem że wsi, przeciwnie jestem z tego dumna.

    OdpowiedzUsuń