Recenzja [256] - Sprawiedliwość i kaszel

 



PREMIERA 28.02.2023

Ja, Inkwizytor. Dziennik czasu zarazy to najnowsza część cyklu przygód Inkwizytora Mordimera Madderdina. Książki nie trzeba czytać w zachowaniem kolejności, ponieważ przedstawia odrębną historię. I super, bo Sługę Bożego czytałam dawno, dawno temu i niewiele bym pamiętała. Nie wspominając nawet o innych tomach. :)

Fabularnie Jacek Piekara wprowadza czytelnika do Weilburga - miasta, w którym zapanowała epidemia kaszlicy. Jak nazwa choroby wskazuje, ludzie mierzą się z wyjątkowo uciążliwym kaszlem, który ostatecznie zaczyna zbierać żniwa. Powoduje to zatrzaśnięcie bram na cztery spusty; nikt nie ma prawa wejść ani wyjść, czego dodatkowo pilnują strażnicy. 

Mordimer jako główny przedstawiciel Inkwizytorium w Weilburgu musi stawić czoła przeróżnym problemom. Stanie w centrum konfliktu między lekarzami a aptekarzami wydaje się zabawą w porównaniu z prowadzeniem "cywilizowanych" rozmów z nowoprzybyłym synem biskupa. Do tego dochodzą sprawy prozaiczne typu dochodzenie w śledztwie czy znalezienie mordercy. Aha, czy wspomniałam, że Mordimer niespodziewanie zostaje niańką nastoletniej Kingi?

Czy Madderdinowi uda się wyjść zwycięsko z kłopotów? Co z kaszlicą opanowującą miasto? Czy sprawiedliwości stanie się zadość?

Dziennika czasu zarazy nie nazwałabym historią idealnie wciągającą i niezwykłą. Raczej przeciętnie nudną. W żaden sposób nie mogę przyczepić się do stylu Jacka Piekary, a także języka, jakim operował. Pasowały mi archaizmy doskonale oddające charakter dawnych lat. Widać też było, że przyłożono się do realistycznej kreacji postaci.

A jednak kompletny brak fabuły oraz bodźców pobudzających emocjonalnie zniszczyły zadowolenie z lektury. Książkę czytało się szybko, ale nic z niej, niestety, nie wyniosłam. Mordimer przez większość czasu panoszył się po mieście, zawsze nosząc w kieszeni swoje wygórowane mniemanie o sobie - nie żartuję, podczas opowieści non stop zachwalał swoją inteligencję oraz fakt, że jest przecież najdoskonalszym istnieniem na świecie. Przez resztę Dziennika czasu zarazy albo pił alkohol, albo jadł. Naprawdę. Możecie sprawdzić, jeśli nie wierzycie.

Nie ma co ukrywać, że zawiodłam się na książce. Oczekiwałam walk, kłótni albo dochodzeń w sprawie naruszeń wiary. Miałam nadzieję na większy boom w odniesieniu do epidemii. Czekałam na otrucia, knowania i jeszcze raz: walki. Nie twierdzę, że ich wcale nie było. Pod koniec fabuła ruszyła z kopyta, ale raczej do kłusu niż galopu. 

Czy polecam Dziennik czasu zarazy Jacka Piekary? Jeżeli jesteście ogromnymi fanami uniwersum Inkwizytorskiego, to tak, ponieważ z pewnością wyłapiecie wiele smaczków, a powrót do znanych i lubianych postaci będzie nielada gratką. Jeśli jednak dopiero zamierzacie zapoznać się z cyklem, to odradzam. Dziennik czasu zarazy jest, niestety, słabą lekturą bez głębszej, wciągającej fabuły. 

4,5/10

Ja, Inkwizytor. Dziennik czasu zarazy
Jacek Piekara
Wydawnictwo Fabryka Słów
Lublin-Warszawa 2023
Stron: 614

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


9 komentarzy:

  1. Raczej nie będę sięgała po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja raczej Ew też nie planuję, jak wiesz pewnie z mojego bloga - wiele z Piekary czytałem w latach istnienia Imperium Lektur 1. Pozdrawiam serdecznie, Ja powoli z blogowania odchodzę, ale czytam, czytam inne blogi ;-) . Ps. Ja czytałem Piekary biblioteczne :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla fanów tego uniwersum to na pewno lektura obowiązkowa.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie chciałam się z Piekarą zaznajomić, ale nie zacznę od tego tytułu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeżeli ktoś lubi takie klimaty, to z pewnością sięgnie po tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. O nie, nie... to nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Raczej sobie odpuszczę tę książkę;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie znam jeszcze książek Piekary, ale jest bardzo popularny w mojej bibliotece ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kompletny brak fabuły kompletnie mnie zniechęca. A mówiąc zupełnie szczerze, to nie ciągnie mnie do książek pana Piekary, chociaż miałabym chęć kiedyś przeczytać jakąś jedną ot tak, żeby poznać styl autora.

    PS Wyborne jest to ostatnie zdanie o ruszaniu z kopyta, ale do kłusu, a nie do galopu. :D

    OdpowiedzUsuń