Recenzja [317] - W świecie klechd i legend

 
PREMIERA 05.06.2024

Jaga Moder jest znana w internecie jako Legendystka, a od początku czerwca jako autorka Sądnego dnia. Fantasy mającej naprawdę wiele do zaoferowania. Książka zabiera czytelnika w polskie rejony, najpierw do Łodzi, ale zajdzie się również podróż do Krakowa, Warszawy, na tereny kaszub albo Gór Sowich. Każda wędrówka ma swój cel bezpośrednio związany z... legendami? 

Ale może zacznijmy od początku. :) 

Blanka Dunin, studentka z Krakowa, odwiedza rodziców w Łodzi, ponieważ od kilku dni nie ma kontaktu z bratem Teodorem. Chłopak razem z kolegami po napisaniu matury wyjechał do Osówki, by wędrować po górach i czerpać z życia, ile się w tym młodym wieku da. Sęk w tym, że brak jakiegokolwiek odzewu ze strony Teo nie należy do rzeczy zwyczajnych, dlatego Blanka się martwi. Dzwoni na policję, ale to niewiele daje. Postanawia więc pod wpływem chwili wstawić post gdzieś na forum w odmętach Internetu. Ku zdziwieniu, dostaje odpowiedź. Dziwną, całkowicie niespodziewaną i burzącą normalny świat dziewczyny.

Blanka postanawia spotkać się z autorem postu, który przedstawia się jako Sambor Fogiel i który ma dla niej dość nieciekawe informacje o bracie. I o rzeczywistości, ponieważ okazuje się, że świat legend pewnego dnia po prostu ożył, więc aktualnie można spotkać smoki, bazyliszki, wiedźmy, wąpierze, diabły czy anioły... 

Czy Blance uda się odnaleźć w tym szaleństwie? Czy pomoże bratu? Kim naprawdę jest Sambor i czy jest godny zaufania? 


Sądny dzień to naprawdę intrygująca historia. Książka dzieli się na pięć części, w których każda (mimo ciągłości fabularnej) dotyczy różnych spraw oraz coraz głębiej wchodzi w świat legend i klechd. I choć jedne części są ciekawsze od drugich, tak ostatecznie odbiór całości oceniam pozytywnie, mimo kilku mankamentów, ale o nich potem. Wróćmy do najważniejszej kwestii, czyli legend. Od samego początku widać, jak doskonale autorka zna się na temacie i widać, że siedzi w nim od lat. Każda przytoczona klechda zawierała wiele szczegółów, których zwyczajny laik po prostu nie zna (no, chyba że zrobi wybitny research), a co za tym idzie - czytanie o nich to był istny powiew świeżości na rynku wydawniczym.

Sambor Fogiel zasługuje na oddzielny akapit w mojej opinii, ponieważ to postać wyjątkowa. Tajemniczna, niezrozumiana, raczej nieprzyjacielska i stroniąca od innych, a jednak doskonale znająca się na swojej robocie, czyli na poszukiwaniu żywych legend i ich niszczeniu. Każdy fragment, który Jaga Moder mu poświęciła, czytałam z wielkim zaangażowaniem i gdyby nie występująca w nich często Blanka, z pewnością nie oderwałabym się od książki aż po ostatnią stronę.

Blanka z kolei to bohaterka działająca na mnie jak płachta na byka. Od początku irytowała mnie swoim zachowaniem, brakiem jakiejkolwiek pozytywnej cechy. Głównie chowała się za Samborem jak przestraszona owieczka, nie wykazując przy tym żadnej inicjatywny. Dopiero pod koniec, w ostatniej części, nie sprawiła, że miałam ochotę rzucić książkę gdzieś w kąt i zacząć krzyczeć z bezsilności. 

Styl autorki mocno przypominał mi styl Jakuba Ćwieka, podobnie jak prowadzenie dialogów czy wprowadzenie zabawnych lub nieco mrocznych postaci. Czasami miałam wrażenie, jakbym trzymała Kłamcę w rękach, co oceniam na plus, bo bardzo lubię tamtą serię. Ale wróćmy do meritum. W Sądnym dniu poza motywem czysto fantastycznym (ożywione klechdy) pojawia się też inne wątki, takie jak sprawa kryminalna czy powrót do przeszłości (jako takiej).

Na wspomnienie zasługuje również przepiękne wydanie, jakim obdarzyła czytelników nieoceniona Fabryka Słów. W Sądnym dniu pojawia się wiele ilustracji autorstwa Przemysława Truścińskiego, które podsycają klimat, a okładka jest zintegrowana i błyszcząca.


W kilku słowach podsumowania. Jaga Moder napisała dobre urban fantasy, ukazując tym samym ogromny potencjał. Powieść momentami jest mocno wciągająca, a przytaczane legendy niezwykle interesujące i doskonale angażujące. Nie do końca podobała mi się kreacja głównej bohaterki, a niektóre części były nudne (zwłaszcza pierwsza). Miałam też lekki problem z zaakceptowaniem tego, w jaki sposób (i jak szybko) Blanka dała się przekonać zupełnie obcemu facetowi w coś kompletnie irracjonalnego (w fakt, że legendy ożyły) i ruszyła z nim w podróż do Osówki. A jednak mimo wszystko czekam na kolejny tom. :)

6,5/10

Sądny dzień
Jaga Moder
Wydawnictwo Fabryka Słów
Warszawa 2024
Stron: 550


→ tom drugi

Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu

3 komentarze:

  1. Dawno nie czytałam urban fantasy, więc chyba trzeba nadrobić zaległości.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze przemyślę, ale fakt, że lektura kusi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne wydanie i recenzja zachęcają.

    OdpowiedzUsuń