Recenzja [310] - Ostatnia przygoda Enoli?

Przedstawiam Wam największego fana Enoli Holmes :)

PREMIERA 13.03.2024

Enola Holmes to wyjątkowa bohaterka. Nie tylko ze względu na przynależność do znanej, szanowanej i nieco ekscentrycznej rodziny Holmesów, ale przez fakt tego, co w ciągu tych dziewięciu tomów osiągnęła. Enola towarzyszy mi już czwarty rok (pierwsza część wpadła w moje ręce pod koniec 2020 roku) i od tamtego czasu nieprzerwanie uczestniczę w jej kolejnych sprawach, patrzę, jak z pokracznego źrebaka wyrasta młoda, twardo stąpająca po ziemi kobieta. Podziwiam za brawurę, odwagę i wykraczającą poza normalną skalę zdolność logicznego myślenia oraz rozwiązywania łamigłówek. I aż łezka się w oku kręci, kiedy przychodzi czas na ostatnią przygodę.

Sprawa znaku mangusty rozpoczyna się od poznania przez czytelnika rodzeństwa Balestierów, Wolcotta i Caroline, młodych Amerykanów, którzy przybyli do Londynu w związku ze świetnie układającą się współpracą z Rudyardem Kiplingiem. Sęk w tym, że w trakcie pobytu niespodziewanie znika Wolcott. Mężczyzna pewnego wieczora wychodzi na spacer i nie wraca...

Tym tajemniczym zniknięciem, oczywiście, niechybnie interesuje się Enola, która jako predytorystka na co dzień zajmuje się odnajdowaniem przedmiotów i osób zaginionych. Do jej biura, a raczej biura doktora Ragostina, pod którego się podszywa, jak burza wkracza Kipling i żąda odnalezienia jego przyjaciela. Gdy mężczyzna poznaje prawdę, że to w rzeczywistości Enola jest Ragostinem, wyzywa ją od "strusiowatych wypłoszów z gębą poganiacza mułów" i opuszcza lokum.

Enola wie, że najodpowiedniejszą zemstą za chamskie zachowanie będzie ustalenie pobytu jego przyjaciela - udowodnienie, że kobieta w niczym nie urąga mężczyźnie. I w ten sposób rozpoczyna się zawiłe, niebezpieczne śledztwo, w którym często towarzyszy spostrzegawcze oko Sherlocka Holmesa.


Sprawa znaku mangusty była nie tylko doskonałą, wciągającą przygodą z paroma świetnymi zwrotami akcji, ale przede wszystkim idealnym zwieńczeniem cyklu. Dlaczego? Ponieważ w rzeczywistości żadna kropka nie została postawiona, a Nancy Springer zostawiła sobie furtkę, gdyby za kilka lat chciała powrócić do świata Enoli Holmes. Nie wpływa to jednak na całokształt, gdyż wszystko zostało świetnie wyjaśnione i dopięte na ostatni guzik - czytelnik nie pozostał w swego rodzaju zawieszeniu z milionem pytań kotłujących się w głowie. 

Największym atutem książki, jak i całej serii zresztą, jest kreacja Enoli. Każdy, kto śledzi poczynania dziewczyny od samego początku, doskonale widzi drogę, jaką przeszła. Jak wyrosła, jak dojrzała i - co może się wydać zaskakujące - spoważniała. Oczywiście, w głowie Enoli nadal pojawiają się szalone pomysły obfitujące często w brawurowe akcje, ale psychicznie zdaje się być poukładana, wie, czego pragnie od życia i nie boi się po to sięgać. Odniosłam również wrażenie, że Nancy Springer w każdym kolejnym tomie rzuca pod nogi Enoli coraz cięższe i większe kłody; sprawy stają się coraz bardziej niebezpieczne i zawiłe.

W Sprawie znaku mangusty doskonale czuć klimat XIX-wiecznego Londynu. Autorka idealnie oddała tamte czasy. Zachowanie ludzi, obowiązującą modę czy problemy dotykające ówczesne społeczeństwo. Krocząc między brudnymi, śmierdzącymi uliczkami w portowych dzielnicach albo zwiedzając wielkie dworki, miało się wrażenie, jakby rzeczywiście się tam było.

Nancy Springer w ostatniej części porusza wątek wścieklizny, znanej w tamtych czasach jako wodowstręt. Zostaje pokazany świat przed odkryciem szczepionki przeciw tej morderczej chorobie, a także sposób myślenia ludzi oraz działania w przypadku, gdy ktoś został pogryziony przez wściekłe zwierze. Dodało to sporo mroku do fabuły.

Sprawa znaku mangusty przeplata również wydarzenia rzeczywiste z fikcyjnymi. Autorka wplotła w historię postacie istniejące naprawdę, nakreśliła ich życie oraz puściła wodzę fantazji w związku ze zbudowaniem ich charakterów (choć w niektórych przypadkach starała się jak najlepiej oddać prawdę). Dzięki temu zabiegowi książka zdaje się być jeszcze bardziej prawdziwa.

Po powyższym pewnie nikogo nie zdziwi, że z całego serca polecę wam cykl o Enoli Holmes. Sprawa znaku mangusty idealnie domyka całość, a przy tym intrygująca i tajemnicza fabuła doskonale wypełni nudną, szarą rzeczywistość. Brudny Londyn, rodzina Holmesów, zagadkowe zaginięcie, zwroty akcji, wątek wścieklizny, Enola niedbająca o opinię innych tylko podążająca za własnymi pragnieniami - wszystko to sprawi, że nie dacie rady odłożyć książki nawet na sekundę. Polecam!

8,5/10

Enola Holmes i Sprawa znaku mangusty
Nancy Springer
Wydawnictwo Poradnia K
Warszawa 2024
Stron: 292


Za możliwość przeczytania bardzo dziękuję Wydawnictwu

6 komentarzy:

  1. Nie czytałam jeszcze tego cyklu, ale bardzo podobają mi się okładki książek wchodzących w jego skład.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że ta seria mnie kusi. Ale masz piękną psinkę! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  3. Żal będzie się rozstać z Enolą :""(

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie czytałam żadnej części, ale widziałam filmy i bardzo mi się te śledztwa podobały.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pierwsze, co zobaczyłam, to przepiękna psina i jak pięknie prezentuje książkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Enola spoko... ale piesiuń!!! *_*

    OdpowiedzUsuń