Recenzja [56] - Snow zawsze na szczycie


Igrzyska Śmierci Suzanne Collins to jedna z tych serii, które zna niemal każdy. Jeśli nie książki, to przynajmniej filmy. Jako fanka świata Panem, dystryktów oraz Katniss Everdeen nie mogłam przejść obojętnie obok świeżutkiego, pachnącego jeszcze drukarnią prequela. Ballada ptaków i węży to historia stworzona specjalnie ku czci Coriolanusa Snowa, odgrywającego w trylogii główne skrzypce jako czarny charakter; prezydenta Panem, za panowania którego rewolucja osiągnęła szczyt.

Kto więc nie chciałby wejść w głowę jednego z najbardziej brutalnych postaci Igrzysk Śmierci? W głowę mistrza knucia i manipulowania ludzką naturą? Tych chętnych zapraszam do przeczytania dalszej recenzji, a tych mniej chętnych przynajmniej do rzucenia okiem. :)

W Balladzie... poznajemy Coriolanusa Snowa jako osiemnastoletniego młodzieńca, który po I wojnie dystryktów z Kapitolem (zrównano wówczas z ziemią Dystrykt 13) próbuje odzyskać odebrany jego rodzinie status społeczny. Zgrywa bogacza, nosząc stare - choć nieco przerobione i ulepszone - koszule po ojcu, a tak naprawdę ledwo wiąże koniec z końcem. Mieszka w starym apartamencie należnym do rodziny wraz z kuzynką Tigris oraz Panibabką, a jedyne, o czym marzy, to powrót na wyżyny drabiny społecznej, oraz znalezienie zadowalającej, ważnej pracy. 

Jedynym sposobem, który pozwoli Coriolanusowi na spełnienie marzeń, są zbliżające się 10. Głodowe Igrzyska - po raz pierwszy w dziejach trybuci z dystryktów dostaną opiekunów wiodących. Wspomnianymi opiekunami są przyszli absolwenci Akademii, czyli najbardziej elitarnej placówki naukowej w Kapitolu. Snow zostaje jednym z mentorów, lecz przypisany trybut bardzo różni się od wyobrażeń Corio. Dostaje kruchą dziewczynę z Dwunastego Dystryktu, z którą szansa na wygraną spada niemal do zera, podobnie jak szansa na lepszy status życia.

Lucy Gray Bird to dziewczyna, która wstrząśnie światem Coriolanusa już od samego początku: od momentu, gdy na wizji wrzuci za kołnierz znienawidzonej koleżanki jadowitego węża i zaśpiewa uroczą piosenkę, zdobywając tym samym poparcie publiczności.

I choć Głodowe Igrzyska zapewniają ogromną rozrywkę, ich przesłanie opiera się na przestrodze. O tym jednak Snow będzie musiał przekonać się samodzielnie. Najpierw jako mentor, a potem jako Strażnik Pokoju.

Ballada ptaków i węży pozwoli lepiej dostrzec pisarski kunszt Suzanne Collins. Dosadna narracja,  jej dynamiczne prowadzenie poprzetykane melancholijnymi fragmentami pozwolą wczuć się w historię pełną strachu i nadziei. Pełno zwrotów akcji, szczególnie te podczas walk atrybutów na arenie gwarantują niezdolność do oderwania się od lektury.

Emocje, które pojawiają się podczas czytania, wywołują kompletnie mieszane uczucia. Podobnie jak sama postać Coriolanusa. Znamy go wszakże z trylogii jako tego złego, a tutaj Collins pokazuje go z całkiem innej strony. Poznajemy motywy kierujące Snowem, wydarzenia oraz osoby, przez które został najgroźniejszym prezydentem Panem. Przemiana, jaką się w nim dokonała, została doskonale opisana, co momentami chwytało za serce.

Mniej podobało mi się nieco otwarte zakończenie, ale tak szczerze mówiąc, ta niewiadoma była trochę spodziewana. Całą historię autorka przepełniła ukrytymi znaczeniami oraz symbolami, zwłaszcza odnoszącymi się do wojny, nadziei, władzy i pokoju oraz walki o wolność.

Balladę ptaków i węży zdecydowanie polecam. To wspaniała historia przepełniona ogromem emocji, która idealnie pokazuje, jak poczucie władzy, pieniądze i kłamliwi ludzie potrafią wpłynąć na jednostki podatne i słabe. Opowieść o niszczeniu nadziei oraz wypełznięciu na wierzch brutalnej strony z człowieka. Ballada... udowadnia, że bez kontroli w ludzkości budzą się najgorsze zachowania.

9/10

Ballada ptaków i węży
Suzanne Collins
Wydawnictwo Media Rodzina
Poznań 2020
Stron: 544

38 komentarzy:

  1. Ciekawa, naprawdę ciekawa recenzja. Dużo dobrego czytałem , słyszałem o tej książce. Ale jak wiesz, na razie przeważa u mnie historia. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem, ale może kiedyś będziesz miał ochotę przeczytać książkę z innego gatunku. A akurat "Ballada..." to cudeńko. Nie trzeba nawet znać głównej trylogii. :)

      Usuń
  2. Ja nigdy nie byłam jakąś szczególną fanką Igrzysk Śmierci. Lubiłam tą serię, ale nie uwielbiałam. Cieszę się, że Ballada ptaków i węży okazała się dobrą książką, która zadowoliła wiernych czytelników serii. Ja pewnie w swoim czasie też po nią sięgnę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że "Ballada..." zadowoli nie tylko wiernych czytelników. Jest to świetna książka pełna ukrytych znaczeń i symboli, a także wciągająca przygoda. Gwarantuję, że się nie zawiedziesz. :)

      Usuń
  3. Recenzja świetna, ale to zupełnie nie mój gatunek czytelniczy. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja tej serii jeszcze nie czytałam. Muszę koniecznie nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  5. Cieszę się, że spodobała Ci się ballada. Uważam, że jest to moja najlepsza w tym roku przeczytana książka. Myślę, że serio trudno ją będzie przebić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba też odnoszę takie wrażenie. A jeśli nie w roku, to na sto procent "Ballada..." to najlepsza książka sierpnia. :)

      Usuń
  6. A ja się bałam, że to będzie takie naciągane i napisane na siłę, żeby jeszcze trochę kasy wydusić z odnoszącej sukcesy serii... Cóż, bardzo mnie cieszy, że się myliłam i wkrótce z pewnością zabiorę się za lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama przez chwilę odnosiłam takie wrażenie. Na szczęście mega się pomyliłam, bo książka wydała mi się ciekawsza i bardziej... profesjonalna niż trylogia Igrzysk Śmierci. :)

      Usuń
  7. Pamiętam bum na tę serię sprzed lat. Kiedy dowiedziałam się, że autorka zdecydowała się dopisać jeszcze jedną książkę do cyklu, przyjęłam to z niemałym zaskoczeniem. :) Ale dla fanów na pewno pozycja warta uwagi.

    Też lubię w książkach otwarte zakończenia. Angażują czytelnika, pozwalają uruchomić wyobraźnię, stwarzają złudzenie, że nie trzeba wcale rozstawać się ze światem przedstawionym. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I przede wszystkim pozwalają wytężyć szare komórki - trzeba się nieźle mózgowo wygimnastykować, żeby wymyślić albo dojść do tego, co mogło wydarzyć się dalej. :)

      Usuń
  8. Książka nie mój gatunek, historia, nie dla mnie... uniwersum Igrzysk mnie nie wciąga... to dla fanów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie fani znajdą w tej książce też wiele wartości, jakby coś. ;P

      Usuń
  9. Ja jestem jedną z tych osób, które nie znają Igrzysk Śmierci, ani w postaci książek, ani w wersji filmowej. Może kiedyś to nadrobię, ale póki co szanse na to są małe. Choć twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła, to chyba jednak nie warto zaczynać całej serii od tej części :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie zacznij od głównej trylogii. Wtedy poznasz Snowa z normalnej, że tak napiszę, perspektywy. Z takiej, którą chciała czytelnikom pokazać autorka. Myślę, że Ci się spodoba - sądzę po książkach, jakie czytasz. :)

      Usuń
  10. Bardzo lubię ten cykl. Wpierw przeczytałam powieści, za sprawą których wypatrywałam późniejszych ekranizacji. Co do filmów, cenię sobie owe ekranizacje - choćby za dobrze dobraną obsadę, lecz wolałabym, żeby ostatniego tomu nie rozbijano na 2 części. A jeśli chodzi o prequel, jeszcze go nie czytałam, ale mam w planach, tylko nie wiem dokładnie, kiedy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że gdyby nie rozbili na części, to by nie pokazano dokładniej niektórych istotnych dla zakończenia wątków. Poza tym zawsze to dodatkowe 120 min świetnego filmu i ulubionych bohaterów. :)

      Usuń
  11. Szczerze, dotychczas widziałam raczej umiarkowany entuzjazm dotyczący tej książki... Dobrze wspominam Igrzyska, ale to książki, które czytałam laaata temu. Jakoś nie czuję potrzeby powrotu do tego świata.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ballada..." pozwala spojrzeć na znany świat z kompletnie innej perspektywy. Z perspektywy Kapitolińczyków, czyli w głównej trylogii tych złych. :)

      Usuń
  12. Mam tą książkę i czeka w kolejce do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię trylogię "Igrzyska śmierci", więc mam w planach o tę książkę. Ale w może takich dalszych, bo na ten moment nie mam chęci po nią sięgać. Cieszę się jednak, że ją tak dobrze oceniasz, chociaż to otwarte zakończenie mnie delikatni zniechęca, bo ja jestem prosty człowiek, lubię jak jest wszystko podane dokładnie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie otwarte zakończenia mają swoje plusy i minusy. W niektórych książkach lepiej, żeby były, w innych - niekoniecznie. Tutaj sama do końca nie jestem pewna, czy lepiej dokładnie wiedzieć, czy nie. Potraktowałam to jako mały minus, bo zbyt duża ciekawość się włączyła. :P

      Usuń
  14. Ta seria to jedna z ciekawszych młodzieżówek z nurtu modnych teraz dystopii. I choć nie przepadam za Snowem, to zachęcasz do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z ciekawszych i jedna z popularniejszych (chyba nawet najpopularniejsza). Za Snowem również nie przepadałam po przeczytaniu głównej trylogii, ale ani razu nie żałowałam sięgnięcia po "Balladę...". Naprawdę polecam. :)

      Usuń
  15. Mam dokładnie to samo wydanie Igrzysk! :D Jeśli chodzi jednak o "Balladę..." to oceniłaś ją zdecydowanie łaskawiej niż ja. W pierwszej części miałam wrażenie, że oglądam aktorów, w drugiej było rzeczywiście klasycznie igrzyskowo i wszystko grało, a w trzeciej... Był dobry pomysł i wszystko, ale jakoś ta historia nie do końca mnie do siebie przekonała. Ale Snow jako oś książki to był według mnie absolutny strzał w dziesiątkę. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli najładniejsze, jakie wyszło - moim skromnym zdaniem. Faktycznie, mamy świetny gust. :P Snow cholernie mnie urzekł, szczerze mówiąc. Nie wymieniłabym go na inną postać nigdy, a przynajmniej w "Balladzie..." Podobała mi się też relacja między Snowem a Lucy Grey, a końcówka w tym lesie... Jak myślisz, co się tam mogło stać? :)

      Usuń
    2. Dobre pytanie! W ogóle Lucy Grey była dosyć zadziwiająca, enigmatyczna, ale bardzo bystra... Czy widziała w Snowie coś czego on sam nie widział? Nadal się nad tym zastanawiam, jestem ciekawa czy pani Collins dopowie nam coś na ten temat czy zostaje to doskonałym niedopowiedzeniem!

      Usuń
    3. Myślę, że zostawi to niedopowiedzenie, żeby czytelnicy mieli nad czym podumać. Zauważyłam, że pani Collins bardzo lubi ukryte dna, momenty skłaniające do refleksji. Jeśli chodzi o charakter Lucy, to trafiłaś idealnie - swoim zachowaniem nieco przypominała mi Lunę Lovegood z HP. :)

      Usuń
  16. Jakby ta książka ukazała się wcześniej, to pewnie bym przeczytała. Teraz, kilka lat po przeczytaniu "Igrzysk", już mnie tak do niej nie ciągnię, zwłaszcza, że średnio pamietam trylogię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś najdzie Cię ochota na odnowienie starej serii, a potem przy okazji przypomnisz sobie o "Balladzie..."? Kto wie. :)

      Usuń
  17. Cieszę się, że przeczytałaś i że się nie zawiodłaś - uffff! Powiem jedynie, że ja pochłonęłam z przyjemnością, choć czegoś mi tu zabrakło. Jednak! Taki powrót po latach uważam za udany, a sama wróciłam na arenę z lekkim drżeniem serducha.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam powrót na arenę podobał mi się najbardziej. Świetnie było czytać o typowych początkach Głodowych Igrzysk. Poza tym sama postać Snowa mnie urzekła - jego przemiana w okropnego, bezdusznego prezydenta. Brakowało mi jedynie pokazania, jak się dosłownie stał prezydentem Panem. :)

      Usuń