Trochę o zastoju czytelniczym

 

W życiu każdego człowieka bywa, że choćby najmocniej na świecie kochał konkretną czynność, choćby była ziszczeniem marzeń, dawała spełnienie albo najzwyczajniej cieszyła podczas jej wykonywania, i tak przyjdzie ten okrutny moment, w którym zapragnie się odpocząć. 

Myślę, że niejeden/na z Was kiedyś spotkał/a się z podobnym problemem (i nie mam tu na myśli wyłącznie czytania lub czynności bezpośrednio powiązanej), dlatego stwierdziłam, że oto narodziła się doskonały chwila do podyskutowania! Dlatego...

zaprasza na

IX ODSŁONĘ SERII DYSKUSYJNEJ, CZYLI
TROCHĘ O ZASTOJU CZYTELNICZYM

Dla uproszczenia załóżmy, że jesteś zapalczywym czytelnikiem, od lat nałogowo pochłaniasz książki, a randomowi ludzie korzystają z twoich poleceń... A tutaj nagle uderza w ciebie swego rodzaju wypalenie, nie potrafisz się wciągnąć w fabułę kolejnej powieści albo cierpisz na nałogowy brak czasu, kompletnie pochłonięty innymi zobowiązaniami związanymi z szarą rzeczywistością. 

Co robisz? :)

Zmuszasz się, mając nadzieję, że wena i chęci wrócą niczym synowie marnotrawni? Dajesz na przeczekanie? A może znajdujesz sobie zupełnie nowe zajęcie?

A tak zupełnie na serio: zastój (nie tylko czytelniczy, ale również zawodowy/hobbystyczny, etc.) to nieprzyjemna rzecz, która niestety zdarza się nad wyraz często. Ludzie to stworzenia ciągle pragnący się rozwijać, robić coś nowego (a przynajmniej większość), dlatego uważam, że zbyt długie obcowanie z jedną rzeczą może się w końcu znudzić. Pytanie brzmi: co zrobić, jeśli tą rzeczą jest zajęcie dające ogromy radości i bezwarunkowego szczęścia? Czy warto z niego rezygnować, bo dopadła nas nuda? Albo - jak w moim przypadku - stuprocentowe zaangażowanie w drugi projekt?

Jestem tutaj z Wami od ponad dwóch lat, ale dopiero niecały miesiąc temu musiałam stanąć twarzą w twarz z zastojem czytelniczym. Ciężko było mi sięgnąć po książkę, już o napisaniu jakiejkolwiek recenzji nie wspominając. Parę razu musiałam się wręcz zmuszać, by cokolwiek zrobić. Wydaje mi się, że miałam po prostu za dużo na głowie - od połowy kwietnia moje myśli prawie całkowicie pochłaniały przygotowania do ślubu. Nie mogłam więc skupić się na żadnej innej czynności; odpadało nawet moje ukochane wieczorne czytanie, ponieważ czasami najzwyczajniej w świecie zasypiałam wyczerpana. 

Liczę, że w ciągu kilku dni (maksymalnie tygodnia) wszystko wróci do normy, ale może znacie jakieś sposoby na zwalczenie zastoju? Czy Was też kiedyś dopadł syndrom wyczerpania? Koniecznie o tym opowiedzcie!

Zapraszam do dyskusji na temat zastoju czytelniczego w komentarzach. I pamiętajcie o "regulaminowych" minimalnych trzech zdaniach! :)

10 komentarzy:

  1. Nie lubię się zmuszać do czytania. Według mnie najlepsza jest przerwa. Kilka dni czy nawet tygodni resetu. Każdy potrzebuje odpoczynku... Później powrót do książek smakuje świetnie! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Całkowicie to rozumiem. Najgorzej jest, kiedy dopadnie cię zastój, a ty musisz się wyrobić w terminie, jeśli chodzi o współpracę. U mnie tak było, ale kiedy się "zmusilam", to za kilkanaacie stron czytałam w pełni zaangażowana. :)

      Usuń
  2. Jak dla mnie najlepszym sposobem na zastój czytelniczy jest przeczekanie go :) Nie znam innego. Jeśli próbuję się zmusić do czegoś, co z zasady ma sprawiać mi przyjemność, to katorga. Po co? Zmuszać to ja się mogę do pisania artykułów, za które mi płacą. Blog jest dla przyjemności :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja chyba nigdy nie miałam zastoju czytelniczego. Zazwyczaj skaczę po typach książek, aż znajdę to co mnie interesuje. Raz jest to kryminał, raz romans, a raz scifi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dwa czytniki. Biblioteki dwie pod nosem. Zastoje jednak czytelnicze mam . Zdarzają się. W planach Legimi. I też mam trochę jak Ken G. Czasem pewne rzeczy Ew trzeba przeczekać. Doradzono mi zmienianie aktywności - raz taka książka, raz inna. Pozdrawiam , ten post mi uciekł ;-) .

    OdpowiedzUsuń
  5. Zastój czytelniczy jest mi znany. Wychodzę z założenia, że trzeba go przeczekać. Nic na siłę. Nie samymi książkami żyje człowiek.

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba każdemu zdarzają się zastoje czytelnicze, zwłaszcza takie, które wynikają z przemęczenia codziennością. ;) Ja próbuję sięgać po sprawdzone lektury, które wiem, że sprawią mi przyjemność albo coś zmienić - np. pograć w planszówki albo pooglądać filmy i to bez myślenia o książkach. ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam aż przejdzie :D Jeśli po kilku tygodniach nic się nie zmienia, zmuszam się do 20 stron dziennie przed snem. W końcu "zaskoczy" ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja od czasu do czasu łapie takie "zastoje czytelnicze". Niestety nie mam na to skutecznej metody ponieważ nie lubię zmuszać się do czytania. Czasami pomaga zmiana książki lub gatunku, który aktualnie czytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie pozostaje nic innego jak przeczekać - przy zmuszaniu się i tak prawdopodobnie nic mi nie podejdzie (i już nawet nie liczę ile książek w tym roku porzuciłam bez skończenia). Zauważyłam, że najczęściej takie zastoje mam, kiedy w życiu dzieje się zbyt dużo lub jestem przepracowana - moja praca polega na czytaniu i poprawianiu tekstów, więc jeśli jest ich za dużo, to po prostu w domu już na literki nie mogę patrzeć. Życie, kiedyś problem minie ;)

    OdpowiedzUsuń