PREMIERA 16.07.2024

Graham Masterton to niekwestionowany mistrz grozy, po którego książki sięgają fani horrorów, dreszczowców oraz mrocznych, ciężkich kryminałów. Osobiście przeczytałam kilka jego powieści; jedne podobały mi się bardziej, inne mniej, jak to w życiu bywa. Każdorazowo jednak onieśmielał mnie ich klimat, a fabuła oraz poczynania bohaterów niemal mroziły krew w żyłach. Kiedy więc usłyszałam, że w lipcu została wydana nowa książka autora, bez wahania po nią sięgnęłam.

Dni śmiertelnego strachu to zbiór dziesięciu opowiadań napisanych wespół z Dawn G. Harris (autorką Divinera). Każde z nich jest trudne, często zaskakujące, momentami obrzydliwe i zdecydowanie przeznaczone dla dorosłego czytelnika. Fabularnie różnorodne, napisane lekkim stylem (mimo ciężkiej tematyki) opowiadania mocno zapadają w pamięć, a po niektórych naprawdę ciężko się otrząsnąć. 

Czytelnik poznaje między innymi Jimmiego, młodego mężczyznę, którego wieczorną rutyną jest podglądanie sąsiadów z bloku naprzeciwko; maltretowaną przez męża Kasie wdającą się w romans z angielskim malarzem; wielebnego Charlesa, hobbistycznie odwiedzającego sierociniec dla dziewcząt, którym czyta na głos różne powieści; albo Jessicę, która chcąc schować się przed ulewnym deszczem, wchodzi do wyjątkowej galerii i trafia na wystawę Naród homoseksualistów.

Nie zamierzam zbyt wiele o nich opowiadać, ponieważ nie chcę zepsuć swego rodzaju niespodzianki, zwrotu akcji, który sprawi, że wasze serce albo zabije mocniej, albo - wręcz przeciwnie - na chwilę się zatrzyma. Mogę tylko napisać, że jest naprawdę wielobarwnie, z pewnością się nie znudzicie, a kilka zakończeń nie pozwoli wam w spokoju przespać nocy. 

Największym atutem Dni śmiertelnego strachu są dwa elementy. Pierwszym jest zdecydowanie niewyobrażalny, wyjątkowy klimat, a drugim doskonale wykreowani bohaterowie, po których nigdy nie wiadomo, czego się spodziewać. Czytelnik z ogromnym zaangażowaniem śledzi ich losy, jednym kibicuje, drugich nienawidzi. Zachowanie niektórych wywołuje obrzydzenie, innych współczucie, może strach lub szok. Dodatkowo każde opowiadanie jest na swój sposób nieprzewidywalne, dzięki czemu momentami pobudza wyobraźnie aż za bardzo.

Ciekawym wybiegiem w książce było przeniesienie niektórych opowiadań na nasze tereny. Widać, że Graham Masterton ostatnimi czasy często odwiedzał Polskę, ponieważ dwa opowiadania (Portret Kasi oraz Czerwony Rzeźnik z Wrocławia) dzieją się u nas, czego świadomość przeraża dwakroć mocniej. 

Podsumowując, Dni śmiertelnego strachu to wyjątkowe historie, które z pewnością zapadną w pamięć (jedne mniej niż drugie). Są przerażające, ohydne, brutalne i pikantne, przeznaczone wyłącznie dla starszych czytelników. Autor doskonale dawkuje emocje, by w pewnym momencie rzucić taką rewelację, że portki spadają z wrażenia - kolokwialnie rzecz ujmując. Ja jestem zachwycona, bo dostałam to, czego najbardziej oczekiwałam: niesamowity klimat, intrygujące opowieści pełne zwrotów akcji oraz towarzyszące czytaniu uczucie, jakbym taplała się w wyjątkowo obrzydliwym bagnie. Polecam!

9/10

Dni śmiertelnego strachu
Graham Masterton i Dawn. G. Harris
Dom Wydawniczy Rebis
Poznań 2024
Stron: 302

Za możliwość przeczytania serdecznie dziękuję Wydawnictwu
 
PREMIERA 16.07.2024

Pewne książki bywają wyjątkowe z całkowicie różnych powodów niż zazwyczaj się mówi. Nie są ani fabularnie skomplikowane, ani akcja nie goni na łeb na szyję, ani nie wzbudzają rollercoastera emocji, a jednak wpada się w ich wir. Są jak grząskie piaski; im bardziej się ruszasz, im dalej brniesz przez treści, tym cię mocniej wciągają i nie chcą puścić. Czujesz się, jakbyś tonął. I co najlepsze - wcale nie zamierzasz uciekać, ba, ty wręcz pragniesz, by te piaski cię pochłonęły. Całego. Doszczętnie. Na zawsze.

Identycznie czułam się podczas lektury Tamsin Petera S. Beagle'a. Książka już od pierwszych stron płynie niezwykle spokojnie, prawie leniwie, a jednak z pazurem. Historia opowiadana jest z perspektywy Jennifer - nastoletniej Amerykanki, której rozwiedziona dawno matka poznaje faceta, Evana, bierze ślub i zamierza przeprowadzić się z nim do Dorset, hrabstwa w południowej Anglii. Jenny w ogóle się ten pomysł nie podoba, ale bądźmy szczerzy, jest nastolatką, ergo ma niewiele do gadania.

W dość zawrotnym tempie przenoszą się do niezwykłej Rezydencji w prowincjonalnym miasteczku, gdzie zamieszkują razem z Evanem oraz jego dwoma synami, Tonym i Julianem. Nowa rodzina, nowi przyjaciele, nowe miejsce, kraj i zwyczaje - wszystko to sprawia, że Jenny czuje się zagubiona i samotna.

Na szczęście samotność nie trwa długo, ponieważ pewnej nocy poznaje najpierw kotkę, nadzwyczajną towarzyszkę swojego kota o jakże twórczym imieniu Pan Kot. A potem poznaje właścicielkę owej kotki. Tamsin. 

I nic nie byłoby w tym dziwnego, gdyby Tamsin nie była duchem, a jej osoba nie żyła w Rezydencji ponad 300 lat temu... 

Sięgając po Tamsin Petera S. Beagle'a, po opisie spodziewałam się książki przepełnionej grozą, niepewnością i ciągle towarzyszącemu czytaniu napięciu. Oczekiwałam lekkiego horroru, który parokrotnie przyspieszyłby bicie mojego serca. Nic z tego. Okazało się, że dostałam coś o wiele lepszego. Leniwie snującą się opowieść o dorastaniu, o poznawaniu samej siebie, o odkrywaniu przyjaźni w pełnym tego słowa znaczeniu. Historię, w której każdy rozdział delikatnie poruszał moją duszę, jakby autor grał na niej jak na instrumencie, czasami uderzając w jedną, a później w drugą strunę. Książkę, w jakiej typowa akcja dzieje się raptem pod koniec, a jednak nie da rady się od niej oderwać.

Największym atutem powieści, poza cudownym prowadzeniem narracji przez Jenny, jej rzeczowym i jednocześnie emocjonalnym przedstawieniem pewnych epizodów ze swojego życia, było zdecydowanie wprowadzenie dobrego ducha z tragiczną przeszłością. Tamsin to bohaterka okryta całunem tajemnic. Czytelnik poznaje ją coraz bardziej z każdą stroną, a mimo to ciągle ma wrażenie, że dalej nic nie wie, a Tamsin jest zaledwie dziwnym wytworem wyobraźni, czymś nieistniejącym. Złudzeniem. Przytaczane życie Tamsin, to, jak Jenny powoli odkrywa całą prawdę o niej i jej śmierci, w pewnej chwili staje się wręcz uzależniające. Każdy szczegół wciąga się jak kolejne kreski narkotyku, coraz chętniej i śmielej, pragnie się tylko więcej i więcej.

Na uwagę zasługuje również miejsce akcji. Dorset to hrabstwo w Anglii, w którym stare legendy i klechdy nadal zdają się obowiązywać. To świat, gdzie takie wymysły jak boggarty, pooki, billy-blindy czy dęboludy ciągle istnieją. Było to niezwykle intrygującym uzupełnieniem książki, ponieważ wprowadzało do fabuły ten szczególny rodzaj magii, który ja wręcz uwielbiam.

W kilku słowach podsumowania: Tamsin to książka niezwykła. Powieść obyczajowa z elementami fantasy, która spodoba się naprawdę wielu osobom, nawet tym stroniącym od fantastyki. Nadnaturalne zjawiska ani przez sekundę nie przytłaczają, są raczej świeżym, zachwycającym dodatkiem sprawiającym, że historia ostatecznie staje się wyjątkowa. Autor stworzył wielobarwne, interesujące postacie i ulokował je w doskonale wybranym miejscu. Historia porywa, zaciekawia, nie pozwala uciekać myślom gdzieś indziej i wielokrotnie wywołuje ciarki. Momentami wprowadza tajemniczy klimat, a powolne budowanie napięcia oraz stopniowe poznawanie przeszłości Tamsin to supersmaczne wisienki na torcie. Polecam!

8/10

Tamsin
Peter S. Beagle
Wydawnictwo Zysk i S-ka
Warszawa 2024
Stron: 402


Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu


 
PREMIERA 19.06.2024

Ukryta królowa to drugi tom Cyklu Zmroku, autorstwa Petera V. Bretta, będący sequelem znanego, genialnego Cyklu Demonicznego. Pustynny książę (kliknij, żeby przejść do recenzji) rozpoczął tę opowieść z przytupem, bez granic ponownie wciągając mnie do swego magicznego, pełnego demonów i run świata. A wierzcie mi, że jak już wciągnie, to tak łatwo nie wypuści ze swoich pazurzastych łapsk. :)

Fabuła, bez żadnego zaskoczenia, zaczyna się w miejscu, gdzie skończyła w poprzednim tomie. Po ataku alagai na Pustynną Włócznię, nastąpił czas pożegnań poległych, co nie jest łatwym zadaniem, zwłaszcza dla Olive, która w Labiryncie straciła najbliższych: Chadan, Iraven i Micha spoczęli w świątyni Kości Bohaterów. Po tym, jakże wzruszającym i łamiącym serce, epizodzie Olive razem z Selen, Darinem oraz Braćmi Włóczni postanawia wrócić do Zakątka. 

Aż strach pomyśleć, co ich tam czeka, szczególnie że Leesha oraz Renna Bales zostały porwane i przetrzymywane przez demony... Czy Olive i Darinowi uda się uratować matki? Co z przejęciem władzy w Krasji? Czy Olive jako książę ulegnie chęci sięgnięcia po tron?

Peter V. Brett po raz kolejny nie zawodzi. W drugim tomie Cyklu Zmroku na czytelnika czeka wielka przygoda, akcja i jej zwroty, dramatyczne wydarzenia oraz tony najróżniejszych emocji. Ma do czynienia z magicznymi przepowiedniami, walkami o tron na śmierć i życie oraz przeróżnymi zasadzkami czy pułapkami. 

A jednak w porównaniu do Pustynnego księcia czegoś mi w Ukrytej królowej brakowało. Przez połowę książki odnosiłam wrażenie, że to powieść dla młodzieży, która skupiała się na zwyczajnych, nad wyraz spotęgowanych problemach nastolatków. Pierwsze miłostki, pocałunki, wzbudzanie zazdrości czy zwyczajne docinki słowne. Wszystko to sprawiło, że było - aż przykro mi to mówić - nudno. Dopiero pod koniec fabuła popłynęła, a ja ponownie uciekłam w sam środek tego fantastycznego świata. 

W księdze pierwszej Ukrytej królowej Brett dużo uwagi poświęca Olive i jej problemie tożsamościowym. Niegdysiejsza księżniczka Zakątka zamieniła się w księcia, bo musiała, lecz teraz, kiedy może wybierać, sama (lub sam) nie wie, kim się stać. Otwiera to niezwykle rozwinięty wątek psychologiczny postaci, co ogromnie mi się podobało. I jestem niezwykle ciekawa, jaką decyzję podejmie Olive. Swoją drogą autor niezwykle umiejętnie kreuje wszystkich swoich bohaterów, dzięki czemu historia staje się o wiele bogatsza i intrygująca.

Podsumowując, księga I Ukrytej królowej to ciekawa historia, która ma za zadanie wprowadzić czytelnika w świat demonów i w głowę postaci do tego stopnia, by z chęcią i bez żadnych kaprysów sięgnął po księgę II. Ja się czuję przekonana, mimo nieco słabego początku. Ale jako fanka Bretta w kolejnej części oczekuję nieoczekiwanego. :)

7/10

Ukryta królowa, księga I
Peter V. Brett
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa 2024
Stron: 520

Pustynny książę, księga II ↔ Ukryta królowa, księga II

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu