Recenzja [205] - Płonę dla ciebie



PREMIERA 01.04.2022

Jakież to przeżyłam zdumienie, kiedy okazało się, że Ilona Andrews to w rzeczywistości pseudonim pisarski małżeństwa, Ilony i Andrew Gordonów! Postanowiłam dłużej nie zwlekać przed sięgnięciem po ich książki, bo kiedy mąż i żona decydują się, by wspólnie coś napisać, to nie może być złe. Wszak wymaga przecież ogromu odwagi. :) Płoń dla mnie jest więc moim pierwszym kontaktem z Iloną Andrews i zdradzę, że z pewnością nie ostanim.

Główna fabuła kręci się wokół Nevady Baylor - dwudziestokilkulatki, która za wszelką cenę stara się pociągnąć domowy biznes. Jako prywatna detektywka przyjmuje różnorodne zlecenia od klientów, ale z racji braku kasy, w rzeczywistości Nevada chwyta się każdego zadania. W końcu jakoś musi utrzymać szaloną babcię lubującą się w majsterkowaniu (o ile majsterkowaniem można nazwać budowanie broni palnej czy mocarnych pojazdów), mamę-strzelca wyborowego z lekką niepełnosprawnością, dwie młodsze, nastoletnie siostry, brata oraz bratanka-kujona. Dobrze, że firma jest typowo rodzinna i Nevada może skorzystać z pomocy rodziny, inaczej już dawno wszyscy wylądowaliby na bruku.

Istnieje jednak jeszcze jedna tajemnica: Nevada bowiem posiada pilnie strzeżony dar rozpoznawania kłamstwa. Kiedy ktoś kłamie, w głowie dziewczyny zapala się czerwona lampka. A taka lampka zdecydowanie się przyda, gdy zostanie zmuszona do znalezienia Adama - jednego z najbardziej wpływowych rodów magicznych na świecie. A kiedy w poszukiwaniach będzie jej towarzyszył Szalony Rogan, ultrazaawansowany mag z niemal nieskończoną mocą, owa lampka może okazać się jedyną rzeczą trzymającą Nevadę przy życiu!

Czy Nevadzie uda się odnaleźć Adama, a tym samym nie ogłosić upadłości firmy? Kim w rzeczywistości okaże się Szalony Rogan - władczy i uparty dupek, który jako rozmowę traktuje porwanie i przywiązanie do krzesła? 

Nie zamierzam ukrywać, że Płoń dla mnie Ilony Andrews wysuwa się na prowadzenie w wyścigu na najlepsze książki przeczytane w 2022 roku. I o ile do końca grudnia nie trafię na równie wciągającą fantasy pełną gębą, z silną postacią kobiecą, niedającą sobie w kaszę dmuchać, to z ręką na sercu mogę ją ustawić szczycie podestu. 

W Płoń dla mnie czytelnicy zderzą się ze świetnie wykreowanym światem oraz różnorodnymi bohaterami. Każdy fragment z rodziną Nevady należy do magicznych i totalnie zabawnych - urzekła mnie przede wszystkim babcia, czyli największa fanka majsterkowania wszech czasów oraz pseudopaparazzi robiący zdjęcia smartfonem z ukrycia (lub zdecydowanie nie z ukrycia i szczególnie w sytuacjach krytycznych). 

Główny wątek detektywistyczny poprowadzono bardzo dobrze. Przez większość czasu nic nie było wiadomo, a czytelnik szedł małymi kroczkami po śladach do celu. I często, tak jak Nevada, trafiał na dołki albo mylne poszlaki. W ogóle całe śledztwo okazało się ultraogromną dawką adrenaliny, humoru i emocji. Zaczarował mnie także wątek Magnusów - magów władających różnymi rodzajami umiejętności nadnaturalnych.

Oczywiście, w Płoń dla mnie pojawiło się kilka scen znanych z innych książek fantasy... ale co z tego! :) Tak doskonale bawiłam się podczas czytania, że totalnie nie zwracałam uwagi na utarte schematy. 

Płoń dla mnie Ilony Andrews to na szczęście dopiero początek cyklu, którego od dzisiaj jestem wielką fanką. Polecam wszystkim i każdemu z osobna, nawet jeśli nie jesteście fanami fantasy. Gwarantuję, że po lekturze pierwszego tomu cyklu Ukryte dziedzictwo z pewnością odkryjecie gatunek na nowo. 

Niech największym poleceniem będzie dla Was to zdanie: od dawna nie mogłam wkręcić się w żadną książkę, aż Nevada wciągnęła mnie w wir niebezpiecznych, zabawnych i totalnie magicznych przygód. 

10/10*

Płoń dla mnie
Ilona Andrews
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2022
Stron: 480

→ tom 2


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


*zwykle stronię od takich wysokich ocen (bo to oznacza, że coś jest idealne), ale w tym przypadku nie mogę wystawić innej oceny. Naprawdę nie mogę. To byłoby uwłaczanie, czepianie na siłę i... I bałabym się, że Nevada mnie znajdzie i skopie mi dupę, jeśli nie dostanie dziesiątki. :)


14 komentarzy:

  1. Bardzo zachęcająca i entuzjastyczna recenzja, jednak książka niekoniecznie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, wiem, że niekoniecznie przepadasz za fantasy. :)

      Usuń
  2. Tez ostatnio Ew ograniczam fantasy, ale tytuł brzmi i recenzja dość zachęcająco. Pozdrawiam !.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale czemu? Masz przesyt gatunkiem czy Ci się znudził? :)

      Usuń
  3. Wow, taki duet to musi być coś. Będę miała na uwadze tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie, bo książka jest naprawdę rewelacyjna! :)

      Usuń
  4. Skutecznie mnie namówiłaś! No i to zdjęcie... MEGA!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ta okładka jest niesamowita <3 Super post!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle wydawnictwo zaskoczyło wszystkich i wydało "Płoń dla ciebie" w dwóch wersjach okładkowych. Obie są ładne, ale ta (modern) to sztos!

      Usuń
  6. Super zdjęcie i ciekawa recenzja. Wprawdzie nie przepadam zbytnio za tym gatunkiem literackim, ale wyjątkowo zrobię wyjątek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! I bardzo mnie to cieszy, bo rzadko czytam takie słowa spod twoich palców. :P Że też udało mi się przekonać się do fantasy! :)

      Usuń