Recenzja [132] - Ucałowany przez morze


Literatura młodzieżowa w porównaniu z innymi rodzajami literatury jest według mnie najbardziej wymagająca. Nie wystarczy napisać tutaj kilku zdań prostych, dać kolorowe ilustracje czy wplątać księżniczkę, smoka lub mówiące zwierzęta jak w dziecięcej. Nie może też być napisana w sposób zbyt zwiły, poetycki czy brutalny albo zawierać aspekty, które zrozumie jedynie dojrzały czytelnik (rozwody, problemy rodzinne, miłosne uniesienia). Literatura młodzieżowa powinna znajdować się równo pomiędzy literaturą dziecięcą a książkami dla dorosłych, co często jest niezwykle trudnym zadaniem dostarczającym wielu problemów.

Światło głębin Frances Hardinge to typowa młodzieżówka, w której elementy lekkiego fantasy splatają się z wątkami zakrawającymi o groźne i niebezpieczne. I która, nawiązując do wstępu, idealnie plasuje pomiędzy niewymagającymi historiami dla dzieci a odrobinę zawiłymi fragmentami o odkrywaniu prawdy o własnych lękach i wyznawanych wartościach.

W książce Hardinge głównym bohaterem jest Hark, czyli nastoletni chłopak, który próbuje zarobić na jedzenie drobnymi oszustwami. Nie ma żadnej rodziny, jedynie przyjaciela Jelta lubiącego się rządzić i stawiać na swoim. To właśnie niemądry pomysł Jelta (zaznaczę też, że nieco nielegalny) sprawia, że Hark ląduje wystawiony na aukcji - dalsze życie Harka, a przynajmniej kilka następnych lat, związane będą więc wyłącznie z właścicielem, który zamierza go zakupić. Tak właśnie wygląda sprawiedliwość panująca na Tęsknocie Pani.

Życie Harka zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, kiedy ląduje jako pomoc w ośrodku a la dom spokojnej starości, gdzie rezydentami są starzy kapłani mający niegdyś bezpośredni kontakt z bogami. Ludzie z Miriad (wysp) wierzą bowiem w potwory zamieszkujące głębię Morza Grozy, do których się modlą i jakim składają ofiary - a przynajmniej działo się tak w dawnych czasach, bo po wojnie bogowie sami się pożarli/pozabijali. 

Na jaw wyjdą dawne, skrywane tajemnice. Hark pozna nieciekawą prawdę o bogach-potworach, a przy okazji wplącze się w sytuacje tragiczne. Zalezie za skórę samej Rigg, przewodniczącej największej mafii panującej na wyspach, a przyjaźń z Jeltem... Cóż, powiedzmy, że jej kwintesencja trochę się zmieni.

Światło głębin to historia niepozbawiona oryginalnych wątków oraz fragmentów pełnych akcji. Książkę czyta się szybko i sprawnie głównie w celu poznania zakończenia niż zbadania głębi postaci czy motywów nimi kierujących. Cała historia była ciekawa, ale nie wciągnęła mnie na tyle, bym nie potrafiła się oderwać. 

Historia, jak już wspomniałam, była bogata w wiele nietuzinkowych pomysłów. Przede wszystkim w Świetle głębin zachwycają rozbudowane postaci bogów. Pierwszy raz w literaturze młodzieżowej spotykam się z pokazaniem ich jako groźnych, nierozumnych potworów, którzy jedyne, co zamierzają, to się nażreć - mówiąc kolokwialnie. Ciekawym elementem powieści było również wprowadzenie wątku kapłanów oraz ucałowanych przez morze. Z racji tego, że akcja toczyła się na wyspach, każdy mieszkaniec utrzymywał się i jadł to, co wypłynęło z morza. A jak najlepiej zdobyć skarby czy pożywienie? Oczywiście, nurkując. Trzeba jednak pamiętać, że woda, zwłaszcza na niższych poziomach, bywa zdradziecka i że zbyt szybkie wynurzenie albo zanurzenie może powodować różne choroby, np. głuchotę. Autorka bardzo sprytnie przemyciła tę kwestię do książki - co więcej, stworzyła nawet język migowy jako teoretycznie ten uniwersalny.

Wrażenie zrobił na mnie też pomysł związany z zaniechaniem praw fizyki. W Morzu Grozy bowiem oddychało się strachem. Nie wyjaśnię dokładnie, o co chodzi, ale zaznaczę, że to dość nietuzinkowe i mocno interesujące podejście do tematu.

Nie oszukujmy się. Światło głębin to lektura, która nie zwala z nóg. Historia po prostu płynie, czasami nabierając, a czasami zwalniając tempa. Po przeczytaniu nie czułam, żeby specjalnie zapadła mi w pamięć - traktowałam książkę raczej jako chwilową rozrywkę. Nie związałam się szczególnie z bohaterami, a miejsce akcji nie błagało, bym pozostała tam na dłużej. To dobra książka, ale nie świetna. 

Polecam na nudny wieczór i nie tylko dla młodzieży. W Świetle głębin kilka wątków zaskoczy was oryginalnością, a motyw bogów-potworów spodoba się chyba każdemu. Pewne jest to, że podczas lektury miło spędzicie czas, ponieważ taka wyprawa na wyspy pełne kolorów czy skarbów z pewnością niejednemu przyniesie wytchnienie od burej rzeczywistości. 

6,5/10

Światło głębin
Frances Hardinge
Wydawnictwo Czarna Owca
Warszawa 2021
Stron: 440


Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję

31 komentarzy:

  1. Muszę powiedzieć, że mnie zaintrygowałaś. Z jednej strony trochę szkoda, że nie zwala z nóg. Z drugiej kusi mnie wątek oddychania strachem i historia z kapłanami... No dobra, zapisałam sobie do upolowania. :D Dzięki! :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat wątek oddychania strachem oraz tych bogów-potworów był naprawdę świetnie i wymyślony, i przedstawiony. No, ciekawa jestem, czy książka by Ci się spodobała, bo szczerze mówiąc, nie mam pojęcia. :)

      Usuń
  2. Książka nie dla mnie, ale okładkę ma śliczną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W środku też jest śliczna, klimatyczna mapa i grafika przedstawiająca bogów. :)

      Usuń
  3. Okładka śliczna, zachęca do kupienia. Pomyślę nad tą książką, ale dopiero wtedy, gdy znajdzie się w zbiorach bibliotecznych. Pozdrawiam z upalnego południa. Idą burze Ew. PS. Zgadzam się co do tego, że młodzieżówki są dobre też i dla starszych :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam czasami wrażenie, że starsi odnajdują w młodzieżówkach więcej niż młodsi. :)

      Usuń
  4. Ja spasuję, ale mam w domu nastolatka lubiącego czytać książki, więc jemu polecę powyższą publikację.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli lubi morskie opowieści i skarbach i potworach, na bank mu się spodoba. :)

      Usuń
  5. Okładka przyciąga wzrok, a opis brzmi całkiem-całkiem, może polecę młodszemu rodzeństwu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czasem lubię sięgnąć po młodzieżówkę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Brzmi ciekawie, nie czytuję takich książek, ale być może by mi się spodobała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli przeczytasz, daj koniecznie znać!:)

      Usuń
  8. Tym razem coś dla mojego siostrzeńca 😃

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka raczej nie dla mnie, aczkolwiek muszę przyznać okładkę ma na prawdę intrygującą! :)
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Okładka, jak i całe wydanie, jest po prostu zachwycająco przepiękne. :)

      Usuń
  10. O, ten wątek bogów brzmi całkiem ciekawie, zwłaszcza, że jestem po "Rozjemcy" Sandersona i widzę, że można to fajnie zrobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A o czym jest "Rozjemca"? Bo tytuł kojarzę, ale co i jak, to już niekoniecznie. :)

      Usuń
    2. Dwa zwaśnione na tle religijnym i politycznym królestwa maja się połączyć przez małżeństwo Króla-Boga i księżniczki, ale na dwór Króla trafia nie ta księżniczka, która powinna. Druga rusza jej na ratunek i chcąc zapobiec wojnie przypadkiem niemal ją wywołuje, w pałacu Króla-Boga też są różne konflikty i strony dążące do wojny bądź nie. Tak po krótce i bez spoilerów, generalnie trudno ich uniknąć, bo fabuła jest świetnie dopracowana i drobiazgi później mają ogromne znaczenie.

      Usuń
  11. Książka już czeka na mojej półce.

    OdpowiedzUsuń
  12. Raczej nie dla mnie, ale jestem urzeczona okładką ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. No i znowu mnie zainteresowałaś! Nie pozostaje mi nic innego, jak i tą książkę wpisać na listę "Do przeczytania". Jeszcze trochę a będę mogła taki rozwijany zwój stworzyć z tej listy, która się ciągle wydłuża zamiast skracać!
    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I po to tu jestem! Żeby polecać interesujące tytuły. :) Sama też mam ogromny zwój, ktory ani trochę się nie zmniejsza. :P

      Usuń
  14. Jak na razie mam kilka książek do przeczytania, które mnie bardziej ciekawią, dlatego raczej sobie odpuszczę sięganie po tą powieść.

    OdpowiedzUsuń