Recenzja [99] - Być kobietą albo nie być kobietą, oto jest pytanie

 

Rzadko kiedy czytam postapokaliptyczne książki, ponieważ bardzo ciężko przedstawić na tyle realistyczną koncepcję końca świata, by czytana fabuła wydawała się logiczna i rzeczywiście możliwa do spełnienia. Decydując się na sięgnięcie, oczekuję dużo - czasami może za dużo, ale kto mi zabroni? :) Księga bezimiennej akuszerki okazała się na szczęście zupełnie spełniać moje wygórowane wymagania, a Meg Elison stała się automatycznie jedną z najlepszych autorek powieści postapo. Chcecie wiedzieć więcej? Zapraszam do dalszej recenzji. 

Historia rozpoczyna się krótkim przedstawieniem zawodu głównej bohaterki (akuszerka = położna, jakby ktoś nie wiedział) oraz przytoczeniem wydarzeń poprzedzających opanowanie świata przez nieznaną chorobę/wirusa. Bohaterka bardzo obrazowo przedstawia porody, w których ginie płód, dziecko rodzi się martwe albo żyje przez parę minut, a później trawione gorączką, umiera. To samo dosięga przyszłe matki, a później resztę kobiet, a nawet mężczyzn. Najgorzej,  że nie wiadomo, co jest przyczyną infekcji ani jak choroba się przenosi - nie można więc stworzyć żadnego leku. A ludzie ciągle umierają...

Niespodziewanie główna bohaterka zaczyna odczuwać objawy zakażenia, po czym zapada w śpiączkę. Gdy się budzi, prawie cała populacja wymarła, nie działa prąd i ogrzewanie gazowe, brakuje jedzenia, a na ulicach panoszą się gangi. Dodatkowo akuszerka nie wie, gdzie przebywa jej ukochany Jack. Wraca więc do domu zmęczona, lecz nagle dopada ją nieznany gość i zamierza zgwałcić. Dziewczyna robi to, co uważa za najrozsądniejsze, czyli ucieka. Tylko dokąd, skoro nie posiada najbliższej rodziny, a mijani na ulicy mężczyźni próbują ją posiąść, przykuć kajdankami i traktować gorzej niż zwierzę? 

Poza tym akuszerka ma jeszcze jeden problem. Jeśli już ją dopadną i zostanie zgwałcona, może zajść w ciąże, co w tych czasach jest wręcz niedopuszczalne. Dlaczego? Bo podczas porodu ponad dziewięćdziesiąt dziewięć procent matek umiera.... Bohaterka zaczyna samotną wędrówkę przez wymarły kraj, próbując odnaleźć cel w życiu i bezpieczne schronienie. Szkoda tylko, że w ciele kobiety...

Meg Elison w swojej Księdze bezimiennej akuszerki porusza wiele istotnych i ciężkich tematów, a także doskonale pokazuje, że każdy człowiek jest inny i inaczej radzi sobie z traumą oraz tragicznymi przeżyciami - albo zostaje gejem, albo tworzy tzw. rój, czyli grupę mężczyzn chroniących, z którymi kreuje się coś na kształt związku, albo traci chęć walki i popełnia samobójstwo, albo zostaje drapieżnikiem, a resztę ludzi traktuje gorzej niż zwierzęta. W książce otrzymujemy też mroczną wizję traktowania kobiet jako maszyn rozpłodowych czy przedmiotów służących wyłącznie do wkładania i wyjmowania

Doskonały klimat powieści oddaje sposób prowadzenia narracji. Autorka postanowiła przemieszać typowy pamiętnik z narracją trzecioosobową, co brzmi dziwnie, niemal nienaturalnie, ale w tym wypadku był to strzał w dziesiątkę. Nic tak nie budowało napięcia i wpływało na emocje, jak różne perspektywy zniszczenia świata. Wspomnę też, że pierwszy raz spotkałam się z używaniem skrótów myślowych typu = bądź / albo zamienianie całego zdania na jedno słowo - niby nic, a jednak jako forma pamiętnika pasuje idealnie. Wbrew pozorom owe zabiegi ani przez chwilę nie przeszkadzały w czytaniu, choć z początku trzeba było się przyzwyczaić. 

Dodam, że przez całą książkę nie poznajemy prawdziwego imienia tytułowej akuszerki. Śledzimy jej losy, utożsamiając się z aktualnie graną przez nią postacią. 

Księga bezimiennej akuszerki to nie tylko pierwszy tom trylogii Droga donikąd, ale także wspaniała, idealnie przemyślana koncepcja historii postapo, którą naprawdę polecam. Książka cały czas budzi nadzieje, dosłownie czuje się jej moc przez papier. I mimo że - zgodnie z przysłowiem - nadzieja jest matką głupich, to życie bez niej sprawia, że ludzie zamieniają się w potwory. Meg Elison cudownie lawiruje między wątkami, dodatkowo wzbogacając interesującą fabułę w wiele wartościowych przemyśleń. Gorąco polecam każdemu. Tu nie ma wyjątków.

8,5/10

Księga bezimiennej akuszerki
Meg Elison
Wydawnictwo Rebis
Poznań 2019
Stron: 344


⟶ Księga Etty


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu

40 komentarzy:

  1. Lubię książki, które poruszają wiele istotnych i ciężkich tematów, więc mogłaby mi się spodobać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością by Ci się spodobała, bo ta ksiązka to prawdziwy majstersztyk. :)

      Usuń
  2. Raczej nie dla mnie klimaty postapokaliptyczne 😉

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś Cię najdzie ochota, to wspomnij. :)

      Usuń
  3. Na pewno zachęca mnie do tej lektury klimat o którym wspominasz. Jestem na tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dosłownie kilka dni temu ją skończyłam. W większości zgadzam się z twoją opinią, ale mam parę swoich uwag. Podobało mi się, że poznaliśmy też historie innych bohaterów.
    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  5. różne są historie w życiu i czasem warto poczytać o innych ludziach :)
    PS. Dodaję Twój blog do obserwowanych:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Niegdyś zaczytywałem się "postapo" - w mojej ulubionej bibliotece sporo tego jest. Na razie magluję biografie, ale nie wykluczam , że sięgnę :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! Wiem, że Ci się spodoba - już trochę znam Twoje gusta czytelnicze. :)

      Usuń
  7. Zachęciłaś mnie, bo do tej pory jakoś nie byłam przekonana. P.S. fajne zdjęcie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przypuszczam, że mogłaby mi się bardzo spodobać, ale zważywszy na krajowe wydarzenia chyba za bardzo mnie teraz przeraża.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To może umówimy się tak, że przeczytam niedługo tom 2 i wtedy jeśli to będzie świetna, najlepsza i w ogóle super seria, to wtedy Ci napiszę. :)

      Usuń
  9. Ja też raczej nie siegam po książki postapokaliptyczne, tym razem chyba też się nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie! I daj potem znać, jak Ci się podobała. :)

      Usuń
  10. Bardzo zainteresowała mnie ta książka, choć obawiam się, że czytałabym ją "lekko" poddenerwowana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie tak. Sama też byłam mega zirytowana momentami. Ale i tak polecam. :)

      Usuń
  11. boze... kiedy ja w koncu znajde czas na czytanie... seria zapowiada sie swietnie. ja natomiast lubie motyw apokalipsy w dzielach, czy to sa ksiazki czy obrazy czy muzyka. fabula na pewno mi sie spodoba, gdy siegne po ksiazke. tym bardziej, ze jestem baardzo ciekawa co takiego znajduje sie w ciele tej akuszerki. jak zwykle pozostawiasz nas z niewiedza :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam w takim razie na Twoje wrażenia, bo mam nadzieję, że książka spełni Twoje oczekiwania w zupełności. Staram się pozostawiać tę niewiedzę, bo może skłoni ona bardziej do czytania. :P Zaznaczę, że jeśli warto.

      Usuń
  12. Bardzo lubię postapokaliptyczne klimaty. O tej książce nie słyszałam ,a widzę, że warto przeczytac

    OdpowiedzUsuń
  13. Słyszałam, że to młodzieżowa wersja Opowieści podręcznej. Natomiast, jeżeli w książce w narracji zawarto bycie gejem jako konsekwencję jakichś tragicznych wydarzeń, to chyba nie mam ochoty czytać książki, która zawiera tego rodzaju błędy rzeczowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie nazwałabym książki młodzieżową wersją, bo przewija się w niej wiele motywów dla dorosłych. Chyba trochę źle to napisałam, ponieważ chodziło mi o to, że przez tragiczne wymarcie prawie całej populacji kobiet heteroseksualni mężczyźni muszą sobie radzić inaczej, by pozbyć się napięcia seksualnego. :)

      Usuń
    2. A, okej, rozumiem ;) To warto unikać takich błędów w postach - taka uwaga na przyszłość.

      Usuń
  14. Książka zapowiada się ciekawie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Rewelacyjne zdjęcie!
    Co do samej książki, to zastanowię się nad nią jeszcze, a na razie mam co czytać.

    OdpowiedzUsuń
  16. Czytałam już tą książkę i miałam co do niej trochę zastrzeżeń, ale generalnie historia jest ciekawa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To znaczy? Chętnie poznam inną opinię. :)

      Usuń
  17. Mam tę książkę na liście, chociaż trochę zbyt mocno kojarzy mi się z "Opowieścią podręcznej", która nie spełniła moich oczekiwań. Ale pewnie i tak przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Opowieści podręcznej" nie czytałam, więc nie mam porównania, ale ta książka była jedyną w swoim rodzaju. To jest pewne. :)

      Usuń
  18. Tak jak napisałam w komentarzu pod "Księgą Etty" - ta część bardzo mnie kusiła, ale skoro kolejna jest taka a nie inna to chyba zrezygnuję z tej lektury. Jakoś łatwiej jest mi się przekonać do cykli, w których każda kolejna część jest lepsza. :P Chociaż swego czasu nazywaliśmy to "klątwą drugiego tomu" i nie było to powodem do nieczytania... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. No to mi narobiłaś problemów! Myślałam, że to nie dla mnie, a jednak zaczęłam się zastanawiać, czy jednak się nie mylę. W Twoim wykonaniu brzmi to świetnie, więc może dam szansę?

    OdpowiedzUsuń