Co powiecie na historię, w której wejdziemy w sam środek wojny między Japonią a resztą świata? W czasy rozbiorów Polski, kraju, jakiego aktualnie nie ma na mapach? W bitwę, gdzie niczego nieświadomi żołnierze oddają życie za pomysły panujących? Zgasić słońce. Szpony smoka Roberta J. Szmidta łączą ogrom przeróżnych wątków tworzących nietuzinkową, alternatywną wersję odbudowy Polski. Tutaj Piłsudski idzie w parze ze smokami i rządzącą nimi boginią Amaterasu.
Zaskoczeni, prawda? :)
Zgasić słońce dzieli się na trzy części: Nalot, Niewola oraz Szpieg, i choć książka opowiadana jest z paru perspektyw, główna rola należy do Andrzeja Horodyńskiego, zwyczajnego żołnierza koalicji państw Europejskich, służącego pod admirałem Makarowem, dowódcą olbrzymiego pancernika, Pietropawłowska.
Pierwsza część rozpoczyna się najazdem zjednoczonej floty na Tokio. Rozkazy mówią jasno: miasto trzeba zrównać z ziemią. I tak też się dzieje. Horodyński kolejno opisuje wydarzenia prowadzące do podbicia największego miasta Imperium Wschodzącego Słońca, czemu towarzyszy akcja, jeszcze raz akcja i zwroty tejże akcji.
Pierwsza część rozpoczyna się najazdem zjednoczonej floty na Tokio. Rozkazy mówią jasno: miasto trzeba zrównać z ziemią. I tak też się dzieje. Horodyński kolejno opisuje wydarzenia prowadzące do podbicia największego miasta Imperium Wschodzącego Słońca, czemu towarzyszy akcja, jeszcze raz akcja i zwroty tejże akcji.
Dopiero w Niewoli i Szpiegu dane czytelnikowi jest chwilę odsapnąć od dynamicznej narracji, co nie znaczy, że wieje nudą! W tych częściach poznamy Józefa Piłsudskiego, który przedstawi jasny plan pozbycia się zaborców z ziemi polskiej i odzyskania suwerenności przez Polskę, w czym właśnie ma pomóc sojusz z Japonią. Ponadto otrzymamy możliwość dokładniejszego zajrzenia w mentalność Japończyków, ich wierzeń oraz ogromnego znaczenia, jakie w ichniejszej kulturze posiada słowo hańba. Smoki nagle przestaną być legendą, a do urzeczywistnienia marzeń wystarczy zaledwie krok. Zanim jednak to nastanie, Polaków czeka ciężka praca. Horodyński dostanie swoje pięć minut w wielowymiarowym planie, a skutki, które wywoła, nie śnią się nawet Amaterasu - bogini potrafiącej przewidywać przyszłość.
Zgasić słońce to fantastyka na wysokim poziomie, będąca alternatywną wersją wydarzeń z początków XX. wieku. Szmidt oferuje cudowny powiew świeżości, który spodoba się niejednemu. Bo jak tu nie pokochać powieści łączącej prawdziwe postacie historyczne z mitycznymi smokami czy bogami?
Czytelnicy zmierzą się z całą paletą uczuć i kakofonią emocji, gwarantuję. Z bohaterami będzie łatwo się zżyć, chociaż po dokładniejszym poznaniu niektórzy przestaną wydawać się tacy idealni jak na początku - czyli identycznie jak to bywa w prawdziwym życiu. Panujący w książce realizm jest ogromną zaletą, mimo zestawienia z wątkami należącymi typowo do kanonu fantasy.
Spory problem miałam z nazewnictwem i zwrotami należącymi stricte do wojskowego slangu. Jako całkowity laik nie potrafiłam wyobrazić sobie niektórych sytuacji, szczególnie tych mających miejsce na podniebnej linii frontu, gdzie pancerniki i krążowniki walczyły ze smokami, zrzucały bomby o dziwnych nazwach, a admirałowie oraz oficerowie wydawali często niezrozumiałe rozkazy.
Największym plusem jest zdecydowanie ukryty przekaz, który niesie ze sobą opowiedziana historia. Rozbudowana charakterystyka bohaterów wpływa na trudności związane z wyborem strony, po jakiej zamierza się stanąć. W Zgasić słońce to ciągle towarzysząca niepewność zdaje się odgrywać najważniejszą rolę. Czytelnicy walczą z podjęciem decyzji między wyrządzeniem zła bądź większego zła. Pojawiają się rozterki emocjonalne, co niesamowicie wpływa na klimat powieści.
Zgasić słońce. Szpony smoka polecam każdemu, kto interesuje się historią, lubuje w smokach, legendach, kusi go alternatywny bieg specyficznych wydarzeń oraz świruje na punkcie wątków typowo wojennych. To pozycja, obok której nie warto przejść obojętnie, a zaskakujący finał rozłoży na łopatki każdego.
Czytelnicy zmierzą się z całą paletą uczuć i kakofonią emocji, gwarantuję. Z bohaterami będzie łatwo się zżyć, chociaż po dokładniejszym poznaniu niektórzy przestaną wydawać się tacy idealni jak na początku - czyli identycznie jak to bywa w prawdziwym życiu. Panujący w książce realizm jest ogromną zaletą, mimo zestawienia z wątkami należącymi typowo do kanonu fantasy.
Spory problem miałam z nazewnictwem i zwrotami należącymi stricte do wojskowego slangu. Jako całkowity laik nie potrafiłam wyobrazić sobie niektórych sytuacji, szczególnie tych mających miejsce na podniebnej linii frontu, gdzie pancerniki i krążowniki walczyły ze smokami, zrzucały bomby o dziwnych nazwach, a admirałowie oraz oficerowie wydawali często niezrozumiałe rozkazy.
Największym plusem jest zdecydowanie ukryty przekaz, który niesie ze sobą opowiedziana historia. Rozbudowana charakterystyka bohaterów wpływa na trudności związane z wyborem strony, po jakiej zamierza się stanąć. W Zgasić słońce to ciągle towarzysząca niepewność zdaje się odgrywać najważniejszą rolę. Czytelnicy walczą z podjęciem decyzji między wyrządzeniem zła bądź większego zła. Pojawiają się rozterki emocjonalne, co niesamowicie wpływa na klimat powieści.
Zgasić słońce. Szpony smoka polecam każdemu, kto interesuje się historią, lubuje w smokach, legendach, kusi go alternatywny bieg specyficznych wydarzeń oraz świruje na punkcie wątków typowo wojennych. To pozycja, obok której nie warto przejść obojętnie, a zaskakujący finał rozłoży na łopatki każdego.
8/10
Zgasić słońce. Szpony smoka
Robert J. Szmidt
Wydawnictwo SQN
Kraków 2020
Stron: 448
Za możliwość przeczytania dziękuję
Zaskakujące połączenie ^^ jestem mega ciekawa bo jeszcze nie spotkałam się z taką mieszanką - dzięki za recenzję:)
OdpowiedzUsuńCieszę się więc, że recenzja trafiła w Twoje gusta i tym samym poleciłam Ci książkę, po którą chętnie siegniesz. ;)
UsuńCoś dla mojego znajomego. Pokażę mu Twoją recenzję. 😊
OdpowiedzUsuńSuper! Mam nadzieję, że książka mu się spodoba! A zresztą, co tu ma się nie podobać? :)
UsuńLubię książki historyczne,choć niekoniecznie fantazy. Jednak po Twojej recenzji chętnie przeczytałabym tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Z pewnością nie pożałujesz. Szczególnie że ten wątek fantasy nie jest jakoś dominujący. ;)
UsuńSam pomysł brzmi całkiem intrygująco, nigdy nie połączyłabym sama takich rzeczy :D
OdpowiedzUsuńDlatego właśnie tą historia wydaje się taka interesująca! Świeże spojrzenie, nowe wątki. ;)
UsuńTo niestety nie mój gatunek. Ale ja zawsze mam komu polecić tego typu książki 😉
OdpowiedzUsuńNo, i super! Warto promować oraz polecać interesujące pozycje. :)
UsuńWow, co za połączenie, autor ma chyba naprawdę fantazję ;). Ale ja chyba się nie skuszę na poznanie tej książki, wolę jednak bardziej realne klimaty... Chociaż nie jest tak, że nie czytam wcale fantastyki, po prostu musi mnie coś mega zainteresować, żebym po to sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńFantazja w fantastyce jest mile widziana, a autor idealnie wskoczył w klimat. :) Pewnie, rozumiem. Przecież wiadomo, że nie wszyscy czytają to samo. Niemniej, "Zgasić słońce" warto mieć na uwadze. :)
UsuńWysoka notka. Tytuł zapisuję - będzie co czytać na jesieni. I ten Piłsudski - to zachęca :)
OdpowiedzUsuńWysoka nota, bo i książka dobra. Ciekawa jestem Twojej opinii, tak szczerze mówiąc. :)
UsuńAle innowacyjna fabuła, mimo że nie czytam tego gatunku, to chętnie przeczytam, bo bardzo kusi :)
OdpowiedzUsuńBo wreszcie w książkach pojawiła się nowość, zupełna innowacyjność nieobjęta schematami, to i mocniej kusi. :)
UsuńLubię taką fantastykę:)
OdpowiedzUsuńWiadomo. :)
UsuńJakie ciekawe połączenie! Mocno zaintrygowała mnie ta książka, więc tytuł już sobie zapisałam. ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie i liczę, że Ci się spodoba! :)
UsuńKusi mnie taka alternatywna historia w fantastycznym sosie. Sama więc chętnie przeczytam, acz na najbliższą przyszłość zarezerwowałam już inne tytuły. :)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że przynęta została zarzucona. :P
UsuńZdecydowanie jest to książka dla mnie. Ma wszystko to, co w powieściach lubię, jeszcze dodatkowo polecasz. Biorę w ciemno. Mam wrażenie, że ogólnie mało kto wie, że Piłsudski w czasie zaborów był z propozycją współpracy w Japonii.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dlatego własnie uważam, że książka jest świetną alternatywną wersją wydarzeń i że na serio warto ją poznać. Cieszę się więc, że Cię zainteresowałam i w sumie czekam w takim razie na Twoją opinię. Ciekawa jestem, co powiesz. :)
UsuńJuż od dawna mam w planach sięgnięcie po twórczość tego autora - mam nadzieję, że w końcu mi się to uda.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto. Też mam zamiar sięgnąć po inne książki Szmidta. Przeczuwam świetną zabawę podczas czytania. ;) A od jakiego tytułu zamierzasz zacząć?
UsuńSzalony i bardzo zaskakujący według mnie pomysł na fabułę. Ale to super. W końcu coś nowego. :) Sama fantastyki nie czytuję, ale czytając o fantastyce tu i ówdzie, mam coraz częściej wrażenie, że wszystko już było w tym gatunku i w dużej mierze to jednak odgrzebywanie starych pomysłów i przetwarzanie ich na nowo. A tutaj, mam wrażenie, całkiem nowatorsko, coś czego jeszcze nie było. Jakbym gustowała w podobnych książkach, to po tę sięgnęłabym bez wahania.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz spróbować otworzyć się na nowy gatunek. :p A tak na poważnie, to masz rację. Często schematy są powielane, a to dlatego, że ciężko jest w dzisiejszych czasach wymyślić coś nowego. Co jest trochę przykre.
UsuńNiestety kompletnie nie moja tematyka :)
OdpowiedzUsuńRozumiem. :)
UsuńNie jest to moje połączenie ;)
OdpowiedzUsuńJasne. :)
UsuńCześć :) Świetny blog, zaobserwowałam Cię. Zapraszam do mnie, jestem tu nowa :) Miłego dnia życzę! Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję i wpadaj częściej, jesteś tu mile widziana! :)
UsuńPiłsudski i smoku? połączenie dziwne, ale intrygujące
OdpowiedzUsuńFaktycznie, dziwne, ale okazało się strzałem w dziesiątkę! Przeczytasz? ;)
UsuńJak są smoki to biorę w ciemno ;)
OdpowiedzUsuńWiadomo. :)
UsuńJa za historia nie przepadam ale ciekawił mnie to połączenie w tej książce :)
OdpowiedzUsuńPołączenie zaskakująco idealne. :)
OdpowiedzUsuńDla fanów fantastyki prawdziwa gratka, ja nie przepadam za tym gatunkiem, a historia alternatywna zupełnie jest nie dla mnie
OdpowiedzUsuńZdecydowanie fanom spodoba się idealnie, ale osoby nie przepadający za fantastyką też nie poczują się zawiedzeni. Ta historia jest warta przeczytania. :)
UsuńZdecydowanie zaskoczona! :D Od pewnego czasu słyszałam pozytywne opinie o tym autorze, ale nie miałam pojęcia, że ma on aż tak rozbudowaną wyobraźnię! :D Co prawda, bez wątpienia i ja będę miała problemy ze wspomnianym przez Ciebie slangiem, a i historia akurat nie jest moim konikiem... Nie mniej, na 100% go zapamiętuję, bo to co tu opisałaś, przyznaję szczerze, niezwykle mnie zaintrygowało!! :)
OdpowiedzUsuńTo moje pierwsze spotkanie z Szmidtem i zdecydowanie nie ostatnie. Zbyt dobrze się bawiłam. Poza tym słyszałam, że napisał parę lepszych książek, więc samo to już wręcz każe pobiec do księgarni. Ciekawa jestem, jak Ci przypadnie do gustu. :)
UsuńPołączenie jest zaskakujące, że aż absurdalne. Brzmi świetnie!
OdpowiedzUsuńMam w planach powieści tego autora, ale zanim przejdę do smoków, to najpierw zajmę się zombiakami :) Ostatnio upolowałam "Szczury Wrocławia" za kilka złotych, co mnie bardzo cieszy, bo polowałam na nie od dłuższego czasu. Będzie to moje pierwsze spotkanie z autorem, ale liczę na to, że równie udane jak Twoje :) Mam jeszcze "Apokalipsę według Pana Jana" - też brzmi kusząco... Zobaczymy!
Prawda? Brzmi nawet niesamowicie świetnie! Słyszałam o "Szczurach..." i zamierzam po nie sięgnąć, bo zarówno zombiaki jak i szczury kocham. :P A tak na serio, to ciekawa jestem, co autor wymodzi dalej, w nieco innej klimatycznie powieści. O "Apokalipsie" z kolei nie słyszałam. Muszę zobaczyć co i jak. :)
Usuń