Recenzja [49] - Wśród ścian i listew podłogowych




Niedawno, bo pierwszego lipca, premierę miał ostatni tom trylogii Truly Devious, czyli Ręka na ścianie. Zaznaczę we wstępie, że w poniższej recenzji może znaleźć się kilka spojlerów dotyczących poprzednich części, więc jeśli ktoś ich nie czytał ma dwie opcje do wyboru. Pierwsza: przeczytać. :) Druga: zerknąć na recenzje Nieodgadnionego (klik) oraz Znikającego stopnia (klik), które mogą nieco rozjaśnić sytuację.

W Ręce na ścianie akcja toczy się bezpośrednio po zakończeniu poprzedniego tomu. Stevie jako pierwszorzędny młodociany detektyw, oczywiście, nadal próbuje rozwikłać zagadkę porwania Iris i Alice Ellinghamów, ale w międzyczasie stara się również odkryć prawdę związaną z aktualnymi wydarzeniami. Odnalezienie mordercy Hayesa, Ellie oraz Fenton i poznanie jego motywów to nie lada gratka. Ponadto jako nastolatka dalej mierzy się z własnymi problemami, które dziwnym trafem kręcą się głównie wokół chłopaka, Davida.

Podczas gdy Stevie lawiruje między kłamstwem a prawdą, w szkole dochodzi do kolejnego wypadku. Uczniowie więc w dużym pośpiechu zostają ewakuowani z Akademii, ponieważ poza ewentualnym zabójcą zagraża im również zew natury. Nadciąga ogromna śnieżyca, przez co drogi staną się nieprzejezdne, a... Stevie utknie z mordercą, stając z nim twarzą w twarz?

Fabuła prowadzona jest na dwóch różnych płaszczyznach, ponieważ albo zatapiamy się w przeszłości, w latach 30. XX w., albo pozostajemy w teraźniejszości. Zabieg ten rewelacyjnie wpływa na klimat powieści. Nagłe zderzenie z bohaterami z początków powstania Akademii daje porządnego kopa emocjonalnego, ponieważ czytelnikowi dane jest dojrzeć szczegóły, których Stevie, choć ładnie zbierająca dowody, nie jest w stanie przedstawić w stu procentach. Wtedy też okazuje się, że George Marsh, Flora Robinson, Leo Holmes Nair, a nawet sama Iris Ellingham kryją więcej niż mogłoby się wydawać, a sprawa porwania Alice nabiera rozpędu.

W poprzednich częściach zakochałam się bez mała, bo były cudowne, dlatego finał trylogii miał wysoko postawioną poprzeczkę. I wiecie co? Bez wątpienia podołał. Ręka na ścianie to rzeczywiście idealne zwieńczenie trylogii, ponieważ czytelnik otrzymuje więcej niż pierwotnie zakładał. W książce pojawiają się nowe, nieznane do tej pory motywy, co wprawia w zachwyt i niesamowicie wciąga. Dawno już nie dałam się tak mocno porwać przygodzie, a każdą stronę pochłaniałam dosłownie w sekundę.

Maureen Johnson dopięła fabułę na ostatni guzik, rozwiązując i zakańczając każdy wątek, nawet ten najbardziej błahy, o którym zapomniało się, że istniał. Tutaj nikt nie grał przypadkowej roli, co mnie osobiście zachwyciło. Bardzo ciężko jest dokładnie zaplanować oraz rozpisać charaktery bohaterów, żeby wyszli realnie, a ich zachowania bezpośrednio wpływały na wydarzenia, a w Ręce na ścianie nie dość, że się udało, to jeszcze wypadło całkowicie naturalnie.

Największym atutem powieści bezapelacyjnie jest atmosfera pełna tajemniczości, która towarzyszy od pierwszej do ostatniej strony. Czytelnik żyje w ciągłym zawieszeniu, tuła się i krąży między wątkami, starając się zebrać je w całość i rozszyfrować zagadkę przed Stevie. Przyznam, że mi się nie udało, bo bardziej zajęta byłam aktualnymi wydarzeniami. Nie zastanawiałam się zbytnio, co przyniosą kolejne rozdziały, bo jedyną towarzyszącą mi myślą było: co dalej? O, matko, co dalej?! 

Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić, to literówki. Znalazłam ich sporo i choć nie wpływały na odbiór powieści, troszkę przeszkadzały.

Ogromnym smaczkiem powieści były wycinki artykułów z gazet, dających wiele światła na niektóre sprawy. Podobne dodatki doskonale urozmaicają książkę i pozwalają mocniej się wczuć w wykreowany świat.

Rękę na ścianie, jak i całą trylogię, polecam bez wahania. Historia spodoba się każdemu, nawet najbardziej wymagającemu czytelnikowi - daję gwarancję jakości. Zwroty akcji, klimat, niesamowici bohaterowie i wciągająca fabuła to zaledwie niewielki kawałek tortu, a wisienek znalazłem więcej niż jedną! Pozwólcie sobie wkroczyć do Akademii Ellinghama i odkryć skrywane przez lata tajemnice, a z pewnością nie pożałujecie. Naprawdę gorąco polecam!

10/10

Ręka na ścianie
Maureen Johnson
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2020
Stron: 384



Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu

49 komentarzy:

  1. Świetna recenzja. No i "Poradnia K" - z tej "stajni" wychodzą widzę niezłe książki. Pozdrawiam czwartkowo, czekając na jakieś ochłodzenie. Serdecznie pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. :) Poradnia K to mistrzostwo same w sobie. Przeczytałam do tej pory 6 książek, które wyszły spod ich nakładu, i każda mi się podobała. Każda. Przeczuwam, że powoli staje się jednym z moich ulubionych. :)

      Usuń
  2. Mam jedną część tej trylogii. Jak dokupię resztę to na pewno ją przeczytam. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I prawidłowo, bo jak zaczniesz, to nie skończysz aż do ostatniej książki. :)

      Usuń
  3. Dobrze, że atmosfera tajemniczości jest zachowana. Nie poznałam jeszcze tej serii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musisz więc poznać! Jest idealna pod każdym względem. :)

      Usuń
  4. Nie czytałam jeszcze żadnej części tej trylogii ale wydaje się ona bardzo ciekawa. Czytałam już o niej sporo pozytywnych opinii wiec może i ja się wkrótce skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością się nie zawiedziesz, gwarantuję. :)

      Usuń
  5. Ja tę serię polecę mojej nastoletniej siostrzenicy 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytałam Nieodgadnionego, więc na pewno sięgnę po kolejne tomy

    OdpowiedzUsuń
  7. Tyle czytałam o tej serii i planowałam po nią sięgnąć, że teraz mogę przeczytać trylogię za jednym zamachem.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że Ci się spodoba i będzie Ci bardzo przykro, jak już skończysz. :)

      Usuń
  8. Planuję poznać tę serię. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie. Ciekawa jestem Twojej recenzji. :)

      Usuń
  9. Cykl ten jest na moim celowniku, jeśli chodzi o czytelnicze plany. Może jeszcze nie w takiej najbliższej przyszłości, ale w końcu to nadrobię. Ostatnio w ogóle znów mi się wydłużyła lista książek, które będę musiała poznać. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo tyle wspaniałych książek wokół, dlatego nie dziwne, że się wydłuża. Mam identycznie. Ciągle się tylko powiększa ten stos i powiększa. :)

      Usuń
  10. Zapisuję tytuł! Zaintrygowałaś mnie swoją recenzją. Zauważyłam,że lubię- jeżeli książka ma kilka tomów- krótkie streszczenia typu spojlery. Przyznam się,że bardzo lubię wątki katastroficzne- tutaj śnieżyca...i oczywiście kiedy dużo się dzieje,a tu fabuła wygląda na świetną.
    Pozdrawiam serdecznie.Miłego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, tutaj słabo z wątkiem katastroficznym, ale śnieżyca da popalić bohaterom. :) Cudownie, że zamierzasz sięgnąć po trylogię. Jestem pewna, że się nie zawiedziesz. :)

      Usuń
  11. Świetna recenzja! Przekonałaś mnie, że warto bliżej poznać tę serię :) Lubię taki klimat!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Czekam wiec na Twoją opinię. :)

      Usuń
  12. Ta seria ostatnio często mi się przewija przez blogosferę. Jak na razie po nią nie sięgnę, chociaż mam ją już gdzieś z tyłu głowy i być może kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem, ale jeśli kiedyś poczujesz chęć oderwania się od rzeczywistości i wpadnięcie w świat pełen zagadek i tajemnic, to wybierz trylogię Truly Devious. :)

      Usuń
  13. Cieszę się, że tak dobrze ją odebrałaś, ponieważ i ja bardzo ją lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To świetna książka i trylogia, więc trzeba tylko zachęcać ludzi, by ją poznali. :)

      Usuń
  14. Super, to coś dla mnie, chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie! Będziesz się doskonale bawić. :)

      Usuń
  15. W teorii kojarzę ten cykl, w praktyce jeszcze nie czytałam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie polecam, bo zarówno w teorii jak i w praktyce Ci się spodoba. :)

      Usuń
  16. Nie kojarzę w ogóle tej serii, a wydaje mi się, że jest mocno w moim stylu. Do tego bardzo podobają mi się okładki :) Będę miała te tytuły na uwadze przy kolejnych zakupach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, bo zdecydowanie warto. A okładki są na serio piękne: takie żywe kolory idealnie pasują do domowej biblioteczki. :)

      Usuń
  17. Łoo... jaka wysoka ocena, chyba muszę sobie zapisać tytuły :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Mnie podobają się nawet okładki tej serii... Niby proste, niepozorne, ale wyraziste i zapadające w pamięć. No i jednolity motyw graficzny, choć kolorystyka inna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, okładki są prześliczne: takie żywe, kolorowe. Wszystko dopięte na ostatni guzik. I najważniejsze, widać, że są serią. :)

      Usuń
  19. Nie miałam styczność z tą trylogią, jednak choćby dla czystej przyjemności przeczytałabym całość :)

    OdpowiedzUsuń
  20. ooo jaka wysoka nota ;) ale mnie jakoś cała seria nie do końca przekonuje :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, szkoda, bo to, że się spodoba, jest więcej niż pewne. :)

      Usuń
  21. Cieszę się, że mamy podobne zdanie co do tej trylogii, bo jak wiesz ja ją kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  22. I znowu ten cykl... Dobra, nie ma odwrotu! Kusisz ogromnie. Ciekawość rozbudzona, ba!, rozhulana nawet :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówiłam, że na raz pochłonęłam tę trylogię! Tu innej opcji nie przewiduję! Myślę, że spodoba się zarówno Tobie jak i Twojej córci - obie będziecie zachwycone. :)

      Usuń
  23. No dobrze, masz mnie. Przy okazji poszukam pierwszego tomu w bibliotece albo na Legimi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Na pewno nie pożałujesz, gwarantuję! Ciekawa jestem Twojej opinii! :)

      Usuń